Menu

Filtry

Filtry
„Czy istnieje prawdopodobieństwo, że niektóre z ksiąg Nowego Testamentu nie zostały napisane przez apostołów figurujących jako ich autorzy? I że niektóre z listów Pawła napisał nie sam Paweł, lecz ktoś podający się za niego? Że listy Piotra nie były spisane przez Piotra? I że Jakub i Juda nie napisali ksiąg im przypisywanych? Albo wreszcie […], że Ewangelie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana nie zostały spisane przez Mateusza, Marka, Łukasza i Jana? Uczeni od ponad stu lat zdają sobie sprawę, że właśnie tak jest” – pisze Bart D. Ehrman w swojej fascynujące książce.W świecie starożytnym fałszerstwo nie było tym, czym jest dzisiaj. Autor „fałszywki” nie stawał się przestępcą w świetle prawa. A jednak nie miano wówczas wątpliwości: legalne czy nielegalne, przekazywanie innym fałszywych informacji jest oszustwem.Co więc mają począć ze uświęconymi oszustwami chrześcijanie, dla których prawda jest kwestią najwyższej wagi? Przecież dla wyznawców Chrystusa wiara w rzeczy prawdziwe oznacza, że mają rację, a wiara w nieprawdziwe – że się mylą. A jeśli się mylą, to, cóż – narażają się na wieczne męki w ogniu piekielnym.Świetnie udokumentowana i błyskotliwa książka jednego z najgłośniejszych dzisiaj badaczy Nowego Testamentu.
Jedna z najlepszych powieści 2023 roku według m.in. „New Yorkerera”, „Publisher’s Weekly” i „The Washington Post”, nominowana do Women’s Prize for Fiction 2024.Philip McDaragh był znakomitym poetą, ale mężem i ojcem fatalnym. Roztaczał czar, uwodził i rozkochiwał, a potem porzucał, by szukać natchnienia w ramionach kolejnych kobiet i w innych miejscach.Nell nigdy nie poznała swojego dziadka, ale uległa urokowi jego wierszy, a te zdają się powodować jej życiem. I to dwojako: każą dziewczynie opuścić rodzinny dom i szukać swobody, miłości oraz literackiego spełnienia w wielkim świecie, a zarazem nieuchronnie prowadzą z powrotem do tego domu – siedziby Terry i Carmel, jej babki i matki. I – jak się okazuje – także jej własnej, przynajmniej w sensie emocjonalnym, bez względu na to, jak bardzo starałaby się to zmienić.„Strzyżyk woleoczko” to znakomita powieść o sile poezji i rodzinnych więzi, a także o ich splątaniu. O powołaniu, miłości, zdradzie i zadawaniu bólu. O bolączkach samotnego rodzicielstwa i o tym, co przychodzi najtrudniej – o wybaczeniu.Mistrzowski język tej książki, już okrzykniętej na Wyspach i w Stanach Zjednoczonych wydarzeniem, sam pełen jest poezji. Ale autorka wplata w narrację także liryki staroirlandzkie. Na potrzeby polskiej edycji przełożył je Piotr Siemion, który w dorobku tłumacza ma między innymi wiersze irlandzkiego noblisty Williama Butlera Yeatsa.Rewelacyjna powieść. Stylistyczny kunszt Anne Enright sprawia, że czytelnik nawiązuje bliską więź z bohaterami i towarzyszy im na ścieżkach życia.Sally RooneyOstry, smutny, cwany i krnąbrny… Język Enright jest jak petarda sycząca na chodniku. Lektura obowiązkowa.Margaret Atwood
Tamta Melaszwili należy do gruzińskiej literackiej ekstraklasy, a Kos kos jeżyna uznawana jest za najlepszą powieść w dotychczasowym dorobku tej autorki. Filmowa adaptacja książki w reżyserii Elene Naveriani spotkała się z aplauzem międzynarodowej krytyki i przyjęto ją owacją na stojąco podczas Directors’ Fortnight 2023 w Cannes.Kos kos jeżyna opowiada o sytuacjach granicznych: o miłości do życia, gdy przeczuwamy jego kres, o wybuchu agresywnych impulsów, gdy nasza wolność jest zagrożona, o odkryciu innej siebie wobec namiętności, o licznych utratach. A wszystko to, ukazane bez patosu i osadzone w scenerii gruzińskiej prowincji, przydarza się niemłodej i niepięknej Etero, która prowadzi lokalny sklep z chemią przemysłową. Choć miejscowi wystawiają ją na pośmiewisko jako starą pannę, kobieta ceni sobie własną zdolność do samostanowienia.Melaszwili kreśli bohaterkę szorstką i zmysłową zarazem, która znajduje radość w prostych rzeczach: zapachu opadłych liści, smaku jeżynowej konfitury, trelach kosa. Z powolnej kontemplacji świata wyrywa ją gorące uczucie, stawiając pod znakiem zapytania jej dotychczasowy system wartości. Jakim człowiekiem wyjdzie z tego doświadczania Etero?W swojej malowniczej opowieści, która na pozór rozwija się linearnie, tymczasem zdaje się zataczać koło, Tamta Melaszwili pokazuje, że nigdy nie jest za późno na miłość i samopoznanie.Symboliczne otwarcie książki, w którym bohaterka wybiera się do lasu po ulubione jeżyny i nagle ziemia usuwa jej się spod nóg, a ona sama zawisa nad stromym zboczem, by po chwili się uratować – ale czy na pewno? – jest jednym z najmocniejszych we współczesnej literaturze.
Roman Polański, Woody Allen, Pablo Picasso, Miles Davis, ale także Virginia Woolf, Valerie Solanas, Doris Lessing. Pedofilia, przemoc, uprzedzenia rasowe, porzucanie dzieci, zdrady, nałogi… Czy wiedząc o grzechach geniuszy sztuki, ciągle możemy – i powinniśmy – zachwycać się ich dziełami? Czy wielcy artyści to zwyczajni ludzie, którym wolno tyle, co innym, czy może półbogowie, którym w geście wdzięczności za ich olśniewające dary społeczeństwo pozwala na więcej? Czasy się zmieniają i to, co kiedyś akceptowano, a przynajmniej puszczano płazem, dziś jest nie do wybaczenia. Kolejne fale feminizmu, ruchy emancypacyjne mniejszości, w końcu #MeToo zmieniły nasz świat. I bardzo dobrze. Zanim jednak strącimy z piedestału kolejną wielkość, wyrzucając na śmietnik „zbrukane” filmy, książki, płyty i obrazy, zastanówmy się, jak działa mechanizm cancel culture. Ile w nim słusznej chęci życia w lepszym, sprawiedliwym świecie, a ile brutalnej rynkowej gry oraz lęku „inkwizycji” przed jej własnymi grzechami. W końcu zapytajmy samych siebie: czy naprawdę nigdy nie fascynowało nas życie „potworów”? A zatem – czy w jakimś sensie nie złożyliśmy podpisu pod wspólnym zamówieniem na ich karygodne wyczyny i przestępstwa? My, konsumenci kultury… Książka Dederer nie daje łatwych odpowiedzi. I właśnie dlatego jest dobra.
