Życie po duńsku Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie Helen Russell Książka
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 15.0x23.0cm |
Rok wydania: | 2022 |
Szczegółowe informacje na temat książki Życie po duńsku Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego |
EAN: | 9788323342328 |
Autor: | Helen Russell |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 15.0x23.0cm |
Rok wydania: | 2022 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Uniwersytet Jagielloński - Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Gołębia 24 31-007 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Życie po duńsku Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie
Inne książki z kategorii Podręczniki akademickie
Oceny i recenzje książki Życie po duńsku Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie
Niesamowicie zabawna książka.Zdecydowanie nie jest to poradnik jakiego się spodziewałam p przestudiowaniu jedynie tekstu zawartego na okładce.Opis strikte podejścia duńczyków do życia czy ich zwyczajów przeplatany jest życiem prywatnym autorki, co sprawia, że w księgarni położyłabym ją na dwóch półkach jednocześnie: na biografii i reportarzu.Autorka przedstawiła doskolane wyważoną relację, nie skąpiąc nam również przy tym twardych faktów, jak np. że 70% Duńczyków chciałoby nadal pracować w zawodzie, nawet gdyby nie potrzebowali pieniędz. Nieważne co autorka w danym momencie opisuje, jaki aspekt życia rodowitego duńczyka bądź swojego jako Brytyjki wrzuconej w duńskie, obce jak dotąd, realia - wszystko obdażone jest zawsze zabawnym komentarzem, co sprawia, że ksiązki nie da się czytać bez uśmiechu na twarzy.Jak zbilansowac czas spędzony w pracy z życiem prywatnym? Dlaczego pies rasowey jest lepszy od kundla? Co robią duńskie flagi na urodzinowym torcie? Albo jakie znaczenie ma duża ilość świec w domu Duńczyka? Żeby się tego dowiedzieć koniecznie przeczytaj tą książkę!
Z wielką ostrożnością podchodziłam do tej książki, za bardzo obawiałam się typowo poradnikowego słownctwa, porad i instrukcji "jak żyć", do tego rodzaju książek zawsze byłam nieco uprzedzona. Całe szczęście okazało się, że "Życie po duńsku" jest czymś zgoła odmiennym, to fascynująca (z mojego punktu widzenia) podróż do kraju, który zawsze cieszył się dobrą sławą, a jego mieszkańcy uchodzą za jednych z szczęśliwszych społeczeństw na świecie. Autorka jest dziennikarką, wraz z mężem mieszkali w Londynie, gdy partner otrzymał propozycję pracy dla firmy Lego w Danii. Domyślam się, że ostateczna decyzja nie była najłatwiejszą. Z rocznego pobytu Helen Russell zdecydowała stworzyć książkę, która zobrazuje jak wygląda życie w tym kraju, co dla mieszkańców jest ważne i pozwala zrozumieć na czym polega fenomen tego kraju. Książka jest podzielona na 1 rozdziałów, każdy odpowiada jednemu mięsiącu w roku, i tak zaczynamy podróż do Danii w styczniu, a kończymy ostatnim rozdziałem - grudniem. Nigdy nie przypuszczałam, że Dania okaże się być tak zgoła innnym krajem, jesli chodzi o mentalność przede wszystkim. Autorka przeprowadziła wiele wywiadów, z osobami o różnych zainteresowaniach, zawodach, kapitale, a mimo to z książki aż czuć było taką radość i zwykłą chęć do życia i dzielenia się szczęściem. Napisana w bardzo przyjemny do czytania sposób, niezwykle interesująca opowieść o wspaniałym kraju, jego kulturze, historii i ludziach.
Pamiętam, jak kiedys ludzie z wielkim uwielbieniem wypowiadali się o Australii, choć nie postawili tam nawet stopy. Wcześniej to chyba właśnie ta odległa wyspa była takim rajem wymarzonym dla wielu. Od kiku lat widzac tendencję do gloryfikowania skandynawii, a po szale na hygge Dania uchodzi za kraine mlekiem i miodem płynącą i może coś w tym jest. Z początku dość irytujące bylo to zaślepienie autorki Danią i wszystkim co duńskie, jakby nie było w tym kraju nic co zasługuje choć na odrobine krytyki, uwagi, poprawy. Jednak bardzo szyko dałem się wciągnąć w ten hygge-pozytywny dyskurs i chyba polskie słowa "rzuć wszytsko i jedź w Bieszczady" powinno być zamienione na "rzuć wszytsko i jedź do Danii". Zaskoczyło mnie jak podobni są pod tym względem do siebie Anglicy i Polacy, a przy tym jak różni od Duńczyków. Zdecydowanie lektura tej książki okazała się być niezwykle interesującym doświadczeniem, aż chce sie jechać do Danii, w końcu, jest znacznie bliżej niż Australia ;)
Fantastyczna książka, autorka będąca Angielką rok spędza w Danii, opisując swoje przygody, styl życia, warunki w kraju. Próbuje udowodnić czytelnikom, że Dania zasłużenie jest uznawana za jeden z najszczęśliwszych krajów na świecie. Nie dziwi mnie już jej fascynacja z jaką pisała książkę, wyczuwa się jej zachwyt i uwielbienie na każdej stronie. Jest napisana poprawnie, tak, żeby każdy był w stanie ją preczytać i czerpać z niej przyjemność, o to chyba własnie chodzi w pisaniu i docieraniu do ludzi.
