Menu

Marek Wiśniewski

Quasi-naukowy tytuł tomiku Marka Wiśniewskiego otwiera rozległe horyzonty epistemologii, zapowiadając największe ambicje poznania. Ale już nagłówek pierwszego utworu zapowiedź tę relatywizuje, wpisując dumny projekt w cudzysłów drwiny i autoironii, za pomocą której autor Teorii wszystkiego komentuje swój luksus przebywania w centrum wielkich tematów. Jednocześnie, by nie dać się zamknąć w tego rodzaju pułapce, poeta podejmuje grę z banałem, odrzucając kolejne pokusy myśli oraz przetarte szlaki sztuki słowa. I grę tę wygrywa w mistrzowskich popisach. Jego wirtuozeria nie jest jednak wyłącznie obliczona na efekt. Penetrując najbliższą sobie przestrzeń, Marek Wiśniewski odkrywa w elementarnych konfiguracjach rzeczy, pierwotny a zarazem subiektywnie niepowtarzalny kształt świata, naznaczony swoją w nim obecnością, coś czego nie powiedział nikt przede mną – jak zapowiada tytuł jednego z jego wierszy. Trudno zatem stwierdzić, gdzie się kończy w tym wszystkim autoironia, a gdzie się zaczyna tryumf odkrywcy, tryumf olśnienia niezwykłością tego co zwyczajne.
Autor zaskakuje zwrotami akcji, sprawnie buduje suspensy, a przede wszystkim wprowadza w mroczne i tajemnicze zakamarki ludzkiej osobowości, zachowując przy tym niezbędny dystans. Główny wątek psychologiczny tworzy silne napięcie, na które czytelnik musi być przygotowany i odporny. Otrzymaliśmy niemal thriller we współczesnych, bardzo polskich realiach. Piotr Dobrołęcki, Magazyn Literacki
Marek Wiśniewski pisze wiersze przeważnie krótkie i oparte na wyrazistym koncepcie, przemyślane, cyzelowane i stworzone z niezwykłą, inżynierską precyzją. Swój poprzedni tomik zatytułował Teoria wszystkiego. Tym razem zamiast formuły naukowej wybrał urzędową: Niepotrzebne skreślić. Tytuł nowej książki może się wydawać poetycką prowokacją, bo w warstwie językowej ani jedno słowo tworzące ten zbiór wierszy nie jest zbyteczne i niepotrzebne. Po licznych i zamaszystych "skreśleniach" okazuje się, że skreślić, czy raczej zedrzeć trzeba maskę poety, pod którą lubi się ukrywać. Z cynicznych z pozoru, czy kpiarskich zmagań z banałem życia i z programowego wręcz dystansu do liryzmu, przebija zręcznie kamuflowane zauroczenie, fascynacja i akceptacja rzeczywistości. Paradoksalnie właśnie to, co ma być usunięte, okazuje się najważniejsze, gdyż z owych postulowanych wykreśleń rodzi się poezja - niezależnie od tego jak silnie i prowokacyjnie podważa się rację jej istnienia. Jeśli bowiem nad wierszami zatrzymamy podsunięty przez poetę i gotowy do skreśleń czerwony ołówek, okaże się, że dostrzegliśmy zastawioną przezeń pułapkę korekty nieoczywistej i zaczniemy rozważać sens pierwszego słowa instrukcji: "niepotrzebne".