O Powstaniu Warszawskim napisano mnóstwo książek. Jedno z najtragiczniejszych wydarzeń polskiej historii obrosło w dzienniki i wspomnienia, analizy i komentarze. Poświęcono mu setki utworów literackich. A jednak głos Jana Kurdwanowskiego przebija się przez tę polifonię. Co więcej, wydaje się bardziej sugestywny i w jakimś sensie bardziej autentyczny od innych.„Mrówka na szachownicy” to wspomnienia uczestnika wydarzeń. Spisane po czterech dekadach, ale spisane tak, jakby minęło ledwie parę dni. Kurdwanowski autor nie chce wiedzieć więcej, niż wiedział Kurdwanowski żołnierz. Stale mamy wrażenie, że mówi do nas młodziutki student medycyny, chłopak rwący się do walki, choć nie przydzielono mu nawet broni, a kiedy już ją zdobywa, to po każdym wystrzale musi naprawiać karabin u rusznikarza.Jawny antyheroizm i prowokacyjna szczerość to wielkie zalety tej książki. Ale o jej wyjątkowości decydują też żywy język, umiejętne łączenie perspektywy uczestnika i obserwatora wydarzeń, a także – a może przede wszystkim – wyczulenie na tragiczny los cywilnej ludności Warszawy w czasie Powstania.To niezwykłe świadectwo. I niezwykła literatura. Bez książki Kurdwanowskiego nasz obraz Powstania Warszawskiego nie byłby pełny.„Literacko zaskakujący, współczesny w języku i formie, z fragmentami zapierającymi dech – jakby Miron Białoszewski włożył panterkę i poszedł walczyć”.Emil MaratJan Kurdwanowski – urodził się w 1924 roku w Warszawie, wczesne dzieciństwo spędził w Sulejówku. W 1936 roku został uczniem Gimnazjum imienia Stefana Batorego. Sześć lat później, po tajnych kompletach, zdał maturę i podjął studia w szkole medycznej Jana Zaorskiego. W 1943 roku przystąpił do konspiracji. W czasie Powstania walczył na Woli, na Starym Mieście, w Pasażu Simonsa, później na Powiślu. Po wojnie ukończył studia lekarskie. Pracował w szpitalu w Elblągu (jako ordynator oddziału dziecięcego), następnie w warszawskiej klinice pediatrycznej rozpoczął specjalizację II stopnia. W 1957 roku pojechał na wycieczkę do Włoch i postanowił nie wracać do kraju. W 1960 roku zamieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie po kolejnych studiach został lekarzem psychiatrą. Oprócz „Mrówki na szachownicy” (1983) opublikował książkę „Jak wybrałem wolność na Zachodzie i inne wspomnienia” (1995). Zmarł w roku 2018.
W 1990 roku nagranie „Nothing Compares 2 U” uczyniło z Sinéad O’Connor światową gwiazdę. Dwa lata później artystka pojawiła się w programie „Saturday Night Live”, gdzie na oczach widzów podarła zdjęcie papieża Jana Pawła II. Ten gest uczynił z niej „stukniętą łysą wariatkę” – właśnie z takimi wyrażanymi publicznie inwektywami musiała się mierzyć przez całe życie.Allyson McCabe w swoim przejmującym, a zarazem rzetelnie udokumentowanym reportażu opisuje walkę jednej z najbardziej wpływowych piosenkarek naszych czasów o to, by w show-biznesie pozostać sobą. Sinéad nie chciała poddać się regułom przemysłu, który od wokalistek wymagał przede wszystkim seksownego wizerunku, czym umiejętnie grała jej rywalka, Madonna. O’Connor pragnęła wykorzystać swoją sławę, by mówić o sprawach, które uznawała za istotne: przede wszystkim o przemocy wobec kobiet, dzieci, osób dyskryminowanych ze względu na kolor skóry czy orientację seksualną.To nie jest tylko książka o Sinéad O’Connor, to przede wszystkim książka o opresyjnej kulturze, w której wszyscy żyjemy, choć od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku przybyło nam narzędzi, by mówić o ukrytych formach ucisku. A przybyło ich dzięki ludziom, którzy mieli odwagę przerwać milczenie. Jedną z takich osób była Sinéad.
