Mały Przyjaciel Donna Tartt Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | twarda z obwolutą |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 608 |
Format: | 155x220mm |
Szczegółowe informacje na temat książki Mały Przyjaciel
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324035571 |
Autor: | Donna Tartt |
Tłumaczenie: | Paweł Lipszyc |
Rodzaj oprawy: | twarda z obwolutą |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 608 |
Format: | 155x220mm |
Data premiery: | 10/02/2016 |
Oceny i recenzje książki Mały Przyjaciel
Po raz pierwszy od dłuższego czasu w moje ręce trafiła powieść, w której można zanurzyć się bez pamięci i która pomimo swej objętości wydaje się być za krótka.Książka opowiada historię Harriet Dufresnes, która 12 lat po odejściu brata Robina, postanawia rozwikłać zagadkę jego śmierci. Kiedy jej rodzinę dotknęła ta tragedia, Harriet była niemowlakiem. Teraz próbuje zebrać jak najwięcej informacji i poskładać tę układankę w całość.W podejmowanych działaniach towarzyszy jej przyjaciel Hely, gotowy na każde niebezpieczeństwo.Dzieci wkraczają w świat przestępców, by pomścić doznaną krzywdę. W tej pogoni za winnym, Harriet próbuje także odnaleźć siebie, odszukać ciepło i miłość, których tak jej brakuje ze strony matki.Tłem całej historii jest zbrodnia. Dziewczynka myśli o krwawej zemście. Fabuła pełna jest grozy i silnego napięcia. Ukazany jest światek przestępczy, rodziny patologiczne. Ponieważ akcja toczy się w Alexandrii w stanie Missisipi, mamy tu także elementy dyskryminacji rasowej.Choć klimat powieści jest raczej mroczny, to ciepła dodają mu cztery ciotki dziewczynki. Każda z nich jest inna, każda ma swoje przywary i przyzwyczajenia. Libby, ma rękę do dzieci, Tat do gromadzenia rzeczy,Adelaide- wyszywa , a Eddie, najtwardsza, jest od załatwiania wszelkich spraw. To one stanowiły rodzinę dla Harriet i jej siostry Alison, w momencie, w którym matka rozsypała się po śmierci Robina, a ojciec wyprowadził się do innego miasta. To do nich biegła Hariett, gdy czegoś się bała, gdy chciała się przytulić, czy też zwyczajnie porozmawiać. Podporą dla dziewczynek była również pomoc domowa Ida Rhew. Bez niej dom, w którym mieszkały calkowiecie pozbawiony był ciepła.Powieść zauroczyła mnie od samego początku. Choć jest to lektura dla dorosłych, to czułam się jak mała dziewczynka, która przeżywa przygody swojej ukochanej bohaterki. Razem z nią się złościłam, płakałam, bałam, ale też i wściekałam.Ta lektura pozwala spojrzeć oczami dziecka na świat, w którym dochodzi do tragedii. Harriet odbiera rzeczywistość prostymi uczuciami. Ktoś wyrządził krzywdę jej rodzinie, dlatego trzeba się zemścić. Kiedy uznaje coś za pewnik, nie poddaje go w wątpliwość. Zakłada sobie cel i do niego dąży. Jest odważna, twarda i bezkompromisowa.Dopiero po serii różnych wydarzeń zaczyna dostrzegać konsekwencje swoich decyzji. Znamienne stają się słowa zaczerpnięte z jej ulubionej lektury: " Zwycięstwo i upadek bywają niekiedy tym samym".To moje pierwsze spotkanie z Donną Tartt, ale jestem pewna, że nie ostatnie. Gorąco polecam wszystkim lekturę " Małego przyjaciela". Już dawno nie czytałam książki, która by mnie tak pochłonęła i zaciekawiła.
Druga powieść w dorobku Donny Tartt jedynie utwierdzi czytelników w przekonaniu, że to autorka obdarzona niebywałym talentem do snucia opowieści o człowieku, czym nie przestaje mnie zadziwiać.
