Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Proza intymności. Misternie tkana każdym słowem, metaforą, obrazem. Przepiękna.Pamiętam nieoczywistość Łotwy - moje podróżnicze odkrycie. To tam znaleźć jeszcze można pustą nadmorską plażę, które nagle staje się jakby tylko twoja. Tym razem pierwszy raz stykam się łotewską literaturą, której widzę wciąż zbyt mało na półkach w księgarniach i ponownie jestem urzeczona. To głos młodego pokolenia mocno osadzony we współczesnych realiach, choć z błyskami nierealności. Nic tu nie jest schematem, powieleniem. Jest za to świeżość języka, który sprawia, że z książką nie chcemy rozstawać się nawet na ułamek sekundy. Forma wykracza poza utarte ścieżki. Unikat. Gratuluję pisarce kunsztu i wiatru między wierszami. Już po spojrzeniu na malarską okładkę i doświadczeniu jej faktury wiedziałam, że to będzie podróż, której kadry będą jak echo. Wciąż powracające.To zbiór trzynastu opowiadań. O ludziach i łączących ich relacjach, o balansowaniu na granicy życia i śmierci. O dezintegracji, spomiędzy której przedziera się instynkt zbliżenia się, kochania, odnalezienia własnego "ja". Każde z nich to zupełnie inna historia, czas i miejsce. W każdym zatapiałam się jak w wodzie, by na końcu zaczerpnąć powietrza.Znaczenie ma tu detal. Zwyczajne sprawy opowiedziane nadzwyczajnie. Mikroobrazy wdzierają się w czytelnika, a mnie ujmuje takie branie w dłonie okruchów codzienności i notowanie świata. Z każdej jego strony.Najpierw siadamy na skrzypiącej werandzie. "W środku są stare bawełniane zasłony, pocięte na kawałki, każdy kawałek wisi nad każdą z szyb osobno, na sznureczku. A między szybą i zasłonami są pszczoły, muchy (...) I agrest nieopodal, naprzeciw drzwi, wtedy gdy jest przejrzały staje się słodki, słodki, zaczyna kiśnieć wewnątrz swoich puchatych balonowych łupinek - to jest ta chwila, gdy zlatują się wszystkie pszczoły." Jednak to tylko przedsmak, bo dalej sielsko wcale nie jest. Czas wydłubać sen z kącików oczu i ruszać dalej. Babcia jest w czerwonej sukni, w odcieniu konfitury truskawkowej. Żegna się z dziadkiem. Wraz z każdą opowieścią grzęźnie się coraz bardziej. Jest tytułowy Adam, który w raju stał się drzewem. Miłość, która zostaje przezwyciężona przez pokusę, co wcale dobrze się nie kończy. Jest choroba, toksyczne związki, emigracja i to nieustanne poszukiwanie swojej tożsamości, które splata ze sobą wszystkie strony opowieści. Wszystko, choć pośród spraw prozaicznych, ubrane w finezję. Gratuluję tłumaczowi Danielowi Łubińskiemu precyzji w przekładaniu opowiadań na język polski, wykonał niesamowitą pracę.Jeśli przemawia do Ciebie niebanalny język (mnie najbardziej tu zachwycił), w jednym miejscu sugestywny, w innym niczym lekka poetycka proza. Jeśli lubisz geograficzno-literackie ewenementy. Jeśli chcesz się przenieść w inny wymiar języka to weź, czytaj i ruszaj na Łotwę. Ja jestem oszołomiona tą wyprawą. O takiej prozie trzeba mówić. Rozdawać ją jak kromki świeżego chleba. Smacznego!