Mój Michael Amos Oz Książka

Mój Michael
33,68 zł
44,90 zł - sugerowana cena detaliczna
Wydawnictwo: Rebis
Rodzaj oprawy: Okładka twarda z obwolutą
Wydanie: trzecie
Liczba stron: 308
Format: 13.0x20.5cm
Rok wydania: 2020
Zobacz więcej
Ponadczasowa opowieść o miłości i stracie. Studentka literatury hebrajskiej Hannah poznaje studenta geologii Michaela. Pobierają się, dość szybko jednak – mimo udanego małżeństwa i macierzyństwa – Hannah zaczyna odczuwać pustkę, ucieka w marzenia senne. Pojawiają się w nich bliźniacy, jej towarzysze zabaw z dzieciństwa, raz jako wybawcy, innym razem – oprawcy. Oz mistrzowsko maluje postępujący rozpad małżeństwa, wyrafinowanie delikatną kreską, z wyczuciem, ukazując zarazem panoramę Jerozolimy lat pięćdziesiątych XX wieku. Powieść (uznaną przez krytykę za izraelską Panią Bovary) przetłumaczono na kilkadziesiąt języków, na jej podstawie powstał amerykańsko-izraelski film Michael Sheli.

Szczegółowe informacje na temat książki Mój Michael

Wydawnictwo: Rebis
EAN: 9788381881340
Autor: Amos Oz
Rodzaj oprawy: Okładka twarda z obwolutą
Wydanie: trzecie
Liczba stron: 308
Format: 13.0x20.5cm
Rok wydania: 2020
Data premiery: 2020-10-27
Język wydania: polski
Podmiot odpowiedzialny: Dom Wydawniczy REBIS
Żmigrodzka 41/49
60-171 Poznań
PL
e-mail: [email protected]

Podobne do Mój Michael

Inne książki Amos Oz

Inne książki z kategorii Proza

Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość

Oceny i recenzje książki Mój Michael

Średnia ocen:
6.91 /10
Liczba ocen:
523
lubimyczytac.pl
Powiedz nam, co myślisz!

Pomóż innym i zostaw ocenę!

