Dziennik Rut Miriam Synger Książka
Wydawnictwo: | Znak Emotikon |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | I |
Liczba stron: | 336 |
Format: | 140x205 |
Rok wydania: | 2024 |
Rut wie już wszystko o prawdziwym życiu.
Niestety dorośli nadal traktują ją jak małolatę. To prawda, że kupuje ubrania na dziale dziecięcym. I śpi z pluszowym misiem. Ale dobrze wie, jak ważne jest mieć własny pokój. Taki totalnie swój. I że najgorzej jest siedzieć w samochodzie między fotelikami rodzeństwa. Wie też całkiem sporo o tym, jak to jest być jedyną Żydówką w klasie. Obchodzić Nowy Rok we wrześniu i umierać z nudów, kiedy inni jedzą wigilijną kolację. Mieć urodziny dwa razy w roku, a jesienią całe osiem dni spędzać w szałasie.
Rut marzy, żeby mieć bogatą krewną, która na pewno (w przeciwieństwie do mamy) kupiłaby jej upragnione perfumy. I o tym, żeby nie być tak nieśmiałą. Ale najbardziej pragnie wielkiej roli w szkolnym przedstawieniu. Niestety! Na pierwszym spotkaniu kółka teatralnego spada z krzesła. Będzie musiała podbić świat, grając rolę lisa!
A co na to wszystko rodzice? Jak to oni. Powiedzą, żeby się nie przejmować i że tyle naszego, co się naśmiejemy. Ale co oni tam wiedzą…
Miriam (Maria) Synger – Żydówka, Polka, patriotka, matka pięciorga dzieci, feministka, kobieta silna i wrażliwa. Córka pisarki, wnuczka pisarki i prawnuczka pisarki. Autorka bestsellerowej książki „Jestem Żydówką”, w której opowiada o żydowskich tradycjach, kulturze, zwyczajach i o codziennym życiu żydowskiej rodziny w Polsce. „Dziennik Rut” jest jej pierwszą książką dla dzieci.
FRAGMENTY KSIĄŻKI:
WTOREK, 14 WRZEŚNIA
Jutro Jom Kippur, czyli Sądny Dzień. To najważniejsze święto w żydowskim kalendarzu. Idealny czas na przepraszanie. I na przebaczanie. Świetnie się składa. Ja przeproszę mamę, że zepsułam i zgubiłam naszyjnik. A mama mi wybaczy. I wszystko będzie dobrze.
Powoli podeszłam do mamy. Wcale mi się nie spieszyło do tej dramatycznej sceny rozrywającej serce.
– Hghm – chrząknęłam cicho.
– O, hej, Rut, co tam? Chcesz trochę kaszy gryczanej? Właśnie skończyłam robić.
– Ładnie pachnie. A co to to białe? – zapytałam. Przecież przed wyznaniem win można pogawędzić o obiedzie.
– A to czosnek. Miał być jeden ząbek dla smaku. Ale się zamyśliłam i posiekałam całą główkę – powiedziała i oblizała łyżkę – Oj wej! Ale siekiera. No ładnie. Będziemy zionąć ogniem jak smok wawelski. Trudno. Jak tam, Rucisława? – zabrzmiało jak chęć nawiązania kontaktu. Czyli idealny moment, żeby powiedzieć, że jest źle.
– Wszystko dobrze – wyjąkałam. (…)
NIEDZIELA, 19 WRZEŚNIA
Po południu dumna Sara sprowadziła do ogrodu okoliczne dzieciaki sztuk pięć: Tadka i Felka, czyli braci spod numeru 22, Malinę i Miśka – rodzeństwo, które mieszka naprzeciwko nas – oraz ich kuzynkę Karolinkę. Moja siostra chciała im wszystkim pokazać naszą budowlę. Wśród naszych sąsiadów nie ma Żydów, więc zawsze przy takich okazjach pojawia się mnóstwo pytań, na które Sara poważnie i z lubością odpowiada.
– Po co to budujecie? – zapytał Tadek, najmłodszy z całej ekipy.
– Na pamiątkę tego, że nasi żydowscy przodkowie po wyjściu z Egiptu szli przez pustynię. – Sara była w swoim żywiole.
– Nie było im gorąco? – odezwał się Felek.
