Menu

Marbella Atabe

Dolina stokrotek. Kroniki skrzatów. Część 3 Marbella Atabe Poznajcie tajemnice świata skrzatów, czarownic, smoków i olbrzymów! Czarownica Marbella z czułością opiekuje się Gutkiem Ślizgutkiem, który - ryzykując życiem - zgodził się na przemianę w prawdziwego chłopca. Ale dlaczego czarodziejskie lustro zapytane o rodziców malca pokazuje ją? Marbella jest wyraźnie zdezorientowana i sama już nie wie, kim naprawdę jest Gutek Tymczasem Amelka szykuje się do wyprawy swojego życia. To od niej zależą losy świata i zwycięstwo dobra nad złem. Przy pomocy skrzata Grusznika dziewczynka szykuje nietypowy strój na swoją potajemną akcję. W powietrzu coraz wyraźniej czuć napięcie związane ze zbliżającą się walką ze Złym...
Drugi tom przygód bohaterów z czarodziejskiej krainy opowiada o tym, że miłość, przyjaźń i otwartość na drugiego oraz poświęcenie potrafią stopić lód nawet najtwardszego serca. W obliczu bezwarunkowej miłości będą się dziać rzeczy dziwne i wielkie. W okolicy pojawia się nowa bohaterka – sympatyczna, nieco zapominalska i zakręcona skrzatka Szagawarra, której działania doprowadzą do zadziwiających splotów wydarzeń. Inna, pełna dostojeństwa niczym prawdziwa czarownica, skrzatka Parzawka, będzie towarzyszyła Marbelli przy magicznym rytuale. Autorka nie rezygnuje z tajemniczości. W miejsce zagadek z pierwszego tomu, które tutaj się rozwiązują, pojawiają się nowe, a czytelnik cały czas w napięciu oczekuje, co wydarzy się dalej. Tutaj nikt nie przychodzi. – Gigulka przetarła powieki. – Jednak ona nadchodzi. Pewnie nie do mnie. Przejdzie i pójdzie sobie dalej. Ta niewielka postać to skrzat kobieta. Szagawarra? – opamiętała się. – Niemożliwe… Była tak zdumiona jej widokiem, że zapomniała o strachu. Poprawiła włosy, wygładziła sukienkę i fartuszek. Staruszka nadal szła lekkim zwiewnym krokiem i była już bardzo blisko. Gigulka odskoczyła, niewiele brakowało, a nadchodząca wpadłaby na nią. Dziewczyna zakaszlała więc i zawołała. – Dzień dobry!!! – Czego tak wrzeszczysz?! To żem starucha, nie znaczy, że jestem głucha! – darła się tak, że słyszał ją cały las. – Do czego ci ten drąg?! – Spojrzała podejrzliwie, przewidując, że to do pogonienia przybysza, czyli jej. – To… tylko kij… – jąkała się dziewczyna. – Do podgarniania żaru – zmyśliła na poczekaniu. Gutek podniósł patyk, żeby za jego pomocą przyciągnąć łodygę. Wyciągnął łapkę w jej stronę. Z krzewu wydobyło się złowrogie warczenie. Owocowe mięsiste zielone wargi uniosły się. Chłopiec już miał dosięgnąć upragnionej zdobyczy. Ponownie rozległo się głośne rżenie konia i szuranie witek miotły. Wicianka już szykowała się do odparcia ataku. Krzyk Marbelli przeciął ciszę. – Nie! Zostaw! Nie dotykaj jej! Na wszelkie ostrzeżenia było jednak za późno. Roślina rzuciła się w stronę łapki. Nastąpiło głośne kłapnięcie. Gutek tuż przed swoim nosem zobaczył wielkie, ostre zęby osadzone w zielonej paszczy. Roślinna morda zakleszczyła się. Poczuł uderzenie. Akcja toczyła się tak szybko, że Gutek ledwie zdążył pomyśleć, co się dzieje.