Fantastyczna książka, autorka będąca Angielką rok spędza w Danii, opisując swoje przygody, styl życia, warunki w kraju. Próbuje udowodnić czytelnikom, że Dania zasłużenie jest uznawana za jeden z najszczęśliwszych krajów na świecie. Nie dziwi mnie już jej fascynacja z jaką pisała książkę, wyczuwa się jej zachwyt i uwielbienie na każdej stronie. Jest napisana poprawnie, tak, żeby każdy był w stanie ją preczytać i czerpać z niej przyjemność, o to chyba własnie chodzi w pisaniu i docieraniu do ludzi.
Pamiętam, jak kiedys ludzie z wielkim uwielbieniem wypowiadali się o Australii, choć nie postawili tam nawet stopy. Wcześniej to chyba właśnie ta odległa wyspa była takim rajem wymarzonym dla wielu. Od kiku lat widzac tendencję do gloryfikowania skandynawii, a po szale na hygge Dania uchodzi za kraine mlekiem i miodem płynącą i może coś w tym jest. Z początku dość irytujące bylo to zaślepienie autorki Danią i wszystkim co duńskie, jakby nie było w tym kraju nic co zasługuje choć na odrobine krytyki, uwagi, poprawy. Jednak bardzo szyko dałem się wciągnąć w ten hygge-pozytywny dyskurs i chyba polskie słowa "rzuć wszytsko i jedź w Bieszczady" powinno być zamienione na "rzuć wszytsko i jedź do Danii". Zaskoczyło mnie jak podobni są pod tym względem do siebie Anglicy i Polacy, a przy tym jak różni od Duńczyków. Zdecydowanie lektura tej książki okazała się być niezwykle interesującym doświadczeniem, aż chce sie jechać do Danii, w końcu, jest znacznie bliżej niż Australia ;)
Z wielką ostrożnością podchodziłam do tej książki, za bardzo obawiałam się typowo poradnikowego słownctwa, porad i instrukcji "jak żyć", do tego rodzaju książek zawsze byłam nieco uprzedzona. Całe szczęście okazało się, że "Życie po duńsku" jest czymś zgoła odmiennym, to fascynująca (z mojego punktu widzenia) podróż do kraju, który zawsze cieszył się dobrą sławą, a jego mieszkańcy uchodzą za jednych z szczęśliwszych społeczeństw na świecie. Autorka jest dziennikarką, wraz z mężem mieszkali w Londynie, gdy partner otrzymał propozycję pracy dla firmy Lego w Danii. Domyślam się, że ostateczna decyzja nie była najłatwiejszą. Z rocznego pobytu Helen Russell zdecydowała stworzyć książkę, która zobrazuje jak wygląda życie w tym kraju, co dla mieszkańców jest ważne i pozwala zrozumieć na czym polega fenomen tego kraju. Książka jest podzielona na 1 rozdziałów, każdy odpowiada jednemu mięsiącu w roku, i tak zaczynamy podróż do Danii w styczniu, a kończymy ostatnim rozdziałem - grudniem. Nigdy nie przypuszczałam, że Dania okaże się być tak zgoła innnym krajem, jesli chodzi o mentalność przede wszystkim. Autorka przeprowadziła wiele wywiadów, z osobami o różnych zainteresowaniach, zawodach, kapitale, a mimo to z książki aż czuć było taką radość i zwykłą chęć do życia i dzielenia się szczęściem. Napisana w bardzo przyjemny do czytania sposób, niezwykle interesująca opowieść o wspaniałym kraju, jego kulturze, historii i ludziach.
Niesamowicie zabawna książka.Zdecydowanie nie jest to poradnik jakiego się spodziewałam p przestudiowaniu jedynie tekstu zawartego na okładce.Opis strikte podejścia duńczyków do życia czy ich zwyczajów przeplatany jest życiem prywatnym autorki, co sprawia, że w księgarni położyłabym ją na dwóch półkach jednocześnie: na biografii i reportarzu.Autorka przedstawiła doskolane wyważoną relację, nie skąpiąc nam również przy tym twardych faktów, jak np. że 70% Duńczyków chciałoby nadal pracować w zawodzie, nawet gdyby nie potrzebowali pieniędz. Nieważne co autorka w danym momencie opisuje, jaki aspekt życia rodowitego duńczyka bądź swojego jako Brytyjki wrzuconej w duńskie, obce jak dotąd, realia - wszystko obdażone jest zawsze zabawnym komentarzem, co sprawia, że ksiązki nie da się czytać bez uśmiechu na twarzy.Jak zbilansowac czas spędzony w pracy z życiem prywatnym? Dlaczego pies rasowey jest lepszy od kundla? Co robią duńskie flagi na urodzinowym torcie? Albo jakie znaczenie ma duża ilość świec w domu Duńczyka? Żeby się tego dowiedzieć koniecznie przeczytaj tą książkę!