Menu

Martin Pollack

„Topografia pamięci” - książka Martina Pollacka „Co to takiego, co każe tym ludziom sznurować usta? Strach? Przed czym? Przed mordercami i ich następcami? Dlaczego miano by się ich bać jeszcze dzisiaj? A może to strach przed upiorami przeszłości? A przecież wiemy, że nie da się tego zażegnać milczeniem. Wprost przeciwnie” – pisze Martin Pollack, powracając do dręczących go tematów: wypierania pamięci o zbrodni w imię ochrony społeczeństwa, amputowanych traum, dziedziczenia winy, niewidocznego szlaku grobów, którymi naznaczona jest cała Europa Wschodnia. Zwraca też uwagę na historię uchodźstwa w naszej części świata i – co za tym idzie – na długą tradycję różnorodności etnicznej. Obnaża narracje, za pomocą których politycy chcą odgrodzić się dziś od uchodźców, a jednocześnie ujednolicić pamięć i zakłamać historię. Tymczasem ślady wielonarodowego bogactwa przebijają z każdej podróży autora i z kilku tysięcy starych fotografii. Architektura, która interesuje Martina Pollacka, i geografia składa się z permanentnej walki o prawdę, walki z zakłamaniem. To jest inna geografia niż ta, której się uczymy zwykle w szkołach, bo tu jest Babi Jar i Katyń, i Bełżec, i Treblinka, i groby Słowenii, i groby Besarabii, groby zatarte, groby, które miały nie istnieć. Martin Pollack odkopuje te groby, walczy o pamięć, walczy o przywrócenie pośmiertnego głosu ofiarom. Potrafi być bardzo okrutny i szczery wobec własnej rodziny, wobec samego siebie. Adam Michnik, fragment laudacji z okazji przyznania Martinowi Pollackowi „Pióra Wolności”
Kronikę Dolnej Styrii tworzy wielowiekowe współistnienie dwóch żywiołów narodowych. Do I wojny światowej dominowali mieszkańcy niemieckojęzyczni, próbujący pozbawić Słoweńców równych praw. Gdy w 1919 roku władzę objęli Słoweńcy, zwalniano z pracy niemieckich nauczycieli i urzędników, wielu z nich musiało z dnia na dzień opuścić kraj. Kiedy w 1941 roku Hitler napadł na Jugosławię, natychmiast wydał rozkaz, by Dolną Styrię znowu uczynić niemiecką. W 1945 roku karta ponownie się odwróciła, przynosząc kres niemieckiej mniejszości na tym terenie. W wyniku prześladowań Niemców w Jugosławii w 1945 roku zginęła w obozie w Hrastovcu Pauline Drolc. Nieśmiała kobieta, o której nawet sąsiedzi wiedzieli niewiele. Pauline była żoną Słoweńca, miejscowego organisty, ale jednocześnie siostrą narodowych socjalistów, antysemitów, członków SS i Gestapo. Martin Pollack próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jego stryjeczna babka Pauline zginęła. I tak historia zwykłej cichej kobiety, mieszkanki Tüffer w Dolnej Styrii, przeradza się w opowieść o splątanych losach austriackiej rodziny żyjącej na terenie obecnej Słowenii, skomplikowanych stosunkach narodowościowych, burzach wojen światowych, zmieniających się ideologiach i podziałach politycznych.
Martin Pollack zabiera czytelników w pełną nostalgii wędrówkę po świecie, którego centrum były Przemyśl i Drohobycz, „powietrze było pyszne i świeże”, na głównym placu miejskim mieszały się dziesiątki języków, a w lokalnej prasie opryszków traktowało się jak bohaterów. Jednocześnie to świat nierówności społecznych, biednych i brudnych sztetli, korupcji oraz wyzysku robotników z drohobyckich pól naftowych. „Po Galicji” to niezwykła podróż w czasie do epoki minionej, opowieść o tęsknocie za lepszym i dostatniejszym życiem. „Książka Martina Pollacka pokazuje, jak wielkie możliwości artystyczne i poznawcze zawiera ten rodzaj pisarstwa, który Clifford Geertz określa mianem gatunków zmąconych. Bo ’Po Galicji’ jest i nie jest reportażem literackim, jest i nie jest esejem historycznym, jest i nie jest książką z antropologii kulturowej. Nie jest, ale zarazem jest tym wszystkim jednocześnie. I to na sposób nowatorski i znakomity.” Ryszard Kapuściński
„Cesarz Ameryki” to fascynująca opowieść o wielkiej fali emigracji, która ruszyła z Galicji pod koniec XIX wieku, pchając w nieznane setki tysięcy Żydów, Rusinów, Słowaków i Polaków spragnionych lepszego życia. Trwające do 1918 roku masowe wyjazdy do USA i Brazylii były rozpaczliwą ucieczką przed nędzą, głodem i powołaniem do wojska, ale przede wszystkim — pielgrzymką do Ziemi Obiecanej. Do cudownej krainy obrosłej mitami, gdzie Statua Wolności jako królowa Polski otwiera szeroko ramiona na przyjęcie ukochanych Polaków i Rusinów, a cesarz Ameryki osobiście wyraża zgodę na osiedlenie się chłopów z Galicji. „Co znaczą „srebrne łyżki”, „bele jedwabiu”, „wątrobianka”, „mąka”, „dywany ze Smyrny”, „worki kartofli”? To słowa z szyfrowanej mowy handlarzy „delikatnym mięsem”. Co znaczy „delikatne mięso”? To jedno z haseł, które wywołuje Martin Pollack, reporter i pisarz, znawca i pasjonat dziejów Galicji, by przedstawić ucieczkę nędzarzy z tej części Europy w dziewiętnastym i w początkach dwudziestego wieku. Rozpaczliwe określenie „ucieczka” bardziej tu pasuje niż administracyjne – „emigracja”. Uciekinierzy doznają na swej drodze oszustw, wyzysku, przemocy i upokorzeń. Poznajemy obszar wilczych praw, mało nam znany (chociaż jego część znajdowała się kiedyś w polskich granicach), zdumiewające życiorysy i dokumenty. Czasem, rzadko, znajdujemy pocieszenie, gdy dzielność i odwaga odnoszą zwycięstwo. Książka o piorunującej aktualności, jeśli słuchamy wieści ze świata.” Małgorzata Szejnert „Cechą dobrego reportażu jest to, że po przeczytaniu kilku akapitów warto zamknąć oczy i wyobrazić sobie, o czym pisze autor. Reportaż genialny ma to do siebie, że obrazy wypływają z pojedynczych słów i ze zdań, są ukryte między akapitami; nie tylko czytamy, ale też widzimy, czujemy, dotykamy, wąchamy. Martin Pollack napisał reportaż fantastyczny. O nędzy, upokorzeniu, podłości, wyzysku zamkniętych w sformułowaniu „galicyjska bieda”. A także o marzeniu, które miało ziścić się w Ameryce, ale z tym też różnie bywało. Wszystko to działo się ciut więcej niż sto lat temu. Dzięki pisarstwu Pollacka nie tylko wiemy, jak cuchnęła galicyjska nędza, taka sama dla Polaków, Rusinów, Żydów, Słowaków. Wiemy również, że powinniśmy dziękować Bogu za przywilej późnego urodzenia.” Paweł Smoleński „W swej książce, będącej zbiorem opowieści o ludziach, którzy wyemigrowali z Galicji pod koniec XIX wieku, Pollack stawia sobie za cel odmalowanie brutalnego zderzenia zacofanej prowincji z globalizującym się światem. Pisząc z właściwą sobie delikatnością, bezlitośnie rozprawia się z dwoma nostalgicznymi mitami: galicyjskiego sztetlu i amerykańskiej ziemi obiecanej.” Timothy Synder
Okoliczności śmierci dentysty z Rygi, Morducha Halsmanna, są tak niezwykłe i zagadkowe, a relacja Martina Pollacka o całej sprawie tak wciągająca, że nie sposób przerwać lektury tej książki. W miarę jak rozwija się jej akcja, rośnie napięcie, jest coraz więcej niewiadomych, a my - czytelnicy - bezwiednie staramy się włączyć do śledztwa i znaleźć odpowiedź na trudne pytanie - jak doszło do tej śmierci? Ryszard Kapuściński
"Skażone krajobrazy" to esej o miejscach masowych mordów, dokonywanych w ukryciu, w ścisłej tajemnicy. Mordów, po których zacierano ślady: uciążliwi świadkowie byli likwidowani, doły, do których wrzucano zmarłych, ukrywano pod zasiewami łubinu lub krzakami zdziczałych porzeczek. Martin Pollack pyta, jak mieszka się ludziom na wielkim cmentarzysku Europy. Czy wiedzą, co kryje w sobie ziemia, którą uprawiają? Czy założyli tu warzywniak? Posadzili ziemniaki? Postawili stodołę? Czy też z trwogą wielkim łukiem obchodzą miejscowość, w której jest wielki zbiorowy grób, jak mówią starzy ludzie na wsi? A może nie przejmują się minionym? Martin Pollack z wrażliwością na krwawą przeszłość postuluje stworzenie mapy „ skażonych krajobrazów”, która pomogłaby ocalić godność ofiar i uchronić je przed niepamięcią dyktowaną strachem. W przeciwnym razie, ostrzega, sprawcy zwyciężą, a zmieniony krajobraz pozostanie na zawsze milczącym triumfem okrucieństwa i buty jego projektantów. "Martin Pollack, znakomity pisarz, autor reportaży i esejów, jest zarazem poszukiwaczem utraconego czasu i strażnikiem pamięci. Ten nosiciel odpowiedzialności narodowej i rodzinnej (o swoim ojcu pisze, że był zbrodniarzem hitlerowskim) za koszmarną przeszłość jest zarazem archeologiem wiedzy o ofiarach dwóch strasznych totalitaryzmów XX wieku: nazizmu i bolszewizmu. Oto spogląda na pole, na ogród, na wzgórze czy na dolinę – i wszędzie widzi to samo: groby, groby, groby… Groby niepochowanych i nieopłakanych, niewinnych i bezsilnych, bezradnych i bezbronnych, bo przecież już martwych. Widzi je w każdym regionie Europy Środkowej i Wschodniej: w Słowenii i Austrii, w Niemczech i w Polsce, w Ukrainie i w Rumunii – wszędzie. Uzmysławia czytelnikowi – z czułością świadomą swego okrucieństwa – że żyjemy na wielkim cmentarzu, że nasze piękne krajobrazy były świadkami zbrodni. Ten krajobraz ożywiony jego piórem skrywa topografię przemocy i okrucieństwa. I mówi Pollack: „Skoro do tego mogło dojść – to może się powtórzyć. Dlatego trzeba być uważnym i czujnym”. Ta książka, pełna heroizmu i smutku, jest świadectwem europejskiego humanisty, który żyje z odwagą, choć całkowicie bez złudzeń." Adam Michnik