Kiedy Robin Dufresnes zostaje powieszony na drzewie w ogródku rodziców, jego bliscy właśnie świętują Dzień Matki. Makabryczne zdarzenie zabiera sen z powiek. Za śmierć dziecka obwinia się Charlotte. Ogromna rozpacz po stracie chłopca ogarnia jednak wszystkich. Tajemnicze zabójstwo przez długi okres czasu pozostaje pod znakiem zapytania. Osobą, która postanawia zająć się rozszyfrowaniem zagadki, zostaje Harriet - siostra zmarłego. Nie pamięta ona brata lecz czuje, że jest z nim związana i to nie tylko poprzez więzi krwi. Dziewczyna wyrusza na poszukiwanie zabójcy, pragnie go ukarać a przy tym sprawić, aby rodzina, która "rozpadła" się, znów była jednością.Uzbrojona w wiedzę i siłę w towarzystwie przyjaciela przeszukuje groźne amerykańskie Południe. Co z tego wszystkiego wyniknie? Jak potoczą się losy bohaterów?"Mały przyjaciel" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Donny Tartt i jak na razie ostatnie. Podeszłam do niej z ogromnym zapałem, lecz to nie ten czas na taki typ literatury a może trafiłam na nie odpowiednią pozycję aby zauroczyć się tym gatunkiem? W każdym bądź razie: podczas próby przebrnięcia przez 600 stron tejże pozycji nie jeden raz odkładałam ją zniechęcona. Styl autorki na ten moment nie zachwycił, mroczna aura, która towarzyszy każdej kartce również mnie nie kupiła. W ogólnym rozrachunku nie przeczytałam do końca, choć starałam się bronić rękami i nogami przed przedwczesnym zakończeniem czytania.Książka będzie odpowiadała miłośnikom mrocznych, ciemnych, trzymających w ciągłym strachu zdarzeń. Wrócę do niej za jakiś czas i pozwolę sobie napisać Wam czy za drugim razem przebrnęłam dziarsko do końca.
Pani Donna Tart nie pisze książek. Ona tworzy magiczne, równoległe wszechświaty i w książkach je zamyka. Nie zawsze są one wszechświatami dobrymi a magia nie zawsze jest biała. Jednak jej opowieści wciągają od pierwszych akapitów.Nie inaczej było z „Małym przyjacielem". Mały Robin zostaje powieszony na drzewie przy swoim własnym domu w Dzień Matki. Tragedia ta odciska swoje piętno na każdym członku rodziny. Każdy z nich inaczej sobie radzi (a może właśnie nie radzi...) ze stratą ukochanego syna, brata, wnuka, siostrzeńca. Matka Robina wpada w depresję, jej matka gorzknieje, ojciec dziecka odchodzi w poszukiwaniu lepszego, bardziej wesołego świata. Siostra Robina Allison żyje w cieniu zamordowanego braciszka, nie mogąc mu nigdy dorównać. A Harriet, chociaż nie miała nawet 6 miesięcy w dniu śmierci brata, uważa że doskonale go pamięta. Postanawia również raz na zawsze rozwikłać zagadkę jego tajemniczej śmierci. Ma nadzieję, że gdy to się stanie, rodzina nauczy się żyć znów razem, pogodzona z przeszłością.„Mały przyjaciel" nie jest jednak zwyczajną opowieścią o poszukiwaniu mordercy. Jest to historia o tym, jak tragedia potrafi podzielić rodzinę, jakie emocje towarzyszą takiej stracie, czy poznanie prawdy i zemsta rzeczywiście sprawi, że rodzina znów będzie rodziną? Czy przyniesie im to ukojenie? Jest to opowieść o poznawaniu siebie i my sami również poznajemy siebie wraz z bohaterami książki.Nie tylko opowieść jest niesamowita, ale i sposób, w jaki pani Donna Tart ją napisała. Czytając, potrafiłam z najdrobniejszymi szczegółami wyobrazić sobie wszystko, co opisywała autorka, nie były to jednak opisy męczące, a piękne i bogate. Wszystko, każde słowo w tej książce, nie jest przypadkowe, od pierwszego zdania do ostatniego książka jest po prostu idealna.Jestem zachwycona tym, że miałam możliwość przeczytać „Małego przyjaciela", jest to książka którą z czystym sumieniem polecam każdemu, jako obowiązkową lekturę.
