Menu

Oficyna Związek Otwarty

Oficyna Związek Otwarty
W jaki sposób kryzys przynależności ujawnia się we współczesnym świecie? Czy uzależnienia nadal należy traktować jako chorobę czy raczej adaptację do stylu więzi społecznych i ich zaniku? „To jak zbudowany jest dzisiejszy świat, jest jednym z głównych powodów rozwoju uzależnień. Dopóki przy tym nie przystaniemy, również jako profesjonaliści, będziemy działać jak współuzależnione osoby, zasłaniając skutki i ból uzależnienia, nie sięgając do jego przyczyn. Od nas też zależy, jak chcemy myśleć i patrzeć na uzależnienie, jakie metody i perspektywy chcemy wziąć pod uwagę. Czy chcemy zmierzyć się z szerszym kontekstem, własnym uczciwym rachunkiem w tej sprawie, czy jesteśmy w stanie patrzeć na uzależnienie z perspektywy kryzysu naszego świata, czy raczej jak zachodnia medycyna, „łatać dziury”, łagodząc zaostrzone objawy? Czy jesteśmy gotowi na otwarcie naszych oczu i serc, na ból nas wszystkich i kłamstwa, którymi jesteśmy codziennie podsycani do walki, wysiłku, opuszczenia, izolacji, samotności, lęku, niepokoju, utraty wiary w siebie i drugiego człowieka?” (fragment tekstu) Książka Katarzyny Rejniak prowadzi Czytelnika ku rozumieniu przekonań i postaw, a przede wszystkim uczuć, jakie żywimy wobec osób uzależnionych. Podróż ta pozwala nam uzyskać pełniejszy obraz cierpienia tych ludzi; słyszymy głuche echo pustej studni ich dzieciństwa, a także dorosłych relacji, których kształt jest jego konsekwencją. W miarę zagłębiania się w myśl Autorki ten dźwięk staje się coraz wyraźniejszy. Odkrywamy, jak bardzo doświadczenia traumatyczne determinują nasze życie. Rozpoznajemy to również w szerszej, społecznej perspektywie. Opisywana w tej publikacji kultura kryzysu przynależności pozwala nam głębiej rozumieć  siebie i uzależnienie, które w naszym świecie stało się rozpaczliwą próbą ratowania więzi. Bożena Maciek-Haściło
Niniejsza książka pełni wiele funkcji. Tym, którzy pracują w szkolnictwie, w branży medycznej lub są psychoterapeutami, pozwalamy na porzucenie postawy sekciarskiej, zgodnie z którą własny punkt widzenia jest jedynym możliwym. Mamy nadzieję, że uda nam się pokazać jak przyjmować inną perspektywę bez wchodzenia w konflikt. Laikom oferujemy systematyczny kurs rozwoju osobistego i integracji. Aczkolwiek, żeby odnieść pełen pożytek z naszej książki, czytelnik powinien korzystać z obu jej części naraz, i na przykład wykonywać eksperymenty tak sumiennie, jak to tylko możliwe, ponieważ samo czytanie pozwoli osiągnąć niewiele. Może nawet doprowadzić cię do poczucia, że stoisz przed zadaniem, które cię przerasta; a tymczasem, jeśli zrobisz rzeczywiście to, o co cię prosimy, wkrótce poczujesz, że zaczynasz się zmieniać. Pracując nad praktyczną częścią książki, spróbuj równocześnie czytać jej drugą część, ale w taki sposób, by nie zmuszać się do jej pełnego zrozumienia. Możliwe, że czytanie tej książki pobudzi cię i zainteresuje; niemniej jednak, ponieważ jej całościowy