Menu

DiG

DiG
Literatura dziecięca i młodzieżowa XXI w. obfituje w utwory poruszające tematykę różnorodności. Za sprawą zarówno zagranicznych, jak i rodzimych autorów, młodzi polscy odbiorcy mogli poznać bohaterów z niepełnosprawnościami czy też postacie o różnych tożsamościach etnicznych, narodowych i psychoseksualnych. Niestety, wiele dzieł, które w założeniu miały kształtować wśród młodych czytelników postawę otwartości na różnorodność, jednocześnie powielało uproszczoną, a przez to nieprawdziwą wizję przedstawicieli poszczególnych mniejszości. Licznie pojawiały się charakterystyczne dla kultury neoliberalnej postacie tokenowe – pozbawieni indywidualnego rysu bohaterowie, których jedyną cechą była przynależność do danej grupy. Innymi słowy, literatura dziecięca i młodzieżowa zapełniona została postaciami „Innych”, których występująca z pozycji dominacji społeczność musiała dopiero oswoić i zaakceptować. Problem ten nie pozostał niezauważony przez niektórych badaczy, postulujących odejście od literatury oswajającej „Inność” na rzecz literatury ukazującej różnorodność. Niemal wzorcową realizacją tego postulatu mogą się zdawać zmiany, które zaszły w ciągu ostatnich 30 lat w dyskursie na temat autyzmu wraz ze wzrostem popularności koncepcji neuroróżnorodności. W tej perspektywie pociągający wydaje się pomysł zbadania, czy rozwój kreacji bohaterów w spektrum autyzmu w literaturze dziecięcej i młodzieżowej wpisuje się w nurt odchodzenia od kategorii „Inności” na rzecz kategorii różnorodności. Jak wykorzystywane są istniejące wcześniej, dotyczące autystów, narracyjne kategorie i tropy – czy są porzucane, przetwarzane, czy powielane? Jakie stereotypy na temat autystów wciąż się utrzymują, a jakie nowe wizje się z nich wyłamują
Elżbieta Górka i Mariusz Plago z dużą swobodą poruszają się w przestrzeni kultury renesansu i umiejętnie interpretują próby epickie Vegia, zwracając uwagę na liczne interteksty. Wstęp jest bardzo erudycyjny, ale nie przytłacza nadmiarem informacji. Autorzy w sposób bardzo przystępny i uporządkowany przekazują to, co jest konieczne do zrozumienia tego renesansowego epyllionu, a także docenienia jego poetyckiego kunsztu. […] Przedłożona do recenzji książka ma pionierski charakter i na pewno będzie przydatna dla wielu czytelników, zwłaszcza teologów, filologów, religioznawców i historyków Kościoła, jak również adeptów tych dyscyplin (studentów i doktorantów). Zapewne też zainteresuje miłośników literatury dawnej i kultury epoki renesansu.
Kronika życiowa Jana Witkowskiego, od początku do 1 stycznia 1939 r.” to przede wszystkim niezwykły pamiętnik świadka wydarzeń na wschodnim Wołyniu w pierwszym dwudziestoleciu XX wieku, uzupełniony znacznie krótszą już opowieścią o studiach i pracy w Warszawie po 1920 roku. Cechą wyróżniająca spisaną pod koniec życia Kronikę… Jana Witkowskiego, urodzonego w 1899 r. w Połonnem na wschodnim Wołyniu, jest niezwykła dokładność i bogactwo szczegółów, zapisanych i zapamiętanych mi mo młodego wieku – w trakcie wydarzeń wojny światowej, rewolucji i okupacji niemiecko-austriackiej, toczących się na Wołyniu walk między Rosją bolszewicką, tworzącą się Ukrainą, Polską – był nastolatkiem, który uczył się, bawił, zakochiwał i bacznie obserwował zmieniający się świat, nowe wynalazki, technologie, udogodnienia życia codziennego. Ważne wydarzenia historyczne jakich był świadkiem, często zrozumiał po latach i temu też dał świadectwo (z Wstępu wydawcy).
