Menu

Marian Noga

Klasyczny model homo oeconomicus, czyli człowieka pracującego, został skonstruowany na wysokim poziomie abstrakcji, w którym zakłada się, że albo maksymalizuje on przyjemności, albo minimalizuje przykrości. Nauka, w wyniku prowadzonych badań, konstruuje podobnych, abstrakcyjnych modeli tysiące. W teorii ekonomii jednak skonstruowany model homo oeconomicus służy do badania rzeczywistości gospodarczej, co jest podstawą formułowania prognoz gospodarczych. Tworzone prognozy gospodarcze, w tym ujęciu, są nietrafne i zaburzają relacje człowieka z przyrodą. Szczebel abstrakcji modelu homo oeconomicus musi być zatem tak obniżony, aby można było gospodarować w symbiozie z przyrodą. Taki model homo oeconomicus XXI wieku został w tej monografii skonstruowany za pomocą programowania liniowego. Jego budowa pozwoliła na wysunięcie następujących konkluzji: • PKB w żadnym przypadku nie może być celem gospodarowania, gdyż jego maksymalizacja niszczy środowisko przyrodnicze. Dlatego świat i politycy powinni zrezygnować z PKB jako miernika wzrostu gospodarczego i celu gospodarowania. Moim zdaniem dużo lepszym miernikiem celu gospodarowania jest zaproponowany w tej monografii taksonomiczny miernik dobrobytu TMDE. • Zasady sprawiedliwości międzygeneracyjnej nie mogą być rozpatrywane tylko z punktu widzenia etyki i moralności bądź z punktu widzenia kanonów socjologii lub filozofii. Bezwzględnie muszą to być zasady sprawiedliwości międzypokoleniowej, wpisane do konstytucji wszystkich krajów na świecie. To może zapewnić również zrealizowanie zadań wynikających z koncepcji zrównoważonego rozwoju, gdzie kanony sprawiedliwości międzypokoleniowej są integralnym członem tego rozwoju.
Światowy kryzys gospodarczy, który rozpoczął się w 2007 roku i w niektórych krajach trwa do dzisiaj, uświadomił wszystkim, że wiedza ekonomiczna polskiego społeczeństwa jest niestety niewielka albo - jak podkreślają to publicyści - katastrofalnie niska. Z naszych obserwacji wynika, że niewielką wiedzę ekonomiczną mają również politycy i przede wszystkim parlamentarzyści, którzy przecież mają stanowić prawo, w tym prawo w gospodarce. Dlatego też doszliśmy do wniosku, że warto napisać monografię, która będzie realizowała dwa cele: Cel 1. W sposób prosty i jednocześnie precyzyjny, będziemy opisywać fundamenty teorii ekonomicznej i przedstawimy metody przekazania tej teorii społeczeństwu, co stanowi istotę edukacji ekonomicznej. Cel 2. Ta monografia per se, sui generis stanowić powinna instrument, narzędzie, środek, zdobywania wiedzy ekonomicznej, przez Tych, którzy ją przeczytają. Nie jest prawdą, że wiedzę ekonomiczną najlepiej jest przekazywać za pomocą przykładów (case'ów). Naukowcy już dawno odkryli, że za pomocą przykładu można udowodnić każdą tezę. Dlatego też, społeczeństwu trzeba przekazywać wiedzę teoretyczną i aplikacje, a nie tylko same aplikacje. Należy walczyć ze stereotypami, np. że nie można nauczyć się przedsiębiorczości, dlatego też przedsiębiorcą trzeba się urodzić. Nauczyć kogoś i nauczyć się można zarówno przedsiębiorczości, jak i menedżerstwa oraz ekonomii, jako nauki o prawach rządzących produkcją i podziałem dóbr, o zachowaniu się ludzi, którzy podejmują decyzje jak ograniczone środki przeznaczyć na zaspokojenie potrzeb w taki sposób, aby podejmujący decyzję uzyskał maksimum satysfakcji. Jeżeli dobrobyt jednostki będzie wzrastał, to będzie rósł dobrobyt społeczny i gospodarka narodowa będzie się dobrze rozwijać.
Profesor Marian Noga był – jak pamiętam – zawsze uważany przez studentów za najlepszego nauczyciela akademickiego w ówczesnej Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, a dobry nauczyciel to taki, który nie stosuje wyrażanej w Niemczech swego czasu zasady: Warum einfach, wenn kompliziert auch geht. Można przeto śmiało przyjąć, że przez 40 lat swojej pracy dydaktycznej Profesor umiał mówić studentom rzeczy trudne w sposób prosty.
