Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Jak mówił Lew Tołstoj „Boga poznajesz nie tyle rozumem, nawet nie sercem, ale poprzez poczucie całkowitej zależności od Niego". To stwierdzenie doskonale posuje do osoby, którą wielu fanów piłki nożnej na całym świecie po dziś dzień uznaje za Boga, w niektórych miejscach na świecie wręcz czcząc jego imię i to pomimo wielu życiowych zakrętów oraz upadków jakich doznał. Tą postacią jest zmarły w zeszłym roku Diego Armando Maradona, a chciałbym wam dziś o nim opowiedzieć ze względu na nowe wydanie kultowego już tytułu autorstwa Jimmy'ego Burnsa „Maradona. Ręka Boga".Ponad 25 lat temu, dziennikarz z brytyjsko-hiszpańskimi korzeniami dostał zamówienie na książkę o jednym z najlepszych, a także najbardziej kontrowersyjnych piłkarzy w historii. Było to nie lada wyzwanie, biorąc pod uwagę bardzo bogatą karierę argentyńskiego wirtuoza futbolu, którą przyćmiewa jedynie jego życie prywatne i legendarne już pozaboiskowe wybryki takie jak wyzywanie przeciwników, całonocne imprezy, czy kilogramy wciągniętej kokainy. Tej sztuki udało się jednak dokonać, a o jej rezultatach przeczytacie poniżej.Na kartach książki, śledzimy losy Diego Maradony od momentu jego narodzin, aż do jego śmierci w listopadzie 2020 r. Choć mogłoby się wydawać, że większość tej historii stanowią piłkarskie wyczyny Argentyńczyka, tak jednak nie jest. Autor stara się bowiem pokazać nam jakim naprawdę człowiekiem był „Boski" Diego, a był człowiekiem niepozbawionym wad. Za sprawą swojego niezwykłego talentu został niejako zmuszony stworzyć postać, która stała się dla niego chroniącą go przed światem zewnętrznym zbroją.W sposób niezwykle szczegółowy możemy przekonać się jak mały chłopak z biednej rodziny, mieszkający w argentyńskich slumsach, zakochany w piłce nożnej stał się milionerem o rozdmuchanym ego, ekstrawaganckich zachciankach, z jednej strony robiącym wszystko by zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie, a z drugiej, zdającym stawiać swoje potrzeby zawsze na pierwszym miejscu.„Maradona. Ręka Boga", to historia o tym jak sława może zmienić człowieka. Sinusoida jaką jest życie Maradony pokazuje, że nawet wsparcie najbliższych i chęci poprawy mogą nie wyrwać nas z głębokiego dołka, a Argentyńczyk wpadał w najgłębsze. Będziecie mieli okazję dowiedzieć się m. in. o tym dlaczego Diego przez lata nie przyznawał się do swojego pierworodnego, jak długo wyrzekał się zażywania jakichkolwiek narkotyków, ale również o tym jak bardzo bolała go każda porażka, czy jak łatwo w jego oczach przyjaciel potrafił zmienić się we wroga.Książka uzmysławia nam również jak postać Maradony wpłynęła na rozwój piłki nożnej oraz jej komercjalizację. Wielomilionowe transfery i kontrakty, umowy reklamowe i sponsorskie, tworzenie spółek zarządzających wizerunkiem sportowca, wszystkie te elementy zaczęły odgrywać coraz ważniejszą rolę w sporcie właśnie za sprawą wielkiego talentu oraz osobowości Diego, ale także osób którymi się otaczał.Przez całą podróż przez życie bohatera „Ręki Boga" czujemy się kimś więcej niż tylko obserwatorami. Jimmy Burns sprawia, że jesteśmy w stanie lepiej zrozumieć przez co przechodził Diego. Nie stwierdza jednoznacznie, że był on dobrym lub złym człowiekiem, lecz pozostawia czytelnikowi ocenę najlepszego piłkarza w historii. Jest jednak w Argentyńczyku coś, co sprawia że wybaczamy mu te wszystkie kompromitacje, gafy i skandale z jego osobą w roli głównej. Wybaczamy mu doping, narkotyki, hulaszczy tryb życia, a nawet te wszystkie momenty gdy jego talent powoli zaczynał ginąć pod lawiną ego bohatera biografii. To chyba właśnie ten niedający się wyjaśnić magnetyzm i poczucie potrzeby posiadania Maradony w naszym życiu czyni go „Boskim".Jimmy Burns potrafi zaczarować czytelnika słowem. W biografii posiłkuje się wypowiedziami wielu postaci z otoczenia Maradony, jego trenerów, boiskowych partnerów, czy pracowników klubów w których występował, lekarzy i dziennikarze. Nowe wydanie książki zostało wzbogacone o rozdziały podsumowujące karierę i życie piłkarskiej legendy, a historia zatacza w ten sposób koło nie tylko dla bohatera, ale również dla autora. Unaocznia on nam, że każda osoba obdarzona niezwykłymi umiejętnościami może znaleźć się w podobnej sytuacji, a życie Maradony to doskonała przestroga dla każdego kto obraca się w świecie sławy i wielkich pieniędzy.Zanim w moje ręce wpadła książka, miałem wrażenie, że o Maradonie wiem już wszystko, ale nie mogłem się bardziej mylić. Dzięki „Ręce Boga" mogłem poczuć cierpienie Argentyńczyka, jego obsesje, euforię, egoizm. Zrozumiałem, że nic w życiu nie jest tylko czarne lub tylko białe, a kolejne etapy życia i kariery Diego były wciągające i fascynujące. Gorąco polecam tę lekturę wszystkim miłośnikom piłki nożnej, lecz również każdej osobie, która zbłądziła i szuka swojego miejsca na świecie, zastanawiając się czy warto dalej żyć. Historia Maradony odpowie wam, że warto.