Menu

Igor Frender

U schyłku PRL kapitan milicji Jan Jedyna próbuje rozwikłać sprawę zabójstwa, które zdaje się powiązane z brutalnym mordem sprzed ponad dwudziestu lat. Nieliczne tropy i kolejne trupy prowadzą do tajemniczego szpitala psychiatrycznego, w którym działa Departament Indoktrynacji Wskazanej, mający docelowo pomagać obywatelom pogubionym w socjalistycznym świecie. Rzeczywistość jednak okazuje się dużo bardziej mroczna. Korzenie zła tej kryminalnej historii sięgają znacznie głębiej, niż mogłoby się wydawać, a zasada, że nie ma niewinnych ludzi, są tylko źle przesłuchani, nie zawsze się sprawdza.
Kryminał retro. Rzecz dzieje się pod koniec lat osiemdziesiątych. Przed ośrodkiem wypoczynkowym niedaleko Poznania znaleziono z roztrzaskaną twarzą zwłoki mężczyzny. Prostą z pozoru sprawę przejmuje Jan Jedyna, młody oficer milicji będący pod zwierzchnictwem nietypowego pułkownika Wiktora Jellenia, człowieka nadużywającego alkoholu, a przede wszystkim barowego filozofa o niespecjalnie logicznym myśleniu. Mniej więcej w tym samym czasie na brzegu jeziora Kierskiego odkryto rozczłonkowane ciało człowieka, którego oderwana głowa od poszarpanego korpusu kołysze się w rytm nadchodzących fal. Na pierwszy rzut oka zwłoki wyglądają jakby rozszarpało i pogryzło je jakieś wielkie zwierzę, ale ten trop wydaje się zbyt wyimaginowany. Z jednej strony niby typowe morderstwo, a z drugiej brutalna jakby mało racjonalna zbrodnia. Kapitan Jan Jedyna próbuje oba zdarzenia połączyć ze sobą i wtedy okazuje się że ślad wiedzie w przeszłość, gdzie czekają na odkrycie kolejne równie szalone zbrodnie. Tymczasem przy grobowcu na przedwojennym cmentarzu zostają znalezione rozerwane na strzępy ciała. Milicjanci na miejscu nie odnajdują żadnych śladów. Śledztwo i wynikłe zdarzenia są według pułkownika irracjonalne i pozbawione jakiejkolwiek logiki, jednak Jan Jedyna nie ma zamiaru się poddać i wtedy trafia na akta sprawy sprzed lat.