Menu

Napoleon V

Napoleon V
Podsumowawszy stan sztuki wojennej pod koniec XV wieku, pozostawiamy ją na początku nowej epoki, która miała trwać przez kilka stuleci. Kolejną naprawdę ważną datą w historii wojskowości jest data wynalezienia bagnetu, który zmienił oblicze wojny i uczynił pikiniera z każdego muszkietera - lata 1494-1690 to w zasadzie okres piki i muszkietu. Zobaczyliśmy pierwsze oznaki charakteru nowej epoki podczas badania historii Szwajcarów, a pierwsze triumfy piki zostały szczegółowo przedstawione aż do dwóch zdumiewających zwycięstw pod Grandson i Morat (1476), które po raz pierwszy pokazały Europie, że rozpoczął się nowy okres w historii taktyki. Pika nie była jednak w pełni samowystarczalna, jak zauważył Machiavelli, zanim większość jego współczesnych odkryła ten fakt. Musiała otrzymać dobre wsparcie ze strony innych rodzajów broni, o czym wystarczająco świadczą jej porażki pod Marignano i Bicoccą. Ostatnią konsekwencją lekcji, jakimi były wielkie wojny włoskie, było zastąpienie piki muszkietem - dzieckiem tej niegdyś pogardzanej ręcznej broni palnej, która po raz pierwszy stała się poważną bronią w rękach husytów Żiżki. Kiedy pika i muszkiet zostają połączone w szesnastowiecznym regimencie, znajdujemy się w samym środku nowego okresu w sztuce wojennej. Był to jednak okres, w którym pika i muszkiet, choć dominujące, nie rozstrzygały wszystkiego, ponieważ działo polowe zaczynało zyskiwać na znaczeniu, a jeździec miał przed sobą wielką przyszłość, kiedy zaczął się pozbywać owego absurdalnego ciężaru zbroi ochronnej i na powrót zyskiwać coraz większą mobilność. Zbrojny stał się demi-lansjerem około 1560 roku, kiedy uwolnił swe dolne kończyny od krępującego ciężaru nabiodrków i nagolenników. Później, jako zwykły kirasjer, mając jedynie napierśnik i naplecznik, stał się jeszcze większym mistrzem. W XVII wieku, w czasach Gustawa Adolfa i Cromwella, odzyskał pozycję, którą utracił po bitwie pod Crécy, i stał się tak groźny dla kompozytowego regimentu pikiniersko-muszkieterskiego, że przywrócenie równowagi pomiędzy dwoma rodzajami broni wymagało wynalezienia bagnetu nasadkowego.
Używając przejrzystego i przyjemnego w odbiorze języka, Charles Oman opisuje wzrost i upadek Cesarstwa Bizantyjskiego. Zaczyna od założenia jego przyszłej stolicy przez greckich kolonistów, opisuje założenie Konstantynopola i wyniesienie go do rangi równorzędnej Rzymowi, następnie przedstawia jak Cesarstwo rosło i dojrzewało przez stulecia, osiągając szczyt w VI wieku za panowania Justyniana i jego lojalnego wodza Belizariusza. W procesie budowania imperium Bizancjum walczyło z Gotami, plemionami germańskimi, Persami, Longobardami i ostatecznie z armiami islamskimi Bliskiego Wschodu. Cesarstwo pozostało buforem przed ekspansją muzułmańską, a gdy jego pozostałości i miasto Konstantynopol zostały ostatecznie zdobyte przez Osmanów w XV wieku, państwa europejskie musiały same opierać się dalszym najazdom. Prezentując historię imperium od skromnych początków, przez jego dominację i ostateczny upadek, wybitny historyk Charles Oman łączy swój wciągający styl narracji z nienaganną znajomością materiału źródłowego. Cesarstwo bizantyjskie jest wzorem zwięzłej pracy popularnonaukowej.
Kontakty mnożnych rodów z rejonu Europy Północnej z przedstawicielami Imperium frankijskiego zintensyfikowały się dość gwałtownie pod koniec VIII wieku, gdy władza w tym mocarstwie należała do Karolingów, a monarchowie z tego rodu wytyczyli nowe kierunki ekspansji. Niniejsze studium poświęcone jest zagadnieniu konfrontacji, a także współpracy wikingów z dowódcami i wojownikami frankijskiej armii.
