Nie mamy zamiaru przekształcać tego procesu w proces na tle religijnym.
Pragniemy tylko przypomnieć, że chrześcijanin – a jesteśmy chrześcijanami – staje się zbrodniarzem wyłącznie wtedy, kiedy ciężko przekroczy jedno z przykazań Bożych.
Wiemy, że piąte przykazanie Boże zakazuje użycia siły, z wyjątkiem szczególnych okoliczności, które definiuje Kościół. Jest tak samo drugie i ósme przykazanie; zakazują one wszystkim – szczególnie zaś szefom państw – krzywoprzysięstwa, ale i kłamstwa mającego na celu wykorzystanie dobrych intencji obywateli. Ale jest także pierwsze – największe ze wszystkich – przykazanie Boże, które nam nakazuje miłość bliźniego i współczucie wobec naszych braci w potrzebie.
To właśnie z tego powodu przyjęte jest od zamierzchłych czasów w krajach chrześcijańskich, że jeżeli zaistnieją określone warunki, akt przemocy może być aktem miłości.
To właśnie dlatego według tradycyjnej doktryny akty przemocy skierowane przeciwko tym, którzy zatracili poczucie moralne i ludzkie, i którzy tych, których mają obowiązek bronić i ochraniać, prowadzą do ruiny, są dozwolone. Gdyby to, cośmy przedsięwzięli powiodło się, konsekwencją tego (a właśnie na to liczyliśmy) byłoby natychmiastowe ustanie ludobójstwa w Algierii.
Aktualny szef państwa mógł zresztą położyć temu ludobójstwu kres. Wystarczyło, żeby wydał jeden jedyny rozkaz, czego nie uczynił, i naszym zdaniem na zawsze pozostanie za to odpowiedzialny.
słowa płk Jeana Bastien-Thiry na sali sądowej 2 lutego 1963 r.