Konto

Z czworaków na salony Nina Majewska-Brown Książka

Z czworaków na salony
27,50 zł
39,90 zł - sugerowana cena detaliczna
Wyślemy w ciągu 24h
Wydawnictwo: Bellona
Rodzaj oprawy: Okładka broszurowa (miękka)
Liczba stron: 304
Format: 1.0x1.0cm
Rok wydania: 2024
Zobacz więcej
27,50 zł
Z biedy w lepszy świat, z lepszego świata w mezalians Dawny przedwojenny świat odszedł w niepamięć. Lata bólu, strachu, dramatów, naznaczone śmiercią, sprawiły, że staliśmy się innymi ludźmi. Czy nowy ludowy ład dopełni dzieła społecznych zmian? Czy to możliwe, by prosta dziewczyna z czworaków zamieszkała na salonach i odnalazła się w nowej roli? Czy wyższe sfery zaakceptują, że przy ich stołach zasiądą ci, którzy dotychczas mogli im jedynie usługiwać? Przed mieszkańcami czworaków otwierają się nowe możliwości: kończą szkoły, podejmują pracę w mieście, wżeniają się w „lepsze państwo”. Natomiast przedwojenni bogacze, którym niegdyś wolno było wszystko, stają się wrogami ludu. Czy możliwy jest mariaż między tymi dwoma światami?

Szczegółowe informacje na temat książki Z czworaków na salony

Wydawnictwo: Bellona
EAN: 9788311174306
Autor: Nina Majewska-Brown
Rodzaj oprawy: Okładka broszurowa (miękka)
Liczba stron: 304
Format: 1.0x1.0cm
Rok wydania: 2024
Data premiery: 2024-09-09
Język wydania: polski
Podmiot odpowiedzialny: Dressler Dublin sp. z o.o.
Poznańska 91
05-850 Ożarów Mazowiecki
PL
e-mail: [email protected]

Podobne do Z czworaków na salony

Inne książki Nina Majewska-Brown

Inne książki z kategorii Literatura

Oceny i recenzje książki Z czworaków na salony

Średnia ocen:
6.62 /10
Liczba ocen:
99
lubimyczytac.pl
Powiedz nam, co myślisz!

Pomóż innym i zostaw ocenę!

23/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

11 września Wydawnictwo Bellona oddało w nasze ręce dwie powieści Niny Majewskiej-Brown. Jedna z nich przypomina dramatyczne wydarzenia warszawskiego getta, za sprawą drugiej przenosimy się w niełatwy czas powojennej Polski, kiedy kształtuje się nowy porządek społeczny, a reforma rolna zmienia obraz wsi i jej mieszkańców.W dworku rodziny Tarnowskich i pobliskich czworakach codzienne życie toczy się swoim rytmem w cieniu dawnych podziałów klasowych, ukazując przepaść dzielącą te dwa światy. Ani zakończona przed jedenastu laty wojna, ani reforma nie zmienią wpojonych zasad, konwenansów, stereotypów i wzajemnych relacji, przynajmniej nie z dnia na dzień. A i ludzka zawiść i hipokryzja pozostają niezmienne mimo upływu czasu.Zaskoczyło mnie, że powieść oparta jest na faktach, bo wyziera z niej bardzo interesujący, a momentami wręcz szokujący obraz rodziny dawnych właścicieli ziemskich. Intrygi, tajemnice, romanse wyzierają tu z każdego kąta, a jakby tego było mało pojawia się nawet wątek kryminalny. Wydarzenia możemy śledzić z perspektywy kobiet z obu warstw społecznych, poznając ich przeszłość, codzienne życie, ale również moralność i motywację.Jednym z kluczowych wątków powieści jest relacja pomiędzy młodymi ludźmi pochodzącymi z obu światów. To uczucie staje się pretekstem do ukazania napięć, jakie wynikają z różnic klasowych oraz pytań o to, czy miłość jest w stanie pokonać uprzedzenia, konwenanse, niechęć i zawiść.To powieść, przy której niejednokrotnie się uśmiechnęłam, ale też kręciłam głową z niedowierzaniem nad skalą ludzkiej hipokryzji. Pozostawiła mnie bogatszą o wiedzę z tamtego okresu, ale i z apetytem choćby na tort kasztanowy. Autorka wzbogaciła bowiem treść oryginalnymi przepisami kulinarnymi, z których kilka mam chęć wypróbować. Stworzyła obraz powojennej Polski pełen kontrastów doskonale balansując pomiędzy historią, kulinariami i społecznymi dramatami.Ujął mnie niepowtarzalny charakter tej powieści, która bawi i uczy pokazując, jak to kiedyś bywało... Czy dużo od tych czasów się zmieniło? Przeczytajcie i oceńcie sami.