Tego dnia, kiedy wystartowałem nie mogłem schować mojej prawej „nogi”. Zgodnie z instrukcją samolot uznaje się wówczas za uszkodzony i mam pełne prawo wrócić na lotnisko. Ale byłem jeszcze młody i myślałem: jak wrócę powiedzą, że stchórzyłem. Dobra, pomyślałem, dogonię grupę i wszystko będzie w porządku. Naturalnie, w tym swoim myśleniu, nie uwzględniłem tego, że moja wypuszczona „noga” ograniczała moją prędkość, więc oczywiście zostałem w tyle. Telepię się w pojedynkę, grupa leci przede mną na horyzoncie. Już podczas omawiania misji dowódca powiedział, że po nurkowaniu wyjdziemy skrętem w prawo na nasz teren. Postanowiłem trzymać się prawej strony, ściąć ich kurs i ich dogonić. Dotarli do celu, który był osłaniany przez niemieckie myśliwce. Prowadzący po ataku skręcił w lewo, a ja zgubiłem ich z oczu. Trzeba była zrzucić bomby. Skierowałem się na południe, znalazłem Niemców i zrzuciłem bomby. Zobaczyłem dwa myśliwce zmierzające w moją stronę: krzyże, swastyki, wyraźny żółto-zielony kamuflaż. Prawdziwi drapieżnicy! Cóż, myślę, to prawdopodobnie te same myśliwce, o których mówili moi towarzysze. Dodałem gazu i zacząłem się zniżać, próbując jak najszybciej od nich uciec, na wschód w stronę Biełgorodu.Pierwszy mnie zaatakował, nie wiem z jakiej odległości, ale myślę, że z 50 metrów. Widzę tylko fontanny pocisków Oerlikon eksplodujące na ziemi. Boczne okno kabiny było otwarte, odruchowo pchnąłem rączkę do przodu i uderzyłem głową w osłonę kabiny... Wiecie, jak pachnie spawanie elektryczne? W kabinie czułem dokładnie ten sam zapach! Planszet z mapą, który wisiał na cienkim, mocnym skórzanym pasku przerzuconym przez moje ramię, został wyrzucony przez boczne okno, a pasek ciągnął mnie w stronę bocznej osłony kabiny. Z trudem się od tego uwolniłem. Myśliwiec, który mnie zaatakował, wysunął się do przodu, a jego pilot spojrzał na mnie – co tam się ze mną dzieje? A po jego trafieniach w końcu moja „noga” się schowała. Zdałem sobie sprawę, że im nie ucieknę, dodałem gazu i zacząłem manewrować. Wysokość wynosiła już tylko 20 metrów. Pomyślałem sobie, że teraz zaatakuje drugi. I faktycznie dokładnie ten sam atak. I znowu trafił całkiem nieźle. Ale samolot jest sterowny, nie pali się, tylko wszędzie dziury. Drugi trafił, podleciał i popatrzył. Skręciłem w lewo, a oni odlecieli w głąb swojego terytorium. Dlaczego za mną nie polecieli? Bo Niemcy mieli fotokarabiny. Nie muszą udowadniać, czy zestrzelili, czy nie. Obaj mnie zestrzelili i obaj zapisali na swoje konto zestrzelenie samolotu. Skręciłem na północ. Pomyślałem, że dotrę do Kurska, a potem skręcę na wschód, do rzeki Oskol i tam znajdę swoje lotnisko. Lecę. Widzę, że na ziemi są Niemcy, potem nasi i znowu Niemcy.Poleciałem jeszcze trochę, pomyślałem, że może lepiej będzie wylądować i kogoś zapytać? Widzę, że lecą dwa Iły. Dołączyłem do nich. Pomyślałem, że wyląduję na lotnisku i tam załatwimy sprawę. Skręciliśmy w prawo, na wschód. Zobaczyłem rzekę Oskol, zorientowałem się w terenie i wylądowałem na swoim lotnisku. Chciałem zwolnić, ale samolot zaraz się zatrzymał. Okazało się, że przebite zostały obie opony i przestrzelone podwozie. Samolot był tak uszkodzony, że został spisany na straty. Generalnie nie trafili tylko we mnie, w silnik i zbiornik paliwa. Zobaczyłem, jak dowódca pułku podjechał samochodem: „No, ale cię załatwili”. (…)
Gruntowna i kompletna historia XVI-wiecznej Hiszpanii oraz jej legendarnych konkwistadorów, których ambitne i moralnie sprzeczne kampanie przekształciły niewielkie europejskie królestwo w jedno z najpotężniejszych imperiów świata.„Głębia badań wykorzystanych w tej książce zdumiewa, lecz jeszcze większe wrażenie sprawiają umiejętności analityczne Cervantesa. (…) Przedstawia on skomplikowane argumenty fantastycznie prostym językiem, a co najważniejsze, potrafi opowiadać ciekawe historie”.The Times W ciągu zaledwie kilku dekad, począwszy od 1492 roku, kiedy to Krzysztof Kolumb po raz pierwszy dotarł do Karaibów, Hiszpanie pokonali dwie największe cywilizacje Ameryk: Azteków w Meksyku oraz Inków w Peru. Hernán Cortés, Francisco Pizarro oraz inni odkrywcy i żołnierze biorący udział w tych ekspedycjach poświęcili życie poszukiwaniu politycznej i religijnej chwały, wnosząc wkład w powstanie imperium, jakiego świat nigdy wcześniej nie widział. Po upływie stuleci konkwistadorzy ci stali się jednak postaciami z koszmaru. W swojej epoce byli gloryfikowani jako bohaterscy śmiałkowie, szerzący chrześcijańską kulturę i budujący niezwykłe imperium. Obecnie krytykuje się ich za okrucieństwo, wyzysk, zniszczenie wielowiekowych cywilizacji i straszliwe zbrodnie dokonane w pościgu za złotem i sławą.Na kartach swej książki Fernando Cervantes, znakomity meksykański historyk i potomek człowieka, który brał udział w podboju Ameryki, przedziera się przez warstwy mitów i fikcji, by pomóc nam zrozumieć kontekst działania konkwistadorów. Opierając się na niewykorzystanych wcześniej źródłach, takich jak dzienniki, listy, kroniki i polemiki, Cervantes zanurza nas w późnośredniowiecznym, imperialistycznym, religijnym świecie XVI wiecznej Hiszpanii, dla nas równie obcym, co rdzenni mieszkańcy Nowego Świata dla przybyszy zza oceanu. Jego skłaniająca do refleksji, pouczająca relacja przeformułowuje historię hiszpańskiego podboju Ameryki oraz półwiecza, które nieodwracalnie zmieniło bieg dziejów.-------------------------------------------------------„Mistrzowska (…). Cervantes używa olbrzymiej liczby źródeł i opracowań, opowiadając o trwających kilka dekad wydarzeniach, do jakich doszło w następstwie dotarcia Krzysztofa Kolumba do wyspy leżącej u wybrzeży dzisiejszej Kuby”.NPR„Fascynująca (…) [Konkwistadorzy to książka napisana] z godną podziwu klarownością i zwięzłością. Ukazuje niezwykłą znajomość bogatej bibliografii, obejmującej zarówno źródła, jak i opracowania. Mimo swych kontrowersji, a po części dzięki nim, jest to pozycja, do której czytelnicy zainteresowani hiszpańskim podbojem Ameryki będą wracać jeszcze przez długi czas”.The New York Review of Books„Olśniewający (…), przejmujący obraz starcia niezwykle odmiennych kultur, z których obie były równie zdumiewające dla strony przeciwnej (…). Konkwistadorzy to fascynująca lektura”.Financial Times„Oparta na drobiazgowych badaniach i barwna książka (…). [Cervantes] wspaniale ukazuje szerszy kontekst: upadek Emiratu Grenady, pojawienie się luteranizmu czy rywalizację między Hiszpanią, Francją i Imperium Osmańskim”. Sunday Times (Londyn)„Prawdziwe kompendium wiedzy o hiszpańskim podboju Ameryk (…). Profesor Cervantes to człowiek o wielkim talencie, a jego książka jest zdumiewająco kompletna”.BBC History Magazine
