Z czyich spękanych ust padają nowe słowa? Kto kreśli żywe linie na zdartej awangardowej mapie? Izolinie wyznaczane przez Marcina Mokrego łączą spuściznę papieża awangardy Tadeusza Peipera oraz – dziedziczącego jego poetycki obłęd – Janusza Zimnego, którym autor tomu opiekował się w rydułtowskim MOPS-ie. Poeta nie boi się zmąconego autorstwa ani formalnego ryzyka. Wiersze konkretne zderza z konkretem fizjologii, podkręca natężenie znaczeń, spina językowe odległości, odchyla myśl od normy, a metaforycznym przekaźnikom pozwala iskrzyć przez całe stulecie.