Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Justyna Gułaj
25/02/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Zdarzały się takie dni, kiedy, będąc dzieckiem, wychodziłam na dwór do koleżanek i kolegów, ktoś znajdował jakiś przypadkowy przedmiot na placu zabaw, co uruchamiało naszą wyobraźnię i na bieżąco wymyślaliśmy najlepszą zabawę świata. Nie robiliśmy żadnych planów, bez pośpiechu, stawialiśmy czoła niesamowitym, a jednak rzeczywistym wydarzeniom. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć, kiedy jesteś dzieckiem i wychodzisz z domu. Albo bezrobotnym dorosłym, przebranym za pandę.Główny bohater od roku jest samotnym ojcem, w dodatku finansowo i zawodowo z każdym dniem dzieje się u niego coraz gorzej. Jego synek od utraty matki w wypadku, w którym też uczestniczył, nie odzywa się. Tyle wiemy z opisu na okładce książki, ale czy to było najważniejsze w tej powieści? Spodziewałam się ciężkiej lektury pełnej dramatyzmu, a otrzymałam... lekką komedię!Autor popełnił błyskotliwą i nieprzewidywalną opowieść z angielskim humorem i tańczącą pandą, która tak naprawdę nie potrafi tańczyć, a każdy widzi w niej inne zwierzę, bo kostium jest tak sfatygowany. Ponadto śmierdzi, gdyż ostatnio korzystał z niego pewien student na juwenaliach, niestety nie zdążył na czas znaleźć wiadra... Dostaniecie tutaj żartobliwe nieporozumienia, pozytywnych dziwaków, wcale nie takie bezduszne striptizerki i przerysowanych rosyjskich mafiozów. Uśmiechać można się przez całą lekturę i aż szkoda, że ta przygoda zajęła tylko tyle stron!Problem straty bliskiej osoby i dziecięcej żałoby nie został jednak przez to wcale zbagatelizowany. Relacja ojca z synem ma swoje komiczne momenty (ta chwila zawahania, kiedy główny bohater cieszy się, że nawiązał relację z chłopcem jako panda, ale jednocześnie przyrzeka sobie porozmawiać z nim o niebezpieczeństwach pochodzących od nieznajomych
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Zdarzały się takie dni, kiedy, będąc dzieckiem, wychodziłam na dwór do koleżanek i kolegów, ktoś znajdował jakiś przypadkowy przedmiot na placu zabaw, co uruchamiało naszą wyobraźnię i na bieżąco wymyślaliśmy najlepszą zabawę świata. Nie robiliśmy żadnych planów, bez pośpiechu, stawialiśmy czoła niesamowitym, a jednak rzeczywistym wydarzeniom. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć, kiedy jesteś dzieckiem i wychodzisz z domu. Albo bezrobotnym dorosłym, przebranym za pandę.Główny bohater od roku jest samotnym ojcem, w dodatku finansowo i zawodowo z każdym dniem dzieje się u niego coraz gorzej. Jego synek od utraty matki w wypadku, w którym też uczestniczył, nie odzywa się. Tyle wiemy z opisu na okładce książki, ale czy to było najważniejsze w tej powieści? Spodziewałam się ciężkiej lektury pełnej dramatyzmu, a otrzymałam... lekką komedię!Autor popełnił błyskotliwą i nieprzewidywalną opowieść z angielskim humorem i tańczącą pandą, która tak naprawdę nie potrafi tańczyć, a każdy widzi w niej inne zwierzę, bo kostium jest tak sfatygowany. Ponadto śmierdzi, gdyż ostatnio korzystał z niego pewien student na juwenaliach, niestety nie zdążył na czas znaleźć wiadra... Dostaniecie tutaj żartobliwe nieporozumienia, pozytywnych dziwaków, wcale nie takie bezduszne striptizerki i przerysowanych rosyjskich mafiozów. Uśmiechać można się przez całą lekturę i aż szkoda, że ta przygoda zajęła tylko tyle stron!Problem straty bliskiej osoby i dziecięcej żałoby nie został jednak przez to wcale zbagatelizowany. Relacja ojca z synem ma swoje komiczne momenty (ta chwila zawahania, kiedy główny bohater cieszy się, że nawiązał relację z chłopcem jako panda, ale jednocześnie przyrzeka sobie porozmawiać z nim o niebezpieczeństwach pochodzących od nieznajomych