Menu

Emil Cioran

Ten tom krótkich esejów i aforyzmów Emila Ciorana (1911–1995) został opublikowany w 1979 roku i jest pesymistyczno-nihilistyczną refleksją filozofa nad ludzkością, historią i nad sobą. W wieku 68 lat powraca on do swojego życia i stawia diagnozę człowiekowi jako takiemu. Nie jest to jednak refleksja teoretyczna w zwykłym sensie. Cioran był specyficznym egzystencjalistą wśród francuskich egzystencjalistów powojnia. Jeśli teoretyzuje, to zawsze wychodząc od siebie i, trzeba przyznać, najbardziej zajmujący jest tam, gdzie pisze o sobie: „Niczego, czym się zajmowałem, o czym mówiłem przez całe życie, nie sposób oddzielić od tego, co przeżyłem. Nic nie zmyśliłem, byłem tylko sekretarzem swych doznań”, podsumowuje. Wbrew tendencjom modernizmu stwierdza w tym kontekście: „Biada książce, którą można czytać, nie zastanawiając się cały czas nad autorem”. Jego pisarstwo jest autoterapią, mizantropia formą zdrowego rozsądku, pesymizm wyrazem zachwytu nad życiem, nihilizm odpowiedzią na to, co wymyka się słowu. I właśnie ta „otchłań” w człowieku przewija się przez cały tom jako ostateczna instancja rozważań nad historią i ludzkim uwikłaniem w nią, nad brakiem wiary i tęsknotą do niej. „Ćwiartowanie”, które po francusku oznacza też rozdzieranie, a nawet torturę rozrywania końmi, sygnalizuje tu rozdarcie między pragnieniem wiary i sensu a poczuciem absurdu wszelkich religii i zwątpieniem w jakiekolwiek poznanie. Rozkrok nad otchłanią.
Wyznania i anatemy to późny zbiór aforyzmów Emila Ciorana (1911–1995) opublikowany w 1987 roku, choć część tekstów powstała wcześniej, a wszystkie właściwie były obecne w myślach autora od początku: samotność, śmierć, iluzja, sceptycyzm, a zarazem Bóg, buddyzm, nirwana, muzyka. Cioran, klasyk filozoficznej mizantropii, a zarazem miłośnik życia, które paradoksalnie cenił właśnie za brak – jego zdaniem – jakiegokolwiek sensu czy celu, w tym zbiorze prezentuje się od strony autoironii, melancholii i lżejszego niż wcześniej stylu. Rezerwuar tej tematyki stanowią tysiącstronicowe, wydane pośmiertnie, choć nieprzeznaczone do druku Zeszyty 1957–1972 (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2016). W późnych latach Cioran wyprecyzował i oszlifował te myśli przewijające się od dziesięcioleci w jego zapiskach i zawarł je w Wyznaniach…, ostatnim wydanym za życia własnym dziele (Rozmowy opublikowane na miesiąc przed śmiercią Ciorana są zbiorem wywiadów). Jest to tym cenniejsze literacko, że autor, rumuńskiego pochodzenia, zaczął pisać po francusku w dojrzałym wieku, kiedy na stałe osiadł w Paryżu, a mimo to zyskał sławę wybitnego stylisty. Teraz, u kresu drogi, w finezyjnych formułach każe nam cenić „niedookreśloną myśl, która nie przeradza się w słowo, i myśl jak błysk flesza, co może zaistnieć tylko przez słowo”. Przeczucie i aforyzm.
Sześć obszernych esejów tego tomu daje wyraz wszystkiemu, z czego Cioran jest znany. Polityczny sarkazm jest niewątpliwie gorzkim echem młodzieńczej fascynacji i rozczarowania faszyzmem. Mizantropia i ironia biorą tu na warsztat fazę historii politycznej z komunizmem i tradycyjną utopią.
Nieufność do słów, kultury i Boga każe autorowi marzyć o przedsłownym "raju otępienia", o świecie "radosnego osłupienia". Są to więc tyleż sylogizmy goryczy, zgorzknienia, co zachwytu. Nie służą do wywodzenia, lecz do zestawiania jak w przesłankach sylogizmu, bo zdaniem autora filozof nie ma dyskutować świata, lecz go wyrażać.