Donna Tartt pisze książki przez duże K, które są nominowane do wielu nagród i osiągają szczyty bestsellerów. Ona potrafi naprawdę znakomicie pisać. Jej powieści są magnetyczne i posiadają klimat, który udziela się czytelnikowi."Mały przyjaciel" to powieść gotycka, mroczna i niezywkle klimatyczna. To opowieść o tragedii, smutku, zemście i dążeniu do sprawiedliwości. Sprawia, że po plecach chodzą ciarki, a po głowie kłębią się tysiące myśli.Akcja powieści rozgrywa się w Alexandrii, w stanie Missisipi. W Dniu Matki, wszyscy świętują, a mały Robin Dufrenes bawi się ze swoją siostrą w ogrodzie. Mija trochę czasu, chłopiec zostaje znaleziony, powieszony na drzewie w ogrodzie rodziców. Szok i wielka rozpacz! Kto mógł się dopełnić tak strasznej zbrodni? I dlaczego chłopiec nie wzywał pomocy??? Pytań jest wiele, ale odpowiedzi na nie brak.Mija dwanaście lat, sprawa pozostaje niewyjaśniona, a rodzina nigdy już nie będzie taka sama. Ta tragedia przytłoczyła ją i zmieniła nieodwracalnie. Siostra Robina, Harriet, postanawia sama zająć się sprawą, odnaleźć winnego i spróbować na nowo scalić rodzinę. Nie będzie to zadanie ani łatwe, ani przyjemne, ani bezpieczne.... Czy pragnienie zemsty faktycznie przyniesie jej ukojenie?"Mały przyjaciel" to niesamowita powieść. Nie jest to kryminał, czy thriller, który się czyta, odkłada i zapomina. Ta powieść przepełniona jest emocjami, jej lektura wymaga czasu i skupienia. Obok wątku zabójstwa, bardzo ważną rolę odgrywa tutaj studium psychologiczne rodziny zmienionej przez tragedię. Śmierć Robina kładzie się cieniem na dalszym życiu całej jego rodziny. Rozpacz i smutek, zniechęcenie i apatia, chęć zemsty i wyjaśnienia sprawy oraz dążenie do wymierzenia sprawidliwości. Całe spektrum ludzkich zachowań umieściła Donna Tartt w swej powieści.Powieść naprawdę robi wrażenie na czytelniku, jest dopracowana do maksimum. Autorka operuje bogatym słownictwem, przez co powieść czyta się "ze smakiem".Nie można, nie wspomnieć tutaj o przepięknym wydaniu powieści - całość pieści zmysły czytelnika. Pięknie wydana książka, z niebanalnym wnętrzem, które pozostaje w pamięci na długo. Czegóż chcieć więcej? Tylko czytać!http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2016/02/may-przyjaciel-donna-tartt.html
Świat stworzony przez Donnę Tartt to świat kobiet. Poza nielicznymi wyjątkami, mężczyźni nie odgrywają tu głównych ról, raczej tłoczą się na drugim planie w charakterze opryszków, oszustów, w najlepszym razie są po prostu na bakier z odpowiedzialnością. A jednak paradoksalnie to do mężczyzn ciągle należy świat. Kobiety mają być potulne i ładnie się wyrażać.W naturze Harriet nie leży dopasowywać się. Mówi - co myśli, robi - co chce. Podziwia żołnierzy i odkrywców, czyta o prawdziwych śmiałkach, a jej wzorem jest Harry Houdini, mistrz ucieczki. Sprytna i odważna dziewczynka, która konstruuje bomby z proszku do pieczenia i octu, imponuje chłopakom i z jednym z nich się przyjaźni. Potrzebujecie skojarzeń? To taka literacka następczyni Skauta z "Zabić drozda". Tylko bardziej zadziorna. Ktoś mógłby ją nazwać chłopczycą, a prawda jest taka, że po prostu nikt nie wmówił jej, że dziewczynkom wolno mniej!Donna Tartt nadaje tej opowieści szczególne tło - amerykańskie południe to przecież do dzisiaj miejsce, w którym podziały rasowe są wyczuwalne, a w latach siedemdziesiątych nie było wcale lepiej. Autorka zarysowuje te wszystkie nierówności społeczne Mississippi, ówczesną obyczajowość i styl życia. W centrum umieszcza rodzinę, która przeszła najtrudniejszą z prób i która nigdy już nie będzie taka sama.Może dorośli złamani śmiercią Robina, nie mieli sił, żeby okiełznać wolność Harriet, może ból sprawił, że wycofali się i zostawili dzieci samym sobie, może po prostu wyprzedzili swoją epokę. W każdym razie dzięki temu "Mały przyjaciel" to dla mnie książka o dorastaniu i niekontrolowanym wypuszczaniu się w świat dorosłych. O badaniu go i szukaniu granic, o nauce, że wszystko, co robimy, będzie miało konsekwencje.
