Menu

A5 K. Krynicka

A5 K. Krynicka
Poradnik dla niedawno zmarłych to piąta poetycka książka Magdaleny Bielskiej, najdojrzalsza z dotychczas przez nią napisanych. Podstawową materią zebranych w niej wierszy są własne doświadczenia poetki; nadrzędnym tematem – sytuacja kogoś, kto w krótkim okresie czasu stracił kilkoro najbliższych i znalazł się w środku świata bez matki, ojca i babki. Zgodnie z niespodziewanym, paradoksalnie wieloznacznym tytułem, tom Bielskiej można czytać jako podarunek „dla niedawno zmarłych” i zarazem – jako radę (albo: ratunek) dla samej siebie (i dla wszystkich, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji). Stratę, także tę najcięższą – sugeruje poetka w kolejnych wierszach Poradnika – trzeba przyjąć, udźwignąć, uczynić częścią własnego świata. Albo inaczej: stratę trzeba zachować w pamięci. Zarazem jednak – zdaje się radzić Bielska – nie wolno gwałtownie rozpaczać, poddawać się osłabiającym pamięć emocjom. Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego. Tom 121.
Najnowsze, wydane w Stanach Zjednoczonych w październiku 2021 roku wiersze Louise Glück składają się na jeden z najbardziej przejmujących w jej dorobku tom. Żegna się nimi ze zmarłą siostrą, przypomina dzieciństwo, pochyla się nad odmianami czasu i starością. Ta wspaniała książka nie mogła zostać napisana przez nikogo innego, ani też nie mogła być napisana przez poetkę w żadnym innym momencie jej życia. Z noty amerykańskiego wydawcy Bałam się, że najnowsza książka poetki mnie rozczaruje, jak często bywa z wyczekiwanymi dziełami sławnych i uznanych. Ale nie. […] mimo splendorów, które musi dźwigać, nadal potrafi w wierszu "być Nikim" i szukać innego Nikogo, i mówić do niego, do mnie, intymnie, bezpośrednio, jakby chciała mi powierzyć tajemnicę. Krystyna Dąbrowska Poezja Louise Glück nie formułuje łatwych uogólnień, nie mydli oczu komunałami, nie pociesza na kredyt żyrowany zawartością lamusa. Wraca do tego, co prawdziwie ludzkie – wczoraj i dziś. Ciekawi ją prawda istnienia – zwłaszcza ta osierocona, samotna, porzucona przez nasze wymyślne słowa, ukryta w ogrodzie pod stertą liści. Wraca do słów, w których pytanie i odpowiedź są „złączone w jednym dźwięku” (Jaśmin, przeł. L. Koczanowicz). Takie wiersze niełatwo przełożyć. Krystyna Dąbrowska – świetna poetka, umiejąca słuchać – znalazła na to sposób. Otworzyła w polszczyźnie prześwit na coś, co – jak sądzę – wcześniej nam umykało. Na ton, którego w języku polskim dotąd nie było, na zestrojoną z tym tonem wrażliwość, która oświetla i rozpoznaje świat w sposób wart najwyższej uwagi i namysłu. Ten szczególny ton wchodzi między nasze słowa poprzez przekłady. I wraz z nimi już w polszczyźnie pozostanie. Paweł Próchniak …dla amerykańskiej twórczyni […] Nobel nie stał się – jak to kolokwialnie nazywamy – „pocałunkiem śmierci”; przeciwnie: „Zimowe przepisy” raz jeszcze udowadniają jej artystyczne mistrzostwo. Ta w dorobku Glu¨ck trzynasta książka poetycka powstała po śmierci młodszej siostry pisarki i zawiera wiersze, w których możemy odnaleźć samych siebie – nasze własne utraty i cierpienia. Andrzej Franaszek