24/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Miałam okazję wcześniej poznania dwóch książek Niny Majewskiej-Brown, które przeniosły mnie w czasy II wojny światowej. Pierwsza „Z powstania do Auschwitz", druga „Miłość zostawiłam w getcie". Tym razem rzecz rozgrywa się w okresie powojennym, w latach pięćdziesiątych na polskiej wsi. Mamy okazję obserwować, trochę jak w powojennych filmach starego kina, zderzenie dwóch światów - arystokracji i służby.To, do czego wszyscy przywykli przed wojną, odeszło w cień. Przyszło nowe, co nie znaczy, że lepsze. Wraz z zakończeniem wojny można było zaobserwować duże zmiany na polskiej prowincji. Dotychczasowy „Pan" zaczął zrównywać się z chłopem. Ten, który do tej pory usługiwał coraz bardziej przysuwał swoje krzesło do pańskiego stołu, by w końcu zająć przy nim miejsce. Trudno się z tym pogodzić. Jeszcze do niedawna związek osób z tak różnych stanów był nie do pomyślenia. Mogłoby się wydawać, że sprawy w dworku rodziny Tarnowskich wyglądają zgoła odmiennie, ale chyba i u nich dochodzi do tego, że wszystko staje na głowie.Często niepiśmienni chłopi zaczynają myśleć inaczej, edukują siebie a przede wszystkim swoje pociechy. Tak więc uczą się, kończą szkoły, podejmują prace w mieście i w ten sposób zaczynają zrównywać się ze swoimi dotychczasowymi chlebodawcami. A oni? Już nie są na świeczniku, jak wcześniej. Jednak starsze pokolenia pamiętają tamte układy i dla nich małżeństwo z „osobą niższego stanu" nadal pozostaje mezaliansem. I podobnie, jak w powieści Mniszkówny taka osoba pozostanie naznaczona, trędowata.Majewska-Brown już we wcześniejszych książkach udowodniła mi, że potrafi w taki sposób „sprzedać" opowiadaną przez siebie historię, że staje się ona pasjonującą i satysfakcjonującą, nie tylko, rozrywką. W tym przypadku trafiamy w sam środek zmian ustrojowych, w których planowano za pomocą reform poprawić stan obszarów wiejskich. Gdzie własność ziemska zostaje praktycznie zrównana z chłopską, a dla większości Pan/bogacz/właściciel staje się jawnym wrogiem.I znów, tak jak wcześniej, tak i tutaj autorka pięknie, barwnie i szczegółowo potrafi „wymalować" przed oczami czytelnika klimat tego, co minęło. Poznajemy modę, obyczaje, a nawet kuchnię; co jakiś czas pojawia się nawet jakiś przepis i tylko zastanawia mnie czy ktoś pokusi się o wypróbowanie, dzisiaj - w czasie, gdy wszyscy wszędzie gdzieś gnamy i ciągle brakuje nam czasu.A skoro tytuł brzmi „Z czworaków na salony" to wypadałoby zadać pytanie, na które będą mogli odpowiedzieć (na razie) ci z was, którzy przeczytali książkę - Czy faktycznie w takim okresie (tuż po wojnie), gdy nic nie jest pewne, gdy w sumie już trudno mówić o mezaliansach - taki związek dwojga młodych ludzi z tak różnych sfer jest możliwy? Czy ma szansę powodzenia?„Z czworaków na salony" polecam osobom, które szukają niebanalnej lektury. Gwarantuję, że miło spędzicie z nią czas. PolecamDodatkowym atutem książki jest fakt, iż jest historią opartą na faktach. Z jednokartkowego posłowia dowiecie się, jak jest teraz.

