Menu

Tiziano Terzani

Tiziano Tarzani - wybitny, światowej klasy reportażysta - ostrzeżony w Hongkongu przez wróżbitę, że nadejdzie rok, gdy latanie samolotem będzie dla niego śmiertelnym zagrożeniem, postanowił przemieszczać się tradycyjnie, jak dawni podróżnicy. Powiedział później: "Decyzja okazała się znakomita, a rok 1993 - jednym z najbardziej niezwykłych. Przepowiedziano mi śmierć, a tymczasem odżyłem". Pieszo, łodzią, autobusem, samochodem i pociągiem odwiedził Birmę, Tajlandię, Laos, Kambodżę, Wietnam, Chiny, Mongolię, Indonezję, Singapur i Malezję. Wszędzie szukał kontaktów z wróżbitami, jasnowidzami i szamanami, co sprawiło, że z coraz większym zrozumieniem i szacunkiem odnosił się do dawnych zwyczajów i przekonań, dziś zagrożonych przez agresywne formy zachodniej nowoczesności. Wielka książka wpisująca się w najlepszą tradycję literackiego dziennikarstwa... Książka głęboka, bogata, przeniknięta skupionym namysłem Ryszard Kapuściński Terzani już jest swego rodzaju legendą. To znakomity dziennikarz, ale tutaj chodzi o coś więcej: nie o skupiony na sobie narracyjny popis żurnalisty, lecz o podróż współczesnego, sceptycznego pielgrzyma, bardzo emocjonalnie reagującego na zdarzenia, a zarazem z pełną świadomością wykorzystującego stylistyczne efekty... Po części jest to autobiografia, po części wędrówka do błogiej przeszłości, nieznośnej teraźniejszości i nieżyczliwej przyszłości, po części - proroctwo... Zawsze pisał znakomicie, ale nigdy lepiej niż teraz William Shawcross
Ta pośmiertna książka, przygotowana do druku przez syna autora, jest doskonałym sprawdzianem szczerości. To podróż niezmordowanego globtrotera, który starał się doprowadzić do końca swoje ostatnie dziennikarskie śledztwo. Chciał odnaleźć sens choroby, śmierci, cierpienia. Aby tego dokonać, trzeba było wielkiego dziennikarza. Jednego z największych na świecie. Rozrachunek z życiem na stronach najbardziej intymnego i prawdziwego spośród wszystkich reportaży Tiziano Terzaniego. To podróż człowieka w poszukiwaniu sensu i siebie samego. Panorama Terzani to wybitny reporter, świadek naszej historii, który opowiedział nam o złudzeniach i utopiach minionego wieku. La Stampa
Ta pośmiertna książka, przygotowana do druku przez syna autora, jest doskonałym sprawdzianem szczerości. To podróż niezmordowanego globtrotera, który starał się doprowadzić do końca swoje ostatnie dziennikarskie śledztwo. Chciał odnaleźć sens choroby, śmierci, cierpienia. Aby tego dokonać, trzeba było wielkiego dziennikarza. Jednego z największych na świecie.