– No, pewnie było. Nie wiem.
– Na bank zużywali dużo kremu z filtrem. – Zdawało się, że Malina wie, o czym mówi.
– A gdzie siusiali? I gdzie robili kupę? – zatroskała się Karolinka. – Na pustyni nie ma drzew ani krzaków. To gdzie się chowali?
– Ojej, nie wiem. – Sara wyglądała na zbitą z tropu.
– Może nie robili kupy… – stwierdził Felek.
– Ale szli czterdzieści lat.
– Mój tata tyle ma – powiedział Tadek.
– Mój wujek też – pochwaliła się Malina.
– Mama mojej koleżanki skończyła trzydzieści pięć. – Karolinka wzięła się pod boki.
– A gdzie spali? – odezwał się wreszcie Misiek, który do tej pory chodził tylko dookoła tymczasowego domku.
– No właśnie w szałasach, które sami sobie budowali. I dlatego my wznosimy teraz podobne. – Sara znów mogła błyszczeć.
– A gdzie toaleta? – Nieoczekiwanie powrócił temat wypróżniania. Widać bardzo interesował Karolinkę.
– Chodzimy do domu. – Sara pokazała nasze okna.
– Możecie przychodzić do mnie, jakby co – zaproponował Felek.
– Dzięki, ale u nas też jest dobrze.
– My mamy wannę – powiedziała Malina.
– My dwie. – Tadek dumnie wypiął pierś.
– A mój wujek ma duży dom. I trzy łazienki – krzyknął Misiek.(…)
PIĄTEK, 15 PAŹDZIERNIKA
We wtorek nie udało nam się skończyć makiety, więc dzisiaj po szkole też przyszłam do domu z Ulą. Całkiem nieźle nam szło. Miałyśmy już domki z pudełek po zapałkach, dróżki z malutkich kamyczków i strumyk ze starego worka foliowego. Brakowało tylko kilku drzew. Obklejałyśmy patyczki do lodów brązową plasteliną. Właśnie zabierałyśmy się do doczepiania zielonego mchu, gdy zaczęły się wycieczki. Benek po piłkę, bo zostawił ją u mnie. Sara po różową kredkę, bo jej się zgubiła. Tamara, żeby popatrzeć przez okno, bo u mnie jest najlepszy widok. Jonasz, bo zgubił majtki i postanowił je znaleźć właśnie u mnie. Mój brat! Wszedł do mojego pokoju po swoje majtki! Kiedy u mnie była koleżanka! Ten chłopak nie wie, co to przyzwoitość. No słowo daję, co za obciach. Dobrze, że się nie zaczął przy nas przebierać. O dziwo, majtki znalazł. Przez fantazję Benka nasze rzeczy migrują. Mój brat wbiega, zabiera coś, co akurat wpadło mu w oko, idzie dalej i porzuca rzecz w zupełnie przypadkowym miejscu. I tak w kółko. Ciekawe, gdzie jest mój top, który zniknął – zapewne za jego sprawą – kilka dni temu.
Potem weszła Sara, żeby oddać różową kredkę. Za nią Benek, żeby popatrzeć, jak Sara tę kredkę oddaje. Tamara również pojawiła się po raz kolejny, żeby zapytać, czy nie mam jej bidonu. Na koniec weszła mama, bo zbierała puste kubki, i ojczymek z informacją, że jutro będzie padać, a on z przyjemnością odwiezie mnie do szkoły. Wszyscy wchodzili jak do siebie. Bez pukania, bez pytania, bez cienia skrępowania. Kiedy Ula wyszła, zrobiłam rodzinie awanturę.