W tej przejmującej opowieści biograficznej Patrycja Dołowy przygląda się funkcjonowaniu postaci Adama Czerniakowa w świadomości zbiorowej. 23 lipca 1942 roku, zaraz po rozpoczęciu przez Niemców wielkiej akcji likwidacyjnej, prezes warszawskiego Judenratu popełnił samobójstwo. Jedni uznali to za gest oporu, inni za oznakę tchórzostwa. Z czasem państwowotwórcze narracje Polski Ludowej i Izraela uczyniły z Czerniakowa człowieka jednoznacznie słabego i bezwolnego, który szedł na zbyt dalekie kompromisy i nie zasługuje na szacunek, a nawet pamięć przyszłych pokoleń.Patrycja Dołowy upomina się o Czerniakowa i przygląda mu się z bardzo osobistej perspektywy – potomkini mieszkańców dzielnicy zamkniętej.Pęknięte lustro opowiada historię człowieka rozdartego między polskością a żydowskością, odrzuconego zarówno przez Polaków, jak i przez Żydów. Kreśli portret wiernego swoim ideałom inteligenta, który kieruje się dobrymi intencjami, ale brak wiedzy o prawdziwych zamiarach okupantów wypacza sens jego działań. Nie jest to książka naukowa, lecz próba zrozumienia jednostki w sytuacji tragicznej. Tym istotniejsza, że do dziś Czerniaków się tego zrozumienia nie doczekał.Patrycja Dołowy manifestacyjnie rozbija wzorzec tradycyjnej monografii naukowej. Nasyca swoją książkę osobistymi emocjami, dąży do intymnego kontaktu z bohaterem, nie stroni od literackich czy wręcz poetyckich fragmentów. Na tle dotychczasowej literatury przedmiotu Pęknięte lustro jest propozycją nową i pisarsko odważną.Jacek Leociak
"Akty desperacji" to brutalnie szczery portret narcystycznej osobowości naszych czasów. To studium fascynacji, zauroczenia, zazdrości i zdrady. Dominacji i upokorzenia. To wiwisekcja samotności i alkoholizmu młodej bohaterki. Ale także opowieść o związku, którego być może wcale nie było, bo zamiast dwojga ludzi spotkały się wyobrażenia i projekcje. Kiedy iluzje się rozwiewają, zostaje przemoc, ukryta bądź jawna. I dwie role, kata i ofiary, odgrywane na przemian z równym talentem i pasją.Dodatkowym atutem "Aktów desperacji" jest obraz Dublina, który faluje wraz z emocjami narratorki, stając się na przemian miejscem rozświetlonym i ciemnym, przyjaznym i wrogim.„Megan Nolan ma ogromny talent literacki, a jej pierwsza powieść, Akty desperacji, to historia miłosna jedyna w swoim rodzaju. Nolan pisze intensywnie, szczerze, realistycznie, refleksyjnie i wnikliwie, a dzięki temu połączeniu udaje jej się oddzielić ideę miłości od jej doświadczania”.Karl Ove Knausgård„Akty desperacji czyta się jak thriller psychologiczny, nie mogłam się oderwać. Poza głównym wątkiem jest też znakomicie zarysowane tło: relacje bohaterki z rodzicami, z przyjaciółkami, sposoby spędzania wolnego czasu przez średnio zamożną klasę kreatywną. Tworzy to spójną, wciągającą całość”.Olga Wróbel„Akty desperacji Megan Nolan to wspaniała wiwisekcja alkoholizmu nie tyle młodej kobiety, ile w ogóle milenialsowego alkoholizmu, w którym alkohol jest traktowany jako rodzaj antydepresantu”. Wojciech Engelking
„Słoneczny szkielet” to najgłośniejsza powieść Mike’a McCormacka – autora należącego do pierwszej ligi współczesnych irlandzkich pisarzy, o którym przez lata krytycy lubili się wyrażać, że jest „haniebnie niedoceniany”. I to pomimo licznych nagród literackich oraz nominacji do Bookera. Gdyby popularność twórców miała być wprost proporcjonalna do wielkości ich dzieła, Mike McCormack rzeczywiście powinien zyskać spektakularny rozgłos. Rzadko w końcu mamy do czynienia z tekstami wybitnymi, a „Słoneczny szkielet” niewątpliwie do nich należy.Odnajdziemy w tej powieści echa celtyckiej tradycji i wielkiej irlandzkiej literatury z charakterystycznym połączeniem metafizyki, humoru i formalnego eksperymentu. „Słoneczny szkielet” to książka napisana jednym zdaniem, chciałoby się powiedzieć na jednym wydechu, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie monologu głównego bohatera orientujemy się, że ten już nie żyje. To z perspektywy końca poznajemy biografię Marcusa Conwaya – inżyniera zamieszkującego prowincjonalne hrabstwo Mayo. Porządnego faceta, któremu nie przydarzyło się nic nadzwyczajnego, ale który jak wielu z nas próbował nadać swojej egzystencji znaczenie. Ojca, męża, sąsiada, który rozumiał, że przyzwoitość jest jedynym antidotum na szaleństwo historii.McCormack buduje subtelną, choć dramatyczną opowieść o wadze drobnych decyzji pojedynczego człowieka, jakie w zderzeniu z wielką polityką – często zgubną dla całej społeczności – ostatecznie mają moc wpływania na rzeczywistość. O „codziennych zwyczajach, rytmach, rytuałach utrzymujących świat ludzki jak słoneczny szkielet”. I wreszcie o miłości – jedynej sile, którą możemy przeciwstawić śmierci.McCormack to jeden z naszych najodważniejszych i najbardziej innowacyjnych współczesnych pisarzy. Tą powieścią osiągnął niezawodne mistrzostwo.Kevin BarryZe stylistyczną gracją, w swojej wyjątkowej, oszczędnej i precyzyjnej poetyckiej prozie Mike McCormack oddaje melodię otaczającego nas świata. Jedna z najlepszych książek 2016 roku.Colum McCann Mike McCormack ma talent nie z tej ziemi. Mój podziw do tej książki jest ogromny.Eleanor CattonSłoneczny szkielet Mike’a McCormacka to niezwykła powieść pisarza, który nie jest jeszcze sławny, ale z pewnością zasługuje na uznanie każdego, kto wierzy, że powieść nie umarła, a powieściopisarze nie są jedynie pożywką dla metropolitalnej klasy średniej.Ian Sansom, „The Guardian”
„Stoner” to jedna z najważniejszych powieści amerykańskich XX wieku, choć tę renomę zyskała stosunkowo późno. Gdy John Williams opublikował ją w 1965 roku, przeszła na rynku amerykańskim właściwie bez echa. Drugie życie dekadę temu nadały powieści dopiero europejskie wydania. Francuski przekład w wykonaniu znanej pisarki Anny Gavaldy z miejsca stał się bestsellerem, po czym „Stoner” powtórzył swój sprzedażowy sukces m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemczech i Izraelu, sprzedając się łącznie w półmilionowym nakładzie. W 2013 roku był również najchętniej czytaną powieścią w Stanach Zjednoczonych, zyskując uznanie takich autorów, jak Julian Barnes, Ian McEwan, Bret Easton Elis czy Tom Hanks.Pierwsze polskie wydanie książki, zatytułowane „Profesor Stoner”, ukazało się w 2014 roku w wydawnictwie Sonia Draga w przekładzie Pawła Cichawy. O swojej książce John Williams mówił tak: „Wiedziałem, że w jakiś sposób idę wbrew modnym powieściom moich czasów. Chciałem napisać powieść, która byłaby szczera, a nie sensacyjna, która przytrzymywałaby uwagę czytelnika bez uciekania się do sztuczek i wymysłów, i która wzruszałaby na tym samym poziomie, na jakim wzrusza nas życie; krótko mówiąc, chciałem napisać powieść niemal całkowicie pozbawioną symboli, a chciałem to zrobić, bo żywiłem przekonanie, że ludzie są istotni nie dlatego, że są symbolami czegoś, ale dlatego, że są ludźmi”. Podobnie jak „Pani Bovary”, do której to powieści John Williams w swojej książce się odwołuje, „Stoner” opowiada o losie zupełnie przeciętnego człowieka, jego aspiracjach, pomyłkach, utratach, nieudolnym dążeniu do szczęścia. Pozornie nieznacząca fabuła staje się tu uniwersalną opowieścią o tym, w jaki sposób życiu nadajemy sens. Mówi o wadze uczuć i pracy. O kulturze, która niszcząco wpływa na miłość, seksualność i pożądanie. Późny sukces powieści Williamsa z pewnością bierze się z faktu, że każdy i każda z nas może zakrzyknąć „Stoner to ja”. A identyfikacja ta zarówno przynosi ukojenie, jak i bezbrzeżny smutek.