Zanim przystąpiłem do lektury tej powieści, przeczytałem o niej mnóstwo najróżniejszych opinii. Często były to opinie niepochlebne, ale w sposób daleki od rozsądnego krytycyzmu. I jak przekonałem się, sięgając wreszcie do powieści, absolutnie bezzasadne, wynikające bądź to z zupełnego niezrozumienia tematu, bądź też z oczekiwań, że skoro autorka weszła w tematykę thrillera, książka podtrzyma trend tego gatunku. Ale nie. Donna Tartt pokazała, że thriller nie musi być miałkim, powtórkowym dziełem bez głębi i wyższych wartości literackich, tworząc zdumiewającą liryzmem opowieść o śmierci dziecka, która na zawsze odmienia życie rodziny.Owym dzieckiem, które umiera, jest Robin Dufresnes. Do tragedii dochodzi w Dniu Matki, kiedy rodzina zbiera się na święto. Młodsza siostrzyczka Robina, niemowlę jeszcze, jak i sam chłopiec znajdują się przed domem. Zabawa trwa, lecz kiedy zbliża się burza, a rodzina zaczyna wołać Robina, nie doczekuje się odpowiedzi. Gdy chwilę potem chłopiec zostaje znaleziony martwy, powieszony na przydomowym drzewie, życie wszystkich bliskich mu osób zmienia się już na zawsze. Kto dopuścił się tak bestialskiego czynu? Dlaczego ktoś w ogóle to zrobił? Czy Robin krzyczał, wołał, cierpiał, a oni nawet go nie usłyszeli? Dwanaście lat później nadal wszystkie te pytania pozostają bez odpowiedzi. Harriet, siostra zabitego, nastolatka ledwie, decyduje się sama rozwikłać wreszcie sprawę i ocalić tym rozpadającą się rodzinę. Ale czy wiedza czerpana tylko z książek i pomoc najlepszego przyjaciela mogą coś zdziałać? I czy oboje mają szansę w starciu z niebezpieczeństwami, jaki na nich czekają?To nie jest powieść, do której zasiada się i pochłania jednym tchem. To nie proste i puste czytadło jakich wiele, które opowiada o zabójstwie i śledztwie, męcząc sztampą, pomimo pozornej lekkości. „Mały przyjaciel" to powieść z górnej półki. Powieść, którą się smakuje. Prowadzona niespiesznie, leniwym wręcz rytmem, stylistycznie kojarzy się z powieściami Johna Irvinga. Jej treść jest taka sama, jak styl: głęboka, kwiecista, rozbudowana. Język, jakim posługuje się Donna, przemienia nawet proste rzeczy w przepięknie liryczne momenty. Emocji także nie braknie - a scena, kiedy matka zastanawia się, czy konając syn ją wołał, a ona tego nie słyszała, czy krzyczał etc. to prawdziwe mistrzostwo. I jest też znakomicie przestawiona psychologia postaci, bohaterów ludzkich, żywych krwistych, niejednoznacznych. Bohaterów, którzy mogliby istnieć gdzieś obok nas.W przypadku „Małego przyjaciela" trzeba jednak wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Nie ocenia się książki po okładce, ale tutaj pięknie wykonana edytorsko i graficznie oprawa doskonale odzwierciedla zawartość i jakość tego, co czeka na nas w środku. A to, jak - mam taką nadzieję - już Was przekonałem, warte jest poznania i docenienia.Polecam bardzo gorąco.