– Chcę mieć drzwi! Słowo daję! Najwyższy czas! – Chciało mi się płakać.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegółowe informacje na temat książki Dziennik Rut
Wydawnictwo: | Znak Emotikon |
EAN: | 9788324099924 |
Autor: | Miriam Synger |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | I |
Liczba stron: | 336 |
Format: | 140x205 |
Rok wydania: | 2024 |
Data premiery: | 2024-09-25 |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Dziennik Rut
Inne książki Miriam Synger
Inne książki z kategorii Dla dzieci 6-9
Oceny i recenzje książki Dziennik Rut
Książka, od której nie sposób się oderwać. Świat rodzinnych i szkolnych przeżyć Rut, dziewczynki pochodzącej z praktykującej rodziny żydowskiej, pochłania odbiorcę bez reszty.Rut jest trzecim z kolei dzieckiem w wielodzietnej rodzinie, prócz niej, w ciasnym domu mieszka jej starszy brat i starsza siostra oraz młodsza siostra i młodszy brat. Jej mama i ojczym z plączącym się pod nogami psem, z godnym podziwu spokojem próbują zapanować nad codziennym chaosem rodzinnego życia szczególnie dbając w tym wszystkim o pielęgnowanie religijnych obyczajów. Każde z dzieci ma inne zainteresowania i potrzeby, których zaspokojenie nie jest łatwe przy tak licznej rodzinie, a o prywatność trzeba tutaj naprawdę walczyć.Członkowie rodziny pomimo ciągłych kłótni i przepychanek, uwielbiają spędzać ze sobą czas i z radością oczekują na żydowskie święta we własnym gronie, kiedy to wyłączone smartfony lądują gdzieś w pudle zapomniane na jakiś czas.Narratorka i zarazem główna bohaterka jest bardzo autentyczna. Odczuwa silną potrzebę akceptacji ze strony szkolnych kolegów i koleżanek, ale jej nieśmiałość blokuje ją przed otwarciem się na nowe znajomości. Sprawy nie ułatwia pojawienie się w klasie dwóch nowych wyniosłych dziewczynek, które stale obniżają nastrój Rut wyśmiewając jej rodzinne tradycje potęgując tym samym jej poczucie odrębności.Pierwszym krokiem Rut ku zmianie swojego życia jest zapisanie się do kółka teatralnego, ale czy będzie ona w stanie pokonać przytłaczającą nieśmiałość? Czy będzie umiała wystąpić przed publicznością i odegrać swoją rolę? Początki zajęć nie wróżą jej sukcesu.Szalenie zabawna książka, która prócz szkolnych dramatów, w bardzo lekki i przystępny sposób przedstawia i wyjaśnia żydowskie tradycje. Przypomina także dorosłym, że to, co dla nich może być niewartą uwagi błahostką, dla dziecka w okresie dojrzewania jest na równi z życiową katastrofą.
Literatura młodzieżowa często oscyluje między tematami pierwszej miłości, podróży czy problemów szkolnych. Ten rodzaj literatury angażuje młodych ludzi i często dotyczy ich szczególnych doświadczeń w okresie dorastania. Niepowtarzalne historie i przygody pomagają im lepiej zrozumieć świat.Mam dla was genialną książkę, opowiadająca o patchworkowej rodzinie żydowskiej, która jest wyjątkowa nie tylko ze względu na swoją tematykę ale przede wszystkim na sposób w jaki łączy codzienne problemy i życie nastolatków z edukacyjnym aspektem kultury żydowskiej.W „Dzienniku Rut" autorstwa Miriam Synger nie brakuje aspektu edukacyjnego, choć muszę przyznać, że jest on podany w sposób bardzo subtelny. Rut, uczęszczająca do polskiej szkoły, często musi wyjaśniać żydowskie zwyczaje kolegom, co staje się okazją do nauki zarówno dla postaci w książce, jak i dla nas, czytelników. I to jest kapitalny wątek edukacyjny. Autorka unika jednak moralizatorstwa, zamiast tego stawiając na autentyczność i naturalne wplatanie wiedzy w fabułę i to mi się bardzo podoba.Każdy w tej książce świetnie się odnajdzie, bo oprócz tego książka porusza również typowe problemy nastolatków, takie jak relacje z rówieśnikami, zmagania z własną tożsamością i