24/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Miałam okazję wcześniej poznania dwóch książek Niny Majewskiej-Brown, które przeniosły mnie w czasy II wojny światowej. Pierwsza „Z powstania do Auschwitz", druga „Miłość zostawiłam w getcie". Tym razem rzecz rozgrywa się w okresie powojennym, w latach pięćdziesiątych na polskiej wsi. Mamy okazję obserwować, trochę jak w powojennych filmach starego kina, zderzenie dwóch światów - arystokracji i służby.To, do czego wszyscy przywykli przed wojną, odeszło w cień. Przyszło nowe, co nie znaczy, że lepsze. Wraz z zakończeniem wojny można było zaobserwować duże zmiany na polskiej prowincji. Dotychczasowy „Pan" zaczął zrównywać się z chłopem. Ten, który do tej pory usługiwał coraz bardziej przysuwał swoje krzesło do pańskiego stołu, by w końcu zająć przy nim miejsce. Trudno się z tym pogodzić. Jeszcze do niedawna związek osób z tak różnych stanów był nie do pomyślenia. Mogłoby się wydawać, że sprawy w dworku rodziny Tarnowskich wyglądają zgoła odmiennie, ale chyba i u nich dochodzi do tego, że wszystko staje na głowie.Często niepiśmienni chłopi zaczynają myśleć inaczej, edukują siebie a przede wszystkim swoje pociechy. Tak więc uczą się, kończą szkoły, podejmują prace w mieście i w ten sposób zaczynają zrównywać się ze swoimi dotychczasowymi chlebodawcami. A oni? Już nie są na świeczniku, jak wcześniej. Jednak starsze pokolenia pamiętają tamte układy i dla nich małżeństwo z „osobą niższego stanu" nadal pozostaje mezaliansem. I podobnie, jak w powieści Mniszkówny taka osoba pozostanie naznaczona, trędowata.Majewska-Brown już we wcześniejszych książkach udowodniła mi, że potrafi w taki sposób „sprzedać" opowiadaną przez siebie historię, że staje się ona pasjonującą i satysfakcjonującą, nie tylko, rozrywką. W tym przypadku trafiamy w sam środek zmian ustrojowych, w których planowano za pomocą reform poprawić stan obszarów wiejskich. Gdzie własność ziemska zostaje praktycznie zrównana z chłopską, a dla większości Pan/bogacz/właściciel staje się jawnym wrogiem.I znów, tak jak wcześniej, tak i tutaj autorka pięknie, barwnie i szczegółowo potrafi „wymalować" przed oczami czytelnika klimat tego, co minęło. Poznajemy modę, obyczaje, a nawet kuchnię; co jakiś czas pojawia się nawet jakiś przepis i tylko zastanawia mnie czy ktoś pokusi się o wypróbowanie, dzisiaj - w czasie, gdy wszyscy wszędzie gdzieś gnamy i ciągle brakuje nam czasu.A skoro tytuł brzmi „Z czworaków na salony" to wypadałoby zadać pytanie, na które będą mogli odpowiedzieć (na razie) ci z was, którzy przeczytali książkę - Czy faktycznie w takim okresie (tuż po wojnie), gdy nic nie jest pewne, gdy w sumie już trudno mówić o mezaliansach - taki związek dwojga młodych ludzi z tak różnych sfer jest możliwy? Czy ma szansę powodzenia?„Z czworaków na salony" polecam osobom, które szukają niebanalnej lektury. Gwarantuję, że miło spędzicie z nią czas. PolecamDodatkowym atutem książki jest fakt, iż jest historią opartą na faktach. Z jednokartkowego posłowia dowiecie się, jak jest teraz.