Profesor Andrzej Nadolski w swojej książce, interesującej dla każdego czytelnika oraz inspirującej dla badaczy broni i stroju średniowiecznego rycerstwa polskiego, napisał, że jakkolwiek „właściwym żywiołem rycerza była wojna”, „to było sporo okazji”, kiedy rycerz „nawet w okresie pokoju występował zbrojnie”. Takimi wydarzeniami były m.in. wizytacje własnych dóbr, udział w prestiżowych dla jego stanu wiecach i sądach na szczeblu powiatu i województwa, wyjazdy na targi i jarmarki, pielgrzymki do miejsc kultu świętych itd. Nie zawsze były to przedsięwzięcia łatwe i często mało bezpieczne, toteż niezbędne w tym tomie jest przybliżenie towarzyszącej im atmosfery oraz pokonywanych trudności w różnych porach roku i warunkach atmosferycznych, zanim dotrą do celu podróży. Jest to zresztą konieczne dopełnienie realizowanego od kilku lat cyklu: Rycerz na wojnie, w podróży i na kwaterze. Do tej pory wypełniony treścią został w zasadzie tylko pierwszy człon tego tytułu, mówiący o wojnie, pora zatem najwyższa, aby po pięciu latach przerwy od daty ukazania się ostatniego tomu w 2018 r., kolejny wypełnić dwoma pozostałymi elementami, mieszczącymi się wszakże w ramach jednego problemu, jakim była podróż – i to zarówno w czasach pokoju, jak i podczas wojny. Wiązały się z nią często różne niebezpieczeństwa, spowodowane naturą i aurą, a także zgotowane przez ludzi, jak bandytyzm na drogach, nocleg często w lichej karczmie lub we własnym namiocie, a ostatecznie nawet w szałasie. Zabezpieczenie wyżywienia sobie i swojemu orszakowi, wykonanie obowiązku dostarczenia wozu wojennego, skarbnego lub picznego z prowiantem, wraz z zapewnieniem im ochrony po drodze do wyznaczonego celu, to kolejne elementy problematyki podniesionej w tym tomie. Uzupełniają ją sprawy związane z organizacją zaopatrzenia w żywność załóg w tzw. stałych punktach oporu, ale głównie w grodach i zamkach. Dotyczy to zwłaszcza obiektów położonych w najważniejszych dla państwa Piastów i Jagiellonów regionach kraju i strzegących jego granic w różnych okresach historycznych. W tym tomie będą zatem dominować dwa wątki, ale obydwa związane z podróżami, tj. zakwaterowanie, transport i komunikacja oraz zawsze niezbędne w takich sytuacjach zasoby żywnościowe, czyli pełna do zrealizowania współczesna indywidualna delegacja służbowa. (ze Wstępu)
To kolejny tom dokumentujący prace i spotkania Komisji Historii Czech i Stosunków Polsko-Czeskich Komitetu Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk nie sposób nie wspomnieć o szczególnych okolicznościach towarzyszących jego powstaniu. Zespół badaczy polskich i czeskich spotyka się od lat na seminariach i konferencjach, gdzie penetruje jasne i ciemne ścieżki przeszłości obu sąsiadujących krajów w średniowieczu i czasach nowożytnych. Metoda pracy tej ekipy zasadza się na współpracy Komisji z różnymi ośrodkami i instytucjami naukowymi na terenie Polski. W każdym przypadku miejsce odbywania się konferencji powinno wykazywać jakieś ślady przeszłości czeskiej na ziemiach polskich. Okazuje się, że tych miejsc i śladów jest znacznie więcej, niżby się na pierwszy rzut oka wydawało, ale przecież setki lat sąsiedztwa musiały je pozostawić, podobnie do bogatej obecności „poloników” na ziemiach czeskich.