25/01/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Amos Oz wypowiedział kiedyś słowa: "Miłość nie jest słodka. Łączy skrajne poświęcenie ze skrajnym egoizmem. Zawiera w sobie potrzebę, by poświęcić się dla ukochanej osoby, a także by tę ukochaną osobę posiąść. By dominować i zostać zdominowanym"*).I właściwie w dużej mierze oddają one uczucie, jakim Chana - główna bohaterka książki pt. „Mój Michael" - obdarza swojego męża. Najwyraźniejsza warstwa opowieści traktuje o małżeństwie dwojga młodych ludzi. Ona, Chana, studentka literatury hebrajskiej, ma 20 lat. On, Michael, student geologii, raptem niewiele więcej. Po ślubie zamieszkują razem w wynajmowanym mieszkaniu. Z perspektywy dekady Chana napisze w swoim zeszycie: „W zimowy dzień o dziewiątej rano potknęłam się na schodach. Nieznajomy chłopak chwycił mnie za łokieć. Rękę miał silną i pewną."**) Jest rok 1950. Na wiosnę biorą ślub. Niebawem na świat przychodzi ich syn. Kolejne zapisy pokazują, jak małżeństwo zrodzone z marzenia, obszyte gronostajem fantazji i szyfrem znaków okazało się rozczarowaniem.Sprowadzając charaktery obojga bohaterów do gatunków literackich, można powiedzieć, że on to sucha i rzeczowa rozprawka, czyli racjonalnie poukładany, z zakresem zadań do wykonania, może nie błyskotliwy, lecz mocny siłą solidności i konsekwentnej pracowitości. Ona to wytwór wyobraźni powstały z marzeń i snów, zmienna egocentryczka, przejawiająca tendencje do brutalności i neurotyzmu. Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Te natomiast krążą wokół siebie, wyłaniają się milcząco z własnych półcieni, stroniąc od rozmowy. Są jak oddalające się elektrony. Jego i ją zetknął przypadek, bo słowa „przyczyna" oboje używają bardzo ostrożnie, jakby celowo unikali zetknięcia z ogniskiem zapalnym.Paradoksalnie w książce „Mój Michael" na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim postać Chany - młodej kobiety, córki, żony, matki. Choć w tytule mowa o nim, bezwiednie otrzymujemy wiedzę o niej, jakby ona sama bała się, że zostanie pominięta, a wspomnienia stanowią jej sposób, by przetrwać, by pokonać strach przed zapomnieniem i śmiercią. Po 10 latach zapisuje w zeszycie - nawet nie nazywa go dziennikiem czy pamiętnikiem - chwile, które utkwiły jej w pamięci, chwile spędzone z Michaelem, z dzieckiem, a przede wszystkim z sobą samą. Nie potrafiąc znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, w tym także i na to, dlaczego wyszła za Michaela, Chana ucieka w stany, które dalekie są od realnego życia. Ucieka w głąb siebie, ucieka do fantazji, sennych marzeń. Jest w nich zwykle, w przeciwieństwie do prawdziwej Chany, silną i walczącą księżniczką, raz wybawiana z opresji, innym razem bezwstydnie poniżana, ale finalnie dumna i zwycięska. W fantazjach w różnych rolach pojawiają się także towarzysze zabaw z dzieciństwa - arabscy bliźniacy - silni, groźni, a jednocześnie pociągający tajemniczością. Chana, otoczona przyziemną codziennością, poszukuje intensywnych doznań poza schematem powtarzalnych dni, jednak nie potrafiąc pokonać lęków, dawnych zahamowań, niebezpiecznie dryfuje na pograniczu jawy i snu. Co charakterystyczne, dzięki tym zabiegom rzeczywistość u Oza staje się bardziej odległa niż sen, a przemijająca jawa opływa apatyczną Chanę, jakby ta była ledwie biernym obserwatorem, a nie uczestnikiem własnego życia.Choć Michael studiuje geologię, lecz to Chana przejawia wiele cech wspólnych z tą nauką. Mimo że emocjonalnie zastygła jak miliony lat nawarstwień litosfery, jednak czasami potrafi palić ogniem nieposkromionej namiętności. Pełna sprzecznych sił, które na nią działają. Podobne podobieństwa widać między Chaną a Jerozolimą, miastem otwartym acz pełnym odgrodzonych dziedzińców. Chana napisze: „Można było siedzieć na dworze, a mimo to pozostawać w zamknięciu i ukryciu."**) Jakby pisała o sobie, bo ona sama, choć młoda i pociągająca, jest już wewnętrznie skostniała, podobnie jak piękna Jerozolima, która z z powodu ostrych skał i głazów jawi się być niedostępną twierdzą.Obraz Jerozolimy to kolejna warstwa, którą Oz przed nami rysuje. Jerozolima jako miasto, a także jako zarzewie istnienia zagrożeń z jej burzliwą przeszłością, niepewną teraźniejszością i wątpliwą przyszłością. Jerozolima została przez Oza zantropomorfizowana, autor nadał jej mnóstwo cech ludzkich. Raz jest smutna, innym razem odległa, knuje, jęczy, jej serce bije, czasem krwawi, a światło wydobywa z niej za każdym razem inną twarz. Widnieją na niej ślady historii dawnej i tej aktualnej z odczuwalnym napięciem na linii izraelsko-palestyńskiej oraz kryzysem sueskim włącznie. Jednak Oz aspektom politycznym nadał wymiar bliskiej codzienności, wprowadził je w półmrok uliczek, wyrył w zatartych napisach na murach „W ogniu i krwi upadła Juda, w ogniu i krwi Juda powstanie"**), utrwalił w posępnych płotach. Jerozolimski nastrój napiera cieniem kolczastych krzewów, każdym nadchodzącym dźwiękiem, żywą pamięcią kamieni. Jerozolima jest w Chanie, a Chana jest Jerozolimą, od której nie ma ucieczki. Są na siebie skazane.