W przeciwieństwie do kampanii jesiennej 1813 roku, kampania wiosenna przez długi czas nie cieszyła się popularnością u autorów piszących o epoce napoleońskiej. Być może dlatego, że nie obfitowała w wielkie, decydujące bitwy ani błyskotliwe operacje jednej albo drugiej z walczących stron. Po klęsce poniesionej w trakcie odwrotu spod Moskwy francuska Wielka Armia przestała praktycznie istnieć, lecz zwycięska Rosja nie była w stanie kontynuować samotnie ofensywy za wycofującymi się niedobitkami francuskich wojsk. Car Aleksander potrzebował silnych sojuszników i znalazł ich w pierwszym rzędzie w upokorzonych klęskami lat 1806-1807 Prusach, które tylko czekały na okazję do zemsty i powrotu do dawnej świetności. Również one nie miały wszak jeszcze armii, która mogłaby natychmiast stanąć u boku rosyjskich wojsk. Historia jej odbudowy jest głównym tematem opracowania Hollebena, który w swojej pracy korzystał głównie ze źródeł znajdujących się w archiwach państw biorących udział w kampanii 1813 roku i udostępnionych dopiero pod koniec minionego wieku. Dla czytelników mających za sobą już lekturę wydanych w ostatnich latach przez wydawnictwo Napoleon V pozycji poświęconych kampanii jesiennej 1813 roku (autorstwa m.in. Francisa L. Petre’a, Rudolfa Friedericha, Edmunda von Horstenaua czy Maximiliana von Hoena) opracowanie Hollebena może być cennym uzupełnieniem wiedzy na temat historii ostatniej wojny Napoleona w środkowej Europie.
Od niepamiętnych czasów aktywność militarna wymagała od wszystkich państw i społeczeństw wyjątkowego wysiłku i szczególnego zaangażowania, traktowana przez nie jako niezbędny środek zapewnienia sobie bezpieczeństwa, jak też prowadzenia ekspansji na zewnątrz. Dlatego wojskowość zazwyczaj uchodzi za nieodzowny składnik tożsamości każdej wspólnoty państwowej czy narodowej, za jedną z najbardziej rodzimych sfer życia zbiorowego w jej obrębie. Z drugiej strony, starając się nadać własnym siłom zbrojnym jak największą wartość i skuteczność, sięgano po obce osiągnięcia na tym polu, korzystając z wypracowanych gdzie indziej sposobów walki, jej narzędzi w postaci uzbrojenia i wyposażenia, czy też zasad organizacyjnych. Towarzyszyły temu w wielu państwach takie zjawiska jak masowe przyjmowanie cudzoziemców do służby w siłach zbrojnych czy włączanie obcych terminów do zasobów własnego słownictwa wojskowego. Zaczerpnięte z zewnątrz wzory częstokroć z biegiem czasu tak bardzo wtapiały się w rodzime tradycje militarne wielu państw i narodów, że dziś są uważane za ich integralną część. Zjawiskom z tego zakresu, jak też wiele pokrewnych im zagadnień, poświęciliśmy kolejny tom z cyklu „Homo militans”, którego tytuł brzmi: Swojskość oraz cudzoziemszczyzna. Z dziejów wojskowości polskiej i powszechnej.
W potocznym rozumieniu wojna w Hiszpanii jest dowodem na imperialne zapędy Napoleona i jego tyranię. Tak zwany przeciętny człowiek niewiele wie o przyczynach i faktycznym przebiegu konfliktu, który sam w sobie był wielkim paradoksem. U genezy tego konfliktu niewątpliwie leżała skomplikowana intryga polityczna, ale za jej skutki główną winę ponosiły nieudolne, antynarodowe rządy hiszpańskiego króla i degeneracja moralna jego rodziny. W efekcie powstała sytuacja, w której Hiszpania podjęła walkę z naturalnym sojusznikiem Francją, oraz zawarła sojusz z naturalnym wrogiem Imperium Brytyjskim, a tocząca się wojna była zarówno wojną przeciw obcej okupacji, jak i wojną domową.W swojej pracy nie staram się napisać historii o wojnie hiszpańskiej i uczestnictwie w niej Polaków, ale chcę tylko przedstawić jej przebieg na podstawie zebranej jak największej ilości jej epizodów, w których uczestniczyli polscy żołnierze. U podstaw tego zamiaru leży wielka atencja dla losów zwykłego człowieka uwikłanego w wydarzenia dziejowe, na które nie ma bezpośredniego wpływu a musi im się poddać jak nurtowi wezbranej wody.Drogi Czytelniku! Przeczytałem dla Ciebie wszystkie dostępne polskie pamiętniki z wojny hiszpańskiej i najważniejsze z nich napisane przez żołnierzy i dowódców jednostek sojuszniczych. Dzięki niezwykłym możliwościom Internetu mogłem też sięgnąć do najważniejszych, bo pierwszych opracowań historycznych.Epoka napoleońska posiada bardzo bogatą ikonografię, wielokrotnie wykorzystaną w setkach opracowań tego tematu, lecz mnie zależało, aby wyobraźnię czytelnika wspomóc współczesną wizją przedstawionych faktów. Uznałem, że może to zrobić tylko artysta zauroczony historią oraz ogarnięty prawdziwą pasją twórczą. Takim artystą jest Stanisław Eugeniusz Bodes, który zgodził się udostępnić swoje obrazy do niniejszego opracowania wojny hiszpańskiej, w której wzięli udział Polacy, dokonując licznych aktów bohaterstwa.v
Matki Tessy White i Archera Rogersa są najlepszymi przyjaciółkami, dlatego ta dwójka zna się od dziecka. Jednak równie długo się nienawidzi. Z jakiegoś powodu oboje nie przypadli sobie do gustu. Tylko że teraz Tessa i Archer nie są już małymi dziećmi, a ona już nie ma dwóch warkoczyków, za które on mógłby ciągnąć. Oboje stali się nastolatkami, ale ich wzajemna niechęć się nie zmieniła. Są też zupełnie różni. Tessa otacza się raczej mało popularnymi uczniami w szkole i od imprez woli książki oraz seriale. Z kolei Archer to szkolna gwiazda koszykówki, za którą latają wszystkie dziewczyny. Problem w tym, że Archer i Tessa będą zmuszeni nauczyć się ze sobą rozmawiać, ponieważ… na trzy miesiące muszą razem zamieszkać. Sami. W jednym domu. Czy mogło być gorzej? Oczywiście, że tak. Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej piętnastego roku życia.