przekaz jest tak bardzo inny od utartego sposobu myślenia, nie będziesz w stanie go sobie od razu przyswoić, chyba że jesteś dobrze zaznajomiony z Korzybskim, Whyte’em, Goldsteinem i innymi gestaltystami. Po przeczytaniu jej po raz pierwszy sam zadecydujesz, czy książka dała ci na tyle dużo, żebyś chciał rozpocząć bardziej systematyczne przeżuwanie jej części teoretycznej. Jeśli jesteś pacjentem lub przygotowujesz się do pracy jako psychoanalityk, dla którego terapia jest czymś więcej niż tylko zwykłą ambicją, wówczas całkiem możliwe, że odkryjesz, iż ten wysiłek nie wpłynie wcale negatywnie na twoją terapię, ale wprost przeciwnie: będzie dla ciebie źródłem stymulacji i spowoduje, że przestaniesz już dreptać w miejscu.Czytaj wybrane fragmenty tekstu w dobrej wierze jako medytacyjną kontemplację poprzez zawieszenie świadomego wysiłku związanego z jego rozumieniem, określonymi celami uczenia się, oczekiwaniami czy potrzebą realizacji zadania. Jest to „tryb pośredni”, który nie jest ani aktywny, ani pasywny. Jednocześnie zwracaj uwagę na teorię i eksperymenty. Głos pośredni pozwala zarówno akceptować zainteresowanie odkrywaniem, jak i przyjmować zrelaksowaną, być może nawet nieco figlarną postawę. Inna możliwość to czytanie fragmentów tekstu z przesadną uwagą i koncentracją, a potem ponowne czytanie tych samych fragmentów tekstu, tym razem z nastawieniem o wiele bardziej zrelaksowanym niż w trybie pośrednim – przyjęcie postawy przesadnie biernej i wyluzowanej. Następnie możesz rozważyć wszelkie pojawiające się u ciebie samoobserwacje, takie jak: wrażenia zmysłowe, uczucia, myśli, doznania cielesne i powstające od nowa znaczenia.Na praktyczny tom składają się dwie główne sekcje: Orientowanie self i Manipulowanie self. Sekcje te podzielone zostały na rozdziały, w ramach których autorzy proponują szereg eksperymentów do wykonania przez czytelnika. Są to propozycje konkretnych ćwiczeń wraz z wyjaśnieniem, po co je robimy i jaka teoria leży u ich podstawy. Ich celem jest zwiększenie świadomości, doświadczanie tu i teraz, samopoznanie, w tym odkrycie swoich oporów i konfliktów, zlokalizowanie swojego topdoga i underdoga, zwiększenie koncentracji uwagi, lepsze kontaktowanie się ze środowiskiem, zwiększenie świadomości doznaniowej, kontaktowanie się ze swoim ciałem, emocjami oraz myślami, zrozumienie typowych dla siebie mechanizmów unikania kontaktu i przekształcenie ich w to, co bardziej nam służy, wreszcie zmiana odczuwanego lęku w pobudzenie i wzrost siebie jako człowieka.Autorzy wskazują na to, że genezą eksperymentu jest experiri, czyli „dać sobie od-czuć” lub „spróbować”, będąc jednocześnie obserwatorem, który bada, weryfikuje lub obala. Warto podkreślić, że autorzy tworzyli część praktyczną dla ludzi im współczesnych, ale proponowane przez nich eksperymenty wcale nie straciły na aktualności. Czytelnik nadal może mieć poczucie, że stoi twarzą w twarz z Perlsem mówiącym: „Spróbuj to zrobić i zobacz, co się stanie”.