Jest to książka o religii, a ściślej przeciw religii (chrześcijańskiej) i o (pocieszającej) możliwości samobójstwa. Hasło "Bóg umarł" jest dla Ciorana eufemizmem i w rzeczywistości oznacza: umarła religia, zwłaszcza chrześcijańska, choć zachodzi podejrzenie demiurgicznej manipulacji już u początku świata.
Jeden z najbardziej inspirujących filozofię drugiej połowy XX wieku, rumuńsko-francuski myśliciel Emil Cioran (1911–1995), uchodził za pesymistę, nihilistę i bluźniercę (Kościół katolicki umieścił go na indeksie). W latach sześćdziesiątych jego pisma zaczęły zyskiwać światową sławę. Upadek w czas (1964) należy do najbardziej znanych utworów Ciorana z tego okresu. Podobnie jak w późniejszych książkach, ale nie tak prześmiewczo czy nawet satyrycznie, autor rozważa „katastrofę narodzin”, upadek z wieczności w czas, historię. Jest to właśnie „upadek” – upadek ze świata „bezrefleksyjnej, niepodzielnej szczęśliwości”. Odpo-wiada za niego świadomość, która pozbawia człowieka „świętości” istoty nietkniętej refleksją, barbarzyńskiej, roślinnej, ale wolnej od sceptycyzmu.
Emil Cioran (1911–1995), zaliczany dziś do najbardziej oryginalnych myślicieli XX wieku, większość życia spędził we Francji, którą wybrał na swoją nową ojczyznę – po Rumunii, kraju jego młodości. Osiadł we Francji jeszcze przed II wojną światową i niewiele później postanowił też pisać wyłącznie po francusku. Niniejsza książka jest jedną z dwóch ostatnich (obok Brewiarza zwyciężonych) napisanych po rumuńsku. Opublikowana została dopiero pośmiertnie w 2011 roku w Bukareszcie, 70 lat po jej powstaniu. Młody autor napisał ją pod wpływem określonych wydarzeń: w zajętym właśnie przez Niemców Paryżu, co dało mu okazję do refleksji nad francuską, a nawet całą europejską kulturą. Z perspektywy silnie prawicowych rumuńskich korzeni ocenia racjonalistyczną, oświeceniową Francję, interpretując jej dawną wielkość, a jednocześnie widomy upadek. Te błyskotliwe rozważania, zapowiedź późniejszych, bardziej aforystycznych dzieł, próbują uchwycić metafizycznego ducha Francji, a tym samym także pewnej formacji kulturowej, dla której ennui, egzystencjalna nuda, idzie w parze z pięknym pozorem. Oczywiście do formuł w rodzaju „Francuzi wolą celnie ujętą nieprawdę od prawdy źle sformułowanej” należy podchodzić z odpowiednim dystansem, nie sposób jednak nie dostrzec, że Cioran dokonał bardzo wczesnej analizy modernizmu z antymodernistycznej perspektywy.
Emil Cioran (1911–1995), francusko-rumuński myśliciel, choć dziś już klasyk XX-wiecznej filozofii, nie podpada pod żadną typową systematyzację. Najbliżej byłoby mu chyba do szeroko pojętego egzystencjalizmu, który w powstałej w czasie rozkwitu tego nurtu we Francji Pokusie istnienia (1956) znajduje specyficzny wyraz. „Cierpieć – oto jedyny sposób na poznanie poczucia istnienia. Istnienie – oto jedyny sposób podtrzymania naszej przegranej”. W jedenastu esejach tego tomu autor przeciwstawia się iluzjom, myśleniu w kategoriach „raju”: religii i wszelkim utopiom, ze społeczno-politycznymi włącznie. Daleki od naiwnego jego zdaniem heroizmu francuskich filozofów, wypowiada własny, bardzo prywatny „egzystencjalizm”. Zebrane tu eseje można uznać za przejściowe w drodze do tego uprywatnienia: kontynuują one po trosze poetycko-retoryczny styl okresu rumuńskiego, a także ciągle jeszcze podejmują tematykę geopolityczną. Cioran, który nastawia umysł na najwyższe obroty wyrafinowania i subtelności, zwraca tu uwagę na pożytki płynące z „niemyślenia”, z fideizmu, a nawet z „głupoty”, których upór i zdolność do wysiłku budują cywilizację, wznoszą katedry i stawiają mosty. To tylko jeden z paradoksów wydobywanych w tym zbiorze przez Cioranową myśl – meandryczną, aforystyczną, niesystematyczną, która jednakże jak niewiele innych inspiruje czytelnika i każe mu nie tylko myśleć od nowa i inaczej, lecz tak samo postępować i działać.