Autorka serii „Bracia Miles”! Tully Pocket ma problem. Mężczyzna jej marzeń właśnie poprosił ją o rękę, a ona kompletnie nie wie, co mu odpowiedzieć. Jest idealny, kochający, jest wszystkim, o czym mogłaby marzyć każda kobieta, a jednak Tully nie jest gotowa, żeby zostać jego żoną. Niedoszła narzeczona obiecuje mężczyźnie, że jeżeli pozwoli jej na dwanaście miesięcy przerwy, później zostanie najlepszą żoną, jaką świat widział. Potrzebuje tylko czasu, żeby poukładać swoje sprawy i zrozumieć siebie. Tymczasem jest też ten facet z siłowni, Brock Marx. Seksowny, władczy i niesamowicie gorący. Czy Tully tego chce, czy nie, ten mężczyzna sprawia, że ona nie może przestać o nim myśleć. Tymczasem niedługo minie dwanaście miesięcy… Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.
Nowa mafijna historia bestsellerowej autorki serii „Niezłomne”! Sonia Rublow nie znała innego życia niż to które dzieliła z braćmi. Od urodzenia tkwiła zamknięta za murami posiadłości, którą opuszczała tylko pod opieką matki. Młoda kobieta nie miała możliwości poznawania nowych ludzi oprócz tych, z którymi jej rodzina prowadziła interesy. Jednym z nich był Nikolai Romanow, partner biznesowy jej braci. Mężczyzna był dużo starszy od Soni, ale dziewczynie to nie przeszkadzało. Romanow bardzo szybko zawrócił jej w głowie. Nie miała jednak pojęcia, że Nikolai ma już wobec niej plany i od lat próbuje zastawić na nią sidła, ukrywając prawdziwe intencje. Za tą piękną fasadą krył się sam diabeł. Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.
Zdolność urzekania ludzi i owijania ich sobie wokół palca sprawia, że inni z łatwością wierzą w każde słowo opuszczające jego usta. Jednak Vincent od pewnego czasu czuje znużenie. Piękne rzeczy, które kradnie, zaczynają sprawiać mu o wiele mniej radości, niż by tego pragnął. Niespodziewanie pośród ciemnych zaułków Nowego Orleanu dowiaduje się, że do miasta trafił czarny, niezwykle cenny i piękny diament. Święty Graal wśród kamieni szlachetnych. Vincent wie jedno – musi go mieć za wszelką cenę. Nawet jeżeli zdobycz, którą pragnie skraść, zdobi palec narzeczonej jednego z najpotężniejszych ludzi w Nowym Orleanie. Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Trent Aldridge i Payton Hart nigdy wcześniej się nie spotkali, a jednak łączy ich bardzo wiele. Jego ojciec traktował ją jak swoją córkę. Kochał ją tak bardzo, że zostawił jej cały majątek: dwadzieścia dwa miliony dolarów. Trent nienawidzi ojca za to, co zrobił rodzinie. Sam też jest bardzo zamożny, więc pieniądze go nie obchodzą. Ale fakt, że ojciec postanowił zostawić majątek obcej dziewczynie, jest dla mężczyzny powodem do zemsty. Chce zniszczyć Payton i ma do tego okazję, ponieważ ojciec zawarł w testamencie warunek: przez rok pieniądze będą należały do Trenta, a Payton otrzyma je, kiedy skończy dwadzieścia dwa lata. W tym czasie dziewczyna zamieszka z nim pod jednym dachem… Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.
Życie Gai Roy jest prawdziwym koszmarem, o co zadbał jej ojciec alkoholik. Każdego dnia młoda kobieta znosi znęcanie psychiczne i fizyczne. Jakby codziennego cierpienia nie było dość, pewnego dnia zostaje porwana. Jej porywacz to Percy Villin – szef mafii w Teksasie. Mężczyzna uświadamia Gai, że jeżeli dziewczyna chce żyć, musi robić to, co jej każe. I nie zaprzeczać, kiedy przedstawi ją jako swoją narzeczoną. Percy jest zimnym i brutalnym mężczyzną, który szybko uzmysławia Gai, że okrucieństwo to, coś, czego nigdy tak naprawdę nie widziała na własne oczy. Świat Percy’ego spływa krwią, a dziewczyna szybko musi się w nim odnaleźć. Inaczej czeka ją śmierć.
