Menu

Julian Bartosz

Jest to książka o wychodzeniu z otchłani II wojny światowej i powolnej drodze do zwyczajnego życia. Przy całej widocznej na dawnych kronikach filmowych euforii, w ludziach nie było wówczas poczucia nagłego przełomu. Strzelanie, zabijanie, mordowanie ludzi przez ludzi wcale się jeszcze całkowicie nie skończyło. W powojennych Niemczech oraz na ich dawnych kresach za Odrą trwali w hitlerowskim szaleństwie młodzi bojownicy z Werwolfu.
Julian Bartosz analizuje, jak w pracach włoskich, amerykańskich, niemieckich i polskich watykanistów, historyków Kościoła oraz ojców jezuitów opisuje się i ocenia politykę Watykanu w ciągu ostatnich stu lat. Trudne sprawy tej polityki były odsłaniane stopniowo, etapami. Dla polskich czytelników ważne jest pytanie o stanowisko Watykanu wobec spraw polskich przed wybuchem II wojny światowej i po napaści III Rzeszy na nasz kraj 1 września 1939 roku. Wreszcie jest pytanie o niejednakowy stosunek papieży, do dwóch różnych, ale równie nieludzkich, zbrodniczych systemów w "stuleciu totalitaryzmów". Problemy przedstawione przez badaczy archiwów watykańskich zostały przez autora uzupełnione wynikami prowadzonych pół wieku temu własnych badań w Archiwum Archidiecezjalnym we Wroławiu.
Książka ta jest opowieścią o tym, jak z moralitetu napisanego w I wieku n.e., zachwalającego gnuśnym i zadufanym w sobie Rzymianom cnoty bitnych i groźnych Germanów z nieprzeniknionych i mrocznych puszczy na dalekiej północy, rozwinął się dzięki mnożącym się od XVI stulecia interpretatorom mit wywodzący pochodzenie Niemców od czasów prehistorycznych. Autor opisuje, jak bajanie o dziełowej misji Niemców doprowadziło do powstania nacjonalistycznych i rasistowskich teorii, a następnie do zbrodni III Rzeszy.
„Jestem jednym z «ostatnich Mohikanów» wrocławskiego i dolnośląskiego dziennikarstwa czasów tzw. komuny. Demokraci oskarżają nas o to, że kłamaliśmy. Odrzucam to pomówienie i dodam słowa patriotycznej pieśni: «Nie chcemy już od was uznania». Akurat oni, żurnaliści III i IV RP, politycznie i ideologicznie całkowicie ze sobą przemieszani, uzurpują sobie prawo do określania ich prawdomównymi. W ogóle nie dopuszczają myśli, że także ich dotyczy cytowane w tej książce słynne dawniej powiedzenie poetki i dziennikarki Marianny Bocian «Prawda to jest to, co powinno być, a nie jest». Mówili też, i wciąż tak brzęczą, że pomagaliśmy ukrywać trupa w szafie. No tak, no tak: redagowane przeze mnie «Sprawy i Ludzie» były jedynym w kraju tygodnikiem, który nie relacjonował farsy procesu zabójców księdza Popiełuszki. Napisałem tę książkę jako swoiste podzwonne dla koleżanek i kolegów, którzy mieli świadomość trafności słów poetki. Jest nadto ta praca prośbą do Czytelników, by sprawiedliwie osądzali ludzi dawnych mediów, tj. do 1990 roku.” Julian Bartosz „Demon zapomnienia”