„W 1996 roku Giacomo RIZZOLATTI wraz z Leonardo FOGASSI i Vittorio GALLESE odkryli u makaków neuron lustrzany (mirror neuron). Jest to neuron, który później odkryto u ludzi. Działanie tego neuronu polega na tym, że mózg danego człowieka za pomocą neuronów lustrzanych doskonale „odczytuje" czynności, intencje, zachowanie się drugiego człowieka. To jest fundamentalne odkrycie dla ekonomistów, bowiem decyzje na giełdzie papierów wartościowych, na rynku walutowym, na rynku finansowym polegają zawsze na „odczytaniu" zachowań innych uczestników tych rynków. Badanie neuronów lustrzanych stwarza nowe możliwości rozwoju teorii ekonomii. W tym miejscu pragnę podkreślić, że wszystkie dotychczasowe badania w zakresie nowej dyscypliny wiedzy, czyli NEUROEKONOMII były skupione wokół decyzji ekonomicznej podejmowanej przez jednego uczestnika rynku. Odkrycie neuronu lustrzanego pozwala na badanie „mózgu zbiorowego". Dotychczasowa neuroekonomia to właściwie MIKROEKONOMIA. Natomiast Profesor Marian Noga w tej monografii tworzy nową naukę NEUROMAKROEKONOMIĘ, określając precyzyjnie jej obszar badawczy, narzędzia badawcze, relacje z innymi naukami ekonomicznymi i związki z innymi naukami w ogóle. Prowadzi to Autora do bardzo interesującego wniosku, że prawa ekonomiczne będą swoim charakterem zbliżać się do deterministycznych praw przyrodniczych. W tym znaczeniu ta książka jest pionierską w skali światowej." z recenzji prof. zw. dr. hab. Henryka Wnorowskiego
W literaturze przedmiotu twierdzi się, że makroekonomia - jako nauka - pojawiła się wtedy, gdy swoje prace zaczął publikować John Maynard Keynes. Autor w tej monografii pokazuje, że prapoczątki makroekonomii obserwowano już w XVI wieku, w opracowaniach Antoina de Monchretiena. Również późniejsze prace Francoisa Quesnay'a, Jeana-Baptiste Colberta, Adama Smitha oraz Davida Ricardo (XVII i XVIII wiek) należy zaliczyć bez wątpienia do początków teorii makroekonomicznej. Mikroekonomia zajmuje się badaniem zachowania się mikropodmiotów gospodarczych. Stąd aż do czasów J.M. Keynesa, wśród teoretyków ekonomii panowało przekonanie, że zachowanie się gospodarki, jako całości, jest sumą zachowań indywidualnych podmiotów gospodarczych. W I i II połowie XX wieku zaczęły pojawiać się teorie makroekonomiczne (monetaryzm, neokeynesizm, instytucjonalizm), które stwierdzały, że prawidłowości występujące w całej gospodarce nie dają się wyjaśnić za pomocą prostej sumy zachowań indywidualnych podmiotów gospodarczych. Słusznie wtedy stwierdzono, że makroekonomia określa związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy różnymi zjawiskami ekonomicznymi, dzięki czemu możliwe jest prognozowanie tendencji rozwojowych całego systemu gospodarczego. Stąd makroekonomia wyjaśniając prawidłowości rządzące gospodarką, bada zależności między wielkościami zagregowanymi, a nie pomiędzy poszczególnymi elementami takich zagregowanych wielkości, jak: globalny popyt, globalna podaż, bezrobocie, stopa inflacji bądź deflacji, model konsumpcji społeczeństwa itp. Teorie ekonomiczne mogą być tworzone w oparciu o mocny fundament mikroekonomiczny, ale można również tworzyć teorie ekonomiczne bez takich fundamentów. Oczywiście chodzi tutaj o „czyste" teorie makroekonomiczne. Jednakże konstruowane modele, w tych „czystych" teoriach makroekonomicznych, mają dużo większą liczbę założeń upraszczających niż modele mikroekonomiczne. Rzeczywistość gospodarcza, w tych modelach, nie jest więc opisana w sposób adekwatny i wnioski predykcyjne wynikające z tych modeli nie są trafne. Dlatego też budując modele makroekonomiczne dla całej gospodarki, która jest bytem strukturalnym (co Autor udowodnił w tej monografii), należy te założenia upraszczające wprowadzać do modelu jako zmienne endogeniczne, co pozwoli na trafne prognozowanie przyszłych zdarzeń gospodarczych. Ta koncepcja zamiany zmiennych egzogenicznych na endogeniczne ma swoje źródło w mikroekonomii i jest możliwa dzięki zastosowaniu najnowszych metod numerycznych, matematycznych i ekonometrycznych. To wyjaśnia jakie są mikroekonomiczne podstawy makroekonomii.
