Dziennik utraconej miłości Eric-Emmanuel Schmitt Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | twarda |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | 240 |
Format: | 135x207 |
Rok wydania: | 2021 |
Szczegółowe informacje na temat książki Dziennik utraconej miłości
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324071814 |
Autor: | Eric-Emmanuel Schmitt |
Tłumaczenie: | Łukasz Müller |
Rodzaj oprawy: | twarda |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | 240 |
Format: | 135x207 |
Rok wydania: | 2021 |
Data premiery: | 10/03/2021 |
Oceny i recenzje książki Dziennik utraconej miłości
Zapewne najbardziej osobista i intymna z książek Schmitta. Pełna bólu i cierpienia . To notatki z okresu żałoby po śmierci matki, spisane pojawiające się nagle myśli, luźno powiązane zdarzenia z przeszłości, analiza życia rodzinnego i twórczego. To ciepłe wspomnienia matczynej miłości i jednocześnie zrozumienie po latach wyjątkowego ojcowskiego uczucia. Książka z początku wzruszająca, wyciskająca łzy z oczu, skłaniająca do refleksji nad przemijaniem. Następnie dominuje opis codziennego życia Schmitta - pisanie, granie w sztukach, podróże i problemy dnia codziennego - rzecz z pewnością ciekawa dla miłośników autora.
"Dziennik utraconej miłości" to kolejna książka (już czwarta w nowym wydaniu) E-E. Schmitta wydana przez Wydawnictwo Znak. Eric-Emmanuel Schmitt jest jednym z moich ulubionych autorów. Książki jego autorstwa nie tylko mają piękne wydania (twarde oprawy z papierową fakturą nigdy nie przestaną mnie zachwycać), ale także piękny przekaz. "Dziennik utraconej miłości" to książka o emocjach oraz uczuciach, ale przede wszystkim o życiu i żałobie, wiążącej się ze stratą bliskiej osoby. Myślę, że jest to najbardziej osobiste dzieło autora, ponieważ tym razem to on jest głównym bohaterem własnej powieści. Książka została napisana po śmierci jego Mamy, dzięki czemu powstało literackie arcydzieło, w którym można nie tylko odczuć intymną atmosferę oraz szczerość każdego słowa, ale także naprawdę wczuć się w czytany tekst. Autor powrócił też do wspomnień z dawnych lat i przeanalizował je od nowa - tym razem z perspektywy dorosłej osoby. Opowiedział historię swojego życia, całkowicie otwierając się przed czytelnikiem.Odnosząc się do formy warto wspomnieć, że poszczególne "wpisy do dziennika" oddzielone są od siebie gwiazdkami, przez co jeszcze bardziej uwidocznione są zmiany w stanie emocjonalnym głównego bohatera oraz to, że żałoba jest długotrwała, tak samo jak proces radzenia sobie z nią. Jednocześnie pozwalają na przerwanie czytania w dowolnym momencie, nie ma rozdziałów, które "trzeba" skończyć przed odłożeniem książki."Dziennik utraconej miłości" jest pozycją obowiązkową dla miłośników literatury pięknej, zwłaszcza fanów "Oskara i Pani Róży". Tak jak Oskar pisał listy do Pana Boga, aby poradzić sobie z nadchodzącą śmiercią, tak sam Schmitt spisywał swoje myśli i wątpliwości. Książka jest swego rodzaju dziennikiem żałobnym i już od pierwszych stron wiedziałam, że razem z autorem będę przeżywać każdą stronę. Myślę, że książka mogłaby odgrywać również rolę wsparcia dla osób, mierzących się ze stratą bliskiej osoby. Tak jak każda z powieści E-E. Schmitta, pozwala lepiej zrozumieć i radzić sobie z czasami trudną rzeczywistością.