Nowe wiersze Jacka Dehnela są niezwykle aktualne – opisują ostatnie miesiące – i co niełatwe i nieczęsto się udaje – robią to świetnie. Na ogół potrzebujemy dystansu, aby utrwalić bieżące wydarzenia; tu widać, że teksty powstawały pod wpływem silnych emocji, a jednocześnie są precyzyjnie skonstruowane. Pisanie o tragediach wojennych bez popadania w patos jest trudne. Jacek Dehnel to potrafi. Tytułowa bruma to przesilenie zimowe, najkrótszy dzień w roku, zimowy chłód. I taka też jest tonacja tomu - mimo różnorodności tematów i wątków, przeszywa chłodem bezlitosnego spojrzenia pozbawionego złudzeń. Nowa książka Jacka Dehnela „Bruma” to świetny tom. Ostry, demaskatorski, nie waham się użyć tego słowa, współczesny. Krystyna Krynicka
Wiodącym wątkiem nowego tomu Krystyny Dąbrowskiej jest pojęcie kryzysu, ukazane w podwójnej perspektywie: jako kryzys globalny, wywołany pandemią i jako kryzys w życiu osobistym, przeżywany indywidualnie. Jak te dwa kryzysy – powszechny i jednostkowy – oddziałują na siebie, jak wygląda ich dynamika? Czy potęgują się wzajemnie, nawarstwiają, kumulują? Czy – paradoksalnie – osłabiają? Czy jeden pozwala spojrzeć z dystansem na drugi? W wierszach szuka odpowiedzi na te pytania, przyglądając się relacjom międzyludzkim, sposobom przeżywania lęku, straty, żałoby. Interesuje ją też twórczy potencjał kryzysu, zarówno globalnego, jak i osobistego, oraz rozmaite języki, jakie wypracowujemy, żeby się z nim zmierzyć. „Miasto z indu” jest świadectwem dalszego rozwoju twórczości znakomitej poetki, wyróżnionej nagrodami imienia Wisławy Szymborskiej, Kościelskich, miasta stołecznego Warszawy. Jej tomy poetyckie były też tłumaczone na kilka języków. Do znanych już walorów Jej poezji – precyzyjnego opisu ludzkich sytuacji i pejzaży, w których one przebiegają – dochodzi niezwykła wnikliwość psychologiczna, już i wcześniej dostrzegana, tym razem osiągająca poziom mistrzowski. „Ja” mówiące w tych wierszach i „ja” jej innych bohaterów splatają swoje egzystencje na mnóstwo sposobów: we wspomnieniu, w nostalgii, w ciągle odżywającym dramatyzmie. Zdania tych utworów są niebywale kunsztowne w tym, co w poezji najtrudniejsze – w naturalności swojego przebiegu. To znany tylko najwybitniejszym pisarzom paradoks: kunszt naturalności! Poezja Krystyny Dąbrowskiej i tym razem, jak w poprzednich tomach, przebiega ogromne obszary świata. I wszystkie te podróżne realia czyni niebywale intymnymi. Świat jest dla niej zarówno miejscem zakorzenienia, jak i bólu po jego utracie.
Tytuł Wielkie rzeczy dzięki swej wieloznaczności dobrze opisuje najważniejsze wątki tego tomu: wielkie rzeczy to tak naprawdę codzienne czynności, świat podstawowych relacji, główne życiowe wybory. Ale w ten świat wkraczają też wydarzenia zewnętrzne - odwołanie choćby do protestów opozycyjnych na Białorusi, ale też do odleglejszych wydarzeń historycznych, które wciąż mają swoje konsekwencje. Opisywane napięcia znajdują swój wyraz w formie poszczególnych wierszy: obok utworów oszczędnych i powściągliwych pojawia się też kilka celowo rozgadanych, tworzących intrygujący kontrapunkt. Jednocześnie nie brak w tych utworach autoironii - ostatecznie tytuł Wielkie rzeczy to nawiązanie do popularnego powiedzenia, którym kwituje się nadmierne użalanie się nad sobą. Podobnie jak w poprzednich książkach, które cieszyły się uznaniem zarówno czytelników, jak krytyki, Bonowiczowi udaje się harmonijnie połączyć wiele różnych wątków i tonacji.