„Mój Michael" to także obcowanie z czasem. Z czasem, który wymyka się spod kategorii liniowego czwartego wymiaru. U Oza czas jest obecny, czas dotyczy i nie daje odpocząć. Staje w drzwiach niczym niechciany gość, którego można próbować nie dostrzegać, ale nie wolno ignorować. Oz doskonale to oddaje w zapisach Chany, która choć kurczowo trzyma się przeszłości i wręcz chorobliwie karmi się interpretacją minionych znaków, to jednak chwilami odsłania zapowiedź nadchodzących wydarzeń.Powieść Oza usiana jest znakami, przeczuciami, znamionami. Żadne z nich nie zostało wyrażone wprost, każde spowite jest rozmytym kontekstem, zawoalowane przypadkiem, przysłonięte perspektywą, jakby wszystkie balansowały na wiotkiej granicy rzeczywistości i marzenia, jawy i onirycznych fantazji. Z jednej strony to one wydają się być drogą do poznania przyczyny, a z drugiej ostrzegają przed dążeniem do ślepej wykładni. U Oza trudno o niezbite wnioski i oczywiste stwierdzenia. To książka, z lektury której z pewnością narodzi się więcej pytań niż odpowiedzi. Ale może właśnie ta niejednoznaczna metaforyka stanowi metodę na znalezienie praprzyczyny? Tej odnoszącej się do małżeństwa Chany i Michaela, a także do historii Izraela i Palestyny. A może po prostu przyczyny? Chana znowu napisze: „(...) zarówno literatura, jak i geologia sięgają w głąb, do praźródeł, by wydobyć z nich ukryte skarby."**)Książka Oza usiana jest również skarbami. Choćby kwestie związane z siłą, którą człowiek posiada w sobie, ale także siłą pamięci, siłą będącą motorem napędowym do spełnienia marzeń, np. tych o niezależnym państwie. Czy siła to agresywna walka na śmierć i życie, akcentowanie własnej dominacji, z wyraźnym rozgraniczeniem na dobre i złe narody? Czy siła to raczej spokojna i konsekwentna praca nad rozwojem jednostki, Izraela i sąsiednich państw? Chana powie, że ta wersja jest zbyt banalna. Michael skonstatuje, że przecież „Banał nie jest przeciwieństwem prawdy."**) Cały Oz - oględny i wielowymiarowy.Paradoksalnie w „Moim Michaelu" siłą i słabością Jerozolimy, całego Izraela, ale i pojedynczego człowieka, jest destrukcyjna przeszłość, która syci się krwawymi skorupami, jest pogrążona w ciągłym konflikcie, osaczona wojennymi lękami, nękana przez sąsiadów, niespokojna i niespójna wewnętrznie. A jednocześnie z tej samej obolałej historii i istniejących zagrożeń rodzi się moc, która na palące jądro niepokojów nadsypuje utwardzoną poświeceniem, scalającą warstwę wyrzeczeń, konsekwencji, dyscypliny i odpowiedzialności. Tę sprzeczność postaw doskonale reprezentują Chana i Michael, ale widoczna jest również w obrazie samej Jerozolimie z otaczającą ją naturą czy w innych wątkach powieści.Czy więc „Mój Michael" jest rzeczywiście książką tylko o rozpadzie małżeństwa? Czy może o samotności jednostki? Albo może o sile opuszczonego narodu? A może jeszcze o niezabliźnionych ranach, o oszustwie czasu? A może o...? Oz umiejętnie podsuwa mgnienia z pozoru przelotnej narracji, które pobudzając wyobraźnię czytelnika, wywołują obrazy i skojarzenia. W niektóre zanurzamy się z pełną prędkością, z innych po chwili się wycofujemy, nie będąc pewni właściwego kierunku, do jeszcze innych powracamy i zmieniamy co do nich punkt widzenia. Jednak to, co Oz opanował do perfekcji, już na początku swej drogi literackiej, to angażowanie czytelnika w dyskurs nie tylko o tym, o czym jest powieść, lecz także z czego została utkana.Wielu widzi w Ozie pisarza-profetę, który potrafi przewidzieć przyszłość. Oz jednak nie nakazuje, nie nawołuje, Oz też nie moralizuje, a dyskretnie pokazuje zwykłe sprawy prostych ludzi, dzięki czemu wyostrza wrażliwość odbiorcy na kwestie tożsamości, na relacje jednostek w kontekście praw zbiorowości o przeciwstawnych interesach. To tu dopatrywałabym się jego siły sprawczej.I jeszcze krótko o warstwie łączącej izraelskiego autora z polskim odbiorcą, czyli o przekładzie Agnieszki Jawor-Polak. Myślę, że przyjaźń Jawor-Polak z tekstem Oza szczególnie dobrze się prezentuje w najtrudniejszych do odzwierciedlenia mieszankach akwarelowo-świetlistych niuansów natury, w odcieniach chaotycznych nastrojów Chany oraz jej erotyzujących „przebiśnieniach". Tłumaczka uchwyciła je tak, by źrenica, ucho, a także serce czytelnika mogło wyczuć najmniejsze niemal drgnienie przeistaczającej się atmosfery.„Mój Michael" ukazał się w cyklu „Mistrzowie literatury" i trzeba przyznać, że Dom Wydawniczy REBIS opatrzył książkę godną oprawą. Twarda, materiałowa okładka. Klasyczna czerń połączona ze szlachetnie złoconymi i tłoczonymi literami. Gustowna elegancja, gdzie mniej znaczy więcej. Do tego papierowa obwoluta. Taką książkę warto czytać (nie jeden raz), taką książkę warto mieć w domowej bibliotece.*) P. Reiter, Wspominamy Amosa Oza, „Wysokie Obcasy", 1.11.2019 r.**) cytaty z książki Amosa Oza „Mój Michael" z Domu Wydawniczego REBIS