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Miałam okazję wcześniej poznania dwóch książek Niny Majewskiej-Brown, które przeniosły mnie w czasy II wojny światowej. Pierwsza „Z powstania do Auschwitz", druga „Miłość zostawiłam w getcie". Tym razem rzecz rozgrywa się w okresie powojennym, w latach pięćdziesiątych na polskiej wsi. Mamy okazję obserwować, trochę jak w powojennych filmach starego kina, zderzenie dwóch światów - arystokracji i służby.To, do czego wszyscy przywykli przed wojną, odeszło w cień. Przyszło nowe, co nie znaczy, że lepsze. Wraz z zakończeniem wojny można było zaobserwować duże zmiany na polskiej prowincji. Dotychczasowy „Pan" zaczął zrównywać się z chłopem. Ten, który do tej pory usługiwał coraz bardziej przysuwał swoje krzesło do pańskiego stołu, by w końcu zająć przy nim miejsce. Trudno się z tym pogodzić. Jeszcze do niedawna związek osób z tak różnych stanów był nie do pomyślenia. Mogłoby się wydawać, że sprawy w dworku rodziny Tarnowskich wyglądają zgoła odmiennie, ale chyba i u nich dochodzi do tego, że wszystko staje na głowie.Często niepiśmienni chłopi zaczynają myśleć inaczej, edukują siebie a przede wszystkim swoje pociechy. Tak więc uczą się, kończą szkoły, podejmują prace w mieście i w ten sposób zaczynają zrównywać się ze swoimi dotychczasowymi chlebodawcami. A oni? Już nie są na świeczniku, jak wcześniej. Jednak starsze pokolenia pamiętają tamte układy i dla nich małżeństwo z „osobą niższego stanu" nadal pozostaje mezaliansem. I podobnie, jak w powieści Mniszkówny taka osoba pozostanie naznaczona, trędowata.Majewska-Brown już we wcześniejszych książkach udowodniła mi, że potrafi w taki sposób „sprzedać" opowiadaną przez siebie historię, że staje się ona pasjonującą i satysfakcjonującą, nie tylko, rozrywką. W tym przypadku trafiamy w sam środek zmian ustrojowych, w których planowano za pomocą reform poprawić stan obszarów wiejskich. Gdzie własność ziemska zostaje praktycznie zrównana z chłopską, a dla większości Pan/bogacz/właściciel staje się jawnym wrogiem.I znów, tak jak wcześniej, tak i tutaj autorka pięknie, barwnie i szczegółowo potrafi „wymalować" przed oczami czytelnika klimat tego, co minęło. Poznajemy modę, obyczaje, a nawet kuchnię; co jakiś czas pojawia się nawet jakiś przepis i tylko zastanawia mnie czy ktoś pokusi się o wypróbowanie, dzisiaj - w czasie, gdy wszyscy wszędzie gdzieś gnamy i ciągle brakuje nam czasu.A skoro tytuł brzmi „Z czworaków na salony" to wypadałoby zadać pytanie, na które będą mogli odpowiedzieć (na razie) ci z was, którzy przeczytali książkę - Czy faktycznie w takim okresie (tuż po wojnie), gdy nic nie jest pewne, gdy w sumie już trudno mówić o mezaliansach - taki związek dwojga młodych ludzi z tak różnych sfer jest możliwy? Czy ma szansę powodzenia?„Z czworaków na salony" polecam osobom, które szukają niebanalnej lektury. Gwarantuję, że miło spędzicie z nią czas. PolecamDodatkowym atutem książki jest fakt, iż jest historią opartą na faktach. Z jednokartkowego posłowia dowiecie się, jak jest teraz.