Emil Cioran (1911–1995), należy do najwybitniejszych i najbardziej kontrowersyjnych filozofów XX wieku. Swoim trudnym połączeniem pesymizmu (życie nie ma sensu, zakończenie go byłoby najlepszym wyjściem) z pragnieniem życia fascynował kolejne pokolenia. Brewiarz… powstał w latach 1941–1944. Jest to ostatnia książka napisana przez autora po rumuńsku i pierwsza stworzona we Francji, w tym czasie bowiem Cioran emigrował już z Rumunii, gdzie się urodził i gdzie powstało po rumuńsku pięć jego innych książek. Po Brewiarzu… wypowiadał się już tylko języku francuskim. Polski czytelnik (tak samo zresztą jak czytelnicy z innych krajów) znał Brewiarz… w przekładzie z francuskiego. Na dodatek była to tylko część pierwotnego manuskryptu. Niniejsze wydanie jest tłumaczeniem całości z rumuńskiego oryginału. Ukazuje się w dwóch tomach (Brewiarz zwyciężonych i Brewiarz zwyciężonych II), tak jak ukazywało się w Rumunii w ostatnich latach. Stres przeprowadzki z kraju do kraju i z języka do języka inspiruje autora do rozliczeń z ojczystym narodem i Bałkanami, z religią, a przede wszystkim z własną egzystencjalną sytuacją samotnika zawieszonego między ojczyznami i nękanego poczuciem bezsensu. Cioran buduje tu własną wersję rodzącego się wówczas we Francji „egzystencjalizmu”, a jednocześnie tworzy dzieło rzadkiej poetyckiej urody – filozoficzny poemat prozą.
Emil Cioran (1911–1995), należy do najwybitniejszych i najbardziej kontrowersyjnych filozofów XX wieku. Swoim trudnym połączeniem pesymizmu (życie nie ma sensu, zakończenie go byłoby najlepszym wyjściem) z pragnieniem życia fascynował kolejne pokolenia. Brewiarz… powstał w latach 1941–1944. Jest to ostatnia książka napisana przez autora po rumuńsku i pierwsza stworzona we Francji, w tym czasie bowiem Cioran emigrował już z Rumunii, gdzie się urodził i gdzie powstało po rumuńsku pięć jego innych książek. Po Brewiarzu… wypowiadał się już tylko języku francuskim. Polski czytelnik (tak samo zresztą jak czytelnicy z innych krajów) znał Brewiarz… w przekładzie z francuskiego. Na dodatek była to tylko część pierwotnego manuskryptu. Niniejsze wydanie jest tłumaczeniem całości z rumuńskiego oryginału. Ukazuje się w dwóch tomach (Brewiarz zwyciężonych i Brewiarz zwyciężonych II), tak jak ukazywało się w Rumunii w ostatnich latach. Stres przeprowadzki z kraju do kraju i z języka do języka inspiruje autora do rozliczeń z ojczystym narodem i Bałkanami, z religią, a przede wszystkim z własną egzystencjalną sytuacją samotnika zawieszonego między ojczyznami i nękanego poczuciem bezsensu. Cioran buduje tu własną wersję rodzącego się wówczas we Francji „egzystencjalizmu”, a jednocześnie tworzy dzieło rzadkiej poetyckiej urody – filozoficzny poemat prozą.
