Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Paweł Reszka wpija się w strój sanitariusza, by poznać zakamarki rzekomej znieczulicy lekarzy. Przewrotny dopisek do tytułu "Mali bogowie" może sugerować tyradę na polskich lekarzy. Pan Reszka jednak ubiera się też w empatię. Chce zrozumieć system i uczucia od poszewki. Wywraca życie lekarzy na lewą stronę i robi to skrupulatnie.Fragmenty jego relacji ujęte w "Dziennik sanitariusza" nie są nachalne. Pojawiają się sporadycznie i odzwierciedlają absurd przepracowania lekarzy chyba w nieświadomej metaforze - wciąż zacinająca się i zajęta winda, którą pan Reszka ma obowiązek przewozić pacjentów staje się nagle lustrem błędnego koła w jakim tkwią lekarze i osoby na lekarzy się uczące.Reszka oddaje głos głównym bohaterom. Pochodzą oni z różnych specjalizacji, mają różny staż i status finansowy. Łączy ich jedno. Kompletne wypalenie, które przychodzi szybciej niż zdążą się zorientowac. Bezlitosny system i skandaliczne warunki płac i pracy skutecznie odbiorą im w wiarę w to, co robią, a coraz bardziej roszczeniowi pacjenci dolewają tylko oliwy do ognia."Powołanie traci się podobno dość szybko. Na studiach mówią nam: Nie da się zjeść powołania". Słyszymy głos młodych, których nie stać na nowe podręczniki i darmową pracę. Często żyją na garnuszku rodziców. Lekarze padają z wycieńczenia, mdleją, nawet umierają nie z chciwości, ale chęci i przymusu godnego życia. Społeczność lekarska objawia się nagle jako pogardzana, kojarzy mi się z równie widoczną w dzisiejszych czasach utratą szacunku do zawodu nauczyciela."Bycie lekarzem w Polsce nie daje przynależności do wyższej klasy społecznej. To nie jest zawód prestiżowy. A więc jedynym wyjściem jest być bogatym, posiadać. Jeśli nie będziesz bogaty, okaże się, że nie masz żądnego statusu i jesteś jakąś lumpeninteligencją". - a spróbuj jako pani doktorowa wyjść do sklepu nieumalowana, nieuczesana, nie "odstawiona".Potem się dziwić, że lekarz nie patrzy nam w oczy, krzywi się na "zapach" pacjenta, jest w ciągłym biegu, a empatię zostawił daleko w tyle. Jak nie jadł, nie odwiedził toalety i nie widział swojego dziecka od kilkudziesięciu godzin, a my wiemy lepiej, bo "w internecie pisali"...Ależ mi się nagle zrobiło wstyd po przeczytaniu tej książki. Językowo nie jest wyzywająca, czyta się ją szybko i sprawnie, ale treści czasami są ważniejsze niż jakość prowadzenia narracji, a tutaj treść wzburza i zostaje w Tobie, więc gdy będzie gdzieś w pobliżu, można chwycić po "Mali bogowie" i poburzyć się wspólnie z lekarzami.