Na polskim rynku wydawniczym jest cała gama bardzo dobrych podręczników z makroekonomii. Ostatni światowy kryzys gospodarczy zwrócił uwagę na dorobek nauk ekonomicznych, gdyż teoria ekonomii nie w pełni spełniła swoje predykcyjne przesłanie. Pojawiły się wręcz analizy mówiące o tym, że ekonomia umie opisywać zjawiska ekonomiczne przy pomocy mniej lub bardziej wyrafinowanych narzędzi, umie tworzyć wzorce, modele zachowań podmiotów gospodarczych, jako egzemplifikacje założeń ekonomii normatywnej, jednakże, współczesne społeczeństwo oczekuje od ekonomii, predykcyjnych wniosków, a do tego stanu rzeczy, chyba jest jeszcze daleko. Stąd konieczność pisania nowych podręczników z ekonomii, a szczególnie z makroekonomii. Ideą, która przyświecała zespołowi przy pisaniu tego podręcznika była świadomość: • po pierwsze, konieczności modyfikacji paradygmatu głównego nurtu ekonomii i uzupełnienie go o elementy ekonomii instytucjonalnej oraz behawioralnej; • po drugie, potrzeb dydaktycznych kierunków ekonomicznych w zakresie dwóch przedmiotów, tj.: makroekonomii, polityki pieniężnej, wykładanej zwykle na magisterskich studiach uzupełniających; • po trzecie, konieczności zaprezentowania wiedzy ekonomicznej z zakresu funkcjonowania państwa, jako podmiotu gospodarowania, nie tylko dla przyszłych ekonomistów, ale i dla dziennikarzy oraz wszystkich interesujących się problemami gospodarczymi; • po czwarte, konieczności pokazania roli banku centralnego, jako instytucji działającej na rzecz ładu rynkowego. Ekonomia i makroekonomia są naukami, które odkrywają i konstruują prawa ekonomiczne, będące prawami stochastycznymi, co oznacza, że nie zawsze jedna, ściśle określona przyczyna wywołuje ten sam skutek. Podręcznik, który przedkładamy Czytelnikom powinien wiele zagadnień wyjaśnić, pozwolić je zrozumieć i zmusić do myślenia, jak funkcjonuje współczesna go spodarka narodowa oraz światowa, a także w jakim kierunku następują zmiany, jaki jest ich cel.
Podejmowanie decyzji ekonomicznych jest niezwykle ważne dla decydenta, ale również dla otoczenia bliższego i dalszego, funkcjonujących organizacji, firm, gospodarstw domowych, organów ustawodawczych, krajowych i samorządowych oraz ich organów wykonawczych. Wewnątrz teorii organizacji i zarządzania wyłoniła się gałąź wiedzy, zwana „make decision theory", czyli teorią podejmowania decyzji. Powstało tysiące, a może setki tysięcy książek na temat podejmowania decyzji, dlatego można zadać sobie pytanie, dlaczego autorzy niniejszej monografii postanowili napisać kolejną książkę na ten temat? Odpowiedź na to pytanie z naszej strony jest następująca: • Po pierwsze, wszystkie procesy decyzyjne dotyczą przyszłości, która jest trudna do przewidzenia, nawet jeżeli do dyspozycji mamy najbardziej wyrafinowane modele prognozowania. Wynika to stąd, że gospodarowanie odbywa się w warunkach niepewności, którą próbujemy zmierzyć, co po zmierzeniu jest już ryzykiem gospodarczym. Przy podejmowaniu decyzji mamy wiedzę o ryzyku gospodarczym, ale nigdy nie dysponujemy pełną informacją jakie skutki wywoła nasza decyzja. • Po drugie, w związku z tym, że decydent nigdy nie dysponuje pełną informacją, to decyzje podjęte trudno nazwać optymalnymi. Dlatego Herbert Simon słusznie twierdzi, że wszystkie procesy decyzyjne można określić jako decyzje o ograniczonej racjonalności, najczęściej oparte na modelach heurystycznych. Stąd będzie jeszcze długo powstawało wiele badań na temat pogłębienia racjonalności w procesie podejmowania decyzji. • Po trzecie, w