Rzeczy żyją – zdaniem Remo Bodei fakt ten nie ulega wątpliwości. Mówi nam o tym nie tylko nasze codzienne doświadczenie, ale także zrodzone zeń literatura i sztuka. Nie trzeba więc zatem pytać czy rzeczy żyją, ale należy zadać sobie pytanie: jak żyją? Rozstrzygnięcie tej kwestii jest istotne nie tylko dlatego, że pozwala nam lepiej rozumieć je same, ale także – a może przede wszystkim – dlatego, że dzięki temu jesteśmy w stanie pełniej uświadomić sobie naszą własną kondycję. Ta bowiem – jak uczy nas filozofia już od starożytności, o czym wszak jesteśmy skłonni zapominać – jest nieuchronnie uwarunkowana przez rzeczy. Człowiek od zawsze otacza się nimi, bez nich nie byłby tym, kim jest. Również one nie byłyby tym, czym są bez człowieka. Rzeczy zatem żyją własnym życiem, ale zarazem żyją tak, jak im na to pozwalamy. I odpowiednio – my żyjemy naszym życiem, niemniej na tyle, na ile pozwalają nam właśnie one.
By uchwycić życie rzeczy, Bodei analizuje dzieła literackie – od Horacego po Lydię Flem – oraz XVII-wieczne martwe natury. Przywołuje też całą plejadę badaczy – socjologów, antropologów, historyków, ale przede wszystkim filozofów. Arystoteles, Plotyn, Kartezjusz, Spinoza, Kant, Hegel, Marks, Husserl, Heidegger, Merleau-Ponty – nie sposób wyliczyć ich wszystkich. To bowiem właśnie filozofia dostarcza pojęć, za pomocą których można ująć rzeczowość wraz z konstytuującą ją dychotomią przedmiot – rzecz.