Trzeci tom nowej historii IV Korpusu Pancernego, który walczył na froncie wschodnim w ostatnich miesiącach II wojny światowej.W ostatnich miesiącach II wojny światowej, po upadku Budapesztu 12 lutego 1945 r. i nieudanej próbie przebicia się IX Korpusu Górskiego SS, jedyną rzeczą, jaką mógł zrobić IV. SS-Panzerkorps, było cofnięcie się na linię dogodniejszą do obrony i ufortyfikowanie kluczowego miasta, Białogrodu Królewskiego. Weterani SS-Obergruppenführera Gillego, wyczerpani po trzech próbach odsieczy w styczniu 1945 r., przewyższani liczebnie przez stale rosnące siły 3. Frontu Ukraińskiego marszałka Tołbuchina, okopali się i szykowali na długi okres działań defensywnych. Adolf Hitler nie zapomniał jednak o węgierskim teatrze działań ani o jego bogatych polach naftowych, i wysyłał pomoc.Nie licząc się z zagrożeniem dla Berlina, posłał na Węgry legendarną 6. Armię Pancerną SS-Oberstgruppenführera Seppa Dietricha. Jednak nie po to, aby odbić Budapeszt, ale by okrążyć i zniszczyć siły Tolbuchina oraz całkowicie zmienić sytuację w południowo-wschodniej Europie na korzyść Hitlera. Ta nadmiernie ambitna ofensywa, znana jako „Frühlingserwachen” („Wiosenne Przebudzenie”), wkrótce ugrzęzła w obliczu zdecydowanej obrony sowieckiej wspomaganej przez wiosenną odwilż. Ogłoszona ostatnią wielką ofensywą nazistowskich Niemiec w II wojnie światowej, przyniosła ostatnim rezerwom pancernym Hitlera wielkie straty w zamian za niewielkie zyski. Choć podczas operacji IV. SS-Panzerkorps odgrywał rolę drugoplanową, w jej następstwie został wkrótce uwikłany w walki, gdy Armia Czerwona rozpoczęła operację wiedeńską, która prawie zmiotła armie Heeresgruppe Süd z pola bitwy.Wycofując się do Austrii, pokiereszowany korpus Gillego próbował zablokować drogę do Niemiec, podczas gdy Armia Czerwona atakowała Wiedeń. Żołnierze IV Korpusu Pancernego SS, którzy musieli nie tylko wytrzymać nieustanne ataki sowieckie, ale także znosić przywództwo zjadliwie do nich nastawionego dowódcy 6. Armii, generała Hermanna Balcka, przedzierali się przez Austrię, aby dotrzeć do bezpiecznej linii demarkacyjnej. Tam ostatecznie poddali się siłom amerykańskim 9 maja 1945 r., po prawie roku toczonej bez przerwy walki. 
Ostrzał Flaku i szybkie ataki czołowe Focke-Wulfów unieruchomiły silnik numer cztery i odstrzeliły duże fragmenty lotek, zmuszając Lt. Jobe do używania sterów wysokości, aby utrzymać stały pułap. Jednocześnie piloci wykonywali szereg uników, które były dość trudne w normalnych okolicznościach, a co dopiero bez pomocy lotek i nagle B-17 gwałtownie opadł. Tylko nadludzkim wysiłkiem pilotom udało się wyrównać, ale do bezpiecznego szyku już nie udało się wrócić. Kilka minut później kolejne nagłe przeciągnięcie zmusiło pilotów do podobnego, herkulesowego wysiłku. Przez cały czas strzelcy rozpaczliwie odpierali ataki myśliwców na samotnego B-17. Focke-Wulfy nadlatywały od czoła pędząc jeden za drugim i plując ogniem z działek. Potem zawracały i atakowały od tyłu. Uniki wykonywane przez pilotów sprawiały, że serie pocisków omijały bombowca, a jeśli trafiały to w nieistotne fragmenty samolotu. Jakimś cudem nikt z załogi nie został do tej pory ranny. Desperacko walcząca załoga Fortecy dotarła do belgijskiego wybrzeża, ale amunicja się kończyła i los załogi wydawał się przesądzony. Wówczas zdarzył się cud. W pewnej chwili zauważono, że Focke-Wulfy przerwały ataki i na pełnej mocy silników uciekają na wschód. Sekundy potem pojawiły się ścigające je P-47, które nadleciały z góry. A więc uratowani! Jednak, chociaż załoga Fortecy przetrwała najgorsze ataki wroga, wciąż była daleko od bezpieczeństwa. Uszkodzony, dymiący bombowiec leciał na wysokości 300 metrów nad wodą, a komorze wciąż miał pięć ciężkich bomb. Ponieważ nie można było normalnie zrzucić bomb salwą, trzeba było zrobić to ręcznie. Bombardier i mechanik pokładowy udali się do komory bombowej i przy pomocy łomu, śrubokręta i kluczy poluzowali zaczepy i kolejno wszystkie bomby pomknęły do wody. Za burtę poleciało też wszystko co było zbędnym balastem, a więc broń, amunicja, płyty pancerne i co tylko dało się wyrzucić. Okazało się to zbawienne, gdyż w chwili, kiedy na horyzoncie zamajaczyła już linia brzegowa hrabstwa Kent nagle płomienie buchnęły z silnika numer trzy, który tym samym wyzionął ducha. Lecieli zaledwie 200 metrów nad poziomem morza, gdy prześlizgnęli się nad linią brzegową i Lt. Jobe uznał, że nie może już dłużej utrzymać samolotu w powietrzu. Pośpieszne poszukiwanie odpowiedniego miejsca awaryjnego lądowania ujawniło tylko pole ziemniaków bezpośrednio przed nimi. Pędząc z prędkością 190 km/h płonący B-17 usiadł na polu i pierwsze uderzenie było zaskakująco delikatne. Teraz gnali na wprost bezwładnie szorując kadłubem po ziemi, gdy nagle, ku przerażeniu pilotów mających widok do przodu, przed lewym skrzydłem pojawił się dotychczas niewidziany betonowy słup. Sekundy zostały do uderzenia, ale zamiast wylecieć w powietrze lub zmienić się w poskręcaną plątaninę żelastwa, słup odciął skrzydło bombowca tuż przy kadłubie, a rozerwane szczątki zatrzymały się po chwili w wielkiej chmurze kurzu! Żaden z członków załogi nie odniósł nawet kontuzji podczas tego zderzenia, ale ich bombowiec nadawał się tylko na złom.