15/03/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Mała Chana marzy, że jest księżniczką, o którą walczą mężczyźni i którymi ona rządzi. Mała Chana lubi chorować, gdyż jest w centrum zainteresowania. Mała Chana lubi spać, gdyż nie znosi podejmować decyzji. Zawsze była związana z ojcem, matka dla niej nie istniała. Jako dziecko zawsze myślało, że poślubi młodego uczonego, który zyska światową sławę. Chana stała się dorosłą kobietą, pracuje w przedszkolu, a wieczorami studiuje na Uniwersytecie literaturę hebrajską. Na uczelni spotkała nieśmiałego studenta geologii, Michela, który marzy o karierze naukowej. Chana może spełnić swoje dziecięce marzenie i dąży do tego małżeństwa wbrew zwyczajom i opinii otoczenia. Mnie zaskoczyła opinia Chana o swoim mężu. Po ślubie Chanę dopada szara codzienna rzeczywistość, do tego szybko zachodzi w ciążę i rodzi się syn. Towarzyszymy Chana przez kolejne lata małżeństwa, które ją przytłaczają. Jedyną ucieczką są dziecięce marzenia, teraz z podtekstem erotycznym. Nie pojmuję Chany, zawsze jest gdzieś obok, a nie tu i teraz. Zresztą sama zauważa, że żyje za szklaną szybą. Zadziwiają mnie słowa Chana: „Nawet zgnieść karalucha na podłodze nie potrafię, nie myśląc o sobie." i „Nie próbuję odgadnąć, co kryje serce mojego męża.". Czy po latach jej mąż nadal jest obcą osobą? Jaki wpływ na zachowanie Chana ma otoczenie i jej mąż? Przeczytałam na okładce, że Oz maluje rozpad małżeństwa. Jednak, żeby nastąpił rozpad, powinna istnieć coś, co wcześniej łączyło małżonków. Ważne są słowa Michela: „Przed czym uciekasz, Chano?" Michael jest spokojnym, trzeźwo myślącym człowiekiem, który ciężko pracuje, aby zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie. Jednak nie potrafi się zbliżyć do Chany i ją zrozumieć.Oz podejmuje trudnych relacji w małżeństwie i w szarej codziennej rzeczywistości. We wspaniały sposób szkicuje portret psychologiczny kobiety, buduje napięcie i ukazuje ukryte dramaty w codzienności. Nie ogranicza się wyłącznie do tej rodziny, ale ukazuje otoczenie, rodzinę i znajomych. Oz wnikliwie przedstawia portrety psychologiczne poszczególnych postaci i dzięki temu mamy obraz społeczeństwa izraelskiego. Siła tej powieści tkwi w opisie codzienności, drobnych jej fragmentów, jak balkony, szczekaniu psów na podwórku, poszczególne uliczki. Nawet konflikt Izraelsko - Egipski ukazany jest z perspektywy małej Jerozolimskiej uliczki. Ważnym bohaterem jest sama Jerozolima. Dzięki plastycznemu i poetyckiemu językowi autora poznajemy to miasto, przemierzamy jego dzielnice i ulice w każdej pogodzie.Dla mnie to ponadczasowa klasyka, którą czyta się powoli, smakując każde zdanie. Chociaż sama bohaterka i jej podejście do życia budziło mój sprzeciw. Jednak też wzbudza refleksję nad własnym życiem. Dla takich powieści warto czytać.Recenzja jest na serwisach "Na kanapie" i "Lubimy czytać" - nicjk @jatymyoni

