Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Kto jak nie Ania Shirley, rudowłosa i piegowata dziewczynka, ma talent do wpadania w różne kłopoty?Kto ja nie Ania potrafi przeżywać cała sobą dni radosne, tworząc wtedy fantastyczne nazwy alei czy przedmiotów.Kto jak nie Ania potrafi wpaść w otchłań rozpaczy, gdy zrobi cos źle?I kto jak nie Ania, wzbudziła u mnie strach przed farbowaniem włosów. Zawsze byłam się skończyć jak główna bohaterka. Nie chciałam mieć na głowie kolor zgniłej zieleni z domieszką błota. Wtedy również bym była w otchłani rozpaczy.Autorka stworzyła wspaniały świat, z fantastycznymi, różnorodnymi bohaterami. Srogą i powściągliwą w okazywaniu uczuć Maryla. Spokojnym i nieśmiałym Mateuszem i oczywiście z Anią, dziewczynką posiadającą niezwykłą wyobraźnię. Diana i Gilbert to również cudowne postacie.Książka znana jako „Ania z Zielonego Wzgórza" zmieniła nazwę na „Anię z Zielonych Szczytów" Dlaczego Anna Bańkowska dopuściła się zdrady wobec pokolenia matek i babć? Dlaczego pozbawiła Anię pokoju na facjatce? Otóż stało się to tak na skutek podjęcia nowego przekładu oryginału na język polski. I nie Pani Ania to pewnie ktoś inny by to zrobił.Pomimo zmiany tytułu jest to ta sama Ania, która od pokoleń bawi i wzrusza. Jak większość z nas książkę czytałam będąc młodą dziewczyną. Postanowiłam po latach ponownie po nią sięgnąć z dwóch powodu. Pierwszy, to z sentymentu i chęci powrotu poprzez tę lekturę do lat młodości. Dla mnie była i będzie to najpiękniejsza książka dla dzieci i młodzieży. Drugim powodem była ciekawość dlaczego Ania nagle pochodzi nie z Zielonego Wzgórza, a z Zielonych Szczytów.Książka na pewno jest wspaniałym prezentem dla naszych córek. Bardzo polecam!