„To po prostu powieść o facecie, który poszedł na uniwersytet i został nauczycielem. Ale to jedna z najbardziej fascynujących książek, jakie możecie przeczytać”.Tom Hanks„To prawdziwa »powieść czytelnika«, jej fabuła bowiem podkreśla wartość studiów i czytania”.Julian Barnes„Piękna, smutna, bezwzględnie przekonująca historia jednego życia. Jestem zaskoczony, że tak znakomita powieść umykała uwadze publiczności przez długi czas”.Ian McEwan„»Stoner« Johna Williamsa to coś więcej niż wielka powieść – to powieść doskonała, tak świetnie opowiedziana i pięknie napisana, tak głęboko poruszająca, że aż zapiera dech”.Morris Dickstein, „The New York Times Book Review”John Edward Williams (1922–1994) – amerykański pisarz, poeta, redaktor, eseista i wykładowca akademicki. Urodził się i wychował w biednej, rolniczej rodzinie w północnym Teksasie. Podczas drugiej wojny światowej ponad dwa lata służył jako radiooperator i pliot C-47 w Chinach, Indiach i Birmie. Zasługi na froncie pozwoliły mu na podjęcie studiów wyższych. Ukończył wydział anglistyki na Uniwersytecie w Denver, po czym został doktorantem i asystentem na znanym ze „Stonera” Uniwersytecie Missouryjskim. Zajmował się dramatem i poezją elżbietańską, do emerytury wykładał sztukę kreatywnego pisania. Autor trzech powieści: „Butcher’s Crossing”, będącej swego rodzaju westernem, epistolarnej powieści historycznej o cesarzu rzymskim „August” (PIW, 2007), za którą otrzymał The National Book Award, oraz powieści uniwersyteckiej „Stoner”, która przyniosła mu międzynarodową, choć pośmiertną sławę. Williams zmagał się z alkoholizmem, był też nałogowym palaczem. Zmarł na niewydolność oddechową w swoim domu w Fayetteville w stanie Arkansas. Zapytany kiedyś w wywiadzie, czy literatura powinna bawić, odparł: „Absolutnie. Mój Boże, głupotą jest czytanie, które nie sprawia radości”.
„Nieśmiertelny” to pierwsza beletrystyczna książka Bożeny Keff – autorki znanej z poezji i esejów. W tych opowiadaniach centralną postacią, pojawiającą się w większości utworów, jest Marzanna, która niczym w powieści zmienia się i starzeje, a wraz z nią ewoluują historyczne okoliczności. Jesteśmy świadkami wciąż żywej pamięci po Zagładzie, obserwujemy rok 1968, ale też karnawał Solidarności, wreszcie tworzenie się nowego, liberalnego porządku. Każdy z tych kontekstów jest dla bohaterki Keff na swój sposób nie do zniesienia.Marzanna jest Żydówką i ma męża Polaka, którego rodzina do antysemityzmu się nie przyznaje, jednak wyssała go z mlekiem matki: przeniknął do jej spontanicznych reakcji i językowych odruchów. Nasza bohaterka czuje się nieszczęśliwa, jakby uwięziono ją w zamku Sinobrodego – ceni twarde osadzenie w rzeczywistości swojego małżonka, ale cierpi, gdyż nie dzieli z nim świata myśli i emocji. Jednym słowem: Roman grzebie ją żywcem. O ile fabularne spoiwo tego zbioru stanowi Marzanna, o tyle ideowym jest temat śmierci. Śmiertelnicy i śmiertelniczki zaludniający „Nieśmiertelnego” wchodzą z nią w różne konszachty. Całkiem spora ich część woli być martwa za życia. Czym bowiem jest wiara w życie wieczne, jak nie samospaleniem się tu i teraz? Keff z literacką gracją kreśli światopoglądowe spory współczesności. Pokazuje Polskę rozdartą między katolickim pesymizmem a oświeceniową wiarą w lepszą przyszłość. W sposób niezwykle przenikliwy odnotowuje wrośnięte w naszą kulturę uprzedzenia, kładące się cieniem na duchowej kondycji społeczeństwa – niezdolnego do bliskości, trawionego podejrzliwą nieżyczliwością, uciekającego się chętnie do przemocy, choćby to była „przemoc miłosierdzia”.„Nieśmiertelny” to znakomity obraz polskiej zbiorowości, a zarazem czuły portret kobiety, która chce dla siebie całego życia. I wie, że czasu na to życie zostało jej niewiele.
Clemens J. Setz uznawany jest za jednego z najciekawszych austriackich pisarzy żyjących współcześnie. Został laureatem wielu nagród, z nagrodą imienia Georga Büchnera na czele, którą przyznaje się za wybitne osiągnięcia literackie; wyróżnienie to zdobyli m.in. Max Frisch, Ingeborg Bachmann, Thomas Bernhard czy Elfriede Jelinek.Pisarz chętnie żongluje w swojej twórczości różnymi gatunkami, korzysta z romantycznej tradycji grozy i groteski, a także z najlepszych wzorców science-fiction od Philipa K. Dicka po Davida Lyncha. Wielu krytyków jest zdania, że talent pisarza najpełniej objawia się w opowiadaniach, jakie składają się na tom „Pociecha rzeczy okrągłych”. To pierwsza książka austriackiego autora, jaka ukazuje się po polsku.Spotkamy w niej pisarza, któremu odwołano lot, a po nieoczekiwanym powrocie do domu okazuje się, że jego żona w błyskawicznym tempie przeobraziła mieszkanie w lazaret. Zobaczymy woźnego zakochanego w niewidomej kobiecie, który z konsternacją odkrywa, że wszystkie ściany jej lokum pokrywają sprośne napisy. Powiedzieć jej czy nie? A może ona już wie? Będziemy towarzyszyć kobiecie, która pragnie uprawiać seks w pokoju, gdzie leży jej syn pogrążony w śpiączce, by w oczach kochanków dostrzec wątpliwość: a może on jednak żyje?Dysponującego niecenzurowaną niczym fantazją pisarza interesuje wszystko, co odbiega od normy – dziwactwa, nerwice, obsesje – to, co chore i podatne na zranienie. Jednak szaleństwo bohaterów jest tu tylko pozorne: w istocie stanowi sposób na radzenie sobie z własnym bólem i chaosem otoczenia. Pozorny jest też surrealizm tych opowiadań: wprowadzając elementy fantastyczne, autor podkreśla alienację swoich postaci, ich poczucie nierealności istnienia. Bohaterowie Setza są od świata odklejeni, nie potrafią się z nim zestroić, ale czy – będąc przy zdrowych zmysłach – można żyć w harmonii z rzeczywistością tak okrutną?Proza Clemensa J. Setza niejedno pytanie pozostawia otwartym. W czasach coraz powszechniejszego pisarstwa autobiograficznego, które odzwierciedla fakty, igrający z realnością i niedający łatwych odpowiedzi Setz, jest ożywczym doświadczeniem literackim.