Zeszytów pierwotnie miało nie być. A mówią one o tym, że i autora z powodzeniem mogło nie być. Odnalezione po śmierci Emila Ciorana (1911-1995) ręcznie zapisane zeszyty zawierały adnotację "zniszczyć". Nie były przeznaczone do druku, ukazały się więc wbrew woli autora, za to w interesie światowej kultury intelektualnej. Jest to rodzaj dziennika, ale rejestrujący wydarzenia na równi z myślami do ewentualnego użycia w nowej książce. Myśli te, nawet jeśli ogólne, przylegają ściśle do czegoś szczególnego: do życia ich autora. Wspólnym mianownikiem jest prosta konstatacja: urodziłem się i od tej chwili umieram. Życia wiecznego nie ma, życie doczesne jest pełne udręk, więc po co w ogóle to "ciągnąć"? Po co w ogóle było się rodzić? A jednak "ciągnie się jakoś". Ten zwrot przewijający się przez zapiski Ciorana wyraża cały ich dramat i całe napięcie. Dlaczego, po co trzymam się życia wbrew wszelkiej logice? Dlaczego tak je kocham? Oto sedno zeszytów zapełnianych co dnia przez autora dręczonego myślą o zbędności własnych narodzin. Myślą starą jak cała ludzka myśl i nową jak każde nowe ludzkie świadome istnienie. Wokół tej podstawowej kwestii obudowały się w Zeszytach drugorzędne tematy, dla czytelnika, nawet po półwieczu, nadal interesujące. Zapiski nieprzeznaczone do druku pozwalają podglądać autora w jego codziennym myśleniu o świecie i ludziach, poznać jego opinie o ówczesnym życiu elit intelektualnych, w którym Cioran mimo całej swojej mizantropii uczestniczył: Ionesco, Marcel, Beckett, Eliade, literacki Paryż lat 60. XX wieku... Możliwe, że ten tom okaże się akurat najtrwalszym, bo najbardziej szczerym i niepowtarzalnym, choć niezamierzonym dziełem Ciorana.
Idea powinna być „obojętna”, pisze w tym tomie z 1949 roku, po niezakończonej jeszcze traumie totalitaryzmów Emil Cioran (1911–1995), rumuńsko-francuski klasyk XX-wiecznej czarnej myśli i równie czarnego humoru. Kiedy idea wzbudza zapał i entuzjazm, kiedy rodzi prozelitów, zaczyna się „epilepsja”. Przed takim schorzeniem autor chce ratować czytelnika końską kuracją odzierania ze złudzeń, mitów i wiary. Tą pierwszą napisaną po francusku książką rumuński emigrant po przejściach (epizod sympatii do faszyzmu) zyskuje sławę we Francji, gdzie pozostanie już do końca samotniczego życia, a także za granicą: na niemiecki dzieło to wkrótce przetłumaczył sam Paul Celan. Dojrzalszy od wczesnej publikacji Na szczytach rozpaczy, bardziej radykalny od późniejszych tekstów, Zarys rozkładu należy do najbardziej efektownych książek Ciorana. Życie „bez bogów i bez zawziętości iluzji”, które na pół wieku stanie się udziałem autora, postulowane tak dawno, nadal fascynuje czytelników jako trucizna-lekarstwo, farmakon, jako opis życia dopowiedziany do końca, wreszcie, w najłagodniejszym przypadku, jako pewien eksperyment myślowy, ćwiczenie filozoficzne, którego nie można pominąć. Okaże się po nim paradoksalnie, że z tej relacji kronikarza rozkładu złoży się coś nowego, może prawdziwsza „nadzieja w beznadziejności”.
Emil Cioran (1911–1995) należy do najbardziej oryginalnych – i kontrowersyjnych – filozofów XX wieku. Urodził się i spędził młodość w Rumunii. Tam powstały jego wczesne dzieła, przede wszystkim to jedno najsłynniejsze: Na szczytach rozpaczy (1934; Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2007). W 1937 roku wyjechał do Francji, gdzie już pozostał na resztę życia. Dziesięć lat później definitywnie zaprzestał pisania po rumuńsku. Do dziś jednak odnajdują się jego wcześniejsze niepublikowane teksty w tym języku. Możliwe, że Dywagacje, wydane w 2012 roku w Bukareszcie, są już ostatnie z tej serii. Pochodzą prawdopodobnie z lat 1945–1946. Ich rumuński tytuł Razne sugeruje swoim słowiańskim pochodzeniem „różności”, „rozmaitości”, różnorodne wątki. Tematyka jest klasycznie „cioranowska”: nuda, ból, smutek, ludzka ułomność, iluzje wiary – bezsens, a zarazem urok życia, jedno i drugie ukazane w na poły poetyckiej, aforystycznej formie („ostatnia tęsknota: pójść na dno razem ze słońcem”); heroizm: „zdrowie to brak jakiejkolwiek wiary i świadomość nieodwracalnego”. Pisarstwo miało dla Ciorana sens terapeutyczny, pisał, kiedy czuł, że musi jakoś leczyć swoją „chorobę istnienia”, „tęsknotę do zniknięcia”. Jego książki jednakże, choć powstawały doraźnie w osobistej sprawie, mają rzesze czytelników, którym ta trudna, bolesna, a zarazem pełna fascynacji życiem myśl pomaga zrozumieć własną egzystencję.