Zanim przystąpiłem do lektury tej powieści, przeczytałem o niej mnóstwo najróżniejszych opinii. Często były to opinie niepochlebne, ale w sposób daleki od rozsądnego krytycyzmu. I jak przekonałem się, sięgając wreszcie do powieści, absolutnie bezzasadne, wynikające bądź to z zupełnego niezrozumienia tematu, bądź też z oczekiwań, że skoro autorka weszła w tematykę thrillera, książka podtrzyma trend tego gatunku. Ale nie. Donna Tartt pokazała, że thriller nie musi być miałkim, powtórkowym dziełem bez głębi i wyższych wartości literackich, tworząc zdumiewającą liryzmem opowieść o śmierci dziecka, która na zawsze odmienia życie rodziny.Owym dzieckiem, które umiera, jest Robin Dufresnes. Do tragedii dochodzi w Dniu Matki, kiedy rodzina zbiera się na święto. Młodsza siostrzyczka Robina, niemowlę jeszcze, jak i sam chłopiec znajdują się przed domem. Zabawa trwa, lecz kiedy zbliża się burza, a rodzina zaczyna wołać Robina, nie doczekuje się odpowiedzi. Gdy chwilę potem chłopiec zostaje znaleziony martwy, powieszony na przydomowym drzewie, życie wszystkich bliskich mu osób zmienia się już na zawsze. Kto dopuścił się tak bestialskiego czynu? Dlaczego ktoś w ogóle to zrobił? Czy Robin krzyczał, wołał, cierpiał, a oni nawet go nie usłyszeli? Dwanaście lat później nadal wszystkie te pytania pozostają bez odpowiedzi. Harriet, siostra zabitego, nastolatka ledwie, decyduje się sama rozwikłać wreszcie sprawę i ocalić tym rozpadającą się rodzinę. Ale czy wiedza czerpana tylko z książek i pomoc najlepszego przyjaciela mogą coś zdziałać? I czy oboje mają szansę w starciu z niebezpieczeństwami, jaki na nich czekają?To nie jest powieść, do której zasiada się i pochłania jednym tchem. To nie proste i puste czytadło jakich wiele, które opowiada o zabójstwie i śledztwie, męcząc sztampą, pomimo pozornej lekkości. „Mały przyjaciel" to powieść z górnej półki. Powieść, którą się smakuje. Prowadzona niespiesznie, leniwym wręcz rytmem, stylistycznie kojarzy się z powieściami Johna Irvinga. Jej treść jest taka sama, jak styl: głęboka, kwiecista, rozbudowana. Język, jakim posługuje się Donna, przemienia nawet proste rzeczy w przepięknie liryczne momenty. Emocji także nie braknie - a scena, kiedy matka zastanawia się, czy konając syn ją wołał, a ona tego nie słyszała, czy krzyczał etc. to prawdziwe mistrzostwo. I jest też znakomicie przestawiona psychologia postaci, bohaterów ludzkich, żywych krwistych, niejednoznacznych. Bohaterów, którzy mogliby istnieć gdzieś obok nas.W przypadku „Małego przyjaciela" trzeba jednak wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Nie ocenia się książki po okładce, ale tutaj pięknie wykonana edytorsko i graficznie oprawa doskonale odzwierciedla zawartość i jakość tego, co czeka na nas w środku. A to, jak - mam taką nadzieję - już Was przekonałem, warte jest poznania i docenienia.Polecam bardzo gorąco.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu w moje ręce trafiła powieść, w której można zanurzyć się bez pamięci i która pomimo swej objętości wydaje się być za krótka.