Hotel ZNP to prawdopodobnie najbrzydszy hotel w Warszawie. Ma jednak pewne zalety: z jego okien rozpościera się widok na Wisłę, a w szufladach nocnych stolików zamiast Biblii można znaleźć kryształowe popielniczki. Ponadto położony jest w połowie drogi między domami głównej bohaterki i mężczyzny, który ją interesuje. To dlatego para wybiera ten przybytek na miejsce schadzki. Belcia, niczym Szeherezada, za wszelką cenę chce przykuć uwagę obiektu pragnień niekończącą się opowieścią o swoim dawnym i obecnym życiu, wierząc, że póki ta będzie trwała, wciąż istnieje szansa na szczęśliwe zakończenie. Czy jednak snucie historii to właściwy oręż w walce o udane życie? Belcia przegląda się w lustrze swoich słów i tego, jakie robią wrażenie na innych. W jej głowie roi się od wypowiedzi ważnych dla niej postaci – zwłaszcza matki, ale także męża Wilhelma i wszystkich innych mężczyzn, z którymi Belcia była związana. W kakofonii półprawd i komunałów bohaterka rozpaczliwie próbuje usłyszeć samą siebie – czasami popadając w przesadę i emfazę, czasami broniąc się ironią i brawurą. Hotel ZNP to w gruncie rzeczy bernhardowska z ducha, bezwzględna rozprawa z mieszczańskim społeczeństwem i jego podstawową komórką: tradycyjnie pojmowaną rodziną. Świat ukazywany przez Tadrę to emocjonalna pustynia, na której nie mają prawa przetrwać żadne prawdziwe uczucia i więzi. Każde kolejne pokolenie przejmuje wybrakowanie w spadku po poprzednim i przekazuje następnemu. Powieść dowcipna, a zarazem okrutna i bolesna.Nowy głos bez ceremonii domagający się miejsca na dzisiejszej scenie literackiej.Piotr Siemion
Kurewny to jedna z najważniejszych latynoamerykańskich książek ostatnich lat. Przełożono ją na dwadzieścia języków, a jej światowa sprzedaż dobiegła ćwierć miliona egzemplarzy. Camila Sosa Villada opowiada w niej o doświadczeniu transpłciowości, choć ani razu nie posługuje się tym słowem. Codzienność barwnej, wymykającej się łatwym definicjom hałastry, która żyje na własnych zasadach, poza binarnym podziałem ról płciowych, zostaje przez nią odmalowana swoistym językiem – wulgarnym, grubo ciosanym, pokracznym. Podobnie mówiły cioty z Lubiewa Michała Witkowskiego. Villada opisuje brutalny maczystowski świat, w którym odrzucenie kulturowego mężczyzny zdaje się jedynym słusznym wyborem. Ale przyjęcie pozycji kobiety wcale nie przynosi wytchnienia. „Wszystkie miałyśmy zostać królewnami”, mówi motto książki zaczerpnięte z Gabrieli Mistral – tymczasem sukienka nie wystarczy, by proza życia zamieniła się w poezję, a na człowieka spływały rewerencja i łagodność. Oparte na faktach, a zarazem korzystające z repertuaru realizmu magicznego Kurewny to opowieść o tym, że choć świat jest miejscem nieznośnym, kilka rzeczy może nas uratować: odwaga bycia sobą, ufanie swoim pragnieniom oraz próba stworzenia wspólnoty ponad społecznymi, rasowymi i płciowymi podziałami. Najważniejsza książka o seksualności od czasów Jeana Geneta. Sosa Villada opowiada o przyjaźni, pożądaniu i przemocy. Kurewny to wyzwanie dla współczesnych norm literackich i politycznych – to zapowiedź przyszłości. Édouard Louis Stałam się kobietą, bo nie miałam wyjścia. Rodziców się nie wybiera, a mnie przytrafił się ojciec, który pod byle pretekstem rzucał, czym popadło, brał pas i lał nim na odlew, wpadał w szał i się wyżywał na tym, co się nawinęło: na żonie, synu, meblach albo psie. Taki miałam wzór męskości – dzikie rozszalałe zwierzę, przeraźliwy upiór i koszmar na jawie – który skutecznie mnie zniechęcił do bycia mężczyzną. Jeśli tak wygląda „męstwo”, to ja podziękuję. Camila Sosa Villada
Zwykłe ludzkie ułomności to druga książka Megan Nolan, autorki głośnego i nagradzanego debiutu Akty desperacji. Przez anglosaskich krytyków zgodnie została okrzyknięta powieścią mistrzowską i na dobre ugruntowała międzynarodową pozycję młodej irlandzkiej pisarki. Nolan, budując wciągającą akcję, gra tu z poetyką thrillera („zabiła czy nie zabiła?”), ale tak naprawdę interesuje ją liryczny portret rodziny, której ułomności na pozór są zbyt pospolite, by czynić z nich literacki temat. Tymczasem autorka z codziennych zdarzeń, ludzkich defektów, błędów i potknięć tka mini-sagę na miarę Jonathana Franzena. Trzymająca w napięciu fabuła jest tu oczywiście atutem, ale o wielkości Zwykłych ludzkich ułomności stanowi empatia, z jaką autorka potrafi wczuć się w myśli i emocje tych, którzy – w powszechnej opinii – „nie umieją się wysławiać”. Niezwykła powieść o zwykłym życiu i o nieopatrznych krokach, jakie każdemu mogą się zdarzyć, a odmieniają los na zawsze. Dziedziczone z pokolenia na pokolenie traumy i słabości, ugruntowane miejscem w społecznym porządku, Nolan podnosi do rangi fatum; porywy serca, pożądania i gnuśność ukazuje niczym hybris. Czyta się tę kronikę dnia mizernego niczym tragedię grecką – choć pozbawioną patosu i bogów.
