Menu

Maciej Świerkocki

Najwybitniejsza powieść science fiction wszech czasów. Zachwycali się nią Stanisław Lem, Doris Lessing, Arthur C. Clarke, Brian Aldiss, Virginia Woolf czy Jorge Luis Borges. Przeklinał ją C.S. Lewis. Narrator, przytłoczony widmem wojny i upadkiem moralnym ludzkości, wychodzi nocą na pobliskie wzgórze, gdzie spogląda w gwiaździste niebo. Tak rozpoczyna oszałamiającą podróż przez czas i przestrzeń, podczas której poznaje niezliczone cywilizacje – Drugich Ludzi i Symbiotyków, Szkarłupników i Nautiloidów, Arachnoidów i Ichtioidów – ich dzieje i upadki. Wraz z grupą podobnych do siebie bytów wyrusza na poszukiwanie Twórcy Gwiazd, budowniczego Kosmosu, by poznać odpowiedź na pytanie, czy za powstaniem Wszechświata kryje się miłość, nienawiść czy obojętność. „Twórca Gwiazd”, napisany w 1937 roku, to zarówno przenikliwy traktat filozoficzny, jak i wybuch nieokiełznanej wyobraźni jednego z najznamienitszych pisarzy XX wieku, który dzięki nowemu przekładowi Macieja Świerkockiego odzyskuje odpowiedni blask.
Carlotta Mercedes dorasta na Brooklynie. Dorasta jako Dustin i właśnie jako Dustin trafia za kraty. Wyrok: dwadzieścia pięć lat więzienia za udział w napadzie z bronią. W zakładzie karnym, prawdziwym piekle na ziemi, przyjmuje imię Carlotta i zaczyna żyć jako kobieta. Administracja więzienia odmawia jej prawa do decydowania o sobie, w związku z czym Carrlotta siedzi na bloku z facetami, którzy ją maltretują. Odsiadka zdaje się nie mieć końca, ale po przeszło dwóch dekadach, podczas piątego wystąpienia przed komisją ds. zwolnień warunkowych w końcu dostaje zgodę na opuszczenie zakładu. Po wyjściu czeka na nią nieznane miasto. Brooklyn jest obcy, zgentryfikowany. Nie ma już jej przyjaciół. Nie ma dawnego świata. Carlotta musi zacząć wszystko od nowa. Uporządkować relacje z rodziną, która nie akceptuje jej tożsamości. Pojednać się z synem. Wszystko wydaje się niebezpieczne. Jedno potknięcie i znów trafi za kraty. Być może tego właśnie chce system, który stworzyła Ameryka. „Wybuchowa narracja Hannahama zadziwia i wciąga. Carlotta jest nie do zatrzymania. Bez względu na to, jak bardzo system próbuje ją niszczyć – niezależnie od bezdusznych warunków zwolnienia warunkowego – starcza jej odwagi, by pozostać sobą”. John Irving, „New York Times Book Review” „Pamiętajmy o Carlottcie, jest skarbem” Paul Beatty, laureat Bookera „Powieść ostra jak żyletka, przezabawna, mocna – transpłciowy remiks „Odysei”. Hannaham dał czytelnikom niezapomniany wgląd w niesprawiedliwości, jakie system penitencjarny wyrządza kobietom takim jak Carlotta. Ta postać zasługuje na miejsce w panteonie współczesnej literatury. Czytelnicy będą gotowi towarzyszyć w jej podróży bez względu na wszystko”. „Los Angeles Times”
