Menu

Elżbieta Tabakowska

Carter
Najoryginalniejsza książka o historii Polski! Historię Polski zazwyczaj poznajemy według utartego schematu: średniowiecze, nowożytność, zabory i powstania, odzyskanie niepodległości i wiek dwudziesty. Ale tak nie musi być! Norman Davies udowadnia, że nie ma dla niego schematów, od których nie można byłoby się oderwać. W „Sercu Europy” podróż przez polską historię biegnie ścieżką od czasów najnowszych do epok najbardziej w czasie odległych. Dzięki temu zabiegowi autor „Powstania ‘44”, „Europy” oraz mnóstwa innych historycznych bestsellerów rozpościera przed czytelnikiem niezwykłą panoramę historycznych i kulturowych sił kształtujących naszą teraźniejszość. Historia, literatura, religia, konflikty międzynarodowe i wewnętrzne, polityczne intrygi i rywalizacje. W tej książce nie brakuje niczego. Polska w „Sercu Europy” to nie tylko geograficzny środek kontynentu. To miejsce, w którym rytm rozwoju europejskiej cywilizacji jest najlepiej słyszalny. Pierwsze polskie wydanie tej książki to gratka dla wszystkich miłośników historii i pisarstwa Normana Daviesa.patriota.
Ktoś powiedział o Normanie Daviesie, że posiada dar, który mają tylko wielcy historycy - umiejętność przemyślenia przeszłości na nowo. Ktoś inny dodał: „Norman Davies ukazuje nam namiętności, poezję, mity i anegdoty równie dobrze jak historyczne fakty”. Prawdziwości obu tych opinii dowodzi ta książka. Jeśli ktokolwiek mógł napisać coś nowego o II wojnie światowej - przedstawić nowy sposób patrzenia na nią - to właśnie Norman Davies. Autor bestsellerowego Powstania' 44 i odkrywczej syntezy historii Polski, czyli Bożego igrzyska, dokonał tego w fascynujący i pouczający sposób. Europa walczy 1939-1945 to udana realizacja na pozór niewykonalnego pomysłu: przedstawienia wszystkich aspektów II wojny światowej w Europie w jednej książce. Efektem jest zapierająca dech w piersiach, odkrywcza panorama historii kontynentu z lat 1939-1945. W przeciwieństwie do wielu publikacji na ten temat Norman Davies nie analizuje jednego wybranego zagadnienia wojny. Nie zajmuje się tylko armiami albo tylko cierpieniem ludności. Przedstawia całościową wizję konfliktu i demaskuje stronniczość jego dotychczasowego postrzegania. Książka Normana Daviesa z całą pewnością zrewolucjonizuje nasze myślenie o II wojnie światowej.
Każde królestwo ma swój kres! Norman Davies pisze jak nikt inny. Jego książki odkrywają dzieje nieznane i zaskakujące. Zaginione królestwa to przygoda, jakiej jeszcze dotąd nigdy nie przeżywaliśmy. Przygoda z królestwami, których już nie ma. Zaginęły skruszone przez czas. Autor zabiera nas w magiczną podróż. Prowadzi do miejsc, których próżno by szukać na mapach Europy. Są wśród nich kraje nieznane i odległe od potężnej Aragonii przez rozpastne Fiume aż do dostatniej Burgundii. Są też i te blisko związane z Polską: Galicja, Prusy czy Wielkie Księstwo Litewskie. Wybitny brytyjski historyk wprawia w zdumienie. Jest porywającym przewodnikiem po upadającym Związku Sowieckim, rozśpiewanej Irlandii czy państwie barbarzyńskich Wizygotów. Tylko z tej książki można dowiedzieć się, gdzie obecnie obraduje rząd Wolnego miasta Gdańska na uchodźstwie albo czy w Wielkiej Brytanii panuje niemiecka rodzina. Zaginione Królestwa to dzieło obalające nasze wyobrażenia o historii.