Po raz pierwszy w polskim tłumaczeniu.„Filozoficzna i historyczna relacja z naszego kryzysu ekologicznego oraz plan działania na przyszłość”.Mroczna ekologia to propozycja międzygatunkowego współbycia, która nawiązując do halloweenowej idei karnawałowej egalitarności, staje się jednocześnie nietypowym projektem politycznym, zarysem przyszłej wspólnoty. Mortonowi udaje się z powodzeniem połączyć to co ciemne, pozaludzkie, wstrętne, przerażające ze wspólnototwórczą rzeczywistością gry, zabawy, śmiechu, a nawet głupoty. Wprowadzając kategorię widmowości, wskazuje na wycofaną, migotliwą obecność pozaludzkiej rzeczywistości, która niczym mgła oblepia i spowija wszystko to, co ludzkie. [Andrzej Marzec, wstęp]Morton bada logiczne podstawy kryzysu ekologicznego, który jest przesiąknięty melancholią i negatywnością współistnienia, a mimo to ewoluuje, w miarę odkrywania jego pętli, w coś zabawnego, anarchicznego i komediowego. Jego prace stanowią umiejętne połączenie nauk humanistycznych, filozofii, antropologii, literatury, ekologii, biologii i fizyki.Wyobraźnia, a raczej jej zdolność do tworzenia rzeczy nowych, oryginalnych i niepowtarzalnych, zbyt długo służyła humanistom za kryterium, dzięki któremu mogli oddzielać ludzi (jej szczęśliwych posiadaczy) od pozaludzkich istot, posługujących się ich zdaniem wyłącznie algorytmami, bezrefleksyjnie realizujących określony schemat działania.Timothy Morton nie odmawia wyobraźni pszczołom, lecz raczej ludziom antropocenu, którzy podążając ślepo za przyjętym przez siebie wzorcem myślenia i postępowania (ideą rozwoju) z impetem zmierzają wprost ku ekologicznej katastrofie, by zniknąć w płomieniach globalnego ocieplenia.Fragment ze wstępu:W dzieciństwie najczęściej boimy się niespodziewanie zapadającej nocy, dorastając znajdujemy co raz więcej sposobów na unieszkodliwianie przerażającej i jednocześnie pociągającej mocy ciemności, natomiast w dorosłym życiu stajemy się na tyle światłolubni, by doskonale wiedzieć w jaki sposób skutecznie unikać mroku. Tymczasem lektura Mrocznej ekologii to wyprawa w ciemność, jeśli wejdziemy w nią od razu i bez przygotowania, nie będziemy w stanie niczego dostrzec, gdyż nasze oczy powinny się do niej najpierw stopniowo przyzwyczaić. Dlatego wchodząc w mrok warto zabrać ze sobą przewodnika, który nie boi się ciemności, nie będzie chciał jej za wszelką cenę rozjaśniać, lecz da nam odpowiednie narzędzia do samodzielnego poruszania się w pozbawionej światła rzeczywistości i tę funkcję powinien spełniać wstęp. Wybierzmy się zatem w podróż po ciemnych i zawiłych ścieżkach mrocznej ekologii: w drogę!
Ta książka nie powstałaby, gdybym nie była psychicznie chora. Paradoksalnie, jestem wdzięczna swojej chorobie za to, że obchodzi się ze mną w sposób, który umożliwia jej opisywanie. Dziękuję także moim bliskim i przyjaciołom, którzy wierzą, że pisząc, mogę się dołożyć do – miejmy nadzieję pozytywnej – zmiany w postrzeganiu osób żyjących z diagnozą takiej choroby. Podczas gdy diagnoza choroby dwubiegunowej była jak przykrótka sukienka, schizoafektywnej – przez lata jak sukienka niewygodna, informacja o zaburzeniu osobowości typu borderline nareszcie okazała się tą, która najbardziej pasuje. Jak stwierdził mój mąż, inżynier: może i nie jest to teoria, która opisuje cały wszechświat, ale najtrafniejsza teoria wszechświata, jaką mamy. Książkę kieruję do tych czytelników, którzy chcą lepiej zrozumieć rzeczywistość osób spoza spektrum tak zwanej normalności, poczynając od psychiatrów, terapeutów, psychologów, studentów tychże kierunków oraz osób bliskich samym chorym, a także do wszystkich tych, których interesuje tematyka zaburzeń psychicznych. Chcę również wierzyć, że ludzie podobni do mnie, cierpiący z powodu tychże zaburzeń, czytając tę lekturę, poczują się mniej samotni, a może nawet skorzystają z opisywanych przeze mnie i przeze mnie sprawdzonych strategii radzenia sobie w chorobie. Książka składa się z kilku części. Możesz czytać je po kolei lub sięgać w dowolnej kolejności po te, które przyciągną cię najbardziej: - Wstęp opisuje pierwszy atak choroby. - Część I – diagnozy, które mi przypisano, przebieg hospitalizacji oraz farmakologię. - Część II – symptomy, których doświadczam: depresyjne, maniakalne, psychotyczne, lękowe i w końcu sklasyfikowane jako borderline. - Część III – strategie radzenia sobie w chorobie, między innymi terapię, sztukę, medytację, mindfulness, ale także budowanie relacji czy pracę z ciałem. - Zakończenie podsumowuje miejsce, w którym jestem teraz, siedem lat po pierwszej hospitalizacji. Aneks składa się z trzech części: - pierwsza to napisany wyłącznie przez mojego męża opis życia z osobą chorą z perspektywy partnera życiowego; - druga – to najczęściej zadawane pytania i odpowiedzi związane z chorowaniem; - trzecia to moja jednoaktowa sztuka teatralna, opisująca relację dwóch kobiet, z których jedna cierpi na zaburzenie typu borderline.
