A gdyby tak wybrać się na spacer po Wrocławiu z Tadeuszem Różewiczem? Spacer nietypowy, przenoszący nas nie tylko w różne miejsca miasta, ale i w inną epokę? Może wtedy moglibyśmy zrozumieć, czym dla poety była „atmosfera duchowa” Wrocławia i dlaczego ulicę Glinianą nazywał koszmarną? Może wreszcie dostrzeglibyśmy w jego twórczości ślady zwyczajnego życia, zatarte przez sztampę i pustosłowie szkolnych interpretacji?
Na takie spojrzenie na Wrocław – oczami Różewicza przechadzającego się w parku lub zoo, czy też obserwującego miasto z okien swoich kolejnych mieszkań – pozwala książka Wojciecha Browarnego. Dzięki niej zaglądamy do osobistego terminarzyka poety, rękopisów i rysunków. Możemy prześledzić jego ulubione trasy spacerowe i poznać towarzyszy tych wędrówek.
Stolica Dolnego Śląska, w której Różewicz spędził blisko pół życia, nie była dla niego miejscem wymarzonym. Doskwierały mu zwłaszcza hałas i smog. Miał tu jednak oddanych przyjaciół i ulubione miejsca. Gdy mieszkał w Gliwicach, planował przeprowadzkę do Krakowa albo Warszawy. Dlaczego więc przeniósł się do Wrocławia? Bo „czasem ludzie wybierają miasta, czasem miasta wybierają ludzi”.