Menu

Stanisław Filipowicz

Książka autorstwa Stanisława Filipowicza i Macieja Kassnera to rozpisany na dwa dobrze uzupełniające się głosy manifest na rzecz politologii interpretacyjnej. Pierwsza część książki, napisana przez Stanisława Filipowicza, dostarcza szerszego tła filozoficznego i historyczno-ideowego dla argumentów wymierzonych przede wszystkim w zwodniczą i obecnie już zdyskredytowaną skrajnie pozytywistyczną koncepcję naukowości, która zdaje się jeszcze mocno trzymać w obrębie politologii w stanie błogiej nieświadomości, jeśli już nie kopernikańskiego przewrotu w filozofii, to przynajmniej współczesnego zwrotu językowego. W drugiej części Maciej Kassner przedstawia szereg argumentów na rzecz politologii jako jednej z nauk o kulturze, czy też w bardziej skromnym ujęciu, nauki potrafiącej w szerszym niż dotychczas zakresie skorzystać z narzędzi dostępnych poznaniu kultury, szczególnie zaś w badaniach nad sprzecznościami instytucjonalnymi oraz konfliktami interpretacyjnymi dotyczącymi polityki. Z recenzji dr. hab. Arkadiusza Górnisiewicza Filipowicz i Kassner jawnie opowiadają się po stronie paradygmatu interpretacjonistycznego nauk społeczno-politycznych (przede wszystkim nauki o polityce), trafnie „punktując” niedociągnięcia, złudzenia i naiwności zwolenników podejścia pozytywistycznego (…) Swoją argumentacją na rzecz interpretacyjnego modelu myślenia o polityce zawartą w omawianej pracy jej autorzy wykładają w sposób uporządkowany, klarowny i nade wszystko przekonujący. Sprzyja temu już sama struktura książki, która składa się z dwóch głównych, obszernych rozdziałów. Pierwszy, autorstwa Stanisława Filipowicza, nosi tytuł Interpretacja i podstawy poznania (w dziedzinie myślenia o polityce), z kolei drugi, którego autorem jest Maciej Kassner, został zatytułowany Polityka jako dziedzina kultury. Zaproponowany porządek wypowiedzi jest logiczny. Rozdział pierwszy stanowi doskonałe metateoretyczne i metodologiczne przygotowanie do bardziej szczegółowych – chociaż również przedstawionych z rozmachem oraz dbałością o teoretyczno- intelektualne konteksty wypowiedzi, a także wzbogaconych licznymi ciekawymi i pożytecznymi dygresjami – wątków tematycznych, które zostały omówione w rozdziale drugim. Z recenzji dr. hab. Waldemara Buliry
Nowoczesność jest rozdarta, uwikłana w sprzeczności. Próbując wyrwać się z zamętu świata, odwołaliśmy się do autorytetu rozumu. Dziś świetnie już wiemy, że zamęt związany może być także z rozumem. Optymistyczne przesłanie Wieku Świateł załamało się. Symbolika Oświecenia to symbolika dobroczynnej iluminacji. Już rewolucja francuska stawia nam jednak przed oczami obraz parkosyzmów ludzkiego szaleństwa. A dzisiaj? Ze wszystkich stron wkrada się wieloznaczność i niepewność. Czy jesteśmy racjonalni? Żyjemy w gmatwaninie prawd ułomnych, mających krótki żywot. Mówimy o demokracji, z pewnością nie wypada nam już jednak mówić o rządach rozumu. Przed bezradnością bronimy się, uciekając do krainy mitów. W mętnych wodach popkultury rodzą się nowe mitologie. Walczymy z nimi orężem utopii. Obraz Miasta Słońca zastąpiła dziś utopia rozumu komunikacyjnego. Powstaje galimatias. Czy potrafimy się z nim zmierzyć? Racjonalność terroru (obrona rewolucji przed jej wrogami, zagrożenie obleganej przez nieprzyjaciół ojczyzny) ma charakter pozorny. W istocie bowiem najważniejsza jest sama furia sponiewierania i zastraszenia, która niweczy wszelkie wymagania rozumu. Jakże inaczej mielibyśmy bowiem oceniać samą formułę obwinienia, którą przyjmowano, tworząc prawne podstawy machiny śmierci. Zgodnie z dekretem z 22 prairiala (10 czerwca) 1794 roku Trybunał Rewolucyjny mógł wydać tylko dwa wyroki – uniewinnienie lub śmierć. Na żadne niuanse nie ma miejsca. Rewolucyjny „wymiar sprawiedliwości” stanowi w istocie świadectwo manichejskiej obsesji, która sens działania odnajduje w pragnieniu oczyszczenia, dokonującego się poprzez śmierć, poprzez unicestwienie tego, co „nieczyste”.