Maria Mazurkiewicz, która w 1929 roku złożyła na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie rękopis swojej rozprawy doktorskiej, jest niestety osobą bardzo tajemniczą. Pewnym tropem do odbudowania jej biografii mogą być losy rodziny Mazurkiewiczów mieszkającej w II Rzeczypospolitej, w miejscowości Jarosław, w powiecie kamionieckim na terenie województwa tarnopolskiego. Tam, na początku XX wieku, na świat przyszła Maria Mazurkiewicz. Co prawda Maria nie urodziła się w Jarosławiu, ale w Batiatyczach, ale młodość spędziła już w nowym miejsc zamieszkania. Jej rodzina pochodziła z Bruchnala i przez wiele lat utrzymywała się z gospodarstwa wiejskiego. Ojciec Marii, Tomasz Mazurkiewicz, był listonoszem, co zapewniało rodzinie utrzymanie. Niestety brakuje potwierdzenia, czy to młoda Maria Mazurkiewicz z Bruchnala podjęła studia we Lwowie. Jeśli tak, to na pewno należała do ubogich studentów korzystających z pomocy stypendialnej. Innym możliwym śladem losów młodej historyczki jest rodzina Marcina i Antoniny Mazurkiewicz z domu Gąsiorowskiej, którzy mieszkali w Brzeżanach, także na terenie województwa tarnopolskiego. Marcin Mazurkiewicz był właścicielem zakładu budowlanego, co zapewniało rodzinie odpowiednie dochody, zaś Antonina, pochodząca z rodziny szlacheckiej, zajmowała się dziećmi. Doczekali się syna Feliksa Jana, późniejszego majora Wojska Polskiego i czterech córek. Zasoby majątkowe rodziny i bliskie związki z Lwowem mogłyby wskazywać, że to także może być trop w odtworzeniu historii autorki prezentowanego rękopisu. Niestety brakuje wspominanej już dokumentacji przewodu doktorskiego, co uniemożliwia ostateczne oceny i zdecydowane wskazanie, który z tych życiorysów jest bardziej prawdopodobny. Z pewnością jedno nie budzi wątpliwości – Maria Mazurkiewicz należała do grona historyczek tworzących tzw. młodą lwowską szkołę historyczną. Druga wojna światowa, represje ze strony totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego, odebrały im prawo do przyszłości. Dziś przywracamy Marię Mazurkiewicz i jej dzieło polskiej historiografii z niebytu, na które próbowane je skazać.
Rękopis Włodzimierza S. Czerewki, poświęcony ostatniej wojnie Bohdana Chmielnickiego z lat 1654–1655, zachowany jest pod sygnaturą 629, w fondzie 26 (opis 4) archiwum po dawnym Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Powstał na seminarium profesora Stanisława Zakrzewskiego i należał do najciekawszych prac, jakie tam powstały. Został pozyskany w wyniku kwerend badawczych prowadzonych w latach 2016–2018. Pomimo upływu blisko sto lat od momentu jego powstania w 1932 roku, pozostaje nadal jedynym takim opracowaniem w polskiej historiografii. Zachowany rękopis nie jest kompletny, ale udało się odnaleźć jego zasadniczą większość. Edycję uzupełnia cenna recenzja Mikołaja Andrusiaka, innego z wybitnych uczniów profesora Stanisława Zakrzewskiego, późniejszego znakomitego historyka