Hiszpańskie góry, rok 1808. Napoleon maszeruje na Madryt. Na drodze staje mu przeszkoda nie do zdobycia. Naszpikowana armatami, wąska górska droga prowadząca na szczyt przełęczy Somosierra. Pułkownik Kozietulski podrywa szwadron szwoleżerów do szarży. Pędzą wprost na armaty.
Nie poszli tam po łupy, niewolników, kondotierską sławę. Nie poszliby tam wcale, gdyby nie trzeba było krwią zapłacić za wolność Ojczyzny. Zapisali pod Somosierrą piękną kartę w historii zwycięstw polskiej jazdy udowadniając, że są godnymi spadkobiercami rycerstwa spod Kircholmu i Wiednia, gotowymi dla Sprawy do największego żołnierskiego poświęcenia.
„Gdzie nasi?” - zapytał wachmistrza Sokołowskiego ostatni z pozostałych w szeregu oficerów prowadzących szarżę - porucznik Niegolewski. „Poginęli”- padła odpowiedź. Tak właśnie wyglądała rozmowa zwycięzców na szczycie przełęczy Somosierra. Cena honoru była wysoka.
Kolejna pozycja wydawnicza - „Somosierra 1808” opowiada właśnie tę historię.