O wpływie hormonów równie dobrze można mówić w odniesieniu do nabuzowanego testosteronem bankiera z City, jak i kobiety przed miesiączką Eleanor Morgan Jednak tylko kobiety słyszą: „to hormony” czy „histeryczka”-lekceważące reakcje na zmieniającą się biochemię kobiet. Morgan w niezwykle ciekawy sposób opisuje historyczno – kulturowe tło i opowiada, jak przez lata patologizowano i stygmatyzowano nasze emocje i zachowania. Jej zdaniem mity, dezinformacje i awersje wokół kobiecej rozrodczości w zachodnim świecie XXI wieku wciąż mają się świetnie. Autorka zastanawia się, w jakim stopniu utrwalony w oczach społeczeństwa obraz kobiet wpływa na to, jak postrzegają same siebie. O kobiecej fizjologii nadal mówi się publicznie ze wstydem. Miesiączka, poronienia, endometrioza, menopauza – to tematy, o których się szepcze w ukryciu. To właśnie dlatego, zdaniem autorki, kobiety żyją w niewiedzy, w odcięciu od własnego ciała. A nie uciekniemy od biologi – pisze – siła tkwi w lepszym poznaniu siebie. Morgan bardzo wnikliwie analizuje życie zdrowotne współczesnej kobiety – od cyklu menstruacyjnego przez antykoncepcję, PMS po menopauzę. Obala mity, zestawiając je z najnowszą wiedzą medyczną. I co najważniejsze - uczy nas i siebie na nowo odczytywać swoje ciało i zrozumieć siebie. Eleanor Morgan - pisarka, feministka, psycholożka. Stale publikuje w opiniotwórczych czasopismach m.in.: The Guardian, The Observer, The Times, The Independent, VOGUE, WIRED, i The New York Times. Hormonal jest jej drugą książką. Pierwsza, wydana w 2016 roku Anxiety for Beginners: A Personal Investigation, porusza problemy ludzi z zaburzeniami lekowymi. Obecnie pracuje nad trzecia książką Maps of Desire (styczeń 2022) w której bada różnorodność kobiecego pożądania. Mieszka w Londynie ze swoim psem. Kobiece ciało ciągle jest dyskryminowane. Przez wieki zakłamywano naszą cielesność, ograniczając ja do seksualności i rodzenia. Dziewczynki uczone są wstydu, który towarzyszy nam we wszystkich okresach życia. Książka Eleanor Morgan uświadamia nam, jak mało wiemy o naszym ciele i o tym, jak wiąże się ono z osobowością i tożsamością. Czytając "Hormonal", zrozumiemy, co dzieje się z naszą fizjologią i jaki ma wpływ na nasze codzienne życie. Krystyna Kofta Autorka w bardzo przystępny sposób podaje skomplikowaną wiedze medyczną, analizując związki między hormonami a zdrowiem i samopoczuciem kobiet. Obala od lat powtarzane mity o żeńskich hormonach i pokazuje mechanizmy ich powstawania. Lektura obowiązkowa dla mężczyzn. Dr n. med. Jakub Bukowczan
Przed Wami wywiady z założycielami terapii Gestalt. ,,Opowieść o początkach” pokazują co inspirowało twórców i od czego wszystko naprawdę się zaczęło. Rozmowy opisują osobiste przeżycia i historie osadzone w rzeczywistości XX w. Możemy poznać założycieli nie tylko od strony teorii jaką współtworzyli, ale także w bardzo intymnych wypowiedziach dotyczących ich życia. „Słuchając, jak opowiadasz o swojej relacji z Fritzem, rozumiem, jak sądzę, nieco głębiej, dlaczego w początkowym okresie swojego istnienia terapia Gestalt nie potrafiła zająć się kwestią intymności z jakąkolwiek duszą i dlaczego tak bardzo celebrowała silną jednostkę, ale nie wspólnotę i nie więź. Myślę, że pokazuje to również, dlaczego tak ważne jest, aby teoria podlegała rewizji i była rozwijana przez wiele osób, a nie była wytworem tylko jednej osoby.’’ (fragment książki) ”Ziarna terapii Gestalt zostały zasiane, gdy utworzona w 1948 roku „grupa edukacyjna” zaczęła spotykać się co tydzień w Nowym Jorku. Grupa ta stała się zalążkiem nowojorskiego Instytutu Terapii Gestalt (The New  York Institute for Gestalt Therapy), który został założony w 1952 roku, co zbiegło się z publikacją „Gestalt Therapy”. Członkami założycielami grupy byli Paul Weisz, Paul Goodman, Elliot Shapiro, Frederick i Laura Perls, Sylvester „Buck” Eastman oraz Isadore From. Spośród tej grupy tylko Isadore From i Paul Goodman oraz Frederick i Laura Perls zaczęli nauczać teoretycznych założeń terapii Gestalt poza pierwotną grupą. „Spośród występujących tu osób żyją jeszcze tylko Erv Polster i syn Perlsów, Stephen. Pozostali pojawiają się w transkrypcjach wywiadów, nagrywanych „na żywo” przez osoby, które dobrze ich znały i głęboko ceniły ich talenty kliniczne i teoretyczne”. Joe Wysong The Gestalt Journal Press
Celem charakterologicznej psychoterapii jest przekroczenie problemów emocjonalnych, których matryce sięgają pierwszych miesięcy i lat życia, obejmują schematy myślenia, zachowania i procesy cielesne (postawa ciała, oddychanie). Wybitny psychoterapeuta kalifornijski dr Stephen Johnson poświęcił cykl książek prezentacji metod pracy nad ograniczeniami charakterologicznymi, uwarunkowanymi przez urazy kolejnych faz rozwoju małego dziecka. Żaden znany mi psychoterapeuta nie zdecydował się dotąd tak dalece „odkryć karty” i opisać krok po kroku kulisy psychoanalitycznego procesu nie szczędząc danych odnoszących się do możliwych błędów i problemów psychoterapeuty. Autor czerpie z teorii relacji z obiektem, pokazując jak twórczo ją integrować z analizą charakteru zapoczątkowaną przez Reicha, metodami pracy z ciałem, Gestalt, terapii Ericksonowskiej i behavioralnej. Jacek Santorski „Sztuka postmodernistyczna, stanowiąc integrację czy kombinację form bardziej klasycznych i form modernistycznych, łączy ze sobą elementy w sposób często eksperymentalny, a nawet humorystyczny. Nieprzypadkowo więc, chociaż z pewnym opóźnieniem, także psychoterapia weszła w okres otwartości i integracji. Nadszedł czas, w którym terapeuci uprawiający tę improwizacyjną formę sztuki, opartą na solidnych zasadach psychologicznych, opowiadają się za prawdziwie artystycznym statusem swej pracy. Ta książka podejmuje problematykę indywiduacji. Każdy psychoterapeuta musi w sposób rzeczywisty przejść przez ten proces, tak aby ostatecznie znaleźć własną indywidualność, różną od swoich nauczycieli i mistrzów. Oznacza to: dorosnąć, opuścić dom i poznać resztę świata.” (fragment tekstu)
„Wszystko, co uznacie tutaj za rozsądne lub tylko trochę niezwykłe, pochodzi bezpośrednio od profesora Freuda z Wiednia i jego uczniów (oraz z teorii terapii Gestalt). Ja zaś przyznaję się do ojcostwa tego, co wyda wam się całkowicie szalone”. Spróbuję, trzymając się podstawowych zasad, opisać terapię Gestalt poprzez to, co seksualne. Mam  nadzieję, że próba ta wzbogaci gestaltową praktykę i postawę we wszystkich kwestiach – seksualnych i innych. Zresztą – czy są jakieś inne? Z wstępu do polskiego wydania: „Sam akt seksualny, jak się okazuje, zasadza się niejednokrotnie