ukraińskiego. Współczesna edycja, pozwala uratować od niepamięci ważny dla europejskiej historiografii tekst. O Autorze: Włodzimierz S. Czerewko urodził się najpewniej w Przemyślu, pochodząc z rodziny narodowości ukraińskiej, ale osiadłej na tych terenach od dawna. Jego ojciec Włodzimierz Czerewko, nie tylko ukończył to samo przemyskie gimnazjum. Dom, w którym wychowywał się młody Włodzimierz S. Czerewko należał do tych, w którym świadomie dostrzegano skomplikowanie polsko-ukraińskich stosunków. Fakt, że całość rękopisu, napisana jego ręką, powstała jednak piękną polszczyzną, może sygnalizować, że przywiązanie do narodowości ukraińskiej, szło w parze z pragmatyzmem. Niestety brak jakichkolwiek w tym względzie osobistych notatek, pozwalających na choćby próbę ostatecznych wniosków. Można jednak stwierdzić, że podobnie jak uniwersytecie Włodzimierz S. Czerewko starał się korzystać z nauk, zarówno polskich, jak i ukraińskich profesorów, to także w domu rodzinnym, otaczały go dwie świadomości kulturowe. On sam na Uniwersytecie Jana Kazimierza wpisywał swoje imię jako Szymon, co jednak mogło być efektem dążenia do wkomponowania się w większość polskiej społeczności akademickiej. Nie oznaczało to, że musiał kończyć ruskokojęzyczną klasę gimnazjum w Przemyślu, ale na pewno takowy uczeń w nim jest odnotowany. Postrzegany był jako uczeń zdolny, zainteresowany historią. Szkołę najpewniej ukończył w klasie VIII A, zdając egzamin maturalny, co rok później pozwoliło mu podjąć studia na Uniwersytecie w Lwowie. Szkołę ukończył bez wyróżnienia. Losy samego Włodzimierza S. Czerewki pozostają po 1932 roku nie jasne. Nie odnajdujemy go na listach żadnego z ówczesnych gimnazjów województw kresowych II Rzeczypospolitej. Brak także wieści o jego losach w czasie drugiej wojny światowej. Można więc założyć, że dziś przywracany do świata historiografii doktorat jego autorstwa, pozostaje najbardziej jednoznacznym dowodem jego pasji historycznej, warsztatu naukowego i przynależności do lwowskiej szkoły historycznej, tworzonej i rozwijanej przez profesora Stanisława Zakrzewskiego.
Wprawdzie nasza przeszłość z warunkami swojego bytu przeminęła jak sen wiekowy, zastawiając po sobie niezatarte ślady swojego istnienia, nasza teraźniejszość w bólach i mękach krzepi się nadzieją lepszego bytu, nasza wreszcie przyszłość ukryta jeszcze za oponą przeznaczeń, jakie opatrzność wszystkim narodom zgotowała, miło jest przecież obudzić w sobie dawne wspomnienia i przenosić się myślą w owe wieki, kiedy jako naród wolny i samoistny słynęliśmy cnotą, orężem i nauką. Cześć dla tych dawnych czasów jest jakby przekazywaniem miłości ku rodzicom, z ich bowiem badania rodzi się nauka dla potomnych, chęć naśladowania pięknych czynów i przywiązanie do rodzinnej ziemi M. Potocki Te słowa bohatera książki prof. UJ Agnieszki Gronek dobrze charakteryzując zarówno postać jak i cel jego działania jaki został omówiony na kartach książki.