Ten zbiór listów rumuńsko-francuskiego pisarza i filozofa Emila Ciorana (1911–1995) nosi w oryginale tytuł znaczący dosłownie „listy do tych, którzy pozostali w domu”. Tym domem dla Ciorana, który w latach czterdziestych XX wieku definitywnie osiadł we Francji, jest oczywiście Rumunia, a w niej rodzinne Răşinari, wioska-miasteczko wśród siedmiogrodzkich wzgórz. Wydawca wybrał listy pisane właśnie do osób, które pozostały w Rumunii: do rodziców, brata, tamtejszych intelektualistów. Także do Mircei Eliadego, który choć też emigrant, pozostał w Rumunii dłużej niż Cioran. Z przedstawionych tu listów, niektórych pisanych po rumuńsku, innych po francusku, wyłania się – jak to zwykle z listów wybitnych ludzi – inny obraz autora, niż sugerowałoby jego dzieło. Cioran okazuje troskę o rodzinę i mimo kiepskiej sytuacji materialnej nieznanego (zrazu) pisarza w Paryżu stara się pomagać, śle paczki pełne leków, ubrań i książek, docierające do adresatów lub nie, w zależności od morale rumuńskich listonoszy i urzędników, zajmuje się losami krewnych i próbuje doradzać. Jednocześnie opowiada o swoim życiu, swoich stanach ducha, przemyśleniach i w tym głównie tkwi walor poznawczy tej korespondencji dla czytelników zainteresowanych myślą Ciorana. Poznając go „od kuchni” powszedniego życia, uzyskują oni jakiś klucz do jego poglądów. Zebrane tu listy obejmujące okres 1931–1990 w sumie opowiadają jego historię: dramatyczną, tragiczną, a zarazem pełną groteski i ironii. Poprzez te listy Cioran opisuje swoje wykorzenienie: utratę „domu” i wątpliwy zysk z pozostawania na obczyźnie. Przejmująco brzmi w finale jego decyzja: na powrót jest już za późno…
To druga książka Emila Ciorana, rumuńsko-francuskiego pisarza i filozofa (1911–1995), napisana po rumuńsku i wydana w Bukareszcie (1936), dzieło 25-latka, który dwa lata wcześniej opublikował swój słynny debiut Na szczytach rozpaczy, a w 1937 roku dzieło nie mniej słynne ze względu na skandal, jaki wywołało, Święci i łzy (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008 i 2017). W tym czasie autor był nauczycielem licealnym w Braszowie. Rok później wyjechał na stypendium do Francji, gdzie osiadł na stałe. Po II wojnie światowej pisał już tylko po francusku. Zmianie języka towarzyszyła też zmiana stylu, a Księga złudzeń jest przykładem wczesnej poetyki, potem już rzadszej w dziele Ciorana. Niniejszy tom cechuje niezwykła intensywność emocji i bogactwo form: od modlitwy przez poetycki esej lub może eseistyczną poezję prozą po precyzyjny aforyzm, tak charakterystyczny dla jego późniejszej twórczości. Również tonacja całości jest niezwykle zróżnicowana: od ironii po patos. Tematyka skupia się wokół kwestii wiary, mistyki, świętości, cierpienia i życia. Księga złudzeń orientuje się jeszcze na sprawy filozofii, którą autor studiował wcześniej na uniwersytecie w Bukareszcie i której w jednym z ponad 20 tekstów składających się na Księgę, zatytułowanym „Skończyć z filozofią”, wypowiada posłuszeństwo. Zarazem buduje własną filozofię, bardzo złożoną i trudno uchwytną: mistyczną, pesymistyczną, a przy tym afirmującą życie, paradoksalną i buntowniczą.