Pokryta węglowym pyłem Wirginia Zachodnia w opowiadaniach Pancake’a to kraina bogów porażki. Ubodzy górnicy, sfrustrowani farmerzy, prawdziwi i niedoszli mordercy, marzyciele i szaleńcy. Gospodarstwa, kopalnie, sale barowe i podrzędne hotele. A wokół oposy, lisy, węże i łanie – uważnie przyglądająca się człowiekowi przyroda. To miejsce, gdzie prowincjonalny krajobraz łączy się z równie prowincjonalnym myśleniem; gdzie łatwiej sobie odgryźć język, niż wyjawić skrywane uczucia. Przy tych bohaterach, ludziach pełnych gniewu i szukających wybawienia, autor trwa bez względu na to, jak nisko upadają. Pierwsza i ostatnia książka jednego z najwybitniejszych amerykańskich prozaików wypełniona jest okruchami strzaskanego życia, którego nic nie jest w stanie posklejać. W brutalnej prozie Pancake’a podążamy śladami postaci nieumiejących porzucić strachu, że na końcu i tak wszystkich zmiecie gorący wiatr. „Breece D’J Pancake przemawia wyjątkowym głosem: charakternym, zjadliwym, plastycznie oddającym strukturę dotykanego świata, gwałtownym i niedającym czytelnikowi spokoju.” Margaret Atwood „Słowo honoru, to najlepszy, najszczerszy pisarz, jakiego czytałem. Przypuszczam, że bycie tak dobrym bolało za bardzo, ani trochę nie było fajne. Ty i ja nigdy się o tym nie przekonamy.” Kurt Vonnegut w liście do Johna Caseya
Druga połowa XIX wieku, portowe miasto Sulaco, stolica Zachodniej Prowincji fikcyjnej Republiki Costaguany w Ameryce Południowej. Po latach dyktatur wojskowych i wojen domowych oraz słabych rządów republika wkracza w okres prosperity i stabilizacji. Sulaco dzięki pobliskim pokładom srebra i budowie kolei staje się najzamożniejszą prowincją kraju. Lecz tam, gdzie są pieniądze, jest i władza – nie ma więc miejsca na sentymenty – i nad krajem zbiera się kolejny przewrót wojskowy. Umieszczając akcję w niestabilnym młodym państwie, przeżartym korupcją, wstrząsanym przewrotami i rewolucjami, prowadzonymi w imię dobra ludu, a kończącymi się zamianą jednego tyrana na innego - Conrad w przenikliwy sposób zarysował mechanizmy polityczne i ideologiczne typowe dla miejsc gdzie korupcja, bezwzględność, chciwość i poczucie niesprawiedliwości osiągają skrajne formy. Jednak mechanizmy władzy to tylko jeden z bohaterów powieści. Innym jest Nostromo – młody genueński marynarz, nadzorca robotników, filar społeczności, człowiek honorowy, dumny i nieustraszony, wzór w oczach biednych i bogatych. Postać nieskazitelna i niemal mityczna. Oraz złodziej. Co pchnęło osobę prawą do sprzeniewierzenia się własnym przekonaniom? Jakie konsekwencje niesie za sobą taki dylemat moralny? Czy możliwe jest odkupienie? Joseph Conrad ponownie zadaje pytania o granice etyki i trudne wybory w sytuacjach ekstremalnych. Nowy przekład Macieja Świerkockiego wydobywa z tej prozy to wszystko, dzięki czemu uznaje się Conrada za giganta literatury światowej. Przełożył Maciej Świerkocki. Posłowiem opatrzył Michał Komar.