pasje, które kształtują młodych ludzi. Rut, mająca teatralne aspiracje, zmaga się z wrednymi koleżankami, ale także znajduje wsparcie w swojej patchworkowej rodzinie. Singer pokazuje, że to, co nas różni, może być źródłem siły i inspiracji.Do tego ilustracje Tadeusza Marka idealnie dopełniają tekst, nadając mu dodatkowego wymiaru. Jego rysunki przypominają trochę ilustracje komiksowe, które są zawsze przyjazne dla młodego odbiorcy,a jednocześnie potrafią oddać intymne momenty między bohaterami.Ta książka to przede wszystkim zwykła opowieść o zwykłej rodzinie, w której brakuje miejsca na własną przestrzeń - przy siedmioosobowej rodzinie trochę trudno o to zadbać
Jakimś cudem wydawnictwu @znakemotikon udało się dostać do pokoju bez drzwi tytułowej bohaterki i złamać kod do sejfu, po to, aby wydać nam jej dziennik.I choć na wstępie zaznacza, iż ma na imię Rut, to możemy poznać ją jako Rucisławę, Rysia, Rutuś, środkową córkę, 606, najlepszą przyjaciółkę Uli, nieco cichą i nieśmiałą w szkole, za to głośną i stanowczą w domu nastolatkę, za którą ciągnie się niekończące pasmo obciachów - jak chociażby wywrotka z krzesła na zajęciach koła teatralnego, niefortunny upadek na rowerze, czy incydent z majtkami na obozie żydowskim.Wychowuje się w wielodzietnej rodzinie żydowskiej i mocno wierzy w to, że zmiana jej zachowania, mowa tu o końcu tupania, wzdychania, skwaszonej miny, kłótni o głupoty, przewracania oczami, drażnienia się z rodzeństwem, może odmienić całą tą wesołą gromadkę.Ale, czy tak łatwo jej będzie powstrzymać się od kłótni, gdy każdy z domowników bez pukania wchodzi do jej pokoju i bierze co chce, gdy mama zalewa ją pytaniami z poradnika i ciągle coś przypala, ojczymek każe wypakować zmywarkę, gdy jej się po prostu nie chce, Jonasz jest irytujący, bo najstarszy, siostra Sara wymądrza się i zadaje dziwaczne pytania, Tamara ma perfumy, których pragnie, Benio, który wynosi jej rzeczy z pokoju i zostawia gdzie popadnie i oczywiście nieco szalony pies Hamsa. No bez kitu, to trudne zadanie!Rut jednak zaciska zęby i choć nie zawsze jest łatwo, próbuje się ogarnąć, gdy stara się o główna rolę w przedstawieniu i nawet gdy mierzy się z zaległościami w szkole, bo święta żydowskie, których tradycje poznajemy, takie jak, Rosz ha-Szana, Jom Kippur, Sukot, Purim, czy Chanuka, nie zawsze pokrywają się z weekendami, a ich obchody są tematem do drwin pewnych bliźniaczek w szkole, to mówi o nich dumnie, tak dumnie jak nosi naszyjnik w postaci Gwiazdy Dawida, jej mama chustę na głowie, a ojczymek i bracia jarmułki, bo wie, że bycie innym to nic złego.To wspaniała i wartościowa opowieść o życiu młodej żydowskiej nastolatki, która ukazuje jej problemy, lęki, ale również niezwykle wyjątkowe życie, pełne magicznych chwil!
Wiele się mówi o tolerancji, ale tak naprawdę, jako naród, wcale tolerancyjni nie jesteśmy. Kiedy to konieczne, kiedy komuś dzieje się krzywda, potrafimy się zmobilizować i ruszyć do pomocy, ale często ta pomoc jest ograniczona to zbiórki darów, czy finansowych datków. Wciąż boimy się inności, zachowujemy dystans wobec tego, czego nie znamy, w wieku z nas siedzi sporo z ksenofoba. Dlatego nie jest łatwo funkcjonować będąc innej rasy czy wyznania, a nawet orientacji seksualnej w środowisku ludzi, którzy nie rozumieją (a często nawet nie chcą zrozumieć).Przykładem może być nastoletnia Rut, Żydówka, wychowana w duchu poszanowania tradycji. Dziewczynka pochodzi z wielodzietnej rodziny, poza nią w domu jest jeszcze czwórka rodzeństwa - starszy brat Jonasz i siostra Tamara, a także młodsi od Rut Sara i Benek. Mimo iż kocha swoje rodzeństwo, mamę, a nawet ojczyma, to niekiedy trudno jest z nimi wszystkimi wytrzymać. Szczególnie że chodząca