Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Mam tyle do napisania o "Miłości w czasach dyskontów", że aż brakuje mi słów (co się praktycznie nie zdarza). Zastanawiam się nad tym, czy zacząć od scharakteryzowania tytułowego uczucia (?)/ stanu emocjonalnego (?)/ czynności fizycznej (?), które/ który/ która w dzisiejszych czasach w jakiś 95 % znajduje się nie w serduszkach czy główkach, ale między udami przedstawicieli płci obojga. To szczególne położenie sprawia, że jest ono/ on/ ona zazwyczaj: przypadkowe/ przypadkowa, mechaniczne/mechaniczna, chaotyczne/chaotyczna, eksperymentalne/eksperymentalna i na pewno nie dane/dana na zawsze (prof. Saloni byłby ze mnie dumny!). Może powinnam skupić się na nietypowej, intrygującej i wciągającej za czerwone kotary konstrukcji opowieści, która skojarzyła mi się z rozsypanymi, uzależniającymi puzzlami (na wstępie widzimy obrazek - Oliwię, która za 4 dni bierze ślub, za tydzień kończy 38 rok życia, następnie rozdział po rozdziale, puzzel po puzzlu, absolutnie nie chronologicznie (!) układamy sobie w głowach wydarzenia/elementy, które ukształtowały i przyprowadziły bohaterkę do maja 2017 r. Na początku obawiałam się, że takie skakanie od USA do liceum, od Szymona do Londynu czy od Klaudii do korporacji będzie mnie rozpraszało, ale już po kilku rozdziałach okazało się, że jestem i absolutnie skupiona na lekturze, i niedorzecznie ciekawa tego, jak to się stało, że... to, tamto i siamto. A, że Oliwia przeszła dużo, nawet po przeczytaniu powieści nie wiem, który wątek interesował mnie najbardziej). Na pewno nie zacznę od tego, że to najlepsza powieść pana Koziarskiego jest, bo po pierwsze primo: jestem nieobiektywna od czasu kilkukrotnej lektury „Klubu samobójców", po drugie primo: nie chcę być monotematyczna (tak już pisałam o wydanym w październiku 2017 r. poprzedniej powieści Autora i pewnie będę tak myślała o tej, która mam nadzieję niedługo się ukaże) , po trzecie primo: to wyróżniająca się wśród współczesnych opowieści o Polkach historia jest - Oliwia ani nie szuka ukochanej rudery pośród łąk i innych chaszczy, ani nie spowiada się podczas spożywania własnoręcznie przygotowanego, składającego się z 50 dań posiłku właśnie co poznanym przyjaciółkom, co sprawia, że jest prawdziwa i często ma ochotę nastrzelać jej po pysku. Polecam podłączając się do opinii bohaterki o dyskryminacji osób nieposiadających potomstwa i dziękując za podłogę w zygzaki. Fire Walk with Me!