Ta książka to wspaniałe odkrycie! Wspaniałe – bo mówimy o wierszach jednego z najważniejszych pisarzy niemieckich minionego wieku w wyborze i przekładzie jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy polskich. Odkrycie – bo mówimy o książce, która istniała od lat czterdziestu, tyle że niedostępna dla czytelników. Ukazała się dwukrotnie, w późnych latach siedemdziesiątych, w jednym z podziemnych wydawnictw poznańskich, a następnie, w roku 1980, w warszawskiej NOW-ej. Bertold Brecht pamiętany jest dziś przede wszystkim jako dramaturg, zwłaszcza autor arcydzielnej „Opery za trzy grosze” i równie świetnej „Matki Courage”, a songi z „Opery...” we wspaniałym spolszczeniu Władysława Broniewskiego pozostają najbardziej znanymi u nas wierszami Brechta. Ryszard Krynicki pokazuje w swoim wyborze Brechta jako znakomitego, a chwilami wielkiego liryka, mistrza krótkiej formy, nawiązującego do poezji chińskiej w taki sposób, że nigdy nie wiemy, czy odnosi się do rzeczywistych postaci, czy raczej chodzi o mistyfikację. Pokazuje go także jako poetę politycznego – który, trzeba koniecznie dodać, okazuje się dzisiaj bardziej może aktualny niż przed czterdziestu laty, kiedy te przekłady powstawały.
To książka z pogranicza kulinariów i sztuki. To sztuka towarzyskiego gotowania. Znawczyni sztuki współczesnej, Anda Rottenberg, zaprasza przyjaciół do wspólnej, bardzo pożytecznej zabawy dzielenia się ulubionymi przepisami i uwagami o gotowaniu. W zabawie biorą udział artyści, pisarze, aktorzy, politycy. Ale uwaga! wszyscy traktują temat bardzo poważnie, przepisy są dopracowane i wzięte prosto z życia, ich autorzy tak właśnie gotują. I choć już od dawna jesteśmy obeznani z kuchniami świata, jesteśmy też bardzo przywiązani do tego, co gotowały nasze mamy i babcie. Nieobce nam krewetki, mule, avocado, ale bardzo lubimy też buraki i kapustę, kluski i pączki, pieczemy chleb i ciasta. To, co gotujemy, to efekt naszych podróży i bardzo silnych wpływów tradycji rodzinnych. Książka zawiera przepisy dla tych, którzy lubią i potrafią gotować, ale również bardzo proste przepisy na dania, z którymi każdy sobie poradzi. O swoich ulubionych potrawach mówią pisarze: Jacek Dehnel, Olga Tokarczuk, Andrzej Stasiuk, Krystyna Kofta, artyści: Mirosław Bałka, Katarzyna Kozyra, Joanna Rajkowska, politycy: Barbara Labuda, Janusz Palikot, Magdalena Środa oraz muzycy, aktorzy, kuratorzy, krytycy, dziennikarze. W sumie ponad sto osób. Książka składa się z właściwego tekstu podzielonego na pory roku (żyjemy zgodnie z rytmem przyrody!), indeksu nazwisk z krótkimi notami o autorach i indeksu potraw. Anda Rottenberg wprowadza nas w ten artystyczno-kulinarny świat i komentuje. Znajdziecie tu Państwo przepisy głównie wegetariańskie, z ustępstwem dla ryb i owoców morza. Książka jest bardzo starannie wydana z 30 kolorowymi ilustracjami według kolaży Alicji Białej. Świetna książka zachęcająca do kulinarnej pomysłowości. Do czytania nie tylko w kuchni!
