Pewność byłaby jakimś pięknym celem dla rozumu i serca. A niepewność? Ona się bierze z dialogu, który nie chce szufladkowania. Chodzi o wymianę myśli, jakiś zbawczy węzeł. Korzystanie z książek nie może być „jak leci”, z zapominaniem, co jest gdzie indziej. To się nijak ma do życia. Wiedział o tym już Platon. Starałam się zawsze pamiętać, co mówili różni ludzie. To ważne, zwłaszcza w trudnych sprawach wiary, o której tu dużo, bardzo dużo. Choć są chwile odpoczynku i zwykłej, wcale nie tak łatwej radości. Liczy się jednak wrażliwość. Dla Norwida nawet czarna nić smutku była „może święta, choć mylna”. A ta wojna…
Jeszcze przypomnę, co pisałam kiedyś: kto uwierzy w zabijanie, zabije, a kto w miłość uwierzy, pokocha.