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Mała Chana marzy, że jest księżniczką, o którą walczą mężczyźni i którymi ona rządzi. Mała Chana lubi chorować, gdyż jest w centrum zainteresowania. Mała Chana lubi spać, gdyż nie znosi podejmować decyzji. Zawsze była związana z ojcem, matka dla niej nie istniała. Jako dziecko zawsze myślało, że poślubi młodego uczonego, który zyska światową sławę. Chana stała się dorosłą kobietą, pracuje w przedszkolu, a wieczorami studiuje na Uniwersytecie literaturę hebrajską. Na uczelni spotkała nieśmiałego studenta geologii, Michela, który marzy o karierze naukowej. Chana może spełnić swoje dziecięce marzenie i dąży do tego małżeństwa wbrew zwyczajom i opinii otoczenia. Mnie zaskoczyła opinia Chana o swoim mężu. Po ślubie Chanę dopada szara codzienna rzeczywistość, do tego szybko zachodzi w ciążę i rodzi się syn. Towarzyszymy Chana przez kolejne lata małżeństwa, które ją przytłaczają. Jedyną ucieczką są dziecięce marzenia, teraz z podtekstem erotycznym. Nie pojmuję Chany, zawsze jest gdzieś obok, a nie tu i teraz. Zresztą sama zauważa, że żyje za szklaną szybą. Zadziwiają mnie słowa Chana: „Nawet zgnieść karalucha na podłodze nie potrafię, nie myśląc o sobie." i „Nie próbuję odgadnąć, co kryje serce mojego męża.". Czy po latach jej mąż nadal jest obcą osobą? Jaki wpływ na zachowanie Chana ma otoczenie i jej mąż? Przeczytałam na okładce, że Oz maluje rozpad małżeństwa. Jednak, żeby nastąpił rozpad, powinna istnieć coś, co wcześniej łączyło małżonków. Ważne są słowa Michela: „Przed czym uciekasz, Chano?" Michael jest spokojnym, trzeźwo myślącym człowiekiem, który ciężko pracuje, aby zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie. Jednak nie potrafi się zbliżyć do Chany i ją zrozumieć.Oz podejmuje trudnych relacji w małżeństwie i w szarej codziennej rzeczywistości. We wspaniały sposób szkicuje portret psychologiczny kobiety, buduje napięcie i ukazuje ukryte dramaty w codzienności. Nie ogranicza się wyłącznie do tej rodziny, ale ukazuje otoczenie, rodzinę i znajomych. Oz wnikliwie przedstawia portrety psychologiczne poszczególnych postaci i dzięki temu mamy obraz społeczeństwa izraelskiego. Siła tej powieści tkwi w opisie codzienności, drobnych jej fragmentów, jak balkony, szczekaniu psów na podwórku, poszczególne uliczki. Nawet konflikt Izraelsko - Egipski ukazany jest z perspektywy małej Jerozolimskiej uliczki. Ważnym bohaterem jest sama Jerozolima. Dzięki plastycznemu i poetyckiemu językowi autora poznajemy to miasto, przemierzamy jego dzielnice i ulice w każdej pogodzie.Dla mnie to ponadczasowa klasyka, którą czyta się powoli, smakując każde zdanie. Chociaż sama bohaterka i jej podejście do życia budziło mój sprzeciw. Jednak też wzbudza refleksję nad własnym życiem. Dla takich powieści warto czytać.Recenzja jest na serwisach "Na kanapie" i "Lubimy czytać" - nicjk @jatymyoni

