Jak Feniks z popiołów to książka dwuwarstwowa. Jedna warstwa to świat medyczny: młoda lekarka Laura, główna bohaterka, inni lekarze i pacjenci szpitala, ich romanse, przyjaźnie, niechęci, tragedie i fascynacje. By pomóc czytelnikowi odkryć drugą warstwę i zmusić go do myślenia, Autorka nie waha się poruszać delikatnych tematów, stawiać bohaterów przed trudnymi wyborami czy wciąż zaskakiwać zwrotem akcji, często brutalnym. Po co? Oto jedna z lekcji:
Proszę cieszyć się życiem i brać z niego garściami. Nie każdy mój pacjent ma tyle szczęścia, by dostać nowe życie. Odrodzić się niczym Feniks z popiołów.
To wszystko zaś w atmosferze czasów międzywojnia i kina przedwojennego, przy akompaniamencie niezapomnianych piosenek. Iście niebanalne połączenie.
Choć życie jest delikatne i kruche jak porcelana, nie warto odstawiać go na półkę i liczyć na to, że nie dozna uszczerbku. Wręcz przeciwnie – trzeba doświadczać, cierpieć, dążyć do spełnienia za wszelką cenę, bo nie wiadomo, ile mamy czasu, zanim rozsypie się w drobne kawałki. Greta Gulsen w „Jak Feniks z popiołów” dobitnie udowadnia, że zegar tyka i nie da się go zatrzymać ani na sekundę.
Aleksandra Jesiołowska, aleksandrowemysli.blogspot.com