Menu

Jergović Miljenko

„Sowizdrzał Babukić i jego czasy” to powieść awanturnicza, łotrzykowska, a zarazem współczesna i w jergoviciowski sposób zaangażowana. Tytułowy bohater, niejaki Babukić, dość śmieszna postać, w przykrótkim i przyciasnym urzędniczym garniturku, z bałkańskim wąsikiem, dostaje od autora niezwykły los. Od czasu swojej ucieczki z Zagrzebia żyje na lotniskach i w samolotach, nie wychodzi poza strefę lotniskową i trwa w bezpaństwowej, nieokreślonej przestrzeni. Leci bez celu, tam, gdzie mu się uda, nie ma pieniędzy, bagaży, znajomych, bliskich – prócz ludzi spotkanych w samolotach i na lotniskach, o których zapomina, gdy tylko znikną mu z pola widzenia. Babukić ma ogromną łatwość nawiązywania kontaktów i nieprawdopodobną zdolność do języków, rozumie je i mówi w nich już po kilku usłyszanych zdaniach, na końcu zna ich ponad sto. Ma jeszcze jedną niezwykłą cechę: wie, co się zdarzy. Najdziwniejsza jest jednak jego umiejętność podróżowania w czasie. Narracja obejmuje okres od 1991 (ucieczka z Zagrzebia) do 2019 roku (pandemia COVID-19), nie jest to jednak linearny tok. Powieść, której akcja toczy się na różnych kontynentach, opisuje też autentyczne wydarzenia – jest fantastyczna, a zarazem realistyczna – opowiada o otaczającym nas świecie, o naszych lękach.
Dwadzieścia osiem lat od pierwszego wydania "Sarajewskiego Marlboro" i trzydzieści od roku, w którym rozpoczęło się oblężenie Sarajewa, Miljenko Jergović wraca do tamtych czasów. Jak pisze w notatce do książki, „jeśli chodzi o temat, układ opowiadań i strukturę, jest to kopia «Sarajewskiego Marlboro», choć ani jeden tekst nie został powtórzony”. Czytamy więc o innych ludziach, których łączy wspólnota losu pod nieustannym ostrzałem, a różni tożsamość narodowa. Są wśród nich także – jako bohaterowie albo postaci epizodyczne – ci, którzy pojawili się w pierwszym Marlboro. Wyraźniej i bardziej wprost niż w „książce matce” są ukazane różnice tożsamościowe i wszystko, do czego doprowadziły wojna i niemal czteroletnie oblężenie miasta. Zrozumienie i empatia, jakimi Jergović obdarza swoich nowych – tak samo jak starych – bohaterów, pokazują też, co znaczy rozumieć i czuć Sarajewo. Tym razem książkę otwiera zapamiętany z wczesnego dojrzewania film, a zamyka historia dwóch wazonów, świadków historii rodu, które przetrwały wojny i liczne przeprowadzki, a stłukły się dopiero „mocą natury” w zagrzebskim trzęsieniu ziemi 2020 roku. "Między mną i tamtym czasem – pisze autor – stoi dorosły, dojrzały człowiek, który ma dokładnie tyle lat, ile miałem podczas tej wojny. Tym człowiekiem jestem ja, tak jak i tamtym człowiekiem byłem ja. «Trzej do Kartalu», to książka tego drugiego człowieka, którego opowiadania mówią o tym samym, o czym mówiły te z «Sarajewskiego Marlboro»,. Teraz chcę, żeby upłynęło jeszcze trochę czasu, abym opowiadania z jednej książki mógł przeczytać jednocześnie z tymi z drugiej”. W powstaniu "Trzech do Kartalu", tomu opatrzonego podtytułem "Sarajewskie Marlboro remastered", mają swój udział wydawca i tłumaczka. Kiedy przygotowywaliśmy wznowienie, zamarzyło się nam wydanie wzbogacone o nowe opowiadanie lub nowe opowiadania. Autor odmówił, ale wkrótce przysłał trzy nowe teksty, potem pięć, a w końcu całą nową książkę. I tak jak Miljenko Jergović, możemy opowiadania z jednej książki przeczytać jednocześnie z tymi z drugiej.
