Fragment: W dość już obfitej literaturze polemicznej na temat roku 1920, rozróżnić można dwie zasadnicze tendencje – walkę o sławę zwycięstw, obronę przed odpowiedzialnością za przegrane. Na tym tle toczy się od dwóch lat istna wojna domowa, w której były Wódz Naczelny, zgodnie zresztą ze swym temperamentem i poglądem strategicznym, jest stroną nacierającą, a generałowie, byli jego podkomendni i współpracownicy, stroną broniącą się. Pan Marszałek Piłsudski, przestawszy być Wodzem Naczelnym, a następnie Szefem Sztabu, opuściwszy dobrowolnie szeregi wojska, zajął się literaturą, nie tyle piękną, czy też naukową, ile soczystą. Ulubionym tematem są dzieje własne, na tle minionej wojny. Snując hymny pochwalne dla siebie, jako wodza, męża stanu i człowieka, błotem obelgi i pogardliwymi słowami obrzuca wszystkich i wszystko, co nie jest nim, lub jego dzisiejszą świtą: generałów, wojsko, naród, a ostatnio nie darował nawet symbolowi narodowej sławy – Orłowi Białemu.