Louise Glück - amerykańska poetka i eseistka, laureatka wielu prestiżowych nagród ( w tym Nagrody Pulitzera i amerykańskiej National Book Award) oraz literackiej Nagrody Nobla w roku 2020, writer in residence i wykładowczyni na Yale University - jest pierwszą poetką nagrodzoną przez Akademię od czasu Wisławy Szymborskiej (1996) i 16. kobietą wyróżnioną literackim Noblem. Akademia nagrodziła ją za „niemożliwy do pomylenia poetycki głos, którego surowe piękno przekształca indywidualną egzystencję w uniwersalne doświadczenie”. Ci z nas, którzy piszą książki, prawdopodobnie chcą dotrzeć do wielu. Ale niektórzy poeci nie postrzegają tego pragnienia w kategoriach przestrzennych, nie myślą publiczności w wypełnionym audytorium. Widzą, jak wiele osób dociera do nich stopniowo, w czasie, w przyszłości, w jakiś głęboki sposób ci czytelnicy zawsze odnajdują ich pojedynczo, jeden po drugim. Wierzę, że przyznając mi tę nagrodę, Akademia Szwedzka postanowiła uhonorować intymny, prywatny głos, który wypowiedź publiczna może czasem wzmocnić lub przedłużyć, ale nigdy go nie zastąpi. / fragment mowy noblowskiej Louise Glück, tł. wydawnictwo a5 /. Z ogromną przyjemnością informujemy, że Wydawnictwo a5 zostało polskim wydawcą Louise Glück. Planujemy publikację trzech tomów poetki w tłumaczeniach Krystyny Dąbrowskiej. Pierwszy z nich, „Ararat”, ukaże się 8 lipca 2021 roku, a jego wydanie będzie jednym z wydarzeń 10. Festiwalu Miłosza ( 9-11 lipca 2021). Louise Gluck nie jest poetką, która myśli w kategoriach jednego, odrębnego wiersza, istniejącego niezależnie od innych - ona przeważnie komponuje cykle poetyckie, w których pojedyncze wiersze dopełniają się jak kamyki w mozaice. Wiersze w „Araracie" mają narracyjną ciągłość, układają się w opowieść o rodzinie – mówi o prezentowanym tomie Krystyna Dąbrowska. „Ararat” to pierwsze spotkanie polskiego czytelnika z twórczością amerykańskiej noblistki.
Wojciech Bonowicz należy do najbardziej rozpoznawalnych głosów poetyckich polskiej poezji ostatniego ćwierćwiecza. Wielokrotnie wyróżniany i nagradzany, tłumaczony na najważniejsze języki europejskie (jego wybory wierszy zostały opublikowane między innymi w Stanach Zjednoczonych, Włoszech, Czechach i Rumunii), jest Bonowicz twórcą uznanym, zaś kolejne wydawane przez niego tomy są ciepło przyjmowane zarówno przez krytyków, jak i czytelników. Prezentowany tom jest dokonanym przez autora retrospektywny wyborem utworów z jego dotychczasowych książek poetyckich, dopełniony okazjonalnymi tekstami z prasy i niepublikowanymi „wierszami z koncertów”. Jest to z pewnością najbardziej reprezentatywny wybór wierszy tego poety. Otrzymaliśmy książkę, dzięki której można spojrzeć na twórczość Wojciecha Bonowicza z szerszej perspektywy.
Z przyjemnością przedstawiamy tom wierszy Laureatki Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2019, izraelskiej poetki Agi Mishol. To pierwsza książkowa prezentacja twórczości poetki w Polsce. Agi Mishol swą pierwszą książkę opublikowała w wieku lat 18. Wydany dzięki pomocy finansowej rodziców i podpisany jedynie imieniem Agi tom „Kodem Tafasti Rega” nie przetrwał jednak próby czasu nawet w oczach autorki. Do prawdziwego debiutu dojrzała w roku 1972, od tego czasu publikując blisko 20 książek poetyckich, nieodmiennie powstających w najbardziej tradycyjny sposób: z pomocą pióra i kartki. Ich autorka wyznaje: „hebrajski jest dla mnie świętym językiem. To właśnie przede wszystkim zawdzięczam moim rodzicom – że przywieźli mnie do kraju, w którym mówi się po hebrajsku. Hebrajski stał się dla mnie ojczyzną”. Agi Mishol ceniona jest przez krytyków m.in. za posługiwanie się bardzo szerokim wachlarzem odcieni hebrajszczyzny – od odniesień do języka biblijnego po najbardziej współczesne wyrażenia slangowe. Sama zaś przekonuje, iż poeci są „sejsmografami języka”. Godna uwagi jest też rozpiętość tematów poruszanych przez Mishol, która nie daje się zaklasyfikować ani jako np. autorka lirycznych wyznań, ani jako tzw. poetka zaangażowana. Pojawia się w jej twórczości także – daleka od jakiejkolwiek ortodoksji i nie przynosząca łatwego pocieszenia – perspektywa metafizyczna, co sama Mishol podsumowuje: „moja filozofia przypomina filozofię Alberta Camusa – życie jest absurdem. Szukasz jakiegoś głębszego sensu, ale zarazem dobrze wiesz, że żadnego sensu nie ma. Jedyna metafizyka w moich wierszach to te chwile, kiedy wszystko otwiera się na jakiś inny wymiar. Większość wierszy przychodzi z tych samych źródeł i mówi o moim »ja«. Ale istnieje wiele »ja«: jest Agi metafizyczna i inna, która jest cyniczna, a także jest Agi naiwna, a nawet czasami (w pewnym, szerszym sensie) religijna”.