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

11 września Wydawnictwo Bellona oddało w nasze ręce dwie powieści Niny Majewskiej-Brown. Jedna z nich przypomina dramatyczne wydarzenia warszawskiego getta, za sprawą drugiej przenosimy się w niełatwy czas powojennej Polski, kiedy kształtuje się nowy porządek społeczny, a reforma rolna zmienia obraz wsi i jej mieszkańców.W dworku rodziny Tarnowskich i pobliskich czworakach codzienne życie toczy się swoim rytmem w cieniu dawnych podziałów klasowych, ukazując przepaść dzielącą te dwa światy. Ani zakończona przed jedenastu laty wojna, ani reforma nie zmienią wpojonych zasad, konwenansów, stereotypów i wzajemnych relacji, przynajmniej nie z dnia na dzień. A i ludzka zawiść i hipokryzja pozostają niezmienne mimo upływu czasu.Zaskoczyło mnie, że powieść oparta jest na faktach, bo wyziera z niej bardzo interesujący, a momentami wręcz szokujący obraz rodziny dawnych właścicieli ziemskich. Intrygi, tajemnice, romanse wyzierają tu z każdego kąta, a jakby tego było mało pojawia się nawet wątek kryminalny. Wydarzenia możemy śledzić z perspektywy kobiet z obu warstw społecznych, poznając ich przeszłość, codzienne życie, ale również moralność i motywację.Jednym z kluczowych wątków powieści jest relacja pomiędzy młodymi ludźmi pochodzącymi z obu światów. To uczucie staje się pretekstem do ukazania napięć, jakie wynikają z różnic klasowych oraz pytań o to, czy miłość jest w stanie pokonać uprzedzenia, konwenanse, niechęć i zawiść.To powieść, przy której niejednokrotnie się uśmiechnęłam, ale też kręciłam głową z niedowierzaniem nad skalą ludzkiej hipokryzji. Pozostawiła mnie bogatszą o wiedzę z tamtego okresu, ale i z apetytem choćby na tort kasztanowy. Autorka wzbogaciła bowiem treść oryginalnymi przepisami kulinarnymi, z których kilka mam chęć wypróbować. Stworzyła obraz powojennej Polski pełen kontrastów doskonale balansując pomiędzy historią, kulinariami i społecznymi dramatami.Ujął mnie niepowtarzalny charakter tej powieści, która bawi i uczy pokazując, jak to kiedyś bywało... Czy dużo od tych czasów się zmieniło? Przeczytajcie i oceńcie sami.