To prawdopodobnie przedostatnia napisana po rumuńsku książka Emila Ciorana, rumuńsko-francuskiego pisarza i filozofa (1911–1995). Ostatnią były chyba "Dywagacje" (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2017). „Chyba”, ponieważ ciągle odnajdywane są rękopisy zdeponowane we francuskich i rumuńskich instytucjach kultury, niniejsza w paryskiej Bibliotheque littéraire Jacques-Doucet. Około trzysta stron bez tytułu najwyraźniej miało składać się na książkę, której jednak autor nigdy nie podał do druku. Tekst powstał prawdopodobnie w 1944 roku. Cioran, urodzony w Rumunii, przebywał wtedy w Paryżu już od siedmiu lat i wkrótce, w 1947 roku, miał podjąć słynną decyzję o pisaniu już tylko po francusku. Okno… pozostaje jeszcze w poetyce jego wcześniejszych pism rumuńskich, nawiązuje do kryzysowych lat w Rumunii, jest pełne poezji (prozą), modlitw i inwokacji ateisty zmagającego się z potrzebą wiary. Jest jednocześnie dokumentacją owych siedmiu lat w Paryżu, gdy autor „chwalebnie próchnieje w Ouartier latin”, pogrążając się w kondycji wygnańca. „Głupiec opiera swoje istnienie na tym, co jest. Nie odkrył jeszcze możliwego, tego okna na Nic… Głupota to ostateczne zakorzenienie, wrodzone, to nieodróżnialność od natury” – ten cytat jest uzasadnieniem tytułu i rzuca światło na treść tego zbioru krótkich, błyskotliwych aforyzmów o życiu, miłości, sensie i bezsensie istnienia.
Emil Cioran (1911–1995) swoją pierwszą książkę "Na szczytach rozpaczy" opublikował jeszcze po rumuńsku w 1934 roku. Otrzymał za nią Nagrodę Fundacji Królewskiej w kategorii debiutu, podobnie jak Eugen Ionescu (później Eugene Ionesco), który obok Mircei Eliadego był w XX wieku trzecim najwybitniejszym rumuńskim pisarzem z pokolenia Ciorana. W okresie tworzenia tego wczesnego dzieła autor, tak jak Eliade, przeżywał krótkotrwały okres fascynacji faszyzmem, od czego później zdecydowanie się odciął. Był wówczas absolwentem filozofii uniwersytetu w Bukareszcie ukończonej na podstawie pracy magisterskiej o Bergsonie. "Na szczytach…" stanowi też debiut myśli Ciorana, która przyniosła mu światową sławę w późnych latach twórczości po opublikowaniu kilkunastu książek oświetlających w aforystycznej często formie główne wątki jego „radosnego pesymizmu”. Czytelnik znajdzie tu zaczątek tej drogi, idee dwudziestodwuletniego autora rozwijane konsekwentnie później – skupione wokół rozpoznania życia jako cierpienia i wokół koncepcji ratunku przez odkrycie pustki. Pustka, pewność, że zbawienia nie ma, zastępuje pozory wiedzy i wiary. Na podłożu tej właśnie wolności od świata „mieszczańskich” dążeń młody Cioran znajduje tragiczne zbawienie. W odległej Transylwanii jak francuscy egzystencjaliści burzy „absurdalne mury”, by ich potem prześcignąć w radykalizmie tego przedsięwzięcia.
Można uznać ten zbiór krótkich felietonów-esejów za literacki debiut Emila Ciorana (1911–1995), choć w tej formie książkowej ukazały się one dopiero po jego śmierci. „Rzeczywisty” debiut książkowy to "Na szczytach rozpaczy" (1934, przekład polski: Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008, 2020). Teksty w "Samotności…" obejmują głównie okres 1931–1934, a nieliczne końcowe sięgają roku 1943. Wszystkie ukazały się w czasopismach rumuńskich. W tym czasie Cioran był najpierw studentem filozofii w Bukareszcie (1928–1932), potem stypendystą w Berlinie (1933–1934), nauczycielem w braszowskim liceum (1936–1937), by na koniec wyjechać do Paryża, gdzie już pozostał na resztę życia. Te daty są przydatne do śledzenia ewolucji jego myśli i pisarstwa w tych wczesnych latach, teksty bowiem mają układ chronologiczny. Pewne motywy przewijają się w nich cały czas: irracjonalność życia, relacja między cierpieniem, szczęściem a „przeznaczeniem”, problem Rumunii, która pozostanie jego miłością i fatum przez resztę życia na emigracji, kwestie filozofii, literatury, muzyki, sztuki. Śmiało, by nie rzec, z dezynwolturą, młody Cioran mierzy się z fundamentalnymi tematami, głosi pochwałę ekstazy, głębin, w których życie „poślubia” śmierć. Zdarza mu się zapędzić (zwłaszcza w okresie niemieckim) w ryzykowny kult siły. Wszystko to jako erupcja młodzieńczej fascynacji życiem naznaczona jednak przeczuciem starczego rozczarowania. W końcu główna teza tych rozważań głosi za starożytnymi, że zaczynamy umierać w chwili narodzin.