Poeta, tłumacz i eseista przygotował nowy tom poetycki, zatytułowany "Kapitan X". Nie jest to jedynie zbiór wierszy ale – jak to to było również w przypadku poprzednich tomów – przemyślany i starannie skomponowany cykl poetycki, którego dominantę stanowi imaginacyjna podróż w przestrzeń kosmiczną, wywiedziona z tradycji książek i filmów science fiction. Niezwykła podróż szlakiem wyobraźni staje się powodem do rozważań na temat makrokosmosu – przestrzeni Wszechświata i mikrokosmosu – ludzkiego wnętrza. Sugestywny rytm wprowadza odbiorcę w swego rodzaju trans, pozwalający współuczestniczyć w przeżyciach podmiotu. Jednak za sprawą bohatera tomu, czy też persony – tytułowego anonimowego kapitana, czytelnik zdobywa niezbędny dystans i może docenić wycieniowaną ironię autora. Wyobraźnia poetycka Tomasza Różyckiego, która dochodzi do głosu w tomie Kapitan X scala w jedną, konsekwentną całość sprzeczności: przywiązanie do miejsca i pragnienie wędrówki, dzieciństwo i dojrzałość, marzenie i rzeczywistość. Partnerem wydania jest Krakowskie Biuro Festiwalowe operator programu Kraków Miasto Literatury UNESCO.
Breyten Breytenbach, laureat  Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2017, południowoafrykański poeta, prozaik, eseista oraz malarz, przeciwnik apartheidu i więzień polityczny, jest obok J. M. Coetzee’go najbardziej znanym twórcą wywodzącym się z Republiki Południowej Afryki. „Ciało wędrowne” jest trzecią książką poety ukazującą się w przekładzie na język polski, tym razem w wyborze i tłumaczeniach z afrikaans Jerzego Kocha. Afrikaans to język szczególny: materialny i mięsisty, siedemnasto-, osiemnastowieczny miszmasz tego, co germańskie i koisańskie (hotentockie), hinduskie i indonezyjskie… Język niewolników   z różnych zakątków świata, czeladzi i parobków na farmach, jednym słowem miejscowej kolorowej społeczności powstałej ze zmieszania ras. Wszyscy oni pospołu wykoślawiają język holenderskich panów, urzędników Kompanii Wschodnioindyjskiej i farmerów, wspomagani aktywnie przez nieznających dobrze niderlandzkiego przybyszów z innych części Europy: Niemców i Francuzów. Najstarsze zachowane w afrikaans teksty to… zeznania niewolników w księgach sądowych, a językiem wykładowym stał się już na początku XIX stulecia… w muzułmańskiej medresie w Kapsztadzie. (…) Niniejszy zestaw wierszy, mój osobisty, autorski wybór okazał się po przeanalizowaniu, już w trakcie korekty, wyborem w znacznym stopniu tematycznym. Zaduma nad pamięcią i pożegnaniem, starzeniem się i śmiercią ? wszystko to stanowi harmoniczny fundament książki, basso continuo tej poezji. Nawet jeśli wspomniane refleksyjne wątki zawsze się u Breytenbacha pojawiały, nawet jeśli w ostatnim okresie z większą częstotliwością, to dopiero z pewnego dystansu zobaczyłem jako tłumacz fakturę własnego wyboru, który odsłania osnowę tej dojrzałej, późnej poezji. Ile w tym predylekcji antologisty, a ile skłonności poety? Breytenbach nigdy nie był poetą politycznym, mimo że pisał wiersze, które można tak zaklasyfikować, i mimo iż los sprawił, że wylądował w więzieniu na siedem lat. Był i pozostał poetą na wskroś lirycznym, nawet jeśli to liryka rozrywająca nastrój ? „śmierć jest niczym / to ledwie przejście                              