„Co trzy godziny i dwadzieścia pięć minut w Meksyku ginie kobieta, rozczłonkowana, uduszona, zgwałcona, pobita do nieprzytomności, spalona żywcem, rozpruta ciosami noża, z połamanymi kośćmi i siną skórą. (…) Meksyk to olbrzymi potwór, który pożera kobiety” – pisze Dahlia de la Cerda. I powołuje do literackiego życia komando mścicielek. Młodych, zdecydowanych i bezwzględnych. Prawdziwych anielic zemsty, które nie cofną się przed paktem z Księciem Ciemności, jeśli ten obieca im pomoc. Szczerze mówiąc, nie bardzo mają wyjście. Bóg nie stanie po ich stronie. On jest przecież mężczyzną, a choć bohaterki „Wściekłych suk” kochają swoich ojców, braci i wybranków, to mężczyzna jest dla nich zwykle wrogiem. Kimś, kto powołując się na odwieczne prawo, rości sobie pretensję do kobiecego ciała i życia. Ale de la Cerda nie gra na jednej nucie. Jej tarantinowskie z ducha opowiadania pulsują żywą mową i skrzą się od pomysłów. W trzynastu monologach bohaterek gorzkiej prawdzie o biedzie i przemocy towarzyszą groteska i czarny humor; mnóstwo tu odniesień do kina i muzyki pop, lokalnych zwyczajów, legend i kultury narco. Brawurowy debiut młodej meksykańskiej pisarki i aktywistki. „Książka, która oblepia błotem, ale zarazem oczyszcza”. Andrea Abreu „Ja w tym widzę swoisty moralitet – który może wydać się amoralitetem, bo z pewnością wymyka się utartym kanonom. To coś w rodzaju »kieszonkowego atlasu kobiet«, tyle że ze świata, w którym konflikty są dużo bardziej dramatyczne i skrajne niż u nas. Jest też w tej książce coś głęboko tarantinowskiego – więc ta aluzja w tytule zasadna – bo tak jak amerykański reżyser brał symboliczny, wyimaginowany odwet na nazistach w »Bękartach wojny« czy sekciarzach w »Pewnego razu w Hollywood«, tak de la Cerda bierze odwet na mordercach i gwałcicielach”. Tomasz Pindel
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi nad Wisłą, wielu katolików na świecie surowo ocenia pontyfikat Jana Pawła II. Ich zdaniem Wojtyła powstrzymał reformy zapoczątkowane Soborem Watykańskim II, tym samym niwecząc wysiłki poprzednich papieży zamierzających zmodernizować Kościół. Odciął się od ważkich problemów współczesnego świata i obwarował w twierdzy dogmatów, by umocnić ziemskie imperium, któremu przewodził. Jego krytyczny stosunek do teologii wyzwolenia, kapłaństwa kobiet, antykoncepcji, przymykanie oczu na przestępstwa seksualne hierarchów i uwikłanie w geopolityczne interesy Stanów Zjednoczonych – to główne zarzuty formułowane wobec Wojtyły przez postępowych katolików. Mirosław Wlekły, jeden z najpopularniejszych polskich reporterów, odbył podróże do wielu krajów Europy i Ameryki Łacińskiej, by porozmawiać z uczestnikami i świadkami najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń pontyfikatu papieża Polaka. Jego wstrząsający, znakomicie udokumentowany i świetnie napisany reportaż ma szansę rozpocząć merytoryczną dyskusję na temat roli Kościoła w czasach, gdy najważniejszą osobą w Watykanie był Jan Paweł II. Mirosław Wlekły (ur. 1978) – dziennikarz i reporter. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, należy do stowarzyszenia „Rekolektyw”. Opublikował książki: „All inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem” (2015), „Tu byłem. Tony Halik” (2017), „Raban! O Kościele nie z tej ziemi” (2019), „Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo” (2019), „Przygoda dzika Toniego Halika” (2021), „Górski. Wygramy my albo oni” (2021) i „Jadą Haliki do Ameryki” (2022). Jest autorem „Śledztwa Pisma”, pierwszego podcastowego serialu reporterskiego w Polsce, a także współautorem tekstów, na których podstawie powstały spektakle teatralne. Laureat Nagrody im Beaty Pawlak oraz Nagrody Magellana, wielokrotnie nominowany do najważniejszych polskich nagród dziennikarskich, reporterskich i literackich.
„Anomalia” - Hervé Le Tellier Książka, która w 2020 roku otrzymała najbardziej prestiżową nagrodę literacką we Francji – Prix Goncourt i sprzedała się dotąd w samej tylko Francji w milionie egzemplarzy. Anomalia flirtuje z thrillerem i science-fiction, elementy psychologicznej powieści obyczajowej godzi z surrealnymi, puszcza oko do netfliksowych seriali, a zarazem jest ultraliteracką konstrukcją, piętrzącą intertekstualne poziomy. Autorowi faktycznie udało się niemożliwe: stworzył oparty na suspensie bestseller dla szerokiej publiczności, a zarazem dzieło, które zadowoli najbardziej wyrafinowanych czytelników. Autor został również wyróżniony „polskim Goncourtem” – Liste Goncourt: le Choix Polonais.
Dzikie zwierzęta rzadko miewają imiona. Dostają je, jeśli natknęły się na ludzi i nawiązały z nimi bliższe relacje. Nie zawsze z własnej woli i niestety – tylko wyjątkowo na własnych prawach i z korzyścią dla siebie. Spotkanie z „nagą małpą”, jak nazwał człowieka biolog Desmond Morris, zwykle odmienia życie osób pozaludzkich nieodwracalnie, co więcej na ogół w dramatyczny sposób. Ale zmienia też ludzi. Tych, którzy mieli ze zwierzętami styczność, i tych, którzy poznali ich historie z drugiej ręki. Bohaterkami i bohaterami tej książki są delfin Peter, szympans Dawid Siwobrody, wilczyca Gundrun, łosza Matylda, żubr Wiking i Pan Gawron. Narratorem zaś Robert Jurszo, popularny dziennikarz i publicysta, miłośnik zwierząt i obrońca ich praw. „Spotkania z nagą małpą” to nie tylko katalog naszych przewin wobec „gatunków innych niż ludzki”. Autor daje nam również drugą szansę na spotkanie ze zwierzętami. Obyśmy zrozumieli, jak wiele nas z nimi łączy. I co musimy zrobić, by dla żadnej i żadnego z nas wspólne życie nie okazało się na powrót koszmarem. Robert Jurszo – urodzony w 1981 roku dziennikarz i publicysta zafascynowany zwierzętami oraz relacjami między ludźmi a przyrodą. Zanim zawodowo zajął się dziennikarstwem, pracował w domu kultury, robił badania społeczne, sprzedawał podręczniki szkolne, był instruktorem survivalu i ochroniarzem w klubie rockowym. W przeszłości związany z PAP i Wirtualną Polską, gdzie pisał głównie o historii, obecnie zasila zespół OKO.press. Od lat jest publicystą miesięcznika ekologicznego „Dzikie życie”. Wśród swoich pisarskich i dziennikarskich mistrzów wymienia Farleya Mowata, Johna Vaillanta i Nicka Jansa. Pracuje w „Gazecie Wyborczej”.