O niedogodności, a nawet fatalności narodzin Emil Cioran (1911–1995), rumuńsko-francuski filozof, pisał w późnym okresie życia. Książka ukazała się w 1973 roku, ale nawiązuje stylem i treścią do wcześniejszych, takich jak Na szczytach rozpaczy czy Okno na Nic. Aforystyczną formą przypomina Nietzschego, radykalnością nihilizmu znacznie go przewyższa. Cioran negujący wszelkie doczesne zaangażowanie z religijnym na czele krąży tu myślami wokół paradoksalnego ograniczenia wolności, jakim jest życie. Jak dawni katarzy i hinduiści widzi w zaistnieniu nieszczęście. Obraz życia jako „ucieczki przed katastrofą narodzin” pozwala mu roztoczyć wizję innej wolności niż ta, którą szczyci się cywilizowany świat: „Chciałbym być wolny, wolny do upojenia. Wolny jak umarły w powiciu”. Lecz na wskroś sceptyczny wobec życia, oświadcza jednocześnie: „Nikt bardziej ode mnie nie ukochał tego świata”. Narodziny po komicznym w swej przypadkowości poczęciu okazują się większym problemem filozoficznym niż śmierć. Terapeutyczna funkcja pisania? Nostalgia za czasem przed narodzinami lekarstwem na lęk przed śmiercią? Filozofia zbudowana na neurozie autora może, jak się okazuje, wyzwalać tych, którzy ją właściwie zrozumieją. Pośród współczesnych myślicieli Cioran nie ma sobie równych w skrajności prowokacji, mizantropii i prześmiewczej, bezlitosnej demaskacji. Paradoksalnie jest to zarazem równie niedościgła filozofia ekstazy, zniesienia granic ja i roztopienia się w czasie sprzed narodzin.
Opublikowany w roku śmierci francusko-rumuńskiego filozofa Emila Ciorana (1911–1995) tom wywiadów z nim stanowi bardzo szczególną publikację. Na początku lat 70. XX wieku Cioran pisał do znajomego: „Mam sześćdziesiąt lat i nigdy nie występowałem publicznie”. Nie cenił „życia literackiego”, nie przyjmował nagród, a swoje pisarstwo uważał za „terapeutyczne”. Żył paradoksalnie: uznawał życie za bezsensowne, lecz je kochał i cieszył się nim. W późniejszym okresie jednak, w miarę rosnącej sławy, zaczął udzielać wywiadów, czasem nawet rozmowy z nim odbywały się przed zgromadzoną publicznością. Niniejszy zbiór zawiera dwadzieścia takich wywiadów i rozmów z Cioranem z ostatniego ćwierćwiecza jego życia, głównie z lat osiemdziesiątych XX wieku. Mówi on o sobie i swoim stosunku do świata, opowiada o dzieciństwie, młodości i powodach, dla których, osiadłszy na stałe we Francji, w latach 40. porzucił ostatecznie język rumuński i zaczął pisać po francusku. Wiele miejsca w rozmowach zajmują kwestie egzystencjalne: sens (bezsens) życia, a zarazem czerpanie z niego, samobójstwo, religia, Bóg. Wywiady powstały przy różnych okazjach, rozmaici byli rozmówcy i dlatego mamy tu całą gamę tematów, a także zróżnicowaną głębię refleksji. Niektóre wątki powtarzają się, oświetlane zarazem z różnych perspektyw. Dzięki temu czytelnik otrzymuje wielostronny obraz osobowości filozofa poświadczony przez niego samego.