z oddechu na bezdech / z agonii do afonii i uwolnienie od mnożenia”, a artysta ma ambiwalentny stosunek do własnego tworzywa ? „język to obejmowanie / osadu i mrocznego areału wyobraźni”. Nieprawe pochodzenie (człowiek i jego język to bękarci) oraz nomadyzm (indywidualne peregrynacje, emigracja, wędrowanie przez życie) pozostają zasadniczymi tematami jego wierszy również w tej książce. Wybrzmiewa refleksja nad tym, skąd pochodzimy i co tutaj robimy, ale natarczywiej stawiana jest kwestia, dokąd zmierzamy, bo to też część pochodzenia i trwania. A nomadyzm to nie włóczęgostwo, choć dawni podróżnicy tak traktowali koisańskie (buszmeńskie i hotentockie) klany. W istocie cyklicznie wędrowały one od jednych źródeł wody do drugich, zmieniały pastwiska z letnich na zimowe, udawały się na wybrzeże i przesuwały w głąb interioru, by wrócić po jakimś czasie na początek trasy. Także podróże Breytenbacha to nie bezcelowe wirowanie po świecie, ale krążenie wytyczonymi szlakami, choć wiodą one przez wiele kontynentów i dążą do różnych artystycznych i politycznych biegunów przyciągania. Mając dwadzieścia lat wyjeżdża z Afryki Południowej, by niebawem osiąść w Paryżu, gdzie poznaje swoją przyszłą żonę Wietnamkę Yolandę. Dziś także krąży między Francją, Hiszpanią, Senegalem, Afryką Południową. Stale wędruje. Nie sposób nie zauważyć, że w potraktowaniu swoich zasadniczych motywów poeta pozostaje buddystą. To, co mija, nie jest dla niego powodem do dramatu czy rozpaczy. Zwraca się ku detalom                  i na chwilowych spostrzeżeniach, migawkowych obserwacjach konstruuje swoje refleksje. Wszystko jest osadzane w konkretnej materialnej przestrzeni, ale nie są to martwe natury, nawet gdy pojawiają się elementy przywodzące na myśl motywy wanitatywne. Wspomnienia stają się u niego krajobrazami, rozrastają się do panoramicznych wizji. J e r z y Ko c h  „Po słowie z Breytenem Breytenbachem” Książka ukazuje się dzięki dotacji Fundacji im. Zbigniewa Herberta Fundacja im. Zbigniewa Herberta rozpoczyna wydawanie serii „Laureaci Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta”, w ramach „Biblioteki Poetyckiej Wydawnictwa a5”, pod redakcją Ryszarda Krynickiego. Tom Breytena Breytenbacha "Ciało wędrowne" ("Sermones ad Mortuos"), w tłumaczeniu z afrikaans Jerzego Kocha, jest pierwszym tomem serii.
Zbiór polsko-angielskich wierszy Adama Zagajewskiego. Tłumaczeń na angielski, 30 wybranych przez autora wierszy, dokonała Clare Cavanagh. Poeta przekazuje w nim poetyckie obrazy z odległych epok i miejsc. Przenosi czytelnika w podróż od Krakowa do Lwowa. Ukazuje różne style od romańskich kościołów po chińskie restauracje. Kieruje wiersze do swoich literackich przyjaciół i mistrzów oraz przytacza wspomnienia o rodzicach i lekcjach gry na pianinie. „Lotnisko w Amsterdamie” to poezja pełna kontemplacyjnego spojrzenia, percepcyjna i intelektualna, intuicyjna, nieoderwana od otaczającego świata, lecz zdolna do pozornie niemożliwego przekroczenia samej siebie. To poezja pokornej i cierpliwej obserwacji oraz nagłych epifanii; zaprasza nas do wejścia, zawsze na nowo, do rwącej rzeki tego świata, aby pod powierzchnią, pomiędzy płynącymi ziarnkami piasku, odnaleźć drobiny złota. ( Z Posłowia Jakuba Zigurasa)