Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Słodko tu nie jest. Powiedziałabym częściej gorzko, na pewno słono, bywa kwaśno, a zdarza się też umami. Tytułowych cukrów, lukrów może szczypta.Ta powieść to smak, który się zapamiętuje, choć trzeba długo gryźć, wolno połykać i przetrawić, a raczej mozolnie trawić. Jest jak nowa jakość, która wnika pod skórę i zaczyna płynąć w krwiobiegu.Że dziwna, że inna, że nie mieści się w konwenanse, że nie pasuje. Tak, to wszystko i jeszcze więcej. Intymna do granic, drobiazgowa do niemożliwości, emocjonalna. A jednak to się dzieje, tak po prostu. Introwertycznie, a jednak bardzo na zewnątrz.O spektrum autyzmu, którego nie da się wcisnąć w ramy, ale można się uczyć go odczuwać i z nim być.O tym, że ten tuż obok może być bardzo inny i nie jest to złe.O tym, że są ludzie, którzy zapamiętują zbyt krzykliwe dźwięki, drażniące jasne promienie i kształty rzucane przez światło albo jaką długość miał cień na lipcowym spacerze. Innym razem nieugiętą cierpkość naparu hibiskusa i nasiąknięte fusy w szklance, ale już nie daty czy godziny. Bo okazuje się, że w ciele jest dużo pamięci, której nie ma głowa.O tym, że domy to skrytki na osoby, które są niewyłączalne, a "M jak miłość" może być punktem wszelkich odniesień i esencją rzeczywistości.O dziecku, które chciało umrzeć, bo bardzo się bało i zwierzętach - najlepszej rodzinie z lasu, gdy ta z pokoju obok cię odrzuca, szydzi, nie próbuje przyjąć.O tym, że to niedoskonałość jest pełna życia, a iluzja doskonałości życie odbiera.O panu Czesławie, który szlauchem podlewał aksamitki.Mocna treść, która może wstrząsnąć. Gruzy rozpadającego się dzieciństwa walą nam się tu na głowę, a potem wcale nie jest lżej, bo dorosłość to pole wielu deficytów i zranień. Nie jest to więc lektura łatwa, dla wielu kontrowersyjna, być może przez jej iście (iściej się już nie da) osobisty przekaz, pełen detali mikrokosmos Doroty Kotas, który uwiera, kłuje, szczypie, wreszcie boli, czasem potrafi rozbawić, ale przede wszystkim jest lekcją i to z tych najważniejszych. Wychodzenia z wychodzonych butów, spojrzenia na coś co może być zupełnie odmienne od naszego światopoglądu i bezpiecznych pieleszy, w których się tak umościliśmy, że przecież aż żal opuszczać. A jednak nie żal. A jednak mądry nonkonformizm to wartość bezcenna. Dziś także coraz bardziej nieosiągalna.Język dla mnie niebywały, zajadam się nim kęs po kęsie. To on tworzy tu specyficzny emocjonalny klimat, którego nie ma się dość, choć jest wnikaniem do najgłębszych cząstek czyjegoś życia. Momentami miałam wrażenie, że się w nie wdzieram, nieproszona, a jednak Autorka zaprosiła nas w siebie. Niemal zrobiła herbatę. A teraz siadaj i słuchaj.____________________"Sądzę, że wtedy świat byłby o wiele lepszy - gdyby tylko było na nim mniej ludzi, którzy myślą wyłącznie o sobie, a więcej ludzi, którzy są różni.""W pisaniu jest dla mnie pewna wolność. Pisząc, daję też znać sama sobie, że moje doświadczenie jest ważne"."Byłam dziwadłem słynącym w całej rodzinie z tego, że lubię książki. Każdy to o mnie wiedział i wzbudzało to w moich krewnych specyficzne uczucia - z pogranicza podziwu i pogardy - jak się okazało, granica była bardzo cienka.""W końcu postanowiłam, że napiszę książkę tak, żeby wpuścić wszystkich, którzy ją przeczytają, do środka mojej głowy"._____________________Bo świat potrzebuje wszystkich mózgów, a nie tylko tych, które mieszczą się w statystykach, algorytmach i "tak powinno się myśleć, żyć, czuć".Bo świat potrzebuje każdego, nawet jeśli nie zgadzamy się z każdym.Bo świat zbyt często odrzuca, nie próbując rozumieć.Jeśli chcesz przeczytać inność, jeśli chcesz nie znaleźć nic o sobie, a jednocześnie o sobie wszystko, czytaj.