„Wszyscy kłamią. Big data, nowe dane i wszystko, co Internet może nam powiedzieć o tym, kim naprawdę jesteśmy” - Seth Stephens-Davidowitz Oto człowiek! Wszystko, czego wolelibyście nie wiedzieć o sobie i innych Serum prawdy – niepotrzebne, konfesjonały – do lamusa, wykrywacze kłamstw – na śmietnik historii! Jest jedno miejsce, gdzie ludzie są – przynajmniej na ogół – absolutnie szczerzy: okno wyszukiwarki. Seth Stephens-Davidowitz, filozof i doktor ekonomii, były pracownik Google’a, przeanalizował dane z wyszukiwań internetowych dotyczących między innymi rasizmu, depresji, wykorzystywania nieletnich, poczucia humoru czy preferencji seksualnych. Owocem tych badań jest książka Wszyscy kłamią – bestseller „New York Timesa” i „Wall Street Journal”, Książka Roku według „The Economist” i „Business Insider”. Jak często ludzie NAPRAWDĘ uprawiają seks? Co należy mówić na pierwszej randce, żeby nie stracić szans na drugą? Ilu naprawdę jest rasistów w Ameryce? Czy Freud ściemniał? Czy rodzice inaczej traktują synów, a inaczej córki? Jaki procent mężczyzn to geje? Znaczna część z tego, co dotychczas myśleliśmy o ludziach, to fałsz, twierdzi Stephens-Davidowitz. Powód? Ludzie kłamią – w kwestionariuszach i rozmowach. Okłamują przyjaciół, kochanków, lekarzy i samych siebie. Dziś nie musimy już jednak opierać się wyłącznie na deklaracjach ankietowanych. Dane z Internetu – ślady informacji, które miliardy ludzi zostawiają w Google, mediach społecznościowych, serwisach randkowych, a nawet na stronach pornograficznych – wreszcie pokazują nagą prawdę. Możemy teraz dowiedzieć się, co ludzie naprawdę myślą i czego pragną. Wnioski? Mogą rozśmieszyć, zszokować albo głęboko zaniepokoić. Z całą pewnością jednak skłonią do refleksji nad tym, kim jest człowiek początku XXI wieku.
Oto skromny, krótki przewodnik, mający za zadanie ułatwić czytelnikowi poruszanie się po nowym polskim przekładzie „Ulissesa”, a zatem będący i jakby przypisem do niego. Po trosze naświetla czas i miejsce akcji, przedstawia autentycznych i fikcyjnych bohaterów, czasami wyjaśnia nieco tło historyczne albo polityczne, podsuwa najczęściej spotykane interpretacje poszczególnych wydarzeń czy całych epizodów, a nawet podejmuje analizę ich stylu. Zbiór tego typu komentarzy do jednej książki często określa się w krajach anglojęzycznych terminem „companion”, czyli towarzysz, i „Łódź Ulissesa” zupełnie świadomie takiego właśnie towarzysza trochę przypomina. Od klasycznego „companiona” odróżnia ją jednak to, że zawiera również dość obszerny przegląd najciekawszych potyczek translatorskich, jakie stoczył tłumacz w pracy nad przekładem, stanowi więc jednocześnie wybiórczy zapis przygód autora w drodze do jego tłumaczeniowej Itaki. Niektóre z tych jak gdyby diariuszowych zapisków mają charakter intymny, osobisty, inne – a jest ich zdecydowana większość – odsłaniają przekładową maszynerię, tłumaczą się z tłumaczenia lub pokazują meandryczną trasę, którą podążał autor ku co bardziej problematycznym albo malowniczym rozwiązaniom. Jeden z pierwszych życzliwych czytelników „Łodzi Ulissesa” nazwał ją szalupą ratunkową dla odbiorcy. Jeśli ta książka rzeczywiście spełnia taką rolę, to autor może jedynie wyrazić wdzięczność losowi, że nie okazała się nikomu niepotrzebna. Maciej Świerkocki
„Nie dająca spokoju, ambitna” zdaniem recenzenta z „The New York Times”. „Osiągnięcie godne uwagi” według „The Washington Post”. Richard Flanagan w kolejnej zachwycającej odsłonie. Uwięziony przez prąd tasmańskiej rzeki, wciągnięty pod sam wodospad, Aljaz Cosini, przewodnik turystycznej wyprawy, tonie. Ostatnie chwile życia stają się dla niego rodzajem mistycznej podróży w głąb własnego życia oraz życia przodków. Przed oczami Aljaza przetaczają się obrazy z przeszłości. Widzi, jak jego ojciec Harry jako mały chłopiec grzebie swojego ojca pod drzewem gumowym, które wnet rozkwitnie tysiącem żółtych kwiatów. Jak wuj Reg sprzedaje zęby, by spłacić dom. Jak prababka ucieka przed złym duchem, a pijany łowca fok gwałci na plaży Aborygenkę zwaną Czarną Perłą. Widzi piękną twarz kobiety, którą kochał… W podwodnym świecie, który odbiera Aljazowi ostatni oddech, rodzinna wizja złożona z okruchów aborygeńskich, celtyckich, włoskich, angielskich, chińskich i wschodnioeuropejskich opowieści przeistacza się w bezdenną historię Tasmanii.