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Miałam okazję wcześniej poznania dwóch książek Niny Majewskiej-Brown, które przeniosły mnie w czasy II wojny światowej. Pierwsza „Z powstania do Auschwitz", druga „Miłość zostawiłam w getcie". Tym razem rzecz rozgrywa się w okresie powojennym, w latach pięćdziesiątych na polskiej wsi. Mamy okazję obserwować, trochę jak w powojennych filmach starego kina, zderzenie dwóch światów - arystokracji i służby.To, do czego wszyscy przywykli przed wojną, odeszło w cień. Przyszło nowe, co nie znaczy, że lepsze. Wraz z zakończeniem wojny można było zaobserwować duże zmiany na polskiej prowincji. Dotychczasowy „Pan" zaczął zrównywać się z chłopem. Ten, który do tej pory usługiwał coraz bardziej przysuwał swoje krzesło do pańskiego stołu, by w końcu zająć przy nim miejsce. Trudno się z tym pogodzić. Jeszcze do niedawna związek osób z tak różnych stanów był nie do pomyślenia. Mogłoby się wydawać, że sprawy w dworku rodziny Tarnowskich wyglądają zgoła odmiennie, ale chyba i u nich dochodzi do tego, że wszystko staje na głowie.Często niepiśmienni chłopi zaczynają myśleć inaczej, edukują siebie a przede wszystkim swoje pociechy. Tak więc uczą się, kończą szkoły, podejmują prace w mieście i w ten sposób zaczynają zrównywać się ze swoimi dotychczasowymi chlebodawcami. A oni? Już nie są na świeczniku, jak wcześniej. Jednak starsze pokolenia pamiętają tamte układy i dla nich małżeństwo z „osobą niższego stanu" nadal pozostaje mezaliansem. I podobnie, jak w powieści Mniszkówny taka osoba pozostanie naznaczona, trędowata.Majewska-Brown już we wcześniejszych książkach udowodniła mi, że potrafi w taki sposób „sprzedać" opowiadaną przez siebie historię, że staje się ona pasjonującą i satysfakcjonującą, nie tylko, rozrywką. W tym przypadku trafiamy w sam środek zmian ustrojowych, w których planowano za pomocą reform poprawić stan obszarów wiejskich. Gdzie własność ziemska zostaje praktycznie zrównana z chłopską, a dla większości Pan/bogacz/właściciel staje się jawnym wrogiem.I znów, tak jak wcześniej, tak i tutaj autorka pięknie, barwnie i szczegółowo potrafi „wymalować" przed oczami czytelnika klimat tego, co minęło. Poznajemy modę, obyczaje, a nawet kuchnię; co jakiś czas pojawia się nawet jakiś przepis i tylko zastanawia mnie czy ktoś pokusi się o wypróbowanie, dzisiaj - w czasie, gdy wszyscy wszędzie gdzieś gnamy i ciągle brakuje nam czasu.A skoro tytuł brzmi „Z czworaków na salony" to wypadałoby zadać pytanie, na które będą mogli odpowiedzieć (na razie) ci z was, którzy przeczytali książkę - Czy faktycznie w takim okresie (tuż po wojnie), gdy nic nie jest pewne, gdy w sumie już trudno mówić o mezaliansach - taki związek dwojga młodych ludzi z tak różnych sfer jest możliwy? Czy ma szansę powodzenia?„Z czworaków na salony" polecam osobom, które szukają niebanalnej lektury. Gwarantuję, że miło spędzicie z nią czas. PolecamDodatkowym atutem książki jest fakt, iż jest historią opartą na faktach. Z jednokartkowego posłowia dowiecie się, jak jest teraz.

18/10/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Opowieść „Z czworaków na salony" autorstwa Niny Majewskiej-Brown przedstawia obraz polskiej wsi w latach 50-tych. Jest to czas burzliwych przemian społecznych i ustrojowych. Autorka wspomina o postępie technologicznym oraz zmianach zachodzących wśród podziałów klasowych. Historia i wszelkie jej wzmianki są tu jedynie tłem i nie dominują, co bardzo mi się podoba.Poznajemy rodzinę Tarnowskich i ich życie, rodzinę, znajomych i służbę. Melania i Leszek, dzieci Tarnowskich, zakochują się w osobach z niższych sfer. Ona w stangrecie, a on w pomocy podkuchennej. Pokazane jest zderzenie się dwóch światów: Państwa i służby. Nierówne traktowanie płci, wpływ norm społecznych na życie jednostek, a także sam mezalians...do czego doprowadzą miłość kontra społeczny wstyd?Autorce w dość przystępny sposób udaje się poprzez odwzorowanie (opartych na faktach) postaci ukazać frustracje oraz lęki wobec nieuchronnych zmian zbliżających się wielkimi krokami. Fabula została wzbogacona nawet o wątek kryminalny, który moim zdaniem spokojnie mógłby być całkiem pominięty. Użycie niektórych rubasznych sformułowań dodało swoistego klimatu tamtych czasów. A zakończenie usatysfakcjonowało, choć wg. mnie ucięto tą historię zbyt pośpiesznie i mogłaby by powstać kontynuacja.

Bestsellery

Nowości

DARMOWA DOSTAWA
za zapis do newslettera!
Odkrywaj najlepsze książki, wyjątkowe promocje i niepowtarzalne okazje.
*Kod jednorazowego użycia przy minimalnej wartości koszyka 69 zł.