Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Osobista, jak ukradkowe spojrzenia przez niezauważalnie odchyloną zasłonę. Z wątkami autobiograficznymi. Nastraja smutkiem. Do najgłębszych strun. A jednak znajdziesz tam błyski.Kanwą powieści jest relacja małżeńska Adele - kobiety poważnej i surowej i Johanna Veragutha - artysty targanego namiętnościami. Małżonkowie jak puste naczynie. Nie ma w nich świeżego powietrza, iskry, gwałtowności. Nie ma w nich życia, które pociąga za sobą i przyciąga do siebie. Jest zaduch, zachowane pozory, wysuszone uczucia - na popiół i dwoje dzieci, które teoretycznie powinny scalać i właśnie na teorii się tu kończy. Główny bohater Veraguth - światowej sławy malarz siedzi wśród tych ruin miłości i tylko jedna jasna nić stanowi jego łącznik z poczuciem szczęścia - kilkuletni synek Pierre i jego ciepła mała dłoń. Drugi z synów - Albert - już dawno stracił z ojcem jakąkolwiek więź. Pierre jest ostatnim czystym dźwiękiem, którego Johann chce słuchać. Rzeczywiście malec jest uroczy, a wzajemna oschłość rodziców jest dla niego niezrozumiała niczym obcy język, bo kocha tak samo oboje. Filigranowa prostota. Jego dziecięce mądrości są jak refleksy światła padające na zacienione relacje.Wszystko zaczyna zmieniać bieg po wizycie dobrego przyjaciela artysty. Burkhardt, który mieszka w Indiach, dostrzega tę duszną atmosferę w malowniczej posiadłości Rosshalde i zachęca do zmiany, która jednocześnie ma być drastyczną decyzją o pozostawieniu syna przy żonie i wyruszeniu w daleki hinduski świat. Mówiąc dosadnie, ma opuścić swój najcenniejszy skarb i nie oglądać się już nigdy za siebie. Malarz toczy wewnętrzne batalie, bo dobrowolne odcięcie się od jedynego źródła radości i poczucia sensu początkowo zdaje mu się niedorzecznością. Życie, jak to niejednokrotnie bywa, prowadzi go jednak krętymi ścieżkami i zbacza z trasy. Nieoczekiwanie z małym Pierrem dziać się zaczyna coś niedobrego. Bliscy wstrzymują oddech. Czy wszystko powróci na właściwe tory, czy jednak obróci się w drobny pył?To powieść o relacjach małżeńskich, rodzicielstwie, przyjaźni i sztuce. Przez karty historii snuje się nieustannie muzyka i malarstwo. To te wymiary pasji towarzyszą bohaterom i stanowią symbole - oddania, zatracania się, uczuć wyższych. Proces twórczy pochłania bez reszty. Dużo tu introspekcji, które pozwalają nam wniknąć w perspektywę Veragutha, a może nawet stać się nim samym. Bo czy takim utożsamieniom właśnie nie służy literatura?Co lektura urzeka mnie język Hessego. Nie zawiódł mnie i tym razem. Czysty, klarowny i wyważony - wyśmienity. Wiedzie nas przez skrajne emocje niczym najlepszy przewodnik ludzkiej duszy. To literatura, która wymaga, a jednocześnie sprawia, że przenikamy cali do innego świata. Codzienne sprawy przedstawione tak, że każdy może odnaleźć w nich cząstkę siebie samego.Jednego jestem pewna - Hessego zawsze czytać warto.