25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem

Amos Oz wypowiedział kiedyś słowa: "Miłość nie jest słodka. Łączy skrajne poświęcenie ze skrajnym egoizmem. Zawiera w sobie potrzebę, by poświęcić się dla ukochanej osoby, a także by tę ukochaną osobę posiąść. By dominować i zostać zdominowanym"*).I właściwie w dużej mierze oddają one uczucie, jakim Chana - główna bohaterka książki pt. „Mój Michael" - obdarza swojego męża. Najwyraźniejsza warstwa opowieści traktuje o małżeństwie dwojga młodych ludzi. Ona, Chana, studentka literatury hebrajskiej, ma 20 lat. On, Michael, student geologii, raptem niewiele więcej. Po ślubie zamieszkują razem w wynajmowanym mieszkaniu. Z perspektywy dekady Chana napisze w swoim zeszycie: „W zimowy dzień o dziewiątej rano potknęłam się na schodach. Nieznajomy chłopak chwycił mnie za łokieć. Rękę miał silną i pewną."**) Jest rok 1950. Na wiosnę biorą ślub. Niebawem na świat przychodzi ich syn. Kolejne zapisy pokazują, jak małżeństwo zrodzone z marzenia, obszyte gronostajem fantazji i szyfrem znaków okazało się rozczarowaniem.Sprowadzając charaktery obojga bohaterów do gatunków literackich, można powiedzieć, że on to sucha i rzeczowa rozprawka, czyli racjonalnie poukładany, z zakresem zadań do wykonania, może nie błyskotliwy, lecz mocny siłą solidności i konsekwentnej pracowitości. Ona to wytwór wyobraźni powstały z marzeń i snów, zmienna egocentryczka, przejawiająca tendencje do brutalności i neurotyzmu. Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Te natomiast krążą wokół siebie, wyłaniają się milcząco z własnych półcieni, stroniąc od rozmowy. Są jak oddalające się elektrony. Jego i ją zetknął przypadek, bo słowa „przyczyna" oboje używają bardzo ostrożnie, jakby celowo unikali zetknięcia z ogniskiem zapalnym.Paradoksalnie w książce „Mój Michael" na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim postać Chany - młodej kobiety, córki, żony, matki. Choć w tytule mowa o nim, bezwiednie otrzymujemy wiedzę o niej, jakby ona sama bała się, że zostanie pominięta, a wspomnienia stanowią jej sposób, by przetrwać, by pokonać strach przed zapomnieniem i śmiercią. Po 10 latach zapisuje w zeszycie - nawet nie nazywa go dziennikiem czy pamiętnikiem - chwile, które utkwiły jej w pamięci, chwile spędzone z Michaelem, z dzieckiem, a przede wszystkim z sobą samą. Nie potrafiąc znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, w tym także i na to, dlaczego wyszła za Michaela, Chana ucieka w stany, które dalekie są od realnego życia. Ucieka w głąb siebie, ucieka do fantazji, sennych marzeń. Jest w nich zwykle, w przeciwieństwie do prawdziwej Chany, silną i walczącą księżniczką, raz wybawiana z opresji, innym razem bezwstydnie poniżana, ale finalnie dumna i zwycięska. W fantazjach w różnych rolach pojawiają się także towarzysze zabaw z dzieciństwa - arabscy bliźniacy - silni, groźni, a jednocześnie pociągający tajemniczością. Chana, otoczona przyziemną codziennością, poszukuje intensywnych doznań poza schematem powtarzalnych dni, jednak nie potrafiąc pokonać lęków, dawnych zahamowań, niebezpiecznie dryfuje na pograniczu jawy i snu. Co charakterystyczne, dzięki tym zabiegom rzeczywistość u Oza staje się bardziej odległa niż sen, a przemijająca jawa opływa apatyczną Chanę, jakby ta była ledwie biernym obserwatorem, a nie uczestnikiem własnego życia.Choć Michael studiuje geologię, lecz to Chana przejawia wiele cech wspólnych z tą nauką. Mimo że emocjonalnie zastygła jak miliony lat nawarstwień litosfery, jednak czasami potrafi palić ogniem nieposkromionej namiętności. Pełna sprzecznych sił, które na nią działają. Podobne podobieństwa widać między Chaną a Jerozolimą, miastem otwartym acz pełnym odgrodzonych dziedzińców. Chana napisze: „Można było siedzieć na dworze, a mimo to pozostawać w zamknięciu i ukryciu."