Jest rok dwa tysiące któryś, Serbia i Chorwacja rozgrywają w Belgradzie mecz kwalifikacyjny do mistrzostw świata, bez udziału kibiców gości. Chorwacja organizuje więc publiczne transmisje. Jej reprezentacja wygrywa, a wspólne oglądanie spotkania eliminacyjnego kończy się rozruchami, które rozpoczęły się w nadmorskiej miejscowości Brižnik – znanej z epidemii tyfusu, o której spowodowanie oskarżano nawet terrorystów. Mówiono, że przyczyną zamieszek była śmierć syna generała, Herkulesa, który rzekomo zginął pod kołami auta z austriacką rejestracją. Jadąca nim para turystów zaginęła bezpowrotnie, na nic zdała się interwencja austriackiej ambasady... Z tych oraz innych faktów i losów bohaterów Jergović konstruuje powieść niemal kryminalną, gęstą, trzymającą w napięciu, której rozwiązanie jest zupełnie niespodziewane i zaskakujące. To, że autor umieszcza akcję w niesprecyzowanej przyszłości, sprawia, że jej przesłanie jest przerażające. Jergović pokazuje bowiem, że nacjonalistyczne zaślepienie nie mija, że trwa stale i w sprzyjających warunkach ożywa. Pokazuje, jak łatwo jest wywołać pogromy i jak łatwo ogarniają one coraz szersze kręgi ludzi. Pokazuje też, że zawsze taki sam jest los uchodźców, nawet tych, którym się powiodło – nigdy nie przestają być obcy, boleśnie trwa w nich pamięć utraconego kraju. I nic nie wskazuje, by kiedykolwiek miało być inaczej.
Bohaterami powieści Miljenka Jergovicia są zamachowcy z Sarajewa – sprawcy czynu, który był bezpośrednią przyczyną wybuchu pierwszej wojny światowej. Druga połowa dziewiętnastego wieku i początek wieku dwudziestego były na Bałkanach czasem zabójstw politycznych. Na potęgę sztyletowano. Granatami, bombami, strzałami z pistoletu, a nawet z procy zabijano posłów, ministrów, następców tronu i królów. Ktoś taką formę walki politycznej uzna za niedopuszczalną, ktoś inny stwierdzi, że tyranobójstwo bywa cnotą, a bez mordów politycznych nie ma wolnych państw. Zanim jeden pistolet (w Sarajewie) spowodował wybuch na niewyobrażalną skalę, kręciło się wokół tego pistoletu (synonim słabego uzbrojenia zamachowców) raptem kilku chłopców. Jergović nie wpisuje młodzieńców – bohaterów powieści – w heroiczną wizję dziejów, tylko umieszcza w realiach społeczno-kulturowych (różne narodowości, religie, postawy życiowe itp.) i historycznych (przyjazd arcyksięcia do Sarajewa, sytuacja poszczególnych narodów w imperium Habsburgów) oraz psychologizuje. Bohaterowie tej powieści noszą nazwiska postaci historycznych: Gavrilo Princip, Trifko Grabež i Nedeljko Čabrinović – oni właśnie marzyli o zmienianiu rzeczywistości, ponieważ wierzyli w istnienie sprawiedliwego świata, lepszego od tego, który znali. Równie ważne role w historiach opowiadanych w książce grają tak różne postacie jak Franciszek Ferdynand (przyszły cesarz), Ivo Andrić (pisarz, gimnazjalista z Sarajewa), Tin Ujević (poeta), Franz Werfel (pisarz pochodzenia żydowskiego), Predrag Finci (filozof). Wszyscy oni – wychowani na dziewiętnastowiecznych powieściach, poezji Walta Whitmana i pismach rosyjskich anarchistów – byli dziećmi przełomu wieku, które w dorosłość weszły przy wtórze głośnego wystrzału… Niejednoznacznej gatunkowo prozy – połączenia fikcji literackiej z pasją dokumentalisty – używa Jergović poszukując pełniejszej wiedzy o świecie. Autor wiedzie nas rozległą krainą imaginacji, ufundowaną na solidnej bazie faktograficznej. Miłośnicy twórczości coraz lepiej już znanego w Polsce chorwackiego pisarza z przyjemnością sięgną po tę lekturę.