do żydowskiej szkoły siostra wymądrza się, nieustannie nawiązując do ich rodzimej kultury, a młodsze rodzeństwo zadaje zwykle setki pytań, a do tego nikt nie widzi problemu w podbieraniu Rut rzeczy czy naruszaniu jej przestrzeni prywatnej. I pomyśleć, że niekiedy marzenia sprowadzają się do czegoś tak trywialnego, jak ... posiadanie drzwi. Na razie jednak nie ma szans ani na własny pokój, ani na własne drzwi, a wszystkiemu winne są skosy...To nie wszystkie marzenia i dylematy nastoletniej Rut. Dziewczynka ma nadzieję, że ten rok szkolny będzie inny, szczególnie, że zapisała się do kółka teatralnego, a efektem rocznej pracy ma być przedstawienie teatralne. Szkoda tylko, że wrodzona nieśmiałość odbiera Rut mowę przy prezentacji na pierwszych zajęciach, a na dodatek jeszcze dziewczynka spada ze stołka. Później jest tylko gorzej, a na dodatek do ekipy dołączają bliźniaczki z jej klasy, Blanka i Bianka, które wyjątkowo uprzykrzają dziewczynce życie, naśmiewając się z jej odmienności. Rut bowiem, pomijając nieśmiałość, jest jedyną Żydówką w klasie, a wychowana w tradycyjnej rodzinie, obchodzi wszystkie żydowskie święta. W związku z tym często nie ma jej w szkole, bo właśnie świętuje, obchodzi Nowy Rok we wrześniu, a na dodatek jej rodzina buduje w ogrodzie specjalny szałas z okazji święta Sukot, w którym domownicy spędzają niemal całe dnie.Rut ma przyjaciółkę, której te różnice zupełnie nie przeszkadzają, ale ponieważ nie jest duszą towarzystwa, to wolny czas spędza właściwie tylko z Ulą, albo z rodziną. Prowadzony przez dziewczynkę dziennik jest próbą uporania się z wieloma sprawami, z codziennością, jest przestrzenią, w której Rut może być sobą, może się wyładować, poskarżyć, albo pochwalić. My zaś dzięki temu możemy nie tylko poznać i zrozumieć lepiej samą Rut, ale i żydowską kulturę. To wszystko za sprawą książki „Dziennik Rut", autorstwa Miriam Synger, opublikowanej nakładem wydawnictwa Znak. Książka przeznaczona dla nastoletnich czytelników poszerza nasze horyzonty, a my przekonujemy się też, że mimo odmienności pewne problemy pozostają takie same, jak choćby bycie traktowany przez rodziców niczym dziecko.Forma dziennika nadaje książce lekkości, narzuca w tekście pierwszą osobę, dzięki czemu czujemy się bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń, lepiej też możemy poznać samą nastolatkę. Rewelacyjne ilustracje sprawiają natomiast, że nabieramy dystansu do historii i niejednokrotnie uśmiechniemy się nie tyle do tego, co Rut pisze, ale właśnie do opowieści stworzonych kreską, doskonale oddających klimat pamiętnika. To wszystko sprawia, że po książkę sięgnąć powinni nie tylko nastolatkowie, ale i ich rodzice, ale także nauczyciele - przede wszystkim ci, którzy mają w szkole dziecko o odmiennej kulturze i zwyczajach. To stwarza płaszczyznę do pozyskania wiedzy, dyskusji, a w konsekwencji do akceptacji.
Dziennik Rut przeczytałam z wielką przyjemnością. To zapis fragmentów z życia pewnej patchworkowej rodziny, w której nie brakuje miłości, rwetesu i marzeń. Rodzice, piątka dzieci i pies. Wiele może się zdarzyć.Rut uważa, że jest już prawie dorosła, a jej codzienność utkana nastoletnimi dylematami.Tłem do zapisków dziewczynki są kultura i zwyczaje żydowskie, takie są bowiem korzenie rodziny. Książka pokazuje ciekawą kulturową różnorodność. Uczy tolerancji i otwartości na to co inne, ale jakże interesujące i warte poznania.Doskonale się bawiłam czytając. Każda nastolatka z pewnością polubi Rut i zaczyta się w dzienniku, śmiejąc się od czasu do czasu do łez. Polecam
Wiadomo, dojrzewanie nie jest prostą sprawą już samo w sobie, ale dodajmy do tego kilka elementów więcej żeby bardziej namieszać w dziewczyńskim życiu!