Zmiany polityczne w Polsce po 1989 r. pozwoliły na swobodny rozwój badań historycznych nad dawnymi elitami, w tym także nad polską arystokracją. W mijających dekadach powstało wiele opracowań i opublikowano liczne źródła, przede wszystkim pamiętniki. Nadal jednak dużo zagadnień czeka na swoich monografistów. Nawet tak wybitne rodziny, jak Czartoryscy nie doczekały się pełnego omówienia, dlatego niniejsza książka wypełnia lukę w dziejach tego znakomitego rodu, charakteryzując dzieje tzw. linii wiedeńsko-pełkińskiej. „Wydobycie” z cienia tej rodziny jest jednym z celów postawionych przez Autorkę. Trzeba się zgodzić, że w XIX w. linia Adama Czartoryskiego odegrała ważną rolę w historii Polski, stąd jej losy zostały dokładnie omówione w historiografii polskiej i zagranicznej. Brat Adama, Konstanty i jego potomkowie osiągnęli mniej spektakularne kariery i sukcesy. Nie można jednak im odmówić zasług. Wybili się w różnych dziedzinach życia, na wielu polach aktywności. Byli mecenasami sztuki, działaczami społecznymi, politycznymi, filantropami, rolnikami i przedsiębiorcami, osobami duchownymi. Pełnili też ważną rolę kulturotwórczą w okresie swego zamieszkania w Wiedniu, znacznie wykraczającą poza obecność w polskiej diasporze. Nie ma więc wątpliwości o zasadności podjęcia badań nad tą rodziną. Autorka ma rację, że dzieje Czartoryskich z Pełkiń „nie spotkały się, jak dotąd z należytym zainteresowaniem historyków” […]. Zakres spraw, którymi Autorka zajęła się jest bardzo szeroki, nie brakuje tu licznych szczegółów, ale też ogólnych podsumowań charakteryzujących aktywność najważniejszych członków rodziny Czartoryskich. […] Baza źródłowa pracy i wykorzystana literatura przedmiotu są bardzo obszerne, wręcz imponujące […] Autorka wykonała ogromną pracę w poszukiwaniu dokumentacji o swoich bohaterach…
Stanisław Komornicki (1949-2016). Biografia niezwykłego człowieka jest próbą ukazania życia i działalności chemika, nauczyciela akademickiego, profesora wyższych uczelni, dziekana, rektora, a równocześnie wioślarza, sędziego wioślarskiego, pasjonata muzyki i podróżnika. To próba uchwycenia niezatartych śladów, które pozostawił Profesor, uczony, przełożony. Analizując z perspektywy czasu Jego dokonania, zaangażowanie można stwierdzić, że był człowiekiem nieprzeciętnym. Chociaż posiadał wykształcenie z dziedziny nauk chemicznych, nigdy jednak nie poprzestał na zgłębianiu wiedzy tylko z tej jednej sfery, równolegle interesował się również szeroko pojętą humanistyką. Posiadał ponadprzeciętną wiedzę z zakresu literatury, sztuki, architektury oraz historii. W osobie Profesora umysł ścisły łączył się z duszą humanisty. Należał do rodziny Komornickich herbu Nałęcz, wyniósł z niej tradycyjne zasady i wartości, którymi kierował się przez całe swoje życie.
Narajana Guru (Naraya?a Guru, 1855/56-1928) to wielka postać w nowej historii południowoindyjskiego stanu Kerala, otaczana szacunkiem także w całych Indiach. Uznawany jeszcze za życia za świętego, był myślicielem, mistykiem, przywódcą duchowym i działaczem społecznym. Oddany głęboko praktykom religijnym był jednocześnie gorącym orędownikiem sprawiedliwości społecznej, niestrudzenie walczącym z nierównościami i dyskryminującymi podziałami kastowymi, które krępowały życie niż- szych warstw społecznych w Kerali. Narajana Guru skomponował liczne utwory o treści religijno-filozoficznej w rodzimym języku malajalam, w sanskrycie, a także w języku tamilskim. Niniejszy wybór dzieł w przekładzie na język polski należy powitać z uznaniem. Nie jest to standardowy tom przekładów literatury obcojęzycznej, lecz raczej oryginalne studium twórczości wybitnej postaci Indii współczesnych, która odegrała znaczącą rolę na wielu polach. Książka dr Hanny Urbańskiej wzbogaca w istotny sposób polską literaturę orientalistyczną, scil. indologiczną, a jest to pierwsze w języku polskim opracowanie twórczości Narajany Guru. Z recenzji Prof. M. Mejora Dr Hanna Urbańska – adiunkt w Instytucie Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się w literaturze sanskryckiej oraz malajalam, szczególnym zainteresowaniem darząc twórczość keralskiego mistyka – Narajany Guru, będącego kontynuatorem literackiej spuścizny tamilskich Siddhów. Niniejsza książka jest owocem wieloletniego pobytu i badań prowadzonych przez autorkę w Indiach.