Eric-Emmanuel Schmitt jest mistrzem opowiadania o uczuciach. W swojej najnowszej książce zabiera nas w niezwykle nostalgiczną i intymną podróż w głąb siebie i swoich emocji.Główny bohater w wieku pięćdziesięciu siedmiu lat dowiaduje się o śmierci swojej matki. Niby nic nadzwyczajnego, wszak kobieta po osiemdziesiątce ma prawo odejść... jednak nie dla syna, z którym łączyła ją niezwykle silna więź.Eric przeżywając smutek, dzieli go wraz z siostrą, przeprawiając się przez prozaiczne etapy szykowania pogrzebu. To jednak tylko przyziemna cześć śmierci. W nim samym zachodzą ogromne przemiany, przepełnia go ból.W trakcie przezywania straty spotyka się z opinią, że żałoba trwa dwa lata... i w ciągu tych dwóch lat towarzyszymy bohaterowi w jego rozterkach. Matka powraca do niego we wspomnieniach, nie bez bólu analizuje on przeszłość, podróżuje do dzieciństwa, do istotnych chwil swojego życia.Pomimo dramatu, jaki mu towarzyszy, stara się jednak pracować. Pisze książki, występuje w teatrach, pojawia się na festiwalach. Sam jednak jest smutny, niejako nieobecny.Książka Schmitta jest przede wszystkim nauką dla czytelnika. Autor ukazuje w niej, jak trudnym i złożonym procesem jest godzenie się ze stratą. Zwłaszcza, gdy spotyka on niezwykle wrażliwą i emocjonalną osobę.Dziennik ten jest osobistą wycieczką wgłąb autora. Niekiedy aż tak intymną, że czujemy się niczym wścibscy obserwatorzy, nieswojo. Jak byśmy podglądali jego wnętrze, niedostępne dla niewybranych.Jest to przede wszystkim książka o emocjach. Wzruszająca i przenikliwie smutna, jednak dająca nadzieję. Jedni odchodzą z tego świata, inni się na nim pojawiają. Każdy ma chwilę zaledwie, warto więc żyć teraźniejszością, tym momentem.Lektura „Dziennika utraconej miłości" nie należy do łatwych. Dla mnie nie była też przyjemna. Jest jednak niezwykle wartościowa i ważna. Autor dotyka tematów niełatwych dla każdego, kto przeżył żałobę, jednak jest w niej coś pokrzepiającego.Można powiedzieć, że klimatem Schmitt nawiązuje do „Oskara i Pani Róży" - po raz kolejny bierze na swój pisarski warsztat tematykę śmierci i stara się nas z nią oswoić.Czy warto więc poświecić czas na tę literacką pozycję? Moim zdaniem, jak najbardziej. Jeśli jesteście wrażliwcami, odnajdziecie w niej cześć siebie. Jeśli natomiast uważacie się za twardych jak głaz, ta książka może Was zmiękczyć.To pasjonująca, baśniowa wręcz przygoda, ucząca nas, że ludzie, których kochamy, mogą zmienić nas nawet po swojej śmierci. Warto, bo to krzepiąca opowieść o trudzie żegnania się i trwania w życiu. W najmniejszej jego cząsteczce.Schmitt pozostaje mistrzem emocjonalnej, refleksyjnej literatury, a „Dziennik utraconej miłości" jest tego najlepszym dowodem.
"Dziennik utraconej miłości" Éric-Emmanuel SchmittMatka wybitnego dramaturga i pisarza umiera. Éric nie może sobie poradzić z utratą swojej rodzicielki, przyjaciółki i powierniczki. Smutek wypełnia wszystkie jego dni, jednak nie płacze, matka mu zakazała. Pisarz otrzymuje spadek, wsparcie rodziny, ale usiłuje też zgłębić tajemnicę swoich narodzin, gdyż podejrzewa matkę o niewierność..."Dziennik utraconej miłości" to książka wypełniona emocjami, przemyśleniami i stanami ducha głównego bohatera. Jest to wręcz wybitna opowieść o pięknej relacji łączącej matkę i syna, o tęsknocie, poszukiwaniu siebie, ale także o paranoi, obsesji, a przede wszystkim o śmierci, radzeniu sobie z żałobą. Głównym elementem tejże książki jest matka, matka, która jest jednym z filarów podtrzymujących Lyon, a nawet świat, bez, której nie istnieje nic. Dzięki niej świat trzyma się przy życiu. Obraz tejże matki jest mocno wyidealizowany, co czyni książkę taką, która trafia do głębi serca czytelnika i pozostaje z nim na dłużej.Schmitt w utworze wspaniale zarysował portret psychologiczny człowieka, który zmuszony jest poradzić sobie ze śmiercią bliskiej mu osoby. Zostaje nam również pokazane to, że wiara czyni cuda.Ważne skrzypce w powieści gra także śmierć, czyli zjawisko z jakim spotykamy się na co dzień, a jednak przygnębiające. Autor podkreśla niejednokrotnie, że śmierć czasami jest wybawieniem zarówno dla chorych jak i rodziny, która zmuszona jest opiekować się osobą niepełnosprawną. W "Dzienniku utraconej miłości" znajdziemy wiele filozoficznych wstawek, osobistych przemyśleń autora na temat życia, śmierci, przemijania oraz trwania we wspomnieniach i pamięci.Éric-Emmanuel Schmitt pokazuje nam rolę matki w naszym życiu. To jak jest ważną osobą. Jedyną taką, z którą rozumiemy się bez słów.Jest to książka wzruszająca, przeszywająca czytelnika na wskroś swoim przesłaniem, pozostająca w naszej pamięci.Do tego dołącza piękny styl pisania autora. Bardzo specyficzny, choć prosty i niezwykle przystępny. W utworze każde słowo ma w sobie pewną moc, która oddziałuje na nas - czytelników.Ta piękna historia na pewno pozostanie ze mną na dłużej.Polecam.⭐8,5/10Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova, któremu dziękuję za egzemplarz książki.