Wojna na Półwyspie Iberyjskim w latach 1807-1814 była jednym z najważniejszych konfliktów zbrojnych epoki napoleońskiej. Jej początek wiąże się z potrzebą przejęcia przez Napoleona kontroli nad Portugalią i Hiszpanią. Szybko jednak przerodziła się w serię kampanii, które pochłaniały zasoby ludzkie i materiałowe cesarza Francuzów. Siedmiotomowa historia tej wojny pióra sir Charlesa Omana zalicza się klasyki historiografii napoleońskiej i do dziś pozostaje jej wybitną i niezbędną reprezentantką. Szerokie i wnikliwe wykorzystanie wspomnień i pamiętników uczestników wydarzeń (zarówno Francuzów, jak też Brytyjczyków, Hiszpanów i Portugalczyków) oraz źródeł archiwalnych, uzupełnione cennymi wnioskami wyciągniętymi przez Omana z wizyt na polach bitew, zaowocowało powstaniem dzieła wyczerpującego i wyważonego. W okresie od stycznia do września 1809 roku, kiedy wydawało się, że Napoleon opanuje Hiszpanię i Portugalię, ważyły się losy Półwyspu Iberyjskiego. W niniejszym tomie opisano nieustającą walkę Hiszpanów z francuską okupacją, kolejną inwazję Francuzów na Portugalię oraz późniejsze sukcesy sir Arthura Wellesleya, w tym wyparcie Francuzów z Porto i z trudem wywalczone zwycięstwo pod Talaverą.
Wojna na Półwyspie Iberyjskim w latach 1807-1814 była jednym z najważniejszych konfliktów zbrojnych epoki napoleońskiej. Jej początek wiąże się z potrzebą przejęcia przez Napoleona kontroli nad Portugalią i Hiszpanią. Szybko jednak przerodziła się w serię kampanii, które pochłaniały zasoby ludzkie i materiałowe cesarza Francuzów. Siedmiotomowa historia tej wojny pióra sir Charlesa Omana zalicza się klasyki historiografii napoleońskiej i do dziś pozostaje jej wybitną i niezbędną reprezentantką. Szerokie i wnikliwe wykorzystanie wspomnień i pamiętników uczestników wydarzeń (zarówno Francuzów, jak też Brytyjczyków, Hiszpanów i Portugalczyków) oraz źródeł archiwalnych, uzupełnione cennymi wnioskami wyciągniętymi przez Omana z wizyt na polach bitew, zaowocowało powstaniem dzieła wyczerpującego i wyważonego. Tom pierwszy pracy Omana obejmuje genezę konfliktu oraz jego pierwsze etapy. Znajdziemy w nim opis francuskiej inwazji na Portugalię, detronizacji hiszpańskich Burbonów, początków ruchu powstańczego, pojawienia się wojsk brytyjskich na Półwyspie oraz pierwszych sukcesów generała Arthura Wellesleya (późniejszego księcia Wellingtona) czy też kapitulacji francuskiego korpusu pod Bailén. Mamy okazję przyjrzeć się wydarzeniom związanym z polskimi wątkami tej wojny, na czele z pierwszym oblężeniem Saragossy i bitwą pod Somosierrą. Tom zamyka dramatyczna kampania sir Johna Moore’a, zakończona śmiercią tego generała w styczniu 1809 roku w bitwie pod La Coruñą.
Niniejsza praca w istotnym stopniu odbiega od innych dzieł Clausewitza. Nie jest to bowiem typowe dla tego wybitnego teoretyka wojskowości zwarte opracowanie poświęcone określonemu zagadnieniu. „Analiza strategii…” to zbiór notatek Clausewitza, udostępnionych po jego śmierci przez żonę Carlowi von der Gröbenowi i przygotowanych przez tegoż do wydania drukiem. Ten zaprzyjaźniony z autorem generał, podobnie jak on uczestnik wojen z napoleońską Francją, był później długoletnim adiutantem króla Prus Fryderyka Wilhelma IV oraz dowódcą różnych ugrupowań wyższego szczebla pruskiej armii. Przygotowując do druku spuściznę po Clausewitzu, von der Gröben ograniczył się do jej uporządkowania i tylko w nielicznych wypadkach uzupełnił ją własnymi uwagami. Notatki te, które miały służyć Clausewitzowi do dalszych badań poświęconych historii wojskowości, są bardzo zróżnicowane pod względem dogłębności prezentowania danej kampanii: od zwięzłego, pozbawionego tła historycznego kalendarium wydarzeń aż po szczegółową analizę działań wojennych.Niniejsza praca w istotnym stopniu odbiega od innych dzieł Clausewitza. Nie jest to bowiem typowe dla tego wybitnego teoretyka wojskowości zwarte opracowanie poświęcone określonemu zagadnieniu. „Analiza strategii…” to zbiór notatek Clausewitza, udostępnionych po jego śmierci przez żonę Carlowi von der Gröbenowi i przygotowanych przez tegoż do wydania drukiem. Ten zaprzyjaźniony z autorem generał, podobnie jak on uczestnik wojen z napoleońską Francją, był później długoletnim adiutantem króla Prus Fryderyka Wilhelma IV oraz dowódcą różnych ugrupowań wyższego szczebla pruskiej armii. Przygotowując do druku spuściznę po Clausewitzu, von der Gröben ograniczył się do jej uporządkowania i tylko w nielicznych wypadkach uzupełnił ją własnymi uwagami. Notatki te, które miały służyć Clausewitzowi do dalszych badań poświęconych historii wojskowości, są bardzo zróżnicowane pod względem dogłębności prezentowania danej kampanii: od zwięzłego, pozbawionego tła historycznego kalendarium wydarzeń aż po szczegółową analizę działań wojennych.