Udział szlachty w powstaniu Bohdana Chmielnickiego (1648-1657)
The volume Indian panorama in Wrocław commemorates important anniversaries in the post-war history of Indology studies in Wrocław: the 40th anniversary of death of Ludwik Skurzak, the founder of Wroclaw's Indology studies, and the 75th anniversary of Indology studies in Wrocław.
Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński wielokrotnie podkreślał, że pamięć o przeszłości ma stać się spoiwem dla budowania przyszłości. Towarzysząca mu świadomość przedziwnego połączenia splecionych losów państwa polskiego i Kościoła z niezwykłą ostrością daje się zauważyć na kartach źródeł archiwalnych czerneńskiej wspólnoty klasztornej. Lata 1945–2000 to czas organizowania i trwania życia klasztornego po dramacie II wojny światowej i w okresie utrwalania systemu komunistycznego na ziemiach polskich. I w czasie wojny, i po wojnie Kościół był prześladowany i zapłacił cenę olbrzymią. Olbrzymią w wymiarze instytucjonalnym, choćby za sprawą likwidacji podstaw materialnych, dzięki którym przez wieki egzystował i prowadził różnego rodzaju działalność. Równie wielką w wymiarze osobowym, od szykan przez aresztowania po działania służące rozbiciu jedności wspólnotowej, czyli werbowanie do współpracy agenturalnej. Celem państwa komunistycznego była fizyczna likwidacja Kościoła katolickiego w Polsce, a środkiem do niego prowadzącym wewnętrzne rozbicie. Plan się nie powiódł, nie udało się zburzyć zaufania, jakim polskie społeczeństwo obdarowywało Kościół, mimo niezliczonych prowokacji, rozpowszechnianych kłamstw, rozsiewanego terroru i zastraszania. (...) Wkład w życie Kościoła polskiego w ostatnim półwieczu ma również klasztor Karmelitów Bosych w Czernej pod Krakowem. Bogate źródła, a zwłaszcza skrupulatnie prowadzone kroniki klasztorne odsłaniają puls życia zakonnego za klauzurą, troski dnia codziennego wyrażające się w prozaicznych, ale nierzadko spędzających przełożonym sen z powiek działaniach, dotyczących zabezpieczenia bieżącego utrzymania (zwłaszcza po zabraniu przez władze komunistyczne klasztornych folwarków) czy najzwyklejszego zdobycia materiału na habity. Ta swoista „sublimacja” trudu wlewała nadzieję i dawała siłę do pracy religijnej, zwłaszcza wśród okolicznej ludności, czego przejawem stanie się szerzony kult Matki Bożej Szkaplerznej i najważniejszej postaci dla polskiego karmelu bosego — o. Rafała od św. Józefa (Józef Kalinowski), wyniesionego na ołtarze przez papieża Jana Pawła II. Na tych dwóch filarach będzie budowana religijność i duchowość karmelitów czerneńskich po II wojnie światowej. Ze Wstępu (s. 7-8) Ks. Waldemara Graczyka
Klasztor Karmelitów Bosych w Czernej w drugiej połowie XIX wieku (w schyłkowym okresie zaborów od 1864 roku) był jedynym klasztorem karmelitańskim nowej obserwy, który przetrwał na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Dawny erem karmelitów bosych w Czernej zaczynał powoli się odradzać i promieniować życiem religijnym w najbliższym otoczeniu. Zmiany te były widoczne od 1880 roku, kiedy do Czernej przybyła grupa zakonników z prowincji austriackiej, która przywróciła określone konstytucjami zakonnymi właściwe życie zakonne w klasztorze, tzw. obserwę. Na