na pociągu wzbudzanym przez określone cechy spojrzenia, głosu, kształtu ramion, sytuacji społecznej etc. Pokazuje to, że w centrum seksualności zieje niemożliwa do zamknięcia dziura, czeluść, wokół której organizuje się kondycja ludzka. O wielu z tych wątków w większych szczegółach zaciekawieni czytelniczka lub czytelnik przeczytają w niniejszej książce. Jest to książka figlarna, ponieważ niosąc w tytule słowo „Gestalt”, w ogromnym stopniu i w sposób często zawoalowany czerpie całymi garściami z psychoanalitycznego nauczania Jacques’a Lacana, nie zawsze dając o tym znać wprost” Anatol Magdziarz Fragment książki: „Tekst, który trzymacie państwo przed sobą, ma być świadectwem pewnych poszukiwań i doświadczeń. Nie jestem gestaltystą, a tym bardziej terapeutą Gestalt. Próbuję praktykować terapię Gestalt jako najbliższą jej własnych podstaw. Interesuje mnie praxis – praktyka, która nie opiera się ani na wiedzy, ani na byciu. Praxis to doświadczenie, kontakt, dotyk, czyn. Teoria w tle jest oczywiście przydatna – by znaleźć punkty odniesienia w praktyce, próbować ocenić jakość i kierunek procesu, określić sposoby i cel pracy. Różnicy, którą dostrzegam między relacją a interakcją, między rzeczywistością a Realnym, przyjemnością a rozkoszą, samotnością a izolacją, bólem a cierpieniem, wciąż nie widzę między słowami terapeuta i pacjent. Możemy zachować te terminy, pamiętajmy jednak, że za słowami, których używamy, stoi cała bateria znaczących, że kształtują nas one, wyzwalają w nas łańcuch spontanicznych, najczęściej nieuświadomionych skojarzeń. Terapia Gestalt jest od dawna znaną i uznaną metodą. I będzie tak dalej, pod warunkiem że terapii nie rozumiemy jako leczenia, uzdrawiania, lecz jako opiekę zdrowotną, troskę. Troskę o innego i o sytuację; o to, żeby w interakcji z innym, poprzez tę interakcję, rozwijały się wszystkie możliwości zwierzęcego organizmu ludzkiego. Widzimy to, obserwując bieżącą politykę i sposoby użycia słów: terapeuta, pacjent, terapia. Czytelniczko, czytelniku, wybaczcie, że kwestie języka zajmują w tej książce tak wiele miejsca. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że koncepcja, którą tu przedstawiam, jest trudna do przekazania. Właśnie dlatego starałem się ją wyjaśniać na wielu różnych przykładach. Opieram się na antropologicznej koncepcji człowieka, ludzkiego organizmu zwierzęcego obdarzonego językiem i mową. Są też inne koncepcje. Zbyt często lekceważymy stojącą za naszą praktyką antropologię, ta to prowadzi do niezrozumienia, nieporozumień i kłótni między kolegami po fachu. Wreszcie, żeby już zamknąć temat – skoro człowiek jest zwierzęciem, a zarazem uwikłaną w sieć mowy istotą językową, to skupienie się na procesie jest sztuką formy. A dla nas, ludzi, sztuka formy na tym polega, by dać rzeczy najodpowiedniejsze słowo, godząc się jednocześnie z tym, że wszystkiego powiedzieć się nie da. Język Gestaltu, odwrotność dyskursu mistrza. Nie chodzi o to, żeby „nie wiedzieć”, ale „już nie wiedzieć” (J. Blaize); nie chodzi o to, żeby „poznać siebie”, lecz żeby „pojawić się przy okazji innego” (J-M. Robine). „Miłość uprawiana bez odsłonięcia się, bez szaleństwa, jest tylko groteskową gimnastyką, w której rozgrywamy relacje władzy: branie, posiadanie, oddawanie się, robienie „komuś” dobrze”.