Drugi tom nowej historii IV Korpusu Pancernego, który walczył na froncie wschodnim w ostatnich miesiącach II wojny światowej.W Wigilię 1944 roku żołnierze IV. SS-Panzerkorps przygotowywali się do jak najlepszego uczczenia tej okazji. Korzystając z przerwy w walkach pod Warszawą, z niecierpliwością czekali na udział w najbardziej niemieckich świętach, w tym na najwspanialszą kolację bożonarodzeniową, jaką ich kuchnie polowe mogły jeszcze przygotować w piątym roku wojny. Zasłużyli na to; po pięciu miesiącach bezlitosnej walki i utracie wielu swoich przyjaciół, dowództwo korpusu oraz żołnierze jego jednostek sztabowych i dwóch dywizji – 3. Dywizji Pancernej SS „Totenkopf” i 5. Dywizji Pancernej SS „Wiking” – z niecierpliwością oczekiwali na to, co przyniesie święto, w tym prezenty z domu i być może dzielenie się butelką sznapsa lub wina z towarzyszami.Miało się jednak stać inaczej. Jeszcze tego samego wieczoru dowódca korpusu, SS-Obergruppenführer Herbert Otto Gille, odebrał telefon z informacją, że 35 000 jego ludzi ma załadować się następnego dnia do pociągów pospiesznych, które zabiorą ich ze względnie cichego frontu nad Wisłą na oddalone o setki kilometrów Węgry. Ich misja: Uwolnić Budapeszt! W ten sposób rozpoczęła się ostatnia część sagi IV SS-Panzerkorps. Na Węgrzech miał on odegrać kluczową rolę w trzech próbach zniesienia oblężenia tego już skazanego na zgubę miasta. Gille i jego żołnierze, którym zagrażały zarówno siły Związku Radzieckiego, jak i decyzje własnego wyższego dowództwa, w swoich próbach ratowania garnizonu Budapesztu przezwyciężyli zdawałoby się niepokonane przeszkody. Jednak ich ostateczny atak został odwołany w ostatniej chwili, w momencie, kiedy znajdowali się zaledwie kilkanaście kilometrów od celu, do którego dążyli przez prawie miesiąc. Po nieudanej próbie odsieczy, która ostatecznie przypieczętowała los setek tysięcy Węgrów i Niemców, pozostało tylko okopać się i jak najdłużej chronić węgierskie pola naftowe.                                                                                                                                                                                                 
Witold Koszela to znany od wielu lat pisarz historyczny, który urodził się i mieszka w Rzeszowie. Jest autorem wielu opracowań marynistycznych, w których skupia uwagę zarówno na historii powstania i służby okrętów, jak też ich budowie. Od dawna słynie z zamieszczanych w swoich książkach szczegółowo opracowanych ilustracji ukazujących sylwetki opisywanych okrętów i zmiany, jakie na nich zachodziły. Spośród jego ważniejszych publikacji można wymienić Polskie statki pasażerskie, Niszczyciele Polskiej Marynarki Wojennej, Krążowniki Polskiej Marynarki Wojennej, Pancerniki III Rzeszy, Krążowniki III Rzeszy, Okręty floty polskiej (t. 1-2), Biało-czerwona flota – współczesne okręty Polskiej Marynarki Wojennej (t. 1-2), Architektura okrętu – transatlantyk m/s Batory, Zapomniana flota. Okręty Austro-Węgier w I wojnie światowej i Pancerniki Mussoliniego. Jego publikacje coraz częściej pojawiają się za granicą, czego dowodzą takie tytuły jak Battleships of the III Reich (vol. 1-2) The King George V class battleships oraz Battleships Rodney & Nelson. Ciekawym uzupełnieniem jego dorobku jest szereg monografii rysunkowych obrazujących sylwetki słynnych okrętów wojennych oraz dziesiątki artykułów publikowanych w literaturze fachowej i nie tylko. Pancerniki Stalina to opracowanie, w którym znajdziemy zebrane w jednym miejscu historie sowieckich pancerników pełniących służbę za rządów jednego z najbardziej okrutnych i brutalnych dyktatorów XX wieku. Działalność tych okrętów, ich konstrukcja, wygląd oraz uzbrojenie nie doczekały się w Polsce tak licznych opracowań jak ich odpowiedniki z innych flot. Choć sowieckich pancerników było niewiele, w latach II wojny światowej odegrały ważną rolę, broniąc przed niemieckimi wojskami najważniejszych miast i zadając nim wiele dotkliwych ciosów. Autor w charakterystyczny dla siebie sposób opisuje ich dzieje w kolejności, w jakiej wchodziły do służby. Sporo miejsca poświęca ich budowie, podkreśla różnice między nimi oraz relacjonuje historię służby, starając się przy tym nie zapomnieć o polityce, ciekawostkach i ludziach mających bezpośredni wpływ na losy okrętów. Doskonałym uzupełnieniem tekstu są dziesiątki fotografii, pochodzących w głównej mierze z prywatnych zbiorów osób wspierających autora, a także rysunki przedstawiające sylwetki wszystkich opisywanych pancerników, w tym także tych projektowanych i nigdy nie zbudowanych.