**) Jakby pisała o sobie, bo ona sama, choć młoda i pociągająca, jest już wewnętrznie skostniała, podobnie jak piękna Jerozolima, która z z powodu ostrych skał i głazów jawi się być niedostępną twierdzą.Obraz Jerozolimy to kolejna warstwa, którą Oz przed nami rysuje. Jerozolima jako miasto, a także jako zarzewie istnienia zagrożeń z jej burzliwą przeszłością, niepewną teraźniejszością i wątpliwą przyszłością. Jerozolima została przez Oza zantropomorfizowana, autor nadał jej mnóstwo cech ludzkich. Raz jest smutna, innym razem odległa, knuje, jęczy, jej serce bije, czasem krwawi, a światło wydobywa z niej za każdym razem inną twarz. Widnieją na niej ślady historii dawnej i tej aktualnej z odczuwalnym napięciem na linii izraelsko-palestyńskiej oraz kryzysem sueskim włącznie. Jednak Oz aspektom politycznym nadał wymiar bliskiej codzienności, wprowadził je w półmrok uliczek, wyrył w zatartych napisach na murach „W ogniu i krwi upadła Juda, w ogniu i krwi Juda powstanie"**), utrwalił w posępnych płotach. Jerozolimski nastrój napiera cieniem kolczastych krzewów, każdym nadchodzącym dźwiękiem, żywą pamięcią kamieni. Jerozolima jest w Chanie, a Chana jest Jerozolimą, od której nie ma ucieczki. Są na siebie skazane.„Mój Michael" to także obcowanie z czasem. Z czasem, który wymyka się spod kategorii liniowego czwartego wymiaru. U Oza czas jest obecny, czas dotyczy i nie daje odpocząć. Staje w drzwiach niczym niechciany gość, którego można próbować nie dostrzegać, ale nie wolno ignorować. Oz doskonale to oddaje w zapisach Chany, która choć kurczowo trzyma się przeszłości i wręcz chorobliwie karmi się interpretacją minionych znaków, to jednak chwilami odsłania zapowiedź nadchodzących wydarzeń.Powieść Oza usiana jest znakami, przeczuciami, znamionami. Żadne z nich nie zostało wyrażone wprost, każde spowite jest rozmytym kontekstem, zawoalowane przypadkiem, przysłonięte perspektywą, jakby wszystkie balansowały na wiotkiej granicy rzeczywistości i marzenia, jawy i onirycznych fantazji. Z jednej strony to one wydają się być drogą do poznania przyczyny, a z drugiej ostrzegają przed dążeniem do ślepej wykładni. U Oza trudno o niezbite wnioski i oczywiste stwierdzenia. To książka, z lektury której z pewnością narodzi się więcej pytań niż odpowiedzi. Ale może właśnie ta niejednoznaczna metaforyka stanowi metodę na znalezienie praprzyczyny? Tej odnoszącej się do małżeństwa Chany i Michaela, a także do historii Izraela i Palestyny. A może po prostu przyczyny? Chana znowu napisze: „(...) zarówno literatura, jak i geologia sięgają w głąb, do praźródeł, by wydobyć z nich ukryte skarby."**)Książka Oza usiana jest również skarbami. Choćby kwestie związane z siłą, którą człowiek posiada w sobie, ale także siłą pamięci, siłą będącą motorem napędowym do spełnienia marzeń, np. tych o niezależnym państwie. Czy siła to agresywna walka na śmierć i życie, akcentowanie własnej dominacji, z wyraźnym rozgraniczeniem na dobre i złe narody? Czy siła to raczej spokojna i konsekwentna praca nad rozwojem jednostki, Izraela i sąsiednich państw? Chana powie, że ta wersja jest zbyt banalna. Michael skonstatuje, że przecież „Banał nie jest przeciwieństwem prawdy."