„Wszystko zaczęło się od dwóch kabanosów” – tak Shalom Auslander otwiera historię swojego upadku, tudzież wyzwolenia od ultraortodoksyjnej żydowskiej wspólnoty, w której się wychował w amerykańskim miasteczku Monsey, nieopodal Nowego Jorku. „Żal po napletku” to pełna złości, tonowana jednak satyrycznym talentem autora opowieść o wylogowaniu się z rodziny (i szerzej: narodu) oraz próbie wyleczenia się z Boga, co okazuje się przedsięwzięciem najtrudniejszym. Nasz bohater niby wie, że Boga nie ma, lecz religia weszła mu w trzewia w postaci nerwicy i nieusuwalnego lęku przed karą. „Wepchnęli mi Go do głowy i nic nie poradzę. Siedzi tam i się nie rusza. Próbowałem Go przekreślić, przerobić, przepisać, prześcignąć, przerosnąć, przezwyciężyć i przekroczyć. Czytałem Sama Harrisa, czytałem Dawkinsa i zgadzam się z nimi, lecz nic to nie daje. Może nie da mi się pomóc. Boję się i tyle. Boję się, że mimo wszystko, wbrew wszelkiej logice, na pohybel rozumowi, Bóg jest i nie umarł…”. Okrutna wizja Wszechmocnego wpajana małym dzieciom może stać się traumą na życie. Auslander określa to teologicznym nadużyciem. Obnaża absurd rytualnych nakazów, a zarazem odsłania, w jaki sposób restrykcyjna wyznaniowość wiedzie do kompulsywnej masturbacji, kleptomanii, obżarstwa… „Gdy dostałem prawo jazdy i auto po siostrze, urządzałem objazdówki po całonocnych fast foodach, gdzie szukałem ukojenia w orgii żarcia na parkingach. Obciągały mi kalorie, puste i jałowe niczym serce kurwy. Skręcałem do McDonalda, Burger Kinga lub White Castle’a, podjeżdżałem pod okienko, odbierałem towar i się przyczajałem gdzieś w ciemnym kącie parkingu, z dala od neonów i latarń ulicznych, i siedziałem w aucie, noc w noc sam na sam z jedzeniem, czyniąc gwałt na swoim ciele podwójnym burgerem z sałatą, ogórkiem, cebulką, sosikiem, serkiem i bułeczką”. Lekarstwem na to wszystko – jak zawsze – może być miłość i własna, zbudowana poza tradycją, rodzina. Ale jak ją stworzyć w próżni, poza nawiasem, gdy człowiek jest odciętą od korzeni, wyrwaną z kontekstu częścią odrzuconą – niczym tytułowy napletek właśnie? To wielkie pytanie tej autobiograficznej powieści, które w każdej kulturze stawia sobie niejedna czarna owca. ____________________ Uwielbiam Shaloma Auslandera pasjami, jest jednym z najzabawniejszych autorów na ziemi. Wyobraźcie sobie Davida Sedarisa z przygniatającą obsesją na punkcie Boga i śmierci. Robbie Millen, „The Times” Ten rodzaj humoru to dzisiaj rzadkość – homogenizacja kultury i wszechobecna moralna panika, że się kogoś obrazi, zepchnęły go do drugiego obiegu – ale na szczęście mamy Shaloma Auslandera. Sam Sacks, „Wall Street Journal” Roth z czasów „Portnoya” to przy Auslanderze pikuś. Jennifer Reese, „Entertainment Weekly”
„Wszystko o miłości. Nowe wizje” - Bell Hooks Wydany w 2001 roku esej bell hooks dziś jest pozycją klasyczną. Nie byłoby bez niego „Dlaczego miłość rani? Studium z socjologii” Evy Illouz, „Wymyślić miłość na nowo” Mony Chollet czy wielu współczesnych poradników, jak choćby „Czułej przewodniczki” Natalii de Barbaro. Książka ta jednak nie ma li tylko historycznego znaczenia, zawarte w niej tezy i pytania wciąż pozostają w mocy. Najlepszy dowód, że w marcu 2021 roku, dwie dekady od swojego pierwszego wydania, „Wszystko o miłości” ponownie znalazło się na liście bestsellerów „New York Times’a”, a bell hooks regularnie pojawia się w rozmaitych rankingach jako najważniejsza myślicielka naszych czasów. Z pewnością była jedną z pierwszych teoretyczek, które zajęły się tematem miłości, wcześniej zawłaszczonym przez mężczyzn. Zdaniem hooks, miłość w świecie, gdzie rządzą patriarchat i kapitalizm, nie jest możliwa. Nie sposób bowiem mówić o miłości w systemie opartym na dominacji, władzy, wyzysku, a także w jakiejś mierze na kłamstwie: w społecznym teatrze, gdzie role silnych i słabych są odgórnie przydzielone, nikt nie może być w pełni sobą. Swobodnej ekspresji osobowości nie sprzyja również największe oszustwo naszej kultury – mit romantycznej miłości – który pielęgnuje w nas złudzenie, że prawdziwe uczucie jest czymś przejmującym nad nami kontrolę, a nie wyborem i codzienną pracą. bell hooks pisała swoją książkę dwadzieścia lat temu, ale czy w kwestiach, jakie podejmuje, tak wiele się zmieniło? Czy żyjemy w kulturze, która jest już gotowa na miłość wolnych mężczyzn i wolnych kobiet? bell hooks (1952-2021) – wybitna amerykańska filozofka, pisarka, poetka, czołowa przedstawicielka trzeciej fali feminizmu i czarnego feminizmu, autorka kilkudziesięciu książek. Urodziła się jako Gloria Jean Watkins w stanie Kentucky. Jej ojciec był dozorcą, a matka pomocą domową. Artystyczny pseudonim przybrała posiłkując się nazwiskiem ukochanej babki – życzyła sobie, by pisać go małymi literami, aby zwrócić uwagę przede wszystkim na to, co ma do powiedzenia, a nie na swoją osobę. Studiowała filologię angielską na Uniwersytetach w Berkeley oraz Wisconsin, doktorat z literatury obroniła na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz. Była wykładowczynią na tak renomowanych uczelniach, jak Yale, Stanford, City College of New York. Uważała, że feminizm winien być ruchem społecznym, który bierze pod uwagę również pochodzenie klasowe i rasę. Jej zdaniem kobiecości nie sposób sprowadzić do jednego uniwersalnego doświadczenia – zależy ono od zajmowanego w społeczeństwie miejsca, toteż postulat równouprawnienia płci nie załatwia sprawy. Na język polski zostały dotychczas przetłumaczone dwa tytuły hooks – „Teoria feministyczna. Od marginesu do centrum” (2013, 2022) oraz „Gotowi na zmianę. O mężczyznach, męskości i miłości” (2022). Alternatywny magazyn „Utne Reader” umieścił bell hooks wśród „100 wizjonerów, którzy zmienią twoje życie”.