Najsłynniejsza obok Ścieżek Północy powieść Richarda Flanagana Arcydzieło współczesnej literatury wyróżnione m.in. Commonwealth Prize Dawno, dawno temu, gdy Ziemia była wciąż młoda, a ryby w morzu i wszelkie stworzenia na lądzie nie były jeszcze zagrożone wyginięciem, mężczyzna o nazwisku William Buelow Gould został skazany na dożywocie w najstraszniejszej kolonii karnej Imperium Brytyjskiego. Wysepka Sary, zapomniana przez Boga część Ziemi van Diemena, stała się dla niego całym światem. Pewnego dnia więzienny lekarz zleca Gouldowi sporządzenie albumu z rysunkami ryb, zamieszkującymi okoliczne wody. Księga ryb Williama Goulda to szczytowe osiągnięcie Richarda Flanagana, któremu patronują najwybitniejsi twórcy w historii literatury, od Cervantesa, Flauberta, po Melville’a i Conrada. To powieść, która jest epicką historią XIX-wiecznej Tasmanii i Australii, a jednocześnie współczesną bajką, horrorem i wzruszającą opowieścią o miłości. A najbardziej nieprawdopodobne jest to, że William Buelow Gould istniał naprawdę. Goulda Księga Ryb jest powieścią o rybach w taki sam sposób, jak Moby Dick jest powieścią o wielorybach, a Ulisses książką o wydarzeniach zachodzących podczas jednego dnia. Cudowna, fantasmagoryczna medytacja na temat sztuki, historii i natury. Fantastyczna powieść. Michiko Kakutani, „The New York Times” Flanagan zdaje się podzielać zdanie Milana Kundery o niebagatelnym wpływie literatury na losy ludzkości i każdego człowieka z osobna. I o tym jest ta książka. Niezwykła. Łukasz Grzymisławski, „Gazeta Wyborcza”
Przekład z języka angielskiego Maciej Świerkocki Patti Smith zastanawiała się, czy nie zostać malarką, ale ostatecznie uznała, że nie ma do tego drygu. A jednak "Obłokobujanie" to obraz namalowany słowami – jest w nim czułość i wrażliwość poetki, bogactwo szczegółów właściwe dziełom flamandzkich mistrzów i odrobina szaleństwa nowojorskiej bohemy. Autorka "Poniedziałkowych dzieci zastrzega", że również w tej książce wszystko jest prawdą. Pierwszy egzemplarz podarowała ojcu. Zdążył przeczytać, zanim umarł. Powiedział swej córce, że dobrze się spisała. "Obłokobujanie" to prozatorsko-poetycka opowieść o stawaniu się artystką. "To liryczny punk rock bez autocenzury. Uroczysta, poważna zabawa słowami. Intymny dziennik, w którym Smith nie chce się prezentować, błyszczeć, woli być nieposkładana i czuła, nieostrożna, odważna." Agnieszka Wolny-Hamkało
Mieszkaliśmy w mieście, które nazywało się Łódź, wyobrażałem je sobie jako wielki statek, także dlatego, że w naszej dzielnicy ulice były wykładane kocimi łbami, które w moich oczach przypominały fale, byłem ciekawy, czy ulice można wykładać też głowami ludzi…