Oficjalna księgarnia portali ciekawostkihistoryczne.pl oraz twojahistoria.pl

Kolektywy teatralne artystyczne i badawcze

Kolektywy teatralne artystyczne i badawcze

14,11

 

Jan Lauwers w próbach nazwania środowiska pracy swojego zespołu wymyślił termin „Needlapb” – miał on ujmować „potrzebę [stworzenia] laboratorium (ang. need lab), czyli chęć eksperymentowania i przekraczania granic łączącą się z potrzebą intymności i opieki (ang. lap)” [Nie widzę piękna…, s. 23], co było uściśleniem, po latach pracy, pierwotnego zawołania, które dało nazwę teatrowi: potrzebuję towarzystwa! Wielu krytyków i obserwatorów Needcompany pisało o tym, że współpracownicy Lauwersa dobierani są przezeń starannie i emocjonalnie, co wcale się nie wyklucza, ponieważ reżyser „musi ich pokochać”, żeby móc razem z nimi tworzyć. Needcompany określany jest czasem jako modelowy zespół „kolektywny”, tymczasem jednak w przywołanych opisach widać wyraźną strukturę – lidera i resztę. „Kolektyw” jednak w tym przypadku odnosi się nie tyle do struktury zespołu (skądinąd próbę uprawiania sztuki „bez lidera” Lauwers przeszedł już wcześniej i uznał ten etap za podobny do gry „dzieciaków tworzących grupę rockową”), ile do sposobu pracy, ponieważ Lauwers po pierwsze: konsekwentnie zaprasza artystów z różnych obszarów sztuki, a po drugie: działa dzięki systemowi grantów. Te dwa aspekty – różnorodność kompetencji twórców pracujących wspólnie oraz pozainstytucjonalne usytuowanie zespołu – wydały nam się interesującymi punktami wyjścia dla dyskusji o współczesnych kolektywach twórczych.
Chcielibyśmy więc zaprosić do namysłu nad kwestiami „kolektywności” w teatrze, działaniach artystycznych i badawczych. Słownikowo termin „kolektyw” występuje jako synonim „zespołu”, ale nawet intuicyjnie czujemy, że to nie są te same gremia. Kolektyw – po latach zapomnienia – wrócił jako propozycja nowej organizacji, działającej na prawach innych niż zastane zasady instytucjonalne; może nawet wyrósł ze sprzeciwu wobec nich. Polskie kolektywy teatralne, których historię i współczesność warto ponownie prześledzić, pod pewnymi względami są podobne, ale akurat wyróżnione wyżej dwa aspekty zasadniczo je od siebie różnią: stosunek do instytucjonalności jest zmienny (oczywiste dążenie do stałego finansowania, a więc – w naszych, polskich warunkach – ostateczna zgoda na instytucjonalizację), podobnie jak skład grup i tryb pracy (działanie w kolektywie jako jedyne, lub jako jedno z wielu zatrudnień). Równie ciekawa byłaby próba spojrzenia na kolektywy powstające w obrębie instytucji: czy rozsadzają je od środka proponując inny model działania, czy zdolne są przekształcić/wzbogacić dotychczasowy tryb pracy? Wreszcie niezwykle ważna wydaje się ocena efektów działań kolektywów – zarówno w teatrze, jak i innych środowiskach artystycznych bądź badawczych – co wiąże się z pytaniem o potrzebę zawiązywania takich grup: cel można bowiem lokować w „wytworze” (spektaklu), którego nie sposób zrealizować w innych warunkach, ale także w stworzeniu nowego, przyjaznego, bezpiecznego (może też: niehierarchicznego, równościowego?) środowiska pracy, które – uwalniając od rozmaitych zależności – daje jednocześnie energię i twórczą wolność, a także buduje inny rodzaj jednostkowej odpowiedzialności i zaangażowania.

Instytut Teatralny
Broszurowa ze skrzydełkami

ISBN: 978-83-661-2409-7

Liczba stron: 176

Cena detaliczna: 20,00 zł

Nie wiesz co przeczytać?
Polecamy nasze najciekawsze artykuły

Zobacz wszystkie
10.04.2021

Nusret – sam przeciwko wszystkim

Sformułowana na początku XX wieku przez brytyjski Komitet Obrony Imperialnej opinia głosiła, że nawet wspólna akcja okrętów i wojsk lądowych przeciwko umocnieniom na półwyspie Gallipoli niesie za sobą „wielkie ryzyko i nie powinna być podejmowana dopóty, dopóki istnieją inne sposoby wywarcia wpływu na Turcję”. W styczniu 1915 roku tych innych powodów nawet nie szukano.
Czytaj dalej...
05.03.2019

5 najgorszych władców średniowiecznej Polski

Jeden był kastratem, pozbawionym korony i porzuconym przez żonę. Inny dał się zadźgać już w kilka miesięcy po objęciu władzy, a i tak na zawsze zmienił dzieje kraju. Był też największy z rozpustników i najgłupszy z dowódców…
Czytaj dalej...
06.03.2019

Karl Dönitz – ostatni Führer. Kim był człowiek, którego Hitler wyznaczył na swego następcę?

Nigdy nie poczuł się do winy i protestował, gdy nazywano go zbrodniarzem wojennym. Podczas procesu w Norymberdze bronił się: „Gdy zaczyna się wojna, oficer nie ma innego wyboru, jak wykonywanie swoich obowiązków”. Ale czy faktycznie Karl Dönitz tylko biernie realizował polecenia?
Czytaj dalej...
05.03.2019

Dlaczego władców Rosji nazywano carami?

Od XV wieku książęta moskiewscy konsekwentnie budowali swoją pozycję władców Wszechrusi. Powiększali obszar swojego państwa i szukali sposobu, by dodać sobie splendoru. Tytuł cesarski z pewnością im go przydał – ale jak uzasadnili ten awans?
Czytaj dalej...