W 1652 roku Holendrzy założyli stację zaopatrzeniową dla swoich statków w Kapsztadzie na południowym krańcu Afryki, koło Przylądka Dobrej Nadziei. W niedługim czasie jej mieszkańcy, głównie mieszanina Europejczyków uzupełniona miejscową ludnością afrykańską oraz kolorowymi niewolnikami sprowadzonymi z Malajów, zasiedlili nie tylko sam Kapsztad. Wielu z nich, mając nadzieję znaleźć więcej swobody, powędrowało w głąb lądu w poszukiwaniu nowego terytorium, bogactwa i perspektyw rozwoju. Ta heterogeniczna populacja przeszła do historii pod nazwą Burów – białej społeczności, stopniowo wkraczającej na północ i wschód południowej Afryki. Tereny te jednak zamieszkiwały miejscowe ludy, które potrafiły zażarcie bronić swojej ziemi, dlatego Burowie musieli toczyć z nimi ciężkie, nie zawsze zwycięskie walki. W 1806 roku władzę nad Przylądkiem i ziemiami leżącymi poza nim przejęła Wielka Brytania. Z czasem Brytyjczycy zaczęli wprowadzać przepisy, które Burowie uznali za godzące w ich wartości i tradycję, dlatego od 1835 roku zaczęli tysiącami opuszczać Przylądek, a potem udali się w tak zwaną Wielką Wędrówkę. Kiedy powędrowali dalej na północ i wschód, weszli z kolei w konflikt z różnymi żyjącymi na szlaku ich wędrówki ludami, które okazały się groźnym przeciwnikiem. Niniejsza książka przedstawia historię tych konfliktów, migracji i wojen. JAROSŁAW WOJTCZAK prawnik, podróżnik, pisarz historyczny, autor wielu monografii poświęconych historii Ameryce Północnej i Południowej. W 2013 roku za pracę twórczą otrzymał Brązowy Krzyż Zasługi, a w 2015 odznakę Ministra Kultury „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. W Wydawnictwie Napoleon V opublikował jak dotąd książki Apacze. Tygrysy rasy ludzkiej, 40 najsłynniejszych bitew z Indianami na Zachodzie oraz Seminole. Węże z bagien Florydy.
Pierwszy tom taktycznej i operacyjnej historii dywizji niemieckiego IV Korpusu Pancernego SS oraz jego dowódcy. W czasie II wojny światowej Waffen-SS – wojskowa struktura SS, budzącej grozę służby bezpieczeństwa III Rzeszy – rozrosło się z czterech pułków i 20 tys. żołnierzy w roku 1939 do 38 dywizji w chwili zakończenia wojny, a do czasu klęski Niemiec w maju 1945 osiągnęło ostateczną liczebność ponad 900 tysięcy ludzi. Historie pierwszych trzech korpusów SS są dobrze znane – działania I, II i III (Germańskiego) Korpusu Pancernego SS oraz podległych im dywizji zostały starannie udokumentowane i nagłośnione. W panteonie tym pomija się inny korpus SS, który nigdy nie walczył na Zachodzie ani w Berlinie, ale w ostatnim roku wojny uczestniczył w wielu kluczowych bitwach frontu wschodniego – IV Korpus Pancerny SS. Po raz pierwszy rzucony do boju na początkowym etapie obrony Warszawy pod koniec lipca 1944 r., korpus ten, złożony z 3. i 5. Dywizji Pancernej SS (czyli „Totenkopf” i „Wiking”), zrodził się w walce i spędził w walkach ostatnie 10 miesięcy wojny, odgrywając istotną rolę w bitwach o Warszawę, próbie odsieczy Budapesztu, operacji „Wiosenne Przebudzenie”, obronie Wiednia oraz odwrocie do Austrii, gdzie w końcu poddał się w maju 1945 r. wojskom amerykańskim. Choć może nie tak sławny jak trzy pozostałe, IV Korpus Pancerny SS pod dowództwem Herberta Otto Gillego słynął z wytrwałości, wysokiego poziomu morale, a przede wszystkim z zabójczej skuteczności – czy prowadził bezwzględny kontratak, czy uporczywą obronę wobec nie dającej nadziei przewagi liczebnej przeciwnika. Korpus Gillego, często uwikłany w gorące dyskusje z bezpośrednimi przełożonymi z Wehrmachtu w kwestii jakoby nieprzemyślanego prowadzenia działań, aż do końca pozostał jednym z najsolidniejszych i najgroźniejszych związków taktycznych III Rzeszy.
Po czteromiesięcznym okresie gorączkowych przygotowań mających na celu odbudowę Wielkiej Amii po klęsce w kampanii rosyjskiej 1812 roku Napoleon rozpoczął działania ofensywne przeciwko maszerującej na zachód armii prusko-rosyjskiej. Temu właśnie tematowi Albert von Holleben zamierzał poświęcić drugi tom swojej pracy o przebiegu kampanii wiosennej 1813 roku. Śmierć w 1906 roku, dwa lata po wydaniu tomu pierwszego, nie pozwoliła mu dokończyć pracy. Jego wysiłki nie poszły jednak na marne. Skrupulatnie zebrane przez niego materiały archiwalne i notatki wykorzystał inny niemiecki historyk, Rudolf von Caemmerer. W swojej pracy przedstawił on przebieg działań wojennych w maju 1813 roku na terenie Saksonii, zwycięskich dla armii francuskiej bitew pod Lützen i Budziszynem, a także zmagań na północy Niemiec. Obok ukazania zmagań wojennych autor dystansuje się od dość powszechnego poglądu, że zawarcie przez Napoleona w czerwcu zawieszenia broni było poważnym błędem cesarza Francuzów.Wydanie polskie zawiera także drugą część opracowania Ottomara von der Osten-Sackena (część pierwsza została zamieszczona w tomie I) poświęconego armii francuskiej tego okresu, jej sytuacji i trudnościom, jakie musiał pokonać Napoleon, aby móc skutecznie stawić czoła koalicyjnym wojskom.
1 2 3 4 5
z 17
skocz do z 17