**) Cały Oz - oględny i wielowymiarowy.Paradoksalnie w „Moim Michaelu" siłą i słabością Jerozolimy, całego Izraela, ale i pojedynczego człowieka, jest destrukcyjna przeszłość, która syci się krwawymi skorupami, jest pogrążona w ciągłym konflikcie, osaczona wojennymi lękami, nękana przez sąsiadów, niespokojna i niespójna wewnętrznie. A jednocześnie z tej samej obolałej historii i istniejących zagrożeń rodzi się moc, która na palące jądro niepokojów nadsypuje utwardzoną poświeceniem, scalającą warstwę wyrzeczeń, konsekwencji, dyscypliny i odpowiedzialności. Tę sprzeczność postaw doskonale reprezentują Chana i Michael, ale widoczna jest również w obrazie samej Jerozolimie z otaczającą ją naturą czy w innych wątkach powieści.Czy więc „Mój Michael" jest rzeczywiście książką tylko o rozpadzie małżeństwa? Czy może o samotności jednostki? Albo może o sile opuszczonego narodu? A może jeszcze o niezabliźnionych ranach, o oszustwie czasu? A może o...? Oz umiejętnie podsuwa mgnienia z pozoru przelotnej narracji, które pobudzając wyobraźnię czytelnika, wywołują obrazy i skojarzenia. W niektóre zanurzamy się z pełną prędkością, z innych po chwili się wycofujemy, nie będąc pewni właściwego kierunku, do jeszcze innych powracamy i zmieniamy co do nich punkt widzenia. Jednak to, co Oz opanował do perfekcji, już na początku swej drogi literackiej, to angażowanie czytelnika w dyskurs nie tylko o tym, o czym jest powieść, lecz także z czego została utkana.Wielu widzi w Ozie pisarza-profetę, który potrafi przewidzieć przyszłość. Oz jednak nie nakazuje, nie nawołuje, Oz też nie moralizuje, a dyskretnie pokazuje zwykłe sprawy prostych ludzi, dzięki czemu wyostrza wrażliwość odbiorcy na kwestie tożsamości, na relacje jednostek w kontekście praw zbiorowości o przeciwstawnych interesach. To tu dopatrywałabym się jego siły sprawczej.I jeszcze krótko o warstwie łączącej izraelskiego autora z polskim odbiorcą, czyli o przekładzie Agnieszki Jawor-Polak. Myślę, że przyjaźń Jawor-Polak z tekstem Oza szczególnie dobrze się prezentuje w najtrudniejszych do odzwierciedlenia mieszankach akwarelowo-świetlistych niuansów natury, w odcieniach chaotycznych nastrojów Chany oraz jej erotyzujących „przebiśnieniach". Tłumaczka uchwyciła je tak, by źrenica, ucho, a także serce czytelnika mogło wyczuć najmniejsze niemal drgnienie przeistaczającej się atmosfery.„Mój Michael" ukazał się w cyklu „Mistrzowie literatury" i trzeba przyznać, że Dom Wydawniczy REBIS opatrzył książkę godną oprawą. Twarda, materiałowa okładka. Klasyczna czerń połączona ze szlachetnie złoconymi i tłoczonymi literami. Gustowna elegancja, gdzie mniej znaczy więcej. Do tego papierowa obwoluta. Taką książkę warto czytać (nie jeden raz), taką książkę warto mieć w domowej bibliotece.*) P. Reiter, Wspominamy Amosa Oza, „Wysokie Obcasy", 1.11.2019 r.**) cytaty z książki Amosa Oza „Mój Michael" z Domu Wydawniczego REBIS

Bestsellery

Bestseller
Bestseller
Bestseller
Zapowiedź
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Bestseller
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź
Zapowiedź

Nowości

Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Bestseller
Nowość