Opowiadania "Sarajewskie Marlboro" ukazały się w 1994 roku, w trzecim roku oblężenia Sarajewa. Książka od razu otrzymała najważniejszą nagrodę literacką dla prozy (im. Ksavera Šandora Gjalskiego) i wkrótce została przełożona na kilka języków, a Jergović stawał się coraz bardziej znany w Europie. Mieszkał już wówczas w Zagrzebiu, debiutował jednak w Bośni kilka lat wcześniej (1988) tomikiem poezji "Opservatorija Varšava" i przed Marlboro wydał jeszcze parę zbiorów poezji. Tytułowy wiersz tego tomu, "Obserwatorium Warszawa", opowiada o pogodnym zmierzchu ostatniego dnia sierpnia 1939 roku i profesorze astronomii, który cieszy się z warunków odpowiednich do badań. Wiersz ma podtytuł "Nie czekając na barbarzyńców". Myślę, że tak jak profesor astronomii Jergović nie czekał na barbarzyńców, ale się ich spodziewał. Tym czekaniem-nieczekaniem i jakąś zapowiedzią kończy się pierwsze opowiadanie (jedyne w części pierwszej) "Sarajewskiego Marlboro". Mówi ono o wycieczce (i taki ma tytuł) z matką i kończy się tym, co zobaczył, kiedy nocą wracali do miasta: „niebo czerwone jak płonący dach nad światłami Sarajewa”. Druga część, "Rekonstrukcja wydarzeń", to 27 krótkich opowiadań z oblężonego, ostrzeliwanego i rażonego ogniem miasta. Ale pisarza interesuje tu nie sama wojna, tylko życie ludzi i ich losy w tej wojnie. Każde opowiadanie pokazuje jeden konkret, jeden szczegół, w którym zawiera się los człowieka. Tym, co u Jergovicia i w tych opowiadaniach, i w następnych książkach jest najistotniejsze, to relacja z codzienności, wyczucie osobności Sarajewa, wrażliwość, a przede wszystkim zrozumienie wielonarodowego miasta, o czym autor mówi przekonująco, ale bez deklaracji i ideologii. W opowiadaniu "List", który do przyjaciela Bośniaka pisze czarnoskóry absolwent sarajewskiej uczelni, to on mówi o praktycznej, codziennej stronie tej wielokulturowości, której nie znalazł nigdzie indziej. Jest w tej książce także humor, niekiedy ironia, ale przede wszystkim głęboki smutek człowieka świadomego nieodwracalności wojennego spustoszenia, które jednych wygnało z kraju, innych zmieniło, zmusiło do samotności, w różny sposób okaleczyło albo pozbawiło życia. Ostatnia część, "Who will be the fitness", zawierająca – tak jak część pierwsza – tylko jedno opowiadanie zatytułowane Biblioteka, mówi o domowych bibliotekach, o książkach, z którymi się dojrzewało, które się pamięta, do których się wraca, i tych, po które nie sięgnie się nigdy, o nieoddanych właścicielom, niepodarowanych, o wszystkich domowych bibliotekach, które strawił ogień – albo ten, na którym ludzie gotowali jedzenie i który dawał im ciepło, albo największy, symboliczny, który strawił sarajewską bibliotekę. Ostatnie zdanie pierwszej prozatorskiej książki Jergovicia brzmi tak: „Jako płomień wszystkich płomieni i ogień wszystkich ogni, jako ostateczny mityczny proch i popiół zapamiętany będzie los sarajewskiej biblioteki uniwersyteckiej, sławnej Vjećnicy, której książki płonęły cały dzień i noc. Poprzedziły to huk i eksplozja, dokładnie rok temu. Może tego samego dnia i miesiąca, kiedy to czytasz. Pogłaskaj delikatnie swoje książki, cudzoziemcze, i pomyśl, że są prochem”. Ogień zaczął i ogień kończy tę książkę.
Bębny nocy – podobno taki tytuł nosiła zaginiona powieść wybitnego chorwackiego poety Tina Ujevicia. Bohaterem Bębnówjest Josip Gubernik, austriacki leśnik, który w czerwcu 1914 roku przyjeżdża do Sarajewa badać klon jawor, drzewo występujące w okolicznych górach. Już w pociągu zaczyna robić notatki i prowadzi je przez cały czas pobytu w Sarajewie, które opuści w 1919 roku. Pod tytułem Dziennik sarajewskich nocy ukażą się drukiem dwukrotnie, tuż po II wojnie światowej i w latach 80. Obie wersje nieco się różnią, szczegółami i fragmentami opuszczonymi przez wydawców lub usuniętymi przez cenzorów. Sięgając po te historie, Jergović kreśli dzieje Sarajewa, miejsca jednocześnie zwyczajnego i magicznego. Choć opisywany w Bębnach nocy człowiek jest wymyślony, otaczający go autentyczni ludzie mieszają się z fikcyjnymi postaciami, to miasto jest prawdziwe, podobnie jak prawdziwa jest historia XX wieku, która właśnie w Sarajewie odcisnęła mocno swój znak.
"Drugi pocałunek Gity Danon" Miljenka Jergovicia, laureata m.in. Literackiej Nagrody Europy Środkowej "Angelus", łączy lekki, gawędziarski ton z dotkliwym doświadczeniem życia na Bałkanach w XX wieku oraz okresem ostatniej bałkańskiej wojny. Czytelnik spogląda tu na dalszą i bliższą przeszłość, powraca do czasów współczesnych a także wkracza w świat legend i historycznej fikcji. W opowiadaniach obecny jest melodramatyczny ton, mocno zakorzeniony w popkulturze, jak i w ustnej tradycji Słowian z południowej Europy.