Na krańce świata. Podróż historyka przez historię - książka Normana Daviesa Najciekawsza podróż to podróż przez historię. Azerbejdżan, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuala Lumpur, Singapur, Mauritius, Tasmania, Nowa Zelandia, Teksas, Nowy Jork, Madera i Frankfurt. Co łączy te wszystkie miejsca? Oczywiście podróż. I to nie byle jaka, ale dookoła świata. Nie byle jaki jest też podróżnik – wybitny historyk i pisarz Norman Davies. Glob oglądany przez Normana Daviesa jest pełen historii. Na kartach książki poznamy urzędniczkę paszportową z Azerbejdżanu i teksańskich ranczerów; dzieje pirackiego wybrzeża, dziś jednego z najbogatszych krajów świata, i losy hinduskich maharadżów; popłyniemy w rejs na Tasmanię i przejedziemy się rikszą ulicami Dehli. Podróżujący historyk wszędzie odnajduje niezwykłe opowieści. Efekt zapiera dech w piersiach. To nowy sposób opowiadania globalnej historii. Norman Davies ponownie odkrywa przed nami starą prawdę, że „podróże kształcą”. Trzeba tylko wznieść się ponad hotelowy basen czy bar i rozejrzeć dookoła. Na krańce świata jest najbardziej podróżniczą spośród książek historycznych i najbardziej historyczną spośród książek podróżniczych. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Europa. Rozprawa historyka z historią to prawdziwe opus magnum Normana Daviesa. Od czasu ukazania się w październiku 1996 ten opasły tom przekroczył już nakład 150 tysięcy egzemplarzy, spotykając się z superlatywami, ale także wywołując ożywione dyskusje i kontrowersje. Europa fascynuje czytelników, którzy znajdą w niej znane już walory pisarstwa Daviesa - literacki temperament, rozległość zainteresowań, osobisty stosunek do tematu. Walory tej wspaniałej książki sprawiają, że mimo jej objętości czyta się ją jednym tchem.
Wydanie poszerzone do końca XX wieku ”Bezsprzecznie jest to nie tylko najlepsza książka o Polsce w języku angielskim, ale to właśnie ta książka o Polsce. Każdy, kto pisze o sprawach polskich – obecnych bądź historycznych – będzie musiał ją przeczytać. To dzieło mistrza.” „The New York Times Book Review” ”To dzieło jest doprawdy wspaniałe i bez wątpienia stanowi najlepsze dostępne wprowadzenie do nieprawdopodobnie zagmatwanej historii Polski. I nie chodzi tu tylko o jego zalety naukowe i badawczą dokładność ani o to, że książkę czyta się znakomicie dzięki niezwykle obrazowemu stylowi autora, trafnemu wyborowi źródeł historycznych... i ogromnemu poczuciu humoru. Najważniejsze, że profesor Davies zdołał zachować równowagę pomiędzy wyrozumiałością i obiektywnością, współczuciem i krytyką.” Stanisław Barańczak, „The New Republic” ”Ktokolwiek zechciałby zrozumieć to, co zdarzyło się w Polsce, musi wejść do owego ogromnego skarbca, jakim jest książka Daviesa. Dzieło niezwykle przystępne, wzbogacone odpowiednimi cytatami źródłowymi, dobrymi anegdotami i dużą ilością poezji...” „Sunday Times”
Wyspy. Historia (wydanie 2022) Wyspy to dzieło rewolucyjne, raz po raz kojarzące wydarzenia na Wyspach z podobnymi wydarzeniami na kontynencie. Supremacja celtycka w ostatnich wiekach przed naszą erą jest ukazana na tle dziejów celtyckiego imperium, które rozciągało się od Półwyspu Iberyjskiego aż po Azję Mniejszą. Rzymska prowincja Brytania została porównana do innych prowincji imperium rzymskiego, takich jak np. Germania. Panowanie wikingów przedstawiano nie tylko z punktu widzenia ofiar najazdów, lecz także samych najeźdźców - plemion nordyckich, duńskich i Normanów. Anglię pod panowaniem Plantagenetów uznano za rozszerzenie średniowiecznej Francji. W miejsce tradycyjnego nacjonalistycznego obrazu „wiecznej Anglii” - kraju założonego dawno temu przez królów anglosaskich, który tylko nieznacznie został dotknięty przez wydarzenia rozgrywające się na kontynencie - wyłania się nowy obraz Wysp. Każdy z czterech krajów - Anglia, Irlandia, Szkocja i Walia - jest nieustannie nękany kontynentalnymi burzami i wciąż zmienia się pod ich wpływem. W rezultacie tych procesów tworzy się wielowarstwowa, niezwykle bogata spuścizna historyczna, w której przeplatają się tradycje Celtów, Rzymian, Germanów, Normanów i Andegawenów jeszcze długo po zakończeniu ich panowania. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Tylko poeta, filozof i uczony może pochylać się z taką delikatnością i pokorą nad każdym, najmniejszym Słowem Podnosić je z wielkim szacunkiem wobec kształtu i dźwięku i treści, a jednocześnie z czułością. Rodzi się ona z głębin wrażliwości. Widzę Słowa Elżbiety jak szkiełka - każde przepuszcza światło. A czułość, jest spoiwem, dzięki któremu powstają witraże. Więc każda strofa haiku staje się witrażem - przepiuszcza światło krajobrazu duszy. Może przez nagłą nieobrecność na nowo można zobaczyć świat? Przetrzeć oczy. Oko wewnętrzne Elżbiety widzi więcej. Angnieszka Żuławska-Umeda
„To już Twój drugi tomik haiku, Elżbieto, nauczycielko nurkowania w głąb słowa, unoszenia się na jego falach. Łagodnie pozwalasz, aby same tworzyły relacje i wiązały mowę. Po nie­pełnej pustce przyszedł nowy czas, kiedy w dłoni znajdujesz malutką łupkę pistacji. Jeszcze zatrzaśniętą, ale to nie młotek ją otwiera, tylko haiku. W każdej Twojej strofie ze zdziwieniem odkrywam inną pestkę, która zaraz wypuszcza kiełek – w moim wnętrzu. Pokazujesz ważną rzecz: od formy, którą kształtuje rodzima kultura, ważniejszy jest duch. Duch haiku, mimo że zamknięty w łupince formy, pozostaje całkowicie wolny, a jego piękno – ponadkulturowe. Mówiły mi o tym zawsze japońskie wartości estetyczne, którymi na Archipelagu mierzy się piękno różnych przejawów kultury duchowej. A teraz odkrywam je w Twoich haiku!” (Agnieszka Żuławska-Umeda)
Tradycyjnie, często niemal automatycznie, językoznawstwo bywa oddzielane grubą kreską od nauki o literaturze; czasem nie rysuje się kreski, lecz kopie głęboki kanion. Na dnie takiej przepaści kłębią się i nawarstwiają sprzeczności oraz kontrowersje, zaś ponad otchłanią unoszą się okrzyki oburzenia: językoznawstwo i nauka o literaturze (a o poezji w szczególności) to dwie odrębne dziedziny ludzkich działań, z których każda ma swój własny przedmiot badań i każda rządzi się własnymi prawami. Przyziemną domeną językoznawcy są odmiany przez osoby i przypadki, zaś bliższą gwiazd domeną badacza prozy i poezji – odmiany stylów, osobowości obdarzonych talentem twórców i sposoby użycia języka w celach wyższych niż zwykła codzienna komunikacja. Językoznawca opisuje, literaturoznawca interpretuje; pierwszy ocenia poprawność tekstu lub dyskursu (czyli zgodność z przyjętą normą), drugi – oryginalność utworu (czyli odstępstwa od normy). Trzecia dramatis persona, czyli twórca, pisze teksty – paraliterackie, literackie, poetyckie; z punktu widzenia badaczy języka i sposobów jego używania, a także teoretyków literatury, którzy okopują się na stanowiskach zakładanych na jednym lub drugim skraju przepaści, rola autora ogranicza się do roli dostawcy towaru, on sam zaś na ogół trzyma się z daleka od zawiłości teoretycznych meandrów.
Żeby uporządkować myślenie o pisaniu, musiałam pomyśleć o tytule, więc wymyśliłam: „Zapiski dla zabicia czasu”. Piękny tytuł, ale nie mogę go użyć z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że już go wymyślił japonista i tłumacz Henryk Lipszyc dla swojego tłumaczenia na język polski japońskich notatek Kenko – buddyjskiego mnicha z końca XIII wieku. Po drugie bo, mimo że podobno podczas pandemii ma się więcej czasu, ja go nie zabijam, lecz gonię, bo mi go ciągle brakuje. Wreszcie po trzecie dlatego, że ten tytuł brzmi żartobliwie, a ja nie chcę pisać ani dla zabawy, ani o zabawnych rzeczach. Pamięć podsuwa wprawdzie drobne winietki, które bywają zabawne, ale to dlatego, że tylko dzięki takim obrazkom można delikatnie dotknąć rzeczy tak straszliwych i tak bolesnych, że bez zabawnych odwołań po prostu nie wystarczyłoby odwagi, żeby się z nimi zmierzyć. Zdecydowałam się więc na „Sara – Irena – Elżbieta”. Trzy osoby w trzech rolach: bohaterka, narratorka, tłumaczka; tylko tyle i aż tyle.