literaturze przedmiotu brakuje analiz dotyczących podejmowania decyzji w parlamencie, w rządzie i administracji centralnej, w Radzie Polityki Pieniężnej oraz w organach stanowiących prawo lokalne, czyli w jednostkach samorządu terytorialnego (JST). Autorzy monografii posiadają wieloletnie doświadczenie zarówno w JST, jak i w parlamencie oraz w konstytucyjnym organie NBP, czyli Radzie Polityki Pieniężnej. Dlatego też w tej monografii dokonamy analizy komparatywnej procesu podejmowania decyzji przez państwo i organy jednostek samorządu terytorialnego (JST), czyli przez podmioty publiczne z takim procesem w firmach i w gospodarstwach domowych. Celem głównym monografii jest porównanie procesu decyzyjnego w różnych organizacjach (firmy, gospodarstwo domowe, państwo i jego organy, jednostki samorządu terytorialnego) w aspekcie ograniczenia ryzyka gospodarczego do minimum i osiągnięcia pożądanego efektu w określonym czasie. Będziemy więc poszukiwać odpowiedzi na pytanie: dlaczego przedsiębiorstwa osiągają sukces nie z powodu redukowania ryzyka gospodarczego, ale właśnie dlatego, że podejmują coraz bardziej ryzykowne decyzje.
Dopóki na polskim rynku wydawniczym funkcjonował termin „ekonomika kultury”, wszystko było jasne. Jest to bowiem dyscyplina naukowa zajmująca się jedną z branż gospodarki, czyli sektorem kultury. Gdy natomiast na tym rynku pojawiły się prace określane jako  „ekonomia kultury”, które w dalszym ciągu zajmowały się organizacją i zarządzaniem sektora kultury, płacami artystów, subsydiowaniem kultury, mecenatem kultury, polityką kulturalną państwa, to nastąpiło zamienne używanie określeń  „ekonomika kultury” i „ekonomia kultury” w sposób nieuprawomocniony. Autor zdecydowanie odróżnia ekonomikę kultury od ekonomii kultury. O ile ekonomika kultury, jako ekonomika branżowa, zajmuje się sektorem kultury albo – jak współcześnie mówią – przemysłami kreatywnymi, wśród których są przemysły kultury, to ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa. Termin „ekonomia kultury” nie bardzo mi się podoba, bo jest to kalka „socjologii kultury”, a przecież kultura jest podstawowym obiektem badań socjologii, czyli w pewnym uproszczeniu, kultura jest socjologią, a socjologia kulturą. Ponadto w języku potocznym ekonomia może być synonimem oszczędzania. Stąd zbitka „ekonomia kultury” niczego nie wyjaśnia, a wręcz zaciemnia to, co chcielibyśmy wyjaśnić. Dlatego też nazwałem tę monografię „Kultura a ekonomia”, dowodząc w niej, że na progu XXI wieku nie wystarczy zadbać o ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy, ale trzeba koniecznie przejść z peryferiów do centrum światowego systemu gospodarczego, gdzie nastąpi pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. To przejście nie może odbyć się bez udziału kultury i dotyczy to także Polski.
Na progu XXI w. ciągły, zrównoważony rozwój i wzrost gospodarczy to za mało, by wyjść z peryferii do centrum światowego systemu gospodarczego, w którym to ma szanse nastąpić pełna samorealizacja jednostki i społeczeństwa. Proces ten musi być wsparty udziałem kultury - dotyczy to także Polski. Autor zdecydowanie odróżnia „ekonomikę" kultury od jej „ekonomii", podkreślając że, ekonomia kultury zajmuje się wpływem kultury na gospodarowanie i gospodarkę, a tym samym na dobrobyt jednostki i społeczeństwa, podczas gdy ekonomika kultury zajmuje się sektorem kultury (przemysłami kreatywnymi), wśród których znajdują się przemysły kultury. Dużym atutem książki jest jej przejrzysta forma i podręcznikowy charakter.