As niemieckiego lotnictwa płk Adolf Dickfeld (1910–2009) zakończył wojnę mając na koncie 136 potwierdzonych zwycięstw powietrznych (plus 15 niepotwierdzonych), uzyskanych podczas 1072 lotów bojowych. Był zestrzelony 13 razy – w dziewięciu przypadkach musiał ratować się skokiem ze spadochronem. Za swoje osiągnięcia został uhonorowany najwyższymi odznaczeniami III Rzeszy.
Od młodości zafascynowany lotnictwem – pilotażu uczył się w szkole szybowcowej, gdzie lekcje pobierał m. in. od znakomitej pilotki Hanny Reitsch. Wojnę rozpoczął na froncie zachodnim, ale największe sukcesy osiągnął w Rosji. Walczył również w Afryce i w obronie Rzeszy. Pod koniec wojny nie tylko latał bojowo, ale pracował również w Ministerstwie Lotnictwa i zajmował się testowaniem nowych konstrukcji lotniczych, w tym odrzutowego myśliwca Henkel He-162 Salamander. Był jednym z inicjatorów powołania czegoś, co można by nazwać lotniczym Volkssturmem – jednostek, wyposażonych w uzbrojone w Pancerfausty samoloty sportowe, które dokonywały niemal samobójczych ataków na sowieckie czołgi forsujące Odrę.
Wspomnienia Dickfelda mają specyficzną formę – każdy rozdział, to jakby osobny felieton. Dzięki temu – mimo zaburzonej nieco w kilku miejscach chronologii – tekst czyta się niezwykle lekko, niemal jednym tchem. Na kartach książki spotykamy wiele postaci historycznych – i to nie tylko tych dobrze znanych. Obok Adolfa Hitlera mamy więc pochodzącą z rodziny żydowskiej Melittę Schenk hr. von Stauffenberg – pilotkę w stopniu kapitana Luftwaffe, która była szwagierką jednego z organizatorów zamachu na Hitlera. Obok Hermanna Göringa – Beate Uhse, podczas wojny również służącą w Luftwaffe, ale zapewne lepiej znaną dzięki noszącej jej nazwisko sieci sklepów z artykułami erotycznymi.