„Mag z Kremla” w samej tylko Francji sprzedał się dotąd w ponad półmilionowym nakładzie, a prawa do powieści kupili wydawcy z kilkudziesięciu krajów. Tytułowym bohaterem owej fikcji politycznej jest reżyser teatralny i producent popularnego reality show Wadim Baranow, którego zbieg okoliczności czyni głównym socjotechnikiem odpowiedzialnym za sukces Putina. Baranow to postać inspirowana Władysławem Surkowem, rzeczywistym radcą Kremla, który zrozumiał, że ludziom nie tyle potrzebna jest polityka, ile mitologia; nie „ciepła woda w kranie” – lecz poczucie wyjątkowości. Dlaczego subtelny artysta i poeta, jakim był Baranow, zostaje konstruktorem społecznej rzeczywistości, gdzie nie ma miejsca na zniuansowane myśli i uczucia? Obok postaci fikcyjnych spotkamy na kartach powieści te znane z pierwszych stron gazet: między innymi Borysa Bierezowskiego, Eduarda Limonowa, Jewgienija Prigożina, Michaiła Chodorkowskiego… Powieść da Empoliego, pisana przed wybuchem wojny w Ukrainie, obejmująca okres od wojny w Czeczenii, przez igrzyska olimpijskie w Soczi, po inwazję na Krymie, dotyczy wprawdzie aparatu rosyjskiego państwa, ale w istocie jest refleksją nad uniwersalnymi mechanizmami władzy, tak bardzo potrzebną i aktualną w świecie ogarniętym nacjonalistycznymi populizmami, czemu sprzyjają nowe technologie. „Mag z Kremla” w 2022 roku został wyróżniony Nagrodą Akademii Francuskiej, znalazł się też w finale Nagrody Goncourtów. „To najlepszy debiut, jaki czytałem, od czasów »Łaskawych« Jonathana Littella”. Frédéric Beigbeder
Opublikowana w 1943 roku powieść „W pobliżu dzikiego serca” była literackim trzęsieniem ziemi i pozwoliła debiutującej nią, zaledwie dwudziestotrzyletniej Clarice Lispector wejść z przytupem do grona największych światowych pisarzy. Historia o dojrzewaniu, rodzeniu się świadomości własnego ciała, buncie wobec zastanych konwencji i społecznych norm, była tak świeża, nowatorska w formie, że z miejsca zachwyciła krytyków, przynosząc młodej autorce prestiżową brazylijską nagrodę Graçy Aranhi. Dostrzegano w tej powieści wpływy Hermana Hessego, pisarza, którego Lispector lubiła od nastoletnich lat, ale też Jamesa Joyce’a i Virginii Woolf, do czego autorka się wyraźnie dystansowała – napisała bowiem „W pobliżu dzikiego serca” zanim miała okazję się zapoznać z utworami wielkich modernistów. Zresztą ta pierwsza, młodzieńcza powieść wybrzmiewała głosem osobnym, demolując dotychczasowe kanony i stając się utworem kultowym dla wielu pokoleń pisarek i pisarzy. Lispector, podobnie jak w kolejnych swoich utworach, analizuje tu kondycję kobiety, ale jednocześnie ją przekracza, próbując dotrzeć do czystego, niezapośredniczonego przez kulturę doświadczenia. Tym samym rozsadza ramy języka, zrywa z logiką, łamie składnię, by dokopać się do tego, co jeszcze nie zostało unieruchomione przez ideę – co żywe, dzikie, nieludzkie. ____________________ „Byłaby Kafką, gdyby Kafka był Żydówką. Byłaby Rilkem, gdyby Rilke był brazylijskim Żydem urodzonym w Ukrainie. Byłaby Rimbaudem, gdyby Rimbaud był matką i dożył pięćdziesiątki. Byłaby Heideggerem, gdyby Heidegger umiał przestać być Niemcem”. Hélene Cixous „Jedna z najbardziej tajemniczych pisarek XX. wieku”. Orhan Pamuk „Po prostu wybitna”. Jonathan Franzen „Clarice była obca na tej ziemi i przeszła przez świat tak, jakby w środku nocy przybyła do nieznanego miasta ogarniętego generalnym strajkiem komunikacji”. Carlos Drummond de Andrade „Najważniejszy twórca żydowski od czasów Kafki”. Benjamin Moser „Ona jest lepsza niż J. L. Borges”. Elisabeth Bishop „Czarująca, elokwentna, nastrojowa. Lispector to ta sama liga, co Kafka i Joyce”. Edmund White
Nowa książka jednego z największych talentów w polskiej prozie ostatnich lat. Dwie narracje o ludziach spychanych na margines sytego świata przez machinę kapitalizmu. W „Chacie, takiej z drewna” Człowiek z Kamerą, Bohater, Fura oraz autostopowiczki Mucha i Mała porzucają wszystko i udają się na skraj lasu, by pobudować tam dla siebie siedziby. Ich podróż to rozpisany na głosy manifest międzygatunkowego sojuszu, a także próba myślenia utopijnego. Siłą napędową tej powieści drogi są rytm, przygoda, ucieczka i ekstaza. Ostentacyjnie wolna „Nomadka” prowadzi nas przez miasto z dala od jego głównych szlaków. Kolejne etapy „przygody” narratorki wyznaczają przypadkowe spotkania, rozmowy o permanentnej życiowej katastrofie, wizyta na basenie i afekt do przystojnego strażaka. „Dwie powieści…” to pochwała INNEGO ruchu i zmiany, które odsłaniają możliwy kształt nowej wspólnoty. Mocna proza – nieokiełznana i wykwintna zarazem. Książka wyróżniona Nagrodą Krakowa Miasta Literatury UNESCO 2023. „O ile polscy prozaicy – nawet ci najbardziej progresywni – głęboko zinternalizowali dwudziestowieczne strategie literackie i stali się ich zakładnikami, o tyle Górniak zaczyna pisać jako autor XXI wieku, już na starcie doskonale rozpoznając dynamikę późnokapitalistycznej rzeczywistości”. Dawid Kujawa o powieści „Trash story”
1 2
z 2
skocz do z 2