Emil Cioran (1911–1995), rumuński filozof, osiadłszy na resztę życia w Paryżu już pod koniec lat trzydziestych XX wieku, został ostatecznie francuskim intelektualistą i w okresie wczesnopowojennym zdecydował się pisać wyłącznie po francusku. Niniejsza książka powstała jeszcze w języku rumuńskim w 1940, a w przekładzie na francuski (Le Crépuscule des pensées) ukazała się w 1991 roku. Ze względu na wysoce niezadowalający przekład na język francuski niniejsze wydanie jest tłumaczeniem z oryginału rumuńskiego Amurgul gîndurilor. Poprzednia polska wersja, pod mylącym tytułem Zmierzch myśli (zmierzch nie myśli, lecz zapada), z konieczności powtarza niedostatki podstawy francuskiej. Ponadto tytułowe słowo „myśli” ma oznaczać drugą osobę l. mn. „Na początku był Zmierzch”, pisze Cioran – śladem starożytnych, dla których umieranie zaczyna się wraz z chwilą narodzin – w tym zbiorze bardzo poetyckich aforyzmów i przemyśleń pełnych miłości do życia, symbolizowanego przez różę, i poszukiwania sensu (motyw krzyża) w bezsensownym z założenia wszechświecie. Ten paradoks – ta sprzeczność – przenika całe dzieło Ciorana, a najdobitniej we wczesnej fazie jego twórczości. Duch to „materia wydźwignięta do stanu cierpienia”. Róża życia zakwita chorobą, chcemy usłyszeć zapach róży, bo duszę „stwarza nam muzyka”. Po tych bezdrożach anestezji krąży nocami młody Cioran cierpiący na bezsenność – i na życie.
Emil Cioran (1911–1995), światowej sławy rumuńsko-francuski filozof, mizantrop i sceptyk paradoksalnie kochający życie właśnie za jego (jak uważał) brak sensu, w tym tomie daje wyraz podziwowi dla twórczości autorów, którzy go po części ukształtowali. Eseje o nich i krótkie ich portrety powstawały przez prawie trzydzieści lat, aż zostały zebrane w całość wydaną w 1986 roku. Tom zawiera czternaście tekstów o innych i dwa o samym autorze. De Maistre, Valéry, Beckett, Saint-John Perse, Eliade, Caillois, Borges i inni są okazją do „ćwiczenia się” w podziwie – bo mizantropowi i sceptykowi nie przychodzi on łatwo. Nie są to oczywiście „monografie” tych twórców, lecz okazje do wypowiedzenia własnych myśli jak ta, że „nie ma podstaw, by uznawać dobro za najwyższy atrybut boskości”. Dekonstruując wszakże de Maistre’a, Cioran konkluduje, że myśl jego idola jest „żywa o tyle, o ile budzi nasz wstręt i zbija z tropu”. Przewrotność tego podziwu uwidacznia się też w opinii o Valérym: „Być zrozumianym za życia to prawdziwe nieszczęście dla pisarza. Valéry był rozumiany już za życia”. Ćwiczenia z podziwu, przy którym gimnastykuje się autor tego tomu, będą więc wyzwaniem także dla intelektualnej kondycji czytelnika, zwłaszcza gdy natrafi on na zdania negujące jego trud podziwiania: „pisarz to ktoś niespełna rozumu, kto leczy się fikcją słów”, a „pisanie jest ułomnością”. Zajęcia na Cioranowskiej siłowni nie są łatwe.
Emil Cioran (1911–1995), jeden z najsłynniejszych filozofów XX wieku, urodził się i spędził młodość w Rumunii, po czym w 1937 roku wyjechał do Francji, gdzie już pozostał na resztę życia. Wyjeżdżając, pozostawił Rumunom tę kontrowersyjną książkę o religii i wierze. Opublikowana własnym nakładem i praktycznie wówczas (1937) nierozpowszechniana, z biegiem lat stała się istotnym wkładem w europejską refleksję nad wiarą. Uznana w Rumunii za bluźnierstwo, zdaniem autora stanowiła „jedyną książkę o inspiracji mistycznej” na Bałkanach. Dzieło powstało w okresie nader trudnym dla Ciorana, który cierpiąc na bezsenność, przeżywał zarazem kryzys duchowy spowodowany między innymi „pokusą wiary”. Religia pociągała go, ale, jak sam twierdził, nie był zdolny wierzyć. Niemożność wiary nęka go niczym niemożność zaśnięcia. Dlatego w tym aforystycznym eseju – jednym z najważniejszych w jego twórczości – zmaga się z jej kwestią, obierając za temat świętość. Przeciwstawia świętych ateologicznym mistykom. Święty jest po trosze politykiem, szaleńcem „pragnącym wszystkiego”, a swoją wolę mocy i „manię wielkości” urzeczywistnia przez cierpienie. Mistyk tymczasem zawierza swej intuicji i chce jedynie być bezpośrednio przy Bogu. Wierzyć w świętych „już nie można; podziwiamy tylko ich iluzje”, konkluduje Cioran w tych na poły poetyckich rozważaniach, w których przeplatają się motywy świętości, łez, muzyki i mistyki.