Teksty legendarnego włoskiego dziennikarza, korespondenta niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, pisane na przestrzeni dwudziestu pięciu lat . w Japonii, Kambodży, Laosie, Chinach, Indiach i Pakistanie – oto książka W Azji. Terzani po raz pierwszy trafił na kontynent azjatycki w 1965 roku, jeszcze jako sprzedawca maszyn do pisania marki Olivetti. Dlaczego zachwycił się Azją? Pojechałem tam w poszukiwaniu „innego”, wszystkiego, czego nie znałem, w pogoni za ideami, ludźmi znanymi mi tylko z lektury. Zacząłem od nauki języka chińskiego, ponieważ pragnąłem zamieszkać w Chinach i zobaczyć maoizm na własne oczy; przyjąłem stanowisko korespondenta wojennego, gdyż uważałem, że to, co dzieje się w Wietnamie, jest również moją sprawą. Reszta przyszła sama, w tym także wybór krajów, w których miałem mieszkać; wybór za każdym razem dokonywany przez całą rodzinę, pod wpływem szczególnego zainteresowania, nigdy z osobistej wygody albo cudzego nadania. fragment Był świadkiem wielu wydarzeń historycznych, niekiedy nawet – jak w przypadku wkroczenia wojsk Vietcongu do Sajgonu w 1975 roku – jedynym dziennikarzem z Zachodu. Potrafił jednym rzutem oka ogarnąć całość opisywanych zdarzeń, a jednocześnie cechowała go ogromna dbałość o szczegół. To dlatego jego teksty tak wiernie oddają atmosferę przerażenia w Pekinie po masakrze na placu Tiananmen, paniki na ulicach Phnom Penh przed wkroczeniem Czerwonych Khmerów, ale też dusznego erotyzmu japońskich love hotels. Tiziano Terzani przez trzydzieści lat był właściwie jedynym włoskim dziennikarzem, piszącym z pasją i głęboką znajomością rzeczy o wielkich wydarzeniach w Azji, poczynając od wojny wietnamskiej poprzez Kambodżę, Chiny, Japonię, Afganistan i Indie. The Independent Tiziano Terzani, jeden z najwybitniejszych europejskich reporterów. […] Krytycy porównują Terzaniego do autora Cesarza. […] Był tam, gdzie stawała się historia. Rzeczpospolita Terzani był wybitnym obserwatorem, dostrzegał rzeczy dla innych niewidoczne. […] Jego podróż po Dalekim Wschodzie, od Singapuru, przez Malezję, Tajlandię, Kambodżę, Birmę, po Chiny, to w dużej mierze wyprawa w głąb azjatyckiej podświadomości, w świat ginących tradycji, umierających obyczajów, w rzeczywistość, w której mistycyzm przybiera niemal materialną postać. Dziennik Tylko kilku dziennikarzy stało się legendą za życia, a jeszcze mniej spośród nich na to zasługuje. Tiziano Terzani z pewnością zasłużył. We Włoszech stał się kimś więcej niż legendą - był guru. The Times
Wstrząsający obraz Kambodży niszczonej przez interesy wielkich mocarstw. A także historia reportera o jednoznacznie lewicowych przekonaniach, docierającego do prawdy i stopniowo tracącego złudzenia. W kwietniu 1975 roku armia Czerwonych Khmerów zajęła Phnom Penh. Terzani, przebywający wówczas w Tajlandii, początkowo sceptycznie odnosił się do relacji uchodźców z Demokratycznej Kampuczy, opowieści o systematycznej rzezi „wrogów klasowych” uważając za amerykańską prowokację. Tymczasem przez cztery lata rządów Czerwonych Khmerów w wyniku ludobójstwa zginęło około dwóch milionów ludzi – 25% ludności Kambodży. Duchy, poprzedzony wstępem Angeli Terzani Staude zbiór relacji z lat 1972-1994, to obraz Indochin niszczonych przez interesy wielkich mocarstw – Stanów Zjednoczonych, Chin i Związku Radzieckiego. A także historia reportera o jednoznacznie lewicowych przekonaniach, docierającego do prawdy i stopniowo tracącego złudzenia.
Ryszard Kapuściński uważał go za wielkiego reportera, którego twórczość można czytać jak poezję. Podróżowanie było dla Tiziano Terzaniego formą istnienia. Kiedy dowiaduje się, że jest ciężko chory, instynkt podpowiada mu, by wyruszyć w podróż. Ale ta podróż różni się od innych. Jest najtrudniejsza, bo każdy krok może być wyborem między rozumem a szaleństwem, między nauką a magią. Z długiego pobytu w Nowym Jorku, a potem w "alternatywnym" ośrodku w Kalifornii rodzi się niepokojący portret Ameryki. Włóczęga po Indiach, w tym trzy miesiące spędzone w jednym z aśramów, pozwala Terzaniemu dostrzec duchowość tego kraju. Autor poznaje medycynę tybetańską i chińską, jogę i energoterapię. Przypadkowe spotkanie ze starym mędrcem w Himalajach - choć zapewne nic nie zdarza się przypadkiem - wyznacza koniec wędrówki. Pośród ciszy wspaniałej przyrody Terzani dochodzi do wniosku, że najważniejsza jest harmonia ze światem i samym sobą: trzeba umieć patrzeć na niebo i być chmurą, trzeba "słyszeć melodię".