ten czas daje się zauważyć znaczący rozwój kultu Matki Bożej Szkaplerznej, której wizerunek od połowy XIX wieku znajdował się w klasztornej świątyni. Do klasztoru w Czernej i słynącego łaskami obrazu Matki Bożej przybywały coraz liczniej grupy pielgrzymów, głównie z Małopolski i ze Śląska. Ten zmieniający się rytm życia zakonnego przyniósł nowe inicjatywy duszpasterskie, nieznane w klasztorze w wiekach wcześniejszych, na przykład zakładanie bractw i stowarzyszeń takich jak Bractwo Szkaplerza Świętego, Trzeci Zakon Najświętszej Panny Maryi z Góry Karmel czy Pobożne Stowarzyszenie Nieuleczalnie Chorych pw. Najświętszej Maryi Panny Uzdrowienia Chorych oraz św. Kamila de Lellis i św. Jana Bożego. Odpowiedzią na nowe czasy były próby spisania dziejów klasztoru od fundacji w 1631 do końca XIX wieku. Zadania tego podjął się karmelita bosy o. Romuald od św. Eliasza (Kućka), spod ręki którego wyszły Krótki opis klasztoru oo. karmelitów bosych w Czernej pod Krakowem (Bytom 1899) oraz Monografia klasztoru oo. Karmelitów Bosych w Czernej (Bytom 1914). Kronikarz klasztorny przybliżył w nich zarys historii tego niezwykłego miejsca i związanych z nim od wieków karmelitów. Ze Wstępu (s. 7) Jolanty M. Marszalskiej Czerna
„Jak słusznie zauważa Autorka wstępu do recenzowanej monografii, a jednocześnie jej redaktor, „współczesne postrzeganie roli dietetyki i kosmetologii sytuuje się w szerokim nurcie edukacji zdrowotnej”, co zapowiada komplementarność zamieszczonych w niej rozdziałów, których niejako wspólnym mianownikiem staje się prozdrowotny styl życia, którego podstawowymi wyznacznikami jest zrównoważona dieta oraz aktywność fizyczna, współprzyczyniając się do zdrowia jednostki i społeczeństwa w wymiarze aktualnym i prognostycznym (…). Z uwagi na fakt, że szeroko rozumiane zdrowie jest w hierarchii wartości uznawanych przez Polaków dominującą wartością (Czapiński i Panek, 2018 Gutkowska, Kwieciński 2016), a sytuacja ta nie zmienia się od kilku dekad, tematykę recenzowanej monografii uznać należy za ważną i niezmiernie aktualną, co uzasadnia zasadność opublikowania zawartych w niej artykułów czy rozdziałów.” Prof. dr hab. Krystyna Gutkowska „Recenzowana monografia stanowi rzetelne źródło wiedzy i popularyzacji badań, prowadzonych przez autorów poszczególnych artykułów w różnych obszarach związanych z promocją zdrowia. Monografia może stanowić lekturę uzupełniającą dla każdego badacza zajmującego się promocją zdrowia i zdrowego stylu życia, w tym dla studentów kierunków kosmetologii i dietetyki. Publikacja stanowi tym samym cenne uzupełnienie podobnych pozycji ukazujących się na polskim rynku wydawniczym.” Prof. dr hab. Andrzej Rykowski
Maciej Franz, rocznik 1969. Urodzony w Toruniu, z wyboru Wielkopolanin. Syn oficera Wojska Polskiego. Profesor, historyk, pedagog, naukowiec, od zawsze związany z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracę łączy z pasją podróżowania po Europie i poznawania jej piękna. Pisanie wierszy to dla niego odskocznia od codzienności, jak jeszcze jedna podróż. Poezja jest fragmentem poznawania świata, próby jego zrozumienia. W 2008 roku wydał pierwszy tomik „Okruchy życia”. Obecny, jest kontynuacją podróży, którą rozpoczął wiele lat temu.