Zadziwiające jak często nieżyjące dziecko, a szczególnie to zmarłe tragicznie, bywa bardziej obecne w życiu rodziny, bardziej wyraziste od tych, które pozostały przy życiu. Istnieje w datach prawdziwych jak data urodzin czy śmierci, w datach wyimaginowanych, jak dzień, kiedy skończyłby szkołę, albo poszedł na bal maturalny. We wspomnieniach wciąż coraz bardziej obrabianych i idealizowanych, w wymaganiach, typu: „Jak mogłeś, ON nigdy by tak nie postąpił".Martwe dziecko żyje kradnąc życie innym. Przede wszystkim innym dzieciom. Tak też jest i z Robinem, który ma nawet witraż w kościele.Istnieje tak mocno jak bardzo jest martwy, a tragiczna śmierć dodaje mu nimbu niesamowitości i swoistego „męczeństwa".Konieczność konfrontowania siebie z wyidealizowanym martwym bratem i życie w jego cieniu jest trudne. Harriet, młodsza siostra Robina, która w dniu morderstwa, czy też wypadku - nigdy tego nie ustalono, miała niespełna roczek usiłuje jakoś się odnaleźć, ale nie bardzo potrafi, bo nie rozumie co i jak się stało, a trudno cokolwiek zrozumieć, jeżeli nikt nie chce odpowiadać na pytania. Do tego dochodzi rozbita tragedią rodzina.Nieobecna, wciąż łykająca środki nasenne matka, ojciec odległy i nielubiany. Widywany raz na jakiś czas. Ciotki, które nigdy nie mają czasu i nastoletnia siostra, która żyje jakby mimo woli, a do tego południe Stanów Zjednoczonych z podziałami rasowymi i nie tylko, z biedą, uprzedzeniami i koszmarnym upałem. Tradycyjnie religijne, ale też skrajnie sekciarskie. Utopione w zaściankowości, aż gęste od sąsiedzkich zależności, układów i plotek.Jest też szaleństwo. Nie to codzienne, które można okiełznać i wtłoczyć w ramy życia, choć i ono bywa uciążliwe, ale to prawdziwe, to niebezpieczne, gryzące, straszne. I narkotyki... Co nie bez znaczenia. I alkohol nasz powszedni, ten, który leczy i zadaje rany.I głodne dzieciaki. I bite żony, i śmierć...Harriet ma to nieszczęście, że jest bardzo inteligentna, a to wcale nie pomaga. Usiłuje jakoś się ustawić w tym pustym życiu, w którym punktem odniesienia, oprócz martwego brata, jest tylko służąca i kot, oraz wszystkie niepisane zasady południa, z tym się nie zadawaj, tego nie wypada, tamto jest złe.Znajduje więc sobie zajęcie. Postanawia zabić człowieka, który zamordował jej brata.Jakkolwiek koszmarnie to brzmi w odniesieniu do dwunastolatki, to jednak wpisuje się to w tradycję regionu, gdzie samosądy bywały częste i mocne.Życie Harriet zaczyna koncentrować się na zbrodni, ale nic nie jest takie jakim się wydaje. Ogląd świata jakim dysponuje dziewczynka jest bardzo zawężony, a nikt nie chcę z nią rozmawiać na tematy jakie ją interesują.Dowiaduje się kto zabił i postanawia ze swoim przyjacielem po prostu go zamordować. Jej przyjaciel Hely wspomaga ją we wszystkim, razem z nią brnie w tę fascynującą jakby się wydawało zabawę ze śmiercią w tle. Czy to on jest tym tytułowym małym przyjacielem? On, a może kot? A może brat?Żaden z nich, ale „mały przyjaciel" odgrywa w książce genialną i super ważną rolę. Oczywiście nie powiem kim on jest, bo szkoda byłoby psuć przyjemności czytania, ale w momencie, kiedy czytelnik poznaje jego tożsamość doznaje czegoś w rodzaju czytelniczego olśnienia. Świetny zabieg fabularny, ale to wcale nie dziwi u tej autorki. Bardzo dobra powieść, bardzo mocna i prawdziwa, wciągająca i denerwująca. Pokazuje jak dziwne jest życie i jak mało o nim wiemy. Jak ważna jest równowaga i szczerość. Czytając ją miałam ochotę wejść tam do środka